Archiwa tagu: Ludwikowice

Półmaraton Górski Orzeł – 23/11/2019

Finał Ligi Biegów Górskich Attiq

23/11/2019 w Sokolcu odbył się nowy bieg – Półmaraton Górski Orzeł, będący przy okazji finałem Ligi Biegów Górskich ATTIQ.

Za jego przygotowanie odpowiadała ekipa od Biegu na Wielka Sowę, Górskiego Biegu Niepodległości w Świerkach więc organizacyjnie wszystko stało na wysokim poziomie. Nie będę więc rozwodził się nad tym co było w pakiecie i jak się zapisać 🙂 Kto ciekawy znajdzie stronę organizatorów i wszystko wyczyta.

Półmaraton ten był moimi ostatnimi zaplanowanymi zawodami w tym roku. Zwyczajowo już (przykre to) podchodziłem do niego z obawami jak pójdzie. Od czasu Biegu Niepodległości treningi moje w dalszym ciągu krótkie – 10 km nie przekraczałem. Rodziło to obawy czy 21 km nie będzie jakąś wybitną męką.
Cóż, za późno było na dylematy. Zrezygnować z biegu nie chciałem więc postanowiłem powtórzyć strategię z ostatnich zawodów. A więc 🙂 wolno, spokojnie i jakoś to będzie.

Poranek zawodów powitał biegaczy zimnem i mocnym wiatrem. Zwłaszcza ów wiatr był dołujący – obniżał mocno temperaturę odczuwalną, przeszywał jak to się mówi „do szpiku kości”.
Pobiec chciałem w dwóch warstwach – pod spodem lekki, długi rękaw a na to koszulka bez rękawów, ale idąc do biura zawodów czym prędzej wyciągałem z worka wiatrówkę i rękawiczki. Oj, dobrze, że je w ogóle wziąłem 🙂
Na górze, pod Schroniskiem Orzeł wiało jeszcze lepiej więc pozostało startować w całym ekwipunku.

Dmucha…

Pakiet odebrany, rozgrzeweczka zrobiona i lecimy 🙂

Wtrącę tu jeszcze jedną myśl. Półmaraton Orzeł niby nowy, ale pod względem trasy tak nie do końca. Parę lat temu ta sama ekipa organizatorów, wraz z pewną firmą też robiła tu półmaraton. Z szybkiego looku na trasę wychodziło mi, że będzie to samo, wiedziałem więc czego się spodziewać. Po biegu wiem już, że jednak zmiany były 🙂 Powiedziałbym, że trasa była trudniejsza niż kiedyś (zwłaszcza pierwsza połowa).

Zacząłem bieg od połowy stawki. Pierwszy podbieg wolno, spokojnie. Później na zbiegu planowałem luźno ale szybciej. Zbieg mi jednak poprowadzili inaczej 🙂 Był krótszy i trudniejszy technicznie. Uważać trzeba było na sowiogórskie kamienie ukryte pod warstwą liści.
Po zbiegu zaczęło się pod górę (też dalej niż kiedyś) i … w sumie tak już do końca .. góra, z góry 🙂
Żartuję trochę ale trasa ciekawa. Dla zawodowców pewnie łatwa, mi w kość dała.
Ciekawostką na niej był fakt, że zbudowana była na bazie dwóch różnych kółek. Elementem łączącym je było miejsce startu. Fajna sprawa, jak ktoś miał kibiców to mogli go zagrzewać do walki w trakcie.
Starając się powiedzieć ogólnie o trasie, drugie kółko było raczej łatwiejsze. No może poza ostatnim 1-1,5 km, który niszczył. Kto był to wie, kto nie był to polecam spróbować za rok.

Drobię w miejscu bo tu w sumie pod górkę było, ale co się nie robi dla foto 🙂

Strategię biegową zrealizowałem znów dobrze. Na podejściach oczywiście chodziłem, z górek zbiegałem lekko (nie na 100%). Zadowolony jestem z siebie bo do końca zawodów miałem siłę i biegłem. A ostatnim razem (tu) w końcówce nie miałem sił nawet by biec z górki.

Zbieg w końcówce zawodów

Dokonało się – finish. Tempo i czas oczywiście nie porażają. Na mecie stawiłem się po 02:43.41. Pozycja 415 z 526. W kategorii M40 byłem 132.

Fajnie. Po biegu nie byłem głodny więc by się nie wychładzać ruszyliśmy z Żoną w dół, do auta. Nie czekałem już na losowania nagród, dekoracje ale oczywiście były gdyby ktoś chciał wiedzieć.

