Archiwum kategorii: Trening

Maratońskie przygotowania – 02/2024

Mocno narzekałem na swoją dyspozycję w początku maratońskich przygotowań. Boję się trochę tak napisać (bo jeszcze się okaże, że da się gorzej) ale w lutym poziom niefartu osiągnął chyba swoją kulminację.

Biegałem w kratkę i tyle co nic. Co trafił się akceptowalny tydzień to w kolejnym masakra. W sumie odpadły mi dwa pełne tygodnie, a kolejny trzeci był taki sobie.

Pierwszy niefart to zasygnalizowane w poprzednim raporcie problemy z achillesem. W głupiej sytuacji – w łazience ściągając skarpetkę, szarpnąłem za nią mocno wyginając nogę (można by powiedzieć ściskając go). Wystarczyło to, że coś sobie naciągnąłem. Bolał mnie i zastosowałem sprawdzony sposób biegaczy – przerwę i może samo przejdzie. Samo przeszło ale tydzień wypadł.
Taka mała dygresja – zdarzenie to z pewnością nie jest winą skarpetki 😉 a pewnie mojego zapuszczenia, pospinania i marnej kondycji ogólnej.

Oczywiście w kolejnym tygodniu nie szalałem, wolno rozkręcałem się po kilka kilometrów a tu niestety kolejny pech. Syn przyciągnął jakieś choróbsko ze szkoły w piątek. Jemu oczywiście prawie nic nie było a ja po kilku dniach umierałem. We wtorek zrobiłem jeszcze bieg czując gardło. Później mnie połamało, spływało z zatok, kaszel i o żadnym bieganiu mowy nie było. Przeszło mi w sumie dopiero gdzieś po tygodniu ale w sumie do tej pory odczuwam dyskomfort. Niby nic nie boli ale spływa dalej z zatok, słabszy jestem w dalszym ciągu.

Statystyki miesięczne mówią, że:
Bieg: 53,8 km
Spacery: 17,6 km
Rower: 63,5 km

Jedynymi dobrymi zdarzeniami w lutym był fakt, iż:
– zacząłem codziennie ćwiczyć (w domu) i udało mi się to zachować do tej pory. Na ten moment ćwiczenia takie bardziej na rozruszanie zastanego latami organizmu (strasznie byłem zapuszczony) ale widzę już powoli pozytywne zmiany i postaram się tego nie zmarnować,
– udało się z wagi jakiś 1 kg zejść.

Cóż. Miesiąc temu czułem, że znów maraton będzie stracony i myślę, że już teraz można to potwierdzić. Zdaję sobie sprawę, że nie działa to dobrze motywacyjnie ale też trzeba być realistami. Przez 2 miesiące z poziomu 50-100 km ja nie dam rady się do niego dobrze przygotować. Szkoda, ale może będzie motywacja by za rok znów spróbować.

Na ten moment zaś próbuję przeanalizować jaką strategię treningową na kolejne miesiące przyjąć – czy ciągnąć przygotowania wg pierwotnego planu czy też może spróbować coś nietypowego. Tylko co?

Maratońskie przygotowania 2023/24 – start

Jak już wspominałem, w maju chciałbym pobiec w 50 Dębno Maraton. Plan zakładał przygotowania, realizowane wg podobnego schematu, jak rok temu.
Grudzień miał znów być miesiącem rozruchowym, a od stycznia już jazda z treningiem 🙂
Bazując na ubiegłorocznych przygotowaniach miałem obawy, iż zakończy się to podobnie jak w 2023. Forma będzie taka sobie i przebiegnę go raczej „turystycznie”. Mam ciągle jakieś tam ambicje, po głowie chodziła mi więc myśl, że może jednak docisnąć mocniej. Trochę bardziej dołożyć kilometrów, trochę szybciej, może diety i ćwiczeń przypilnować w końcu…

Będę szczery – idzie bardzo źle 🙁

Po pierwsze i najważniejsze – Zastrajkowała mi coś głowa. Nie chce mi się „poważniej” biegać. Mam tu na myśli fakt, że wychodziłem te 4 razy w tygodni ale zadowalałem się truchcikiem na 5, 8 km. Zawsze był jakiś wykręt. A to zmęczony, a to rozruch, mocniej będzie na kolejnym treningu, pogoda nie ta…

Po drugie – biegało mi się tak sobie nawet na tych marnych dystansach. Jak poleciałem ciut dłużej to później zmęczony, nogi bolą. Kontuzje też mnie trochę łapały w głupich sytuacjach. Zmieniałem koło w aucie, poderwałem się z kucków – w kolanie coś chrupło. Szarpałem się w łazience ze skarpetką – jak nogę zgiąłem to myślałem, że achilles mi się urwał! Ufff.. nadwyrężyłem tylko bo pracował jednak. Dwa dni go czułem ale przeszło.
Dumałem trochę czemu i chciałem zrzucić to trochę na wiek (48 lat już :)) ale swoje zrozumiałem jak wlazłem na wagę. 95 kg się ma.

