Zegarki z GPS – A-Rival SpoQ SQ100
Zaczynając na przełomie 2014/2015 r przygotowania do Biegu Rzeźnika uznałem, że dobrze było by udokumentować ten wielki wyczyn w internecie 🙂 Garmin FR10, który używałem mimo, że spełniał wszystkie moje wymagania co do codziennych treningów, tu niestety pomóc nie mógł. Jego bateria ma po prostu zbyt małą pojemność by wystarczył na tak długi bieg.
Pomysł by ładować go powerbankiem w czasie biegu niestety upadł. Tak się nie da bo FR10 po podłączeniu ładowarki wychodzi z trybu treningu.
Cóź, chce się mieć zapis GPX to pozostało wyszukać urządzenie, które potrafi wytrzymać odpowiednio dłużej.
Urządzenia takie a i owszem są. Ich wybór limitowała mi jednak jeszcze jedna rzecz – pieniądze. Nie chcąc wydawać za dużo, krąg zegarków dostępnych znacznie się zawęził.
Szukałem, przeglądałem i w sumie prawie już zdecydowałem się na Garmina FR 310XT, kiedy to wyszukałem info o mało znanym u nas „czasomierzu” – SpoQ SQ100.
http://www.a-rival.de/pl/outdoor/gps-uhren/spoq#technische-daten
Większość jego opisów była zdecydowanie pozytywna, chęć spróbowania czegoś nowego i bodziec w postaci ceny o połowę mniejszej od Garmina zachęcił mnie finalnie do zakupu 🙂
Ciekawą sytuacją (o której warto wiedzieć) jest fakt, że A-rival SpoQ SQ100 jest bliżniaczym modelem zegarka GlobalSat GH-625XT. Oba nie różnią się praktycznie niczym (poza napisem na szybce). A-rival to po prostu model na rynek niemiecki, podczas gdy reszta świata ma Globalsat-a.
http://www.globalsat.com.tw/products-page.php?menu=2&gs_en_product_id=5&gs_en_product_cnt_id=32
Jeśli ktoś ma możliwość sciągnąć sobie SQ100 z Niemiec i nie zaleźy mu na polskiej gwarancji to warto.
Globalsat oferowany jest obecnie (koniec 2015) na rynku polskim za około 550zł podczas gdy SpoQ w Niemczech kosztuje około 70-80 Euro (wystarczy dobrze poszukać w necie). Czyli za ~320 zł otrzymujemy zegarek o największych chyba możliwościach (w tej cenie).
Zakup się dokonał, rodzina będąca w Niemczech zegarek mi przywiozła i można było już się nim bawić.
SQ100 otrzymujemy w sporym czerwonym pudełeczku, w którym oprócz zegarka można znaleźć: pasek pulsometru, uchwyt rowerowy, dodatkowy pasek na rękę z urządzeniem do jego zmienienia i dokumentację (instrukcje obsługi, płyta CD z programem). Sporo tego i fajnie, że producent na kliencie nie oszczędzał.
Sam zegarek po wyjęciu z pudełka prezentuje się solidnie. Jest spory, masywny i co ciekawe o dość nietypowym kształcie. Widać, że to urządzenie treningowe. Ja tam na ulicy bym w nim nie chodził ale dla mnie to nie problem. Ważne, że wszystko w nim spasowane jest ok, nie ma się wrażenia taniej chińszczyzny.
Trochę obawiałem się jak na moich chudym nadgarstku będzie się trzymać taka „busola” ale i to poszło dobrze. Wygięty kształt ładnie stabilizuje go na ręce i zegarek nie lata, nie przekręca się.
Zaczynamy więc 🙂 Pierwsze ładowanie jak pamiętam trwa jakieś 2-3 godziny. SpoQ ładuje się po podłączeniu kabla USB do komputera (nie ma sieciowej ładowarki). Sam kabel ma nietypową wtyczką od strony zegarka więc warto o niego dbać i nie zgubić. Jak kojarzę nowy jest dość drogi jak na cenę samego urządzenia.
Gniazdo ładowania w zegarku jest zabezpieczone gumową zaślepką więc nie trzeba martwić się, że od potu coś nam zaśniedzieje i będzie brak kontaktu. Dodatkowo jest bolec stabilizujący wtyczkę czyli odpada strach przed złym podłączeniem przewodu.
W międzyczasie ładowania zainstalowałem na PC program. Działa on stabilnie na wszystkich systemach (uruchamiałem na Win XP, 7, 8, 10).
Polecam tutaj mimo posiadania programu w zestawie ściągnąć sobie wersję ze strony Globalsatu. Jest nowsza i można w niej eksportować pliki GPX wraz ze wszystkimi danymi (tętno) by wrzucać je np, do Endomondo. Starsze oprogramowanie SpoQ eksportowało tylko sam ślad bez tętna.