Podsumowując więc – bieg ciekawy, w pięknych okolicznościach przyrody. Polecam.

5 Górski Bieg Niepodległości – 11/11/2016

5 Górski Bieg Niepodległości

5 Górski Bieg Niepodległości – 11/11/2016

Kolejny z biegów, które lubię i staram się w nich zawsze wystartować.  Nie będę pewnie bardzo obiektywny ( bo częściowo organizują go osoby z naszego klubu + wpisowe mam darmowe) ale jednak uważam, że przygotowany jest dobrze.  Mimo, że zawody te odbywają się w małej miejscowości to naprawdę nie ma się czego wstydzić, a dodatkowe walory biegowe (trasa wymagająca i malownicza) dodają mu uroku. Podsumować można by go już tu, że warto wystartować, no ale coś tam o biegu jeszcze skrobnę 🙂

Przechodząc więc do spraw przyziemniejszych 🙂 Logistykę około-biegową opisywałem przy okazji poprzednich edycji:

Bieg Niepodległości Ludwikowice Kł. 2015

Nie ma więc sensu tu się jakoś specjalnie powtarzać. Znaczących ulepszeń nie zauważyłem, szczęśliwie ewidentnych minusów też. Rejestracja, przybycie, odbiór pakietu poszły sprawnie no i można było szykować się do biegu.

Prognozy na ten dzień były pozytywne. Pogoda spłatała jednak biegaczom psikusa i spadł dzień wcześniej śnieg. W połączeniu z rozmiękłymi drogami dało to wymagające podłoże. Ci co nie wzięli terenowych butów musieli być chyba niezadowoleni.

Po załatwieniu niezbędnych formalności, pozostały do startu czas poświęciłem na luźne dyskusje ze znajomymi. Biegło nas kilkanaście osób z klubu, 2 z mojej rodziny więc na nudę nie dało się narzekać. Poprzekomarzaliśmy się kto kogo odstawi, a kto nie da rady.
Ciekawostką jest fakt, że w tłumie biegaczy sporo zauważyłem tych samych, lokalnych zawodników. Biegając w tych rejonach, sporo osób kojarzę już wizualnie widać więc, że ekipa startująca wszędzie w większości jest ta sama 🙂 No ale nowe osoby też oczywiście były, czyli ciągle biegi znajdują kolejnych wielbicieli 🙂

Ostatnie 20 min. przed startem to rozgrzewka. Trochę w miejscu, trochę truchtu. Od ostatnich kłopotów z nogami przywiązuję teraz do tego większą wagę . Widać jak to człowiek uczy się po szkodzie 🙂

Zwyczajowo przed samym startem hymn, przemówienie Wójtowej i poszło. Wystartowali.

5 Gorski Bieg Niepodleglosci
Moment startu

Nauczony zeszłym rokiem pamiętałem tym razem o strategii. Ponieważ pierwszy kawałek (około 1,5 km) to wspinaczka pod górę ruszyłem więc ostrożnie i wolno.  Tempo około 07:27 pierwszy km, później 06:02 na drugim. Pilnowałem by nie rwać i się nie zajechać już tutaj.

5 Gorski Bieg Niepodleglosci
Pierwszy podbieg

Gdy się wypłaszczyło przyśpieszyłem. Kilometry 3-5 weszły w 5:19, 5:16 i 4:50. Dobrze to szło, dawałem radę.

Po tym, 3 kilometrowym oddechu, znów zaczęło się podejście. Około 2 km dość sporej górki na której początkowo biegłem, ale w końcu uznałem, że nie ma sensu się mordować. Przeszedłem do marszu. Mój bieg wcale szybszy tu by nie był a sił jednak poszłoby dużo więcej. Wspinaczka dokonała się w 06:21 i 06:53.

Jak to w życiu bywa po górce nastąpił zbieg (bardziej to wypłaszczenie ale ok). Szybciutki kilometr w 05:29 by rozpocząć najtrudniejszy moment trasy. Wspinaczkę na Górę Włodzicką (757 m n.p.m.).