No masakra. Jestem w pupie. Zmarnowanego czasu mnóstwo i to nie koniec. Zadbać muszę najpierw o siebie (ogólnie). W lutym więc nie będę się porywał na mocniejsze treningi. Oznacza to, że zostanie mi jakieś 2 miesiące – marzec, kwiecień. Cóż, wynik jest już chyba przesądzony no ale może jakieś światło nadziei dla mnie zaświeci.

Cyferki zaś wyglądały tak:

Grudzień 2023
Bieganie: 77,2 km
Rower: 44 km
Spacery: 23,4 km

Styczeń 2023
Bieganie: 106 km
Rower: 47,3 km
Spacery: 46,1 km

Trochę matematyki z 2023 i przemyśleń przyszłościowych

Dla porządku mialem wpisać cóż tam się biegało w ostatnich miesiącach ale, ze cyferki szalu nie robią to podsumujmy lepiej cały rok:

Bieganie: 1711km
Rower: 3207 km
Chodzenie: 169 km

Nie tak zle w sumie ale ilość dziwnie nie przekłada się na jakość u mnie 🙂

 Rekordów żadnych nie zanotowano w ubiegłym roku.

Mam wrażenie, ze wiem bardzo dobrze co powinienem zmienić, tylko gorzej z chęciami do tych zmian. Cóż… nie każdemu widać dane 🙂 no ale zobaczymy jak to pójdzie w 2024.

W każdym razie… Żeby podtrzymać chęci do roboty wybrałem już 2 główne biegi. Będzie to Maraton w Dębnie a później 3 x Śnieżka. Biegi „poboczne” to pare moich ulubionych 10 kilometrówek które gdzieś tam od czerwca do września będą. Później się zobaczy, może City Trail by tradycji było za dosc (start co 2 lata).

Na ten moment jestem w podobym punkcie przygotowania jak w 2023. Waham się czy trenować jak rok temu czy postawić wszystko na jedna kartę i docisnąć do oporu. Rozum podpowiada ostrożnie, bo czuje swoje niedomagania ale mam obawy, ze ostrożnie = skończę jak ostatnio. Czyli – słabo.

Podsumowanie Lipiec + Sierpień 2023

Kurcze, już się bałem, że ciężko będzie mi podsumować miniony okres ale miła niespodzianka 🙂 W końcu, łatwo w apce Suunto uzyskać dane za okres miesiąca. 2 kliknięcia i jest 🙂 Utwierdza mnie to w przekonaniu, że zakup zegarka był dobrym krokiem.

Lipiec 2023
Bieg: 114 km
Rower: 565 km
Chodzenie: 15.3 km

Sierpien 2023
Bieg: 71 km
Rower: 545 km
Chodzenie: 20.7 km

No a wracając na ziemię. Nie ma co tu wymyślać – nie chciało mi się biegać ostatnie 2 miesiące. Najpierw, po Śnieżce był odpoczynek, później okres rowerowo-urlopowy i tak jakoś zleciało. Głowa zadecydowała by się nie męczyć 🙂

 Owszem, jak to u mnie starałem się biegać dość regularnie (3-4 razy na tydzień) ale dystanse siadły dokumentnie. Truchtałem po 5-10 km i to tyle. Sporo było w zamian roweru. Wraz z rodziną kręciliśmy długie wycieczki po Dolnym Śląsku. Polecam tu stronę:

https://dolnyslaskrowerem.pl/

Trasy fajne, dobrze poprowadzone (przynajmniej te z Ziemi Kłodzkiej). Wrzucę niedługo na swoją stronę coś więcej o tych jazdach + zdjęcia, to może ktoś zechce odwiedzić nasz rejon.