Resztę fixów, updatów itp można bez obaw ściągać ze strony SpoQ o ile odkryjecie, że są nowsze niż w Waszej wersji zegarka.
Pierwsze uruchomienie SQ100 następuje sprawnie. Warto od razu przełączyć język zegarka z niemieckiego na angielski (no chyba, że ktoś zna i lubi). Polskiego niestety nie ma uprzedzając ewentualne pytania. W mojej ocenie menu jest dość intuicyjne i nawet po angielsku da się ustawić najważniejsze parametry. Język warto oczywiście znać by w pełni okiełznać GPS.
Z najistotniejszych rzeczy wartych do ustawienia przed biegiem trzeba zwrócić uwagę na dane osobiste, częstotliwość próbkowania sygnału GPS (co 1 sek, co 2 itp), autolapy, podświetlanie i spersonalizowanie ekranów. W zegarku można bowiem ustawić 4 ekrany ze swoimi danymi. Danych może być na ekranie po 4 pola czyli 16 różnych pół do wykorzystania.
Skoro mamy ustawione to co chcemy pora pobiegać. Łapanie fixa GPS w zależności od warunków trwa od paru sekund do minuty. Akceptowalny czas. Sporadycznie w bardzo złych warunkach (gęste drzewa, domy itp) zdarzyła mi się sytuacja, że nie mógł złapać sygnału i parę minut. Niemniej to nic strasznego Garmin też tak czasem robił.
SpoQ gdy ma już nasza pozycję to po ponownym uruchomieniu znajduje satelity błyskawicznie. Czyli przed ważnymi zawodami warto odpalić urządzenie odpowiednio wcześniej by się odnalazło, można zgasić i później przed startem ponownie włączyć bez stresu.
Jest robię tak zawsze bo zauważyłem pewnien minus. Gdy mój zegarek jest włączony i nie używany po dłuższym czasie nie reaguje na przyciski. Nie pamiętam czy to rodzaj wygaszacza czy jakiś błąd. W każdym razie nieźle mnie raz zestresował przed zawodami tą zawiechą, więc teraz wolę go spokojnie włączyć niż w panice naciskać przyciski by go ożywić 🙂
Zegarek w używaniu spisuje się bezproblemowo. Złapanego sygnału nigdy mi nie zgubił, nie przekłamuje trasy. Z perspektywy roku używania wydaje mi się, że ma niewielką tendencją do zwiększania dystansu. Garmin FR10, który cechuje się bardzo dobrym modułem GPS na tej samej drodze pokazuje trochę mniej kilometrów. Różnica nie jest jakaś porażająca więc tu nie widzę tragedii.
Napomnę tu jeszcze o pasku pulsu. Wprawdzie sygnał wysyłany z niego nie jest kodowany ale u mnie działa dobrze. Nie ma żadnych dziwnych odczytów. Sparowanie z tym elementem jest szybkie. Zanim złapie fix GPS tętno już pokazuje ok.
Sam pasek poprawny. Trzyma się na klatce piersiowej, nie obciera.
Po treningu dobrze wiedzieć jak zapisać swoje dokonania. Początkowo miałem z tym problem i nawet czytanie instrukcji jakoś mi nie pomogło. Pomogli dobrzy ludzie na forum o bieganiu i teraz już jest ok. Dla ciekawych jak.. Należy nacisnąć przycisk OK, który właczy Pauze. Czekamy aż napis PAUSE na ekranie zniknie i dopiero wtedy naciskamy ESC/LAP. Pojawi się komunikat czy chcemy zapisać i jest już wszystko ok.
Dane z zegarka wrzuca się do PC w program Training Gym Pro (niestety też nie po polsku). Można w nim przejrzeć szereg informacji o treningach. Eksportować je do plików GPX. Z poziomu programu zarządzamy również zegarkiem (można kasować dane, wczytywać do zegarka trasy po których chcemy biec, aktualizować swoje dane osobiste, wczytywać aktualizacje). Możliwości jest sporo, bez programu nie da się skorzystać z pełni możliwości SpoQ.
Cóź, pora na podsumowanie. Zegarek mam już prawie rok czasu. Działa mi przez ten czas stabilnie. Nigdy nie musiałem go resetować. Nie miałem problemu z zapisem biegów. Bateria zgodnie z danymi trzyma długo (mi do tej pory nigdy nie udało się go rozładować więcej niż do 60% :). Jestem bardzo zadowolony i polecam wszystkim.
UWAGA
Zegarek ma naprawdę dużo zaawansowanych opcji, które przydadzą się nawet wymagającym użytkownikom. Można wgrać do niego ślad GPX i nawigować po nim, jest opcja powrotu do domu (do tyłu po przebiegnietej trasie), wirtualny trener. Ja osobiście jeszcze z nich nie korzystałem więc nie będę wymyślał jak działaja ale dobrze wiedzieć, że wraz ze wzrostem wymagań ma się pewne rezerwy opcji 🙂