5 Gorski Bieg Niepodleglosci
Na szczycie Gory Wlodzickiej

Tutaj już żartów nie było. Solidne ~1 km podejście zrobiłem w 08:29). Za szczytem niestety nie było najlepiej. Bardzo stromy zbieg przez kilkaset metrów nie pozwolił się od razu rozpędzić. Mimo trailowych Adidasów czułem się na nim mocno niepewnie i truchtałem wolniuteńko. Gdy zrobiło się bardziej płasko ruszyłem „z kopyta” robiąc kolejny km w 04:26. Pędziłem ładnie, dodatkowo motywowany tym,  że czułem na plecach oddech 🙂 kolejnego biegacza. Niestety końcówka biegu mimo, że z górki prowadziła po takim błocie, że hej. Spękałem trochę i zwolniłem. Osoba za mną wykorzystała to i wyprzedziła mnie. W sumie jednak nie żałuję, bo za chwilę w błocku/koleinach wygięło mi nogę tak,  że przez moment myślałem, że znów skręciłem kostkę. W pełnym pędzie pewnie byłoby już po zawodach, tu poczułem trochę bólu, ale dawałem rade biec dalej. Coś sobie nadwyrężyłem to fakt,  bo czułem to miejsce w późniejszych dniach (ale nic nie napuchło i biegać chodzić mogę. Uff.).

 Całość biegu skończyłem w około 01:02:04 wg wskazań mojego Suunto. Nie da się tego bezpośrednio porównać z poprzednimi edycjami bo co rok trasa jest inna ale w mojej ocenie zacnie

Po biegu zasłużony medal :), ciepły posiłek i dopchanie się ciastem, herbatą. Ciasta wyszły świetne, smakowały mi. Ponieważ losowania nagród miały być dla osób spoza powiatu to już na koniec nie czekałem, ale wraz z resztą rodziny udaliśmy się do domu.

5 Gorski Bieg Niepodleglosci
A na mecie czekaly takie specjaly 🙂

Szybko podsumowując całość. Bieg dla mnie ok. Pod względem sportowym jak i organizacyjnym.

– Największy minus jaki widzę to brak profesjonalnego pomiaru czasu. Na mecie zapisywano biegaczy ręcznie. Podobno przybiegali wszyscy tak,  że dało się to ogarnąć, ale maniacy cyfr raczej z tego zadowoleni nie będą.

+ Zwolenników ostrej rywalizacji z pewnością ucieszył fakt, że w tym roku bieg ściągnął naprawdę sporo utalentowanych biegaczy, gdyż jak dobrze zrozumiałem był jednym z tych, na których punkty mogą zdobyć zawodnicy Ligi Biegów Górskich Dare 2B. Najlepsi wyniki wykręcili niezłe, chciałbym kiedyś móc tak „latać”.

+ Większa niż w poprzednim roku liczba biegaczy była jeszcze do ogarnięcia przez organizatorów, na trasie też przesadnego ścisku nie było. To plus bo w niektórych zawodach ludzi jest po prostu za dużo. Niemniej w przyszłym roku będzie limitacja miejsc (do 200 jak słyszałem). Może to i dobrze. Dzień później biegłem we Wrocławiu w CT, gdzie na trasie było raczej już ciasnawo.

III Półmaraton Sowiogórski – 25/09/2016

3 Półmaraton Sowiogórski

III Półmaraton Sowiogórski (SuperBieg)- 25/09/2016

Trzecia (a moja druga) edycja Sowiogórskiego Półmaratonu jakoś nie była dla mnie zbyt szczęśliwa. Ani organizacyjnie impreza mi nie podeszła, anie sportowo nie wspiąłem się na wyżyny.  A było to tak…

W zeszłym roku podczas Biegu Niepodległości wygrałem darmowy start w tym półmaratonie. Poprzednia edycja biegu była jeszcze w większym stopniu organizowana przez osoby z Nowej Rudy/Ludwikowic i podobała mi się, więc uznałem, że oczywiście trzeba pobiec i teraz. Edycja 2016 to już jednak organizacyjnie tylko ekipa od SuperBiegu co spowodowało pewne komplikacje.

Zapisy (wprawdzie przez DataSport) były dość zagmatwane. Rejestrowało się swoją obecność w całym cyklu biegów (SuperBieg) a opłacając całość/poszczególne imprezy potwierdzało obecność na konkretnym wydarzeniu. Próbowałem jakoś (przy początku tego cyklu) się wpisać i nie szło 🙁 Do SuperBiegu ok, wpisałem się ale już na konkretny bieg no za nic mi nie szło. Chyba nie było innej możliwości jak tylko zapłacić.
Do organizatora wysłałem email jak mam to dokonać (by wystartować) ale pozostał on bez żadnej odpowiedzi. Dałem więc spokój planując po prostu przyjść i wpisać się przed biegiem.