Biegowo, cóż wielkiego pożytku z tego nie będzie. Forma jeśli jakaś po maratonie/Śnieżce była to przepadała. Niemniej nie chcę ogłosić porażki sezonu dlatego coś tam jeszcze chciałbym w tym roku powalczyć.

Na początek września miałem w planach Półmaraton Wałbrzych ale zbulwersowało mnie wpisowe (ponad 100 zł do zapłacenia). Długo myślałem czy mi nie szkoda i finalnie dałem sobie spokój. Biegałem tu już tyle razy, Toyoty nigdy nie wygrałem. W połączeniu z aktualnie marną formą nie miało to sensu.

Z zaskoczenia wystartuję jednak 10/09 w Biegu Koguta (Oława). Firma moje zmontowała ekipę biegową, opłaciła start to czemu nie. Zobaczę na co mnie stać aktualnie.

Na bazie tego postaram się wypaść dobrze w kolejnym biegu, który lubię czyli w Twardogórze (tydzień później). Chciałbym pobiec szybko (na swoje możliwości) żeby nie wylądować całkiem w ogonie 🙂

 Czy się uda, zobaczymy.

Na koniec sezonu zaś chodzi mi po głowie Półmaraton Górski Orzeł. Tu by wypadało się jednak sprężyć i solidny trening dokonać. Niby mam wszelkie warunki ku temu – co tydzień jestem w Górach Sowich. Nic tylko biegać, biegać … zobaczymy 🙂

Koniec czerwca

Ostatni tydzień czerwca był dość owocny w numery sportowe.

Tydzień 26
Bieg: 47,43 km
Rower: 148,46 km (58,1 na elektryku)
Spacer: 4,62 km

Sporo nakręciłem na rowerze. Część wprawdzie na elektryku, bo mimo słabej pogody w środę zdecydowałem się na jazdę do pracy, ale większość to jazda normalna, po górkach. Przy okazji wyprawy do roboty udało mi się w końcu wytestować ile wytrzyma bateria mojego pojazdu.
Na pełnym wspomaganiu daje radę jakieś 12km a później trzeba przełączyć na średnie. Też się jedzie ale to już nie ta prędkość 🙂

 Przy tej okazji naszło mnie głębokie przemyślenie, że sens zakupu używanego elektryka za około 2-3k (jak niektórzy sprzedają) i by miał tyle wytrzymać jest dyskusyjny. Dobrze, że mój kosztował sporo mniej 🙂

To co najciekawsze czyli bieganie odbyło się na zasadzie – musi być 4 x w tygodniu i przynajmniej po 10 km. Spełnione w 100%.
Pogoda zresztą, nie nastrajała do szaleństw. Strasznie gorąco u nas było. Pełne słońce, a często jeszcze „parówa” po deszczu.

Katastrofą za to zupełną jest fakt, że wybrałem sobie trasę z solidnym, górskiem zbiegiem w niedzielę. Rajusku ale nogi mam nieprzyzwyczajone do takich doznań 🙂  Będzie fun na naszej górze 🙂

 Ale co tu teraz lamentować, trzeba było wcześniej o tym myśleć.

Przy okazji weekendowego biegania robiłem też ostatnie testy sprzętu, w którym chce polecieć 2xŚnieżkę. Zdecydowałem się nietypowo na wojskowe buciki, które kiedyś opisywałem na swojej stronie. „Normalne” buty trailowe jakie mam są już bowiem stare i nie sądzę, że lepsze.
A w tych całkiem ok. Fajnie amortyzują, bieżnik jakiś tam mają. Te parę gram więcej można odżałować.
Męczy mnie jeszcze koszulka bo niby coś wybralem ale chyba trochę mnie obciera na dole pleców. Nie mogę zgadnąć na 100% czy to ona + pasek od plecaka czy jednak spodenki. Dzisiaj (wtorek) zrobię ostatni trening w ciuchach, w których kiedyś biegałem ultra (inny zestaw) i albo będzie ok albo nie  🙂

Ciężko…

Coś się zebrać do solidnego biegania. Czy to zniechęcenie po marnym maratonie, czy zmęczenie rygorem treningowym ? A może marne warunki pogodowe (bo albo upały albo deszcze)? Sam w sumie nie wiem.
Tak samo ciężko się zebrać do prób spisania tego co udało się dokonać w poprzednich tygodniach więc jak nie spróbuję teraz to później może już być katastrofa generalna 🙂

Maj zamknąłem całościowo takimi liczbami:
Bieganie: 141,5 km
Rower: 461,97 km
Spacery: 24,87 km

Jak widać był to miesiąc zdecydowanie rowerowy. Po maratonie potrzebowałem trochę regeneracji, nie chciało mi się biegać mimo tego, że mam zaplanowane zawody w czerwcu, lipcu. Wcześniej planowałem zresztą dłuższe jazdy rowerowe (Rowerowe Sowie, Kaszubska marszruta) jakiś sens w tym chyba był.

