Na starcie stanęło prawie 300 biegaczy, którym oprócz górskiej trasy przeszkadzała z pewnością pogoda. Było bardzo gorąco, czego sam doświadczyłem idąc zrobić trochę zdjęć. No ale… przynajmniej widoki były ładne jak ktoś miał czas i chęć podziwiać 🙂
Mimo trudnych warunków czołówka dość szybko osiągnęła metę.
Myślę, że nie ma sensu robić tego od nowa. Tutaj postaram się po prostu opisać przemyślenia z aktualnego przejazdu no i zamieścić kilka aktualnych zdjęć 🙂
OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA
Układ wycieczki zaplanowany został tak jak ostatnio. Start w Częstochowie, koniec w Krakowie i stamtąd powrót pociągiem do świętego miasta 🙂
Aby „junior” nie zajechał się no i miał trochę przyjemności z wycieczki tym razem podzieliliśmy przejazd na 3 dni. Dziennie miało to dać przebiegi 70km, 60km, 60 km. Jazda (spokojna bo sporo czasu) miała być przerywana zwiedzaniem wszystkich zamków jak i innych ciekawych miejsc na trasie.
Był to dobry plan. Wprawdzie finalnie wyszło tych km trochę więcej (bo po około 75 km dziennie) ale na zamki czasu starczyło, weszliśmy w sumie na wszystkie *
*trzeci dzień z powodów logistycznych – problemu z pociągiem powrotnym był napięty czasowo i tu odpuściliśmy już zwiedzanie ale moim zdaniem nie jest to jakaś tragedia. Szczerze (wg mnie) mniej tu do zobaczenia w porównaniu z poprzednimi dniami i zaryzykowałbym stwierdzenie, że osoby z mniejszą ilością sił, czasu czy te, którym nie zależy na Krakowie mogłyby z niego zrezygnować kończąc w Olkuszu, no może w zamku Tenczyn.
Moje przemyślenia z układu trasy w podziale trzydniowym są następujące:
Dzień pierwszy (Częstochowa – Podlesice) Idealny układ na start. Trasa przyjemna, dobrej jakości. Nie ma tu za wielu przewyższeń jest za to mnóstwo zamków.
Dzień drugi (Podlesice – Rabsztyn) Zaryzykowałbym twierdzenie, że odcinek najtrudniejszy rowerowo. Sporo ostrych wzniosów, spadków. Nawierzchnia słabej jakości – jeździ się już po szutrach, kamieniach, lasach. W dalszym ciągu sporo do zobaczenia jeśli chodzi o zamki 🙂
Dzień trzeci (Rabsztyn – Kraków) Początek jazdy wg mnie ciężki. Słabo się jedzie w okolicy Olkusza. Dopiero mniej więcej od Tenczynku zaczyna się jechać przyjemniej. Podjazdów i zjazdów jest też sporo (na całości) ale raczej lżej niż w poprzednim dniu.
Przemyślenia ogólne 🙂
W porównaniu do wycieczki z 2020r. szlak trochę się poprawił. W kilku miejscach pojawiły się nowe asfalty. Oznaczenie jest dobre.
Aktualnie, w dwóch miejscach prowadzone są prace drogowe (niezwiązane ze szlakiem). O tych utrudnieniach jest informacja na stronie:
Nie były one jednak krytyczne, spokojnie dało się jechać w wolne, weekendowe dni.
Track GPS z powyższej strony w paru miejscach trochę się rozjeżdża z rzeczywistością. Są to jednak lekkie nieścisłości, jadać wg niego i mapy.cz nie miałem problemów by widzieć gdzie jestem, jak dobić do trasy z powrotem.
Jechaliśmy w tzw. „długi weekend” i na trasie jest sporo rowerzystów. Nie przeszkadza to oczywiście w jeździe ale rodzi potencjalne problemy logistyczne z noclegiem czy powrotem pociągiem. Konkretnie ja nie mogłem kupić bezpośredniego biletu na połączenie Kraków- Częstochowa (na rower)! Musiałem kombinować powrót z przesiadką. Warto mieć to na uwadze i zamawiać wszystko dużo szybciej.
Jestem bardzo zadowolony z tej wycieczki. Dopisała nam pogoda, zwiedziliśmy zamki (a jadąc w dwa dni nie było na to czasu). Spokojne tempo, częste przerwy nie były wycieńczające więc nawet nasz nastolatek (niechętny rowerowym treningom 🙂 ) spokojnie dał radę. Warto było wrócić na ten szlak i polecam go wszystkim.
Planując dłuższe, rowerowe jazdy ostatnimi czasy, postanowiłem kupić sobie siodełko, szersze i wygodniejsze. Mój wybór padł na siodełko ze sklepu Action. Model wykonany z pianki z pamięcią kształtu.