Biuro zawodów czynne było dzień wcześniej więc uderzyliśmy tam w sobotę. Chyba przemawiam w obcej mowie (i czytać nie umieją bo pokazywałem przy tym kartkę z darmowym uczestnictwem) ale od pierwszego namiotu (wydawanie numerów) skierowano mnie do drugiego – kasy. Dziewczyna tam kazała wypisać kartkę zgłoszenia i ochoczo przystąpiła do wołania 60 zł za start.  Hmm… widać i tutaj  słowo pisane jest im obce. Zaoponowałem trochę ostrzej, że za co mam płacić jak wygrałem za free. To oni nie wiedzą, z powrotem do poprzedniego namiotu. Koleżanka obsługująca dalej miała jakiś problem ale poszła zapytać kogoś i … ufff udało się. Dostałem numer, pakiet.
Nie będę długo krytykował pakietu (bo w końcu mam go za darmo) ale nie porażał. Była w nim w sumie koszulka. Widziałem na stoisku gdzie te koszulki dawano dużo fajnych gadżetów (a to jakieś skarpetki, opaski) i przyznam się, myślałem, że to też dołożą 🙂 Ale nie, można było tylko kupić.

Trudno. Formalności załatwione, wróciliśmy do domu by w niedzielę znów wrócić do strefy biegowej.
Na plus podam, że informacje jak dojechać na miejsce były wywieszone dużo wcześniej, nikt chyba okazji zgubić się nie miał.

Niedziela przywitała biegaczy piękną pogodą. Było słonecznie, gorąco. Wizualnie ładne warunki do biegu, ale czułem, że będzie to duże utrudnienie. Mi jednak biegi w gorącu coś nie podchodzą.

III Polmaraton Sowiogorski
Najmocniejsza ekipa z USKSu 🙂

Pogadało się ze znajomymi bo sporo osób z naszego klubu biegło (czy na 10 km czy na półmaraton) i pora było ustawiać się na linii.

III Polmaraton Sowiogorski
No i wystartowali…

Biegacze ostro pocisnęli do przodu. Ponieważ to górska trasa to uznałem, że wyniku z Wałbrzycha nie powtórzę ale na około 2 godziny liczyłem i tak też trzymałem tempo (około 05:30). Założenia taktyczne utrzymałem gdzieś do 3 km gdy droga skręciła ostro pod górę (betonowe płyty). Tutaj jak i większość z mojej grupy czasowej przeszedłem do marszu. Nie było ani sił by biec ani sensu bo tuptałbym chyba jeszcze wolniej niż szedł. Jakiś 1 km szedłem aż do momentu gdy trochę się wypłaszczyło.  Tu ruszyłem biegiem (ale już wolniej). Praktycznie do szczytu Wielkiej Sowy (no może z 500 metrów przed) biegłem. Końcówkę na szczyt znów szedłem by po minięciu szczytu ruszyć biegowo w dół. Czułem się już jednak spompowany i gdy teren robił się pofałdowany to pod górki szedłem. Tak też wyglądał mój bieg aż do końca. W dół biegiem, co górka to spacerek. Marnie…

III Polmaraton Sowiogorski
Meta Półmaratonu

Taka dyspozycja pozwoliła mi osiągnąć metę w 02:18:26 i zająć 121 pozycję (na 163 osoby startujące). Jestem niestety totalnie nie zadowolony z wyniku. Ciężko go wprawdzie porównać z zeszłym rokiem, bo trasa była w sumie inna, ale 2:22:46 w 2015 i 02:18:26 w tym to żadne polepszenie. No cóż. Pretensje co do wyniku można mieć tylko do siebie. Trzeba było lepiej trenować.

Po biegu, można było napić się wody, izotoniku, podjeść ciastek czy pomarańczy (bez żadnych limitów). Gdy już się napchałem to udałem się po przydziałowy posiłek – makaron. Dopóki miałem go wymieszanego z ciepłym miesem to wchodził, głębiej niestety był już zimny to dałem sobie spokój.

Ponieważ paru osobom z naszego klubu bieganie poszło lepiej (w kat. wiekowych były podium) to czekaliśmy na dekoracje. Przy okazji wyszło spore niedociągnięcie organizacyjne 🙁 Michał wyczaił, że w kategorii drużynowej, nasz klub powinien być na  pierwszym miejscu. Faktycznie 3 osoby od nas wykręciły czasy lepsze niż drużyna wpisana przez organizatorów na pierwsze miejsce. Trochę tu nasza wina bo osoby od nas powpisywały klub np. USKS Ludwikowice Kł a  inni USKS Ludwikowice Kłodzkie ale to chyba powinno być i do ogarnięcia przez organizatora, że to to samo. Niestety nie. Zgłosiliśmy więc sprawę do biura. Pani powiedziała, że poprawia już, dzwoniła by prowadzący wstrzymali się z ogłaszaniem ale i tak nic to nie dało. Jak już przyszło do ogłaszania zwycięzców to nas w ogóle nie ujęli. OK…

Po biegu nie było żadnych losowań gadżetów itp. więc w sumie nie warto było czekać. Szybko wszyscy rozeszli się w swoją stronę.