Ogólnie, za sprawą nacisków szanownej małżonki dość mocno wkręciłem się w rower 🙂 Żeby nasze wyprawy miały dodatkowe emocje dokonaliśmy nawet upgradu sprzętu. Mimo, że teraz na topie elektryki to … kupiliśmy sobie rowery szosowe. No dobra, dla „emerytów” jak my 😉 to szosy na emeryturze czyli po konwersji na fitnesowe dokładniej.
Ja wypatrzyłem pięknego Gianta TCR Compact Expert Series, a jej w sumie jeszcze fajniejszego Koga Miyata Gents Lux.

Giant TCR
Koga Miyata

Cóż, teraz nie pozostaje nic innego niż nawijać kilometry szosy na koła 🙂

Czerwiec jest jeszcze w toku ale patrząc na tygodnie, to działo się tak:

Tydzień 22 (tylko dni czerwca)
Bieg: 16,37 km
Rower: 55,53 km
Spacer: 2,71 km

Tydzień 23
Bieg: 8,37
Rower: 152,64 km
Spacer: 13,1 km

Tydzień 24
Bieg: 32,6 km
Rower: 56,76 km
Spacer: 1.98 km

Tydzień 25
Bieg: 35,31km
Rower: 71,48 km
Spacer: 4,17 km

Rowerowanie utrzymało mi się do końca tygodnia 23, kiedy to uznałem, iż wystarczy obijania, pora przypomnieć sobie jak się biega. W planach był powrót do zwyczajowych czterech treningów na tydzień ale pogoda, jakieś nieplanowane obowiązki spowodowały, iż w każdym tygodniu biegałem tylko po 3 razy.
Wszystko były to spokojne biegi, mające znów wprowadzić mnie w rygor treningowy.
Mimo marnego (w mojej ocenie) kilometrażu wyszły z tego nawet całkiem fajne rzeczy co opiszę w kolejnym poście 🙂

Obijamy się

Biegowo. A przynajmniej ja.
Coś po maratonie ciężko mi było ostro wrócić do biegania i tylko truchtałem. Sporo za to weszło roweru. Był w tym w sumie pewien cel bo na koniec maja wybrałem się na ciekawy rajd rowerowy – Rowerowe Sowie, o którym opowiem w kolejnym wpisie.

Jako, że biegowo nic konkretnego nie trenowałem to podam tylko numerki tygodniowe.

Tydzień 20 / 2023
Bieganie: 34,54 km (3 treningi)
Rower: 85,93 km (2 treningi)
Chodzenie: 6,27 km (1 spacer)

Tydzień 21 / 2023
Bieganie: 22,15 km (2 treningi)
Rower: 148,54 km (2 treningi)
Chodzenie: 6,24 km (1 spacer)

Kolejne 2 tygodnie (bieżący i przyszły) będą jeszcze z przewagą roweru ale później biorę się ostro za treningi biegowe. Ostro, bo na początku lipca zmierzę się z górskim bieganiem na Śnieżkę 🙂 Zapisałem się dość dawno na zawody 2 x Śnieżka (w ramach 3x…)więc cóż… wypada zmieścić się chociaż w limitach 🙂


POMARATOŃSKIE ROZTRENOWANIE

i nie tylko.

Od maratonu minęły dwa tygodnie. Szczerze, czułem się po biegu w miarę dobrze. Nie miałem żadnych mocnych nadwyrężeń, skurczy mięśni i tym podobnych atrakcji. Wiadomo, dzień, dwa nogi bolały ale jakby trzeba szybko wrócić do biegania to pewnie bym dał radę. Czy wróciłem? No nie, zafundowałem sobie psychiczny odpoczynek od trenowania 🙂

Sporo w tym czasie za to pojeździłem rowerem. Owszem elektrycznym ale zawsze to jakieś kręcenie nogami było.

Układając to w ramy chronologiczne było tak:

TYDZIEŃ 1 (ROZTRENOWANIA)

02/05/2023
Rower. Dystans: 7.44km, czas:0:27:52, śr.prędkość:16,00 km/h, śr. tętno: 94 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +33/-35 m.

Rodzinna rundka po okolicy. Dla mnie na rozruszanie nóg. Dla mojego syna na przyzwyczajenie tyłka do siodełka (bo na czerwiec planujemy większą wspólną wycieczkę). Strasznie się broni przed jeżdżeniem. Cóż… przyjdzie mu za to odpokutować bo kilometrów będzie trochę więcej 🙂 Ale… po prawdzie to słaba pogoda też była. Zanosiło się na deszcz więc wróciliśmy szybciej niż było to planowane.

03/05/2023
Rower. Dystans: 30.62km, czas:2:48:36, śr.prędkość:10,09 km/h, śr. tętno: 110 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +30/-27 m.

Na finisz majowego weekendu wybraliśmy się w okolice Stawów Milickich. Piękny obszar i jak ktoś nie był to warto obadać. Zwiedzać można je na piechotę, rowerami. Tras rowerowych jest tu zresztą całkiem sporo i to takich pod 50-100 km. Myślę, że można by tam spokojnie zrobić kilkudniowy trip i codziennie widzieć coś innego.
My wybraliśmy rundkę trochę w ciemno. Nie nastawiałem się na dystans a na objazd tego co wydawało mi się ciekawe. Ruszyliśmy spod Rudy Milickiej, przez Stawno, groblę przy Stawie Górnym Słonecznym by po objechaniu go udać się do Grabownicy i finalnie na objazd Stawów Krośnickich. Stamtąd wróciliśmy na start, zapakowaliśmy rowery na auto i można było wracać.
Zadowolony jestem. Trafiliśmy z pogodą, okolice piękne co widać na paru poniższych zdjęciach.

Stawy Krośnickie
Szlak wokół Stawów Krośnickich

04/05/2023
Rower. Dystans: 32.36km, czas:1:48:15, śr.prędkość:17,9 km/h, śr. tętno: 98 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +66/-63 m.

Skoro jeździło się tak fajnie to czemu tego nie kontynuować? Po robocie zrobiłem rundkę po okolicach Oleśnicy. Nic nowego dla mnie, parę razy już ją objeżdżałem więc główny zamysł jazdy był taki by sprawdzić jak to w końcu jest z baterią w moim elektryku. Ile to on wytrzyma (bo moment, gdy wybiorę się nim do roboty coraz bliżej). Test wyszedł marnie bo… z czterech kropek do pełna zeszła mi tylko jedna 🙂 🙂 Jechałem na najmniejszym wspomaganiu i widzę, że w sumie wtedy raczej polegam na swoich nogach. Jadąc do pracy chciałbym jednak polegać na sile silnika tak by się zmęczyć jak najmniej. Wiem więc, że nic nie wiem 🙂 i kiedyś muszę pokręcić dłużej na silniejszych biegach.

05/05/2023
Spacer. Dystans: 1.96km, czas:0:25:46, śr. tempo:13.07 min/km. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +58/-55 m.
Rower. Dystans: 32.41km, czas:2:06:40, śr.prędkość:15,4 km/h, śr. tętno: 88 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +212/-258 m.

Spacerek sklepowy a rower z Małżonką. Pętla w terenie podgórskim, można było się już więcej zmęczyć.

Pagórki koło Ścinawki Śr.

06/05/2023
Bieg. Dystans: 4,54km, czas:0:28:19, śr. tempo:6,14 min/km, śr. tętno:144 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +83/-74 m.
Rower. Dystans: 52.84km, czas:4:33:04, śr.prędkość:11,6 km/h, śr. tętno: 110 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +? / -? m.

Koniec obijania 🙂 Zebrałem się w sobie i udałem na rozruch biegowy. Niedużo – moja krótka trasa pod górkę i w dół. Biegło się całkiem dobrze. Tylko jak zimno! Ubrałem się na krótko a dzień prawie jak zimowy 🙁

Po biegu zaś rower. Tym razem wymyśliłem trasę ja. A jak ja wymyślę to… ciężko kogoś później obwiniać 🙂
Machnęliśmy rundę przez dwie przełęcze – Sowiogórską i Woliborską. Sporo wspinania, stąd marne tempo. Coś mi w Suunto padło wskazanie wysokości przy tej aktywności – pokazało 0/0. Szkoda, mógł być rekord 🙂
W dalszym ciągu zimno. Pod górę rozgrzewaliśmy się, na zjazdach wiatr zabijał 🙁 Para momentami szła z usta, znaczy blisko zera musiało być. No ale cóż, dystans słuszny. I widoki ładne, w mijanych wioskach ruiny zamku i pałacu. Lubię takie klimaty, jakieś foty powstały.