Taki właśnie był ten bieg. Niby poprawny ale jednak organizator oderwany od miejscowości w której on się odbywa jakoś mi nie podszedł. Problem z rejestracją, klasyfikacją nie nastrajają mnie na plus. Co gorsze moja Żona będąca na mecie mówiła,że było parę akcji też nie do pochwalenia – w stylu, iż biegacz na mecie się przewrócił a spiker stojący obok w ogóle się tym nie przejął. Nie wezwał ratowników ot czekał aż gość się sam pozbiera i zejdzie z asfaltu. Karygodne.

Bieg Niepodległości Ludwikowice Kł. – 11/11/2015

Bieg Niepodleglosci

4 Bieg Niepodległości Ludwikowice Kł. – 11/11/2015

W sumie ostatnie planowane przeze mnie zawody w tym roku. Do tej pory startowałem we wszystkich ~10 km edycjach tego biegu (nie byłem tylko na edycji 1-szej, która rozgrywana była na krótkim około 1 km dystansie).
Bieg organizowany przy współudziale naszego klubu biegowego i na pewno z liczną obsadą biegaczy USKS-u Ludwikowice Kł. W tym roku zorganizowano go na nowej trasie, co z jednej strony wniosło powiem świeżości, z drugiej jednak uniemożliwiło porównanie postępów od zeszłego roku.

No cóż. Bieg lokalny, dużo znajomych na trasie, opłata dla mieszkańców gminy jak i klubowiczów symboliczna, nie wypadało zatem nie startować 🙂

Zapisy jak i większość podobnych poprzez portal Data Sport, informacje o trasie, programie biegu umieszczano na jego stronie jak i na FB. Wszystko opisane raczej przejrzyście.

Na miejsce biegu podjechaliśmy około 1 godziny wcześniej. Wolontariusze kierowali na parkingi. Odbiór pakietów odbywał się w świetlicy wiejskiej blisko od parkingu. Szło sprawnie i szybko dostałem numer. Tutaj też można było napić się ciepłej kawy, herbaty i czekać na start jeśli komuś dokuczał chłód na zewnątrz.
Pogoda za rewelacyjna nie była bo mgliście i chłodno. Szczęśliwie jednak nie padało (deszcz był dopiero po biegu).

Ponieważ planowałem biec ostro, zrobiłem solidną rozgrzewkę no i po wysłuchaniu hymnu i krótkich przemów wójta można było startować.

Bieg Niepodleglosci

Trasa od razu dała w kość. Około 1,5-2 km ostro pod górkę. Później lekkie wypłaszczenie terenu by przy 6-7 km znów się powspinać. Później było już łatwiej bo praktycznie do mety z górki.

Bieg Niepodleglosci - start

Cisnąłem ostro, cały czas biegnąc pod górkę. Trzymałem się nawet na dość dobrej pozycji. Na płaskim odcinku wyszło jednak zmęczenie. Tutaj znaleźli się szybsi ode mnie. Przy drugiej wspinaczce niestety było już podłażenie. Całkiem nieźle radziłem sobie za to na ostatnich zbiegach. Udało mi się wyprzedzić, ze dwóch, trzech biegaczy (w mojej ocenie biegli trochę zbyt asekuracyjnie, no chyba, że w ogóle już nie mieli sił).

Na mecie zameldowałem się na 87 miejscu (20 w M40) z czasem 01:00:10. Jak na bieganie po górkach nieźle.

Bieg Niepodleglosci - meta

Wójtowa wręczała wszystkim biegaczom medal, można było napić się izotoniku i udać na posiłek regeneracyjny. Serwowano makaron z mięsem, domowe ciasta. Smaczne 🙂

Koniec imprezy to dekoracja zwycięzców poszczególnych kategorii i losowanie nagród.
Tym razem mi się udało – wylosowałem darmowy start w Półmaratonie Sowiogórskim 2016, więc trzeba będzie się przyłoźyć do przygotowań 🙂

Bieg Niepodleglosci - dekoracja

Jako ciekawostkę podam, że sam zasponsorowałem również 3 nagrody związane z moim artystycznym hobby 🙂

http://www.pstryk-pstryk.com/

Cóż. Bieg lokalny niemniej przygotowany solidnie i z sercem. Każdemu kto nie biegał w tych okolicach polecam spróbować 🙂

Część zdjęć i nawiązań w artykule pochodzą ze stron:

http://bn.wielkasowa.net/