Ruiny Zamku

TYDZIEŃ 2 (ROZTRENOWANIA)

09/05/2023
Bieg. Dystans: 12,09km, czas:1:12:59, śr. tempo:6,02 min/km, śr. tętno:150 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +48/-43 m.

Za dużo obijania to źle. Bałem się, że waga ruszy w górę a przy okazji coraz ciężej będzie wrócić do treningów więc powróciłem na swoje zwyczajowe, pod oleśnickie asfalty. Bieg spokojny, bez wydziwiania. Przeszkadzał trochę wiatr, temperatury już wyższe (ciepło) no ale maj ma swoje prawa.

11/05/2023
Bieg. Dystans: 10,93km, czas:1:03:49, śr. tempo:5,50 min/km, śr. tętno:152 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +36/-34 m.

W sumie to chciałem zrobić 12 km z jakimś szybszym akcentem ale nie przypasował mi obiad w pracy. Czułem go na żołądku, bałem się, że nie doniosę 🙂 stąd tempo bez szaleństw i decyzja by szybciej odbić w stronę domu.

13/05/2023
Bieg. Dystans: 4,79km, czas:0:24:35, śr. tempo:5,08 min/km, śr. tętno:177 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +1/-2 m.
Spacer1. Dystans: 7.52km, czas:2:43:59, śr. tempo:21.47 min/km. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +19/-20 m.
Spacer2. Nie chce mi się tego już sumować ale kolejne 2.9 km jeszcze we Wrocławiu i Oleśnicy dołożyłem.

Na sobotni ranek wpadł mi udział w Biegu Firmowym. Miałem zakusy, że może koło 23 min? Ale w sumie skąd się ten optymizm bierze to nie wiem 🙂
Wystartowałem owszem ostro ale dość szybko zaczęło się zwalnianie. Kilometry wyszły mi tak:
1 4:35 min/km
2 4:50 min/km
3 5:20 min/km
4 5:39 min/km
5 4:08 min/km (estymacja 5:14)
W sumie i tak dobrze, nie ma co narzekać. Warunki do biegu dobre, ciepło ale jeszcze upał nie zabijał (moje szczęście, że biegłem jako pierwszy).

Od wyniku ważniejszy cel ale nasza grupa zajęła miejsce 220 z 1246 (jak dobrze patrzę) czyli nie tak źle 🙂

Przed startem. Zdjęcie pobrane ze strony biegu.

Po biegach zaś – wielkie łażenie! Jako rodowity Wrocławianin uznałem, iż dawno nie kręciłem się po swoim mieście więc trzeba rundkę zrobić. No to poszliśmy rodzinką na spacer od Nadodrza, przez Rynek, Świdnicką, Piłsudzkiego, plac Jana Pawła II, mosty Pomorskie. Przyjemnie, napykałem zdjęć o niczym 🙂 ale może dużo ich tu wrzucał nie będę. Napomknę tylko, że bardzo miłą niespodzianką był fakt, że dalej działa lodziarnia na Cybulskiego (najstarsza we Wrocławiu jak pamiętam)! Ostatni raz w niej byłem chyba z 12 lat a jest 🙂 Lody dalej świetne, niedrogie. I jest dalej promocja która była kiedyś. Jaka, to już wybierzcie się i zobaczcie sami 🙂

Nadodrze
Rzeźba Nawa
Renoma

Na koniec dnia jeszcze jakieś chodzenie po Oleśnicy (z okazji Dnia Muzeów). Tu już nogi czułem, dobrze że później można było w domu leżakować 🙂

14/05/2023
Rower. Dystans: 43.26km, czas:2:31:32, śr.prędkość:17,1 km/h, śr. tętno: 108 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +115/-112 m.

W niedzielę miało być rowerowo i biegowo. Żonka jednak marudziła by zrobić dużą trasę. Zrobiliśmy i trochę mi się już biegać nie chciało. Odpuściłem. Trudno. Jak nie będzie padać to przyszły tydzień będzie bardziej biegowy.

Rowerowo pod Oleśnicą

MARATOŃSKIE PRZYGOTOWANIE – TYDZIEŃ 17-2023

Ostatni tydzień przed maratonem już prawie na finiszu. Został mi wprawdzie jeszcze jeden trening biegowy ale, że majowy weekend nie będzie sprzyjał siedzeniu przed komputerem to napiszę podsumowanie już teraz.

25/04/2023
Bieg. Dystans: 14,17km, czas:1:21:13, śr. tempo:5,44 min/km, śr. tętno:155 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +51/-52 m.

Pierwsze dwa kilometry z powodu układu trasy i wiatru biegło mi się ciężko. Marnie widziałem resztę treningu w tych warunkach, ale trochę się rozkręciłem, poprawiły się warunki terenowo – atmosferyczne i jakoś to szło.

26/04/2023
Rower. Dystans: 8.38km, czas:0:25:37, śr.prędkość:19,60 km/h, śr. tętno: 103 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +21/-21 m.

Na majówkę planuję trochę roweru (poza bieganiem) to postanowiłem przetransportować (jadąc na nim) swój jednoślad do rodziców. Tam będzie nasza baza wypadowa na przejażdżki 🙂
Wpadłem na to, że po maratonie może mi się nie chcieć pedałować to bezczelnie zakomunikowałem żonie, iż ja będę podróżował elektrykiem a jej dam mojego górala. Jakoś to przyjęła do wiadomości 🙂
Średni stopień wspomagania więc niewiele się zmęczyłem. Zauważyłem za to niepokojącą rzecz – na tym „biegu” rower prawie od razu rozpędza się pod 19 km i w tej prędkości (19-23) się nim jedzie najlepiej. Yyyy… ale jak zrobić jakbym chciał jechać np. 10-15 km/godz. ??? Chcieliśmy bowiem pojechać nad Milickie Stawy a tam nie będzie zbyt prosto. Nie pasuje tak „grzać” po dziurach 🙂 Chyba pozostaje najmniejsze wspomaganie ale muszę to jeszcze przetestować.

27/04/2023
Bieg. Dystans: 10,12km, czas:0:57:58, śr. tempo:5,44 min/km, śr. tętno:153 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +42/-43 m.

Dumałem co tu wymyślić na ten bieg i finalnie zdecydowałem, że zrobię końcówkę (około 3 km) w mocniejszym tempie. Wyszło tak sobie, trochę mi się nie chciało (niewyspany byłem) więc przyśpieszenie odbyło się z około 5:40 na 5:30 🙂 No ale, przyjmijmy, że było zgodnie z planem 🙂

29/04/2023
Bieg. Dystans: 8-10km, czas: x, śr. tempo: x min/km, śr. tętno: x ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +x / -x m.

Sobotni bieg (w planach). Myślę, że spokojne tempo, z 8-10 km i wystarczy.
UPDATE: dystans: 8,38 km, czas: 0:46:46, tempo: 5:35 min/km, śr. tętno: 156 ud/min

30/04/2023
Rower. Dystans: 10-20 km, czas:x, śr.prędkość: x km/h, śr. tętno: x ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +xm /-x m.

W planach. Jak dopisze pogoda to pewnie troszkę roweru wpadnie w niedzielę. Ale tak delikatnie. I pewnie na elektryku. Żeby się nie zajechać przed samym biegiem 🙂
UPDATE: dystans: 12,33 km, czas: 0:44:53, śr. tętno: 96 ud/min.

STRATEGIA MARATOŃSKA

Zawody już tuż, tuż wypada ułożyć sobie w głowie jak to zrobić najlepiej.

Uczciwie powiem – mam stracha, że zwyczajowo po 20 km wymięknę 🙁 Niby przygotowałem się jak nigdy ale … patrzyłem na historię treningów i bardzo często po longach 2x-30 km pisałem, że szły mi słabo. Wymęczałem je 🙁
Dodatkowo, 9 dyszek wagi i prawie 50 na karku raczej nie pomogą 🙂

Z tego powodu wstępnie, coraz bardziej skłaniam się do biegu zachowawczego w tempie – 5:40-5:55. Te 5:40 to raczej bardzo optymistyczny wariant. Prognozy pogody niestety chyba będą niekorzystne, pokazuje około 18 stopni. Ciągle jest zimno (przymrozki u nas, na dolnym śląsku) a nas sam bieg sieknie gorącem 🙁 Jeżeli faktycznie tyle będzie to pewnie zacznę bliżej 5:55.
Ze wszystkich sił pragnę dociągnąć tempo przynajmniej do 30 km. Jak się uda i będą siły to walka do końca. Jak nie to też ale o to by stracić jak najmniej. Zobaczymy 🙂

Sprzętowo pobiegnę na krótko (spodenki, koszulka). Buty – Adidas Ultraboost DNA Prime (opiszę je po biegu). Zabiorę też plecak biegowy gdzie chcę włożyć softflaski i musy owocowe. Liczę na support żony. Biega się 4 okrążenia więc będzie mi podawać co okrążenie coś nowego. Jak nie to trudno, właduję od razu na siebie wszystko (4 żele + 2 softflaski 230ml). Na punktach organizatora będzie żywienie to pewnie coś dodatkowo w siebie wcisnę.

MARATOŃSKIE PRZYGOTOWANIE – TYDZIEŃ 16-2023

Co się nie na trenowałem to już się nie na trenuję 🙂
Przedostatni tydzień przygotowań miał przebiegać już w kierunku zmniejszania obciążeń treningowych. Luzowanie z pewnością przydatne było mi i z powodu zbyt mocnego tygodnia 15.
Szło to chyba w dobrą stronę bo Fenix w kolejnych biegach powoli powrócił do „normalności” i wskazywał dodatnie korzyści treningowe 🙂

Patrząc zaś na detale zrealizowałem takie biegi:

18/04/2023
Bieg. Dystans: 16,16km, czas:1:34:42, śr. tempo:5,52 min/km, śr. tętno:152 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +56/-57 m.

Po nauczce z zeszłego tygodnia zwolniłem, starając się trzymać tempo lekko poniżej 06:00. W sumie wyszło bliżej 5:50 ale mam mieszane uczucia co do tego. Biegło mi się tak sobie, nawet te tempo wydawało mi się ciężkawe do zrealizowania w dystansie maratońskim. Muszę jeszcze dobrze przemyśleć te tematy. Lecąc tak całkiem treningowo (czyli bliżej 06:05-06:10) to szału wynikowego nie będzie. Z drugiej strony są szanse na przebiegnięcie w znośnej formie i stylu.

20/04/2023
Bieg. Dystans: 12,01km, czas:1:05:55, śr. tempo:5,29 min/km, śr. tętno:163 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +42/-43 m.

Trening jakościowy. Plan był (na 10 km) biec odcinki : 1 km wolno-1 km szybko (2 pierwsze rozruchowo). Źle coś wliczyłem bo wyszło 12 km i końcówka dwóch kilometrów ciągiem ale w sumie ok:
01km – 6:22
02km – 5:50
03km – 4:59
04km – 5:42
05km – 5:00
06km – 5:51
07km – 5:04
08km – 5:50
09km – 5:07
10km – 5:45
11km – 5:00
12km – 5:01

Odczuciowo biegło mi się dobrze, nie miałem problemów z utrzymaniem tempa. Pierwszy szybki odcinek wydał mi się trochę za mocny, ale skoro kolejne też wpadły podobnie to znaczy, że było to realne do zrobienia.

22/04/2023
Bieg. Dystans: 12,17km, czas:1:16:48, śr. tempo:6,19 min/km, śr. tętno:157 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +215 / -213 m.

Górski bieg. Zaplanowaliśmy z Żoną nadrabianie zaległości domowych (wymiana opon, prace ogrodnicze itp.) więc słusznie przewidywałem, że lepiej biec na samym początku dnia niż na końcu. Dobrze zrobiłem, po całym dniu robót nie było już ani czasu ani chęci.

23/04/2023
Rower. Dystans: 26.46km, czas:1:58:51, śr.prędkość:13,40 km/h, śr. tętno: x ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +141/-150 m.
Bieg. Dystans: 4,56km, czas:0:27:22, śr. tempo:6,00 min/km, śr. tętno:150 ud/min. Całkowity wznios/ spadek (trasa) +76m / -71 m.

Czułem wiele różnych mięśni po pracach domowych 🙂 Z powodu tego (jak i sprawdzenia, że w sumie przebiegłem trochę „za dużo”) zdecydowałem się na rodzinną wycieczkę rowerową. A bieg późniejszy to tak pro forma.

Cały tydzień to przebiegnięte 44,9 km.