Co zabrać na bieg ultra?

O ile w przypadku normalnego biegu sprawa jest prosta (buty, ubranie, może jakieś picie i jedzenie wystarczy) to planując górskie bieganie na długim dystansie sprawa się trochę komplikuje.  Okazuje się, że potrzeba trochę więcej rzeczy. Co gorsza nieść będziemy je w większości na własnym grzbiecie 🙂 więc lepiej wybierać tylko to co naprawdę może się przydać.

Warto więc nie pozostawiać przygotowania do biegu na ostatni moment, ale poprzedzić je solidnym planowaniem.
Kiedy ja szykowałem się teraz do DFBG wypisałem długą listę sprzętu  do wzięcia. Posiedziałem nad nią chwilę dopisujący czy skreślając pozycje.
Dodatkowo lista taka ułatwi nam później pakowanie, bo mamy pewność, że w ferworze walki nic nie zostawimy w domu.

Chciałbym przedstawić Wam poniżej swoje propozycje z komentarzem czy warto było je brać czy są jednak zbyteczne. Oczywiście lista taka nie jest jedyną obowiązującą (modyfikacje na pewno byłyby konieczne np. przy biegu w zimie). Ale jakąś pomocą może być.

Jeszcze mała uwaga przed listą – przy pozycjach pisałem konkretne nazwy rzeczy. Takie po prostu wytypowałem z tego co mam. Jeśli ktoś ma/lubi inne jego wola.

Przedmiot Biorę ze sobą Na przepakach Komentarz
Plecak biegowy Quechua MT10 TAK NIE Bez dyskusji,trzeba mieć
Bukłak do plecaka Meteor 2l TAK NIE J.W. Ja potrzebuję sporo wody więc biorę
Bidon/Softflask no name TAK NIE Miałem, przydał się bo lałem w niego colę lub izo
Kubek składany TAK NIE Był w wymaganiach DFBG, ja użyłem parę razy ale mając softlask to sprawa do przemyślenia czy potrzeba
Buty terenowe Adidas Raven 3M TAK NIE Bez dyskusji,trzeba jakieś mieć. Przy mega długim biegu warto pomyśleć czy nie wziąć na przepak jakichś na zmianę
Koszulka Adidas Climachill TAK NIE Bez dyskusji,trzeba mieć. Przy mega długim biegu warto pomyśleć czy nie wziąć na przepak jakiejś na zmianę
Skarpetki Nessi RSN TAK NIE Bez dyskusji,trzeba jakieś mieć. Przy mega długim biegu warto pomyśleć czy nie wziąć na przepak jakichś na zmianę
Spodenki Kalenji Elioplay TAK NIE Bez dyskusji,trzeba mieć
Opaski kompresyjne Kalenji TAK NIE Ja używałem i byłem zadowolony z nich.
Rękawki Kalenji TAK NIE Ja używałem ich w nocy i byłem zadowolony z nich (lżejsze na pewno niż bluzka z długim rękawem)
Czapka z daszkiem Viking York TAK NIE Bez dyskusji,trzeba mieć jakąś ochronę głowy
Wiatrówka Aldi TAK NIE Była w wymaganiach DFBG. Nie używałem ale i tak bym wziął. Lekka, chroni przed wiatrem i deszczem gdy by był.
Buff no name TAK NIE Miałem, nie użyłem bo było ciepło. Ale np. zamiast czapki można wziąć buffa
Frotka Adidas 🙂 NIE NIE Myślałem czy brać ale, że nie używam na co dzień to dałem spokój. Została w domu
Zegarek GPS SpoQ SQ100 TAK NIE Przydaje się. Wiadomo ile zostało czasu, ile do końca odcinka. Ten model podobno wytrzymuje do 18 godz. bez ładowania. Wierzę w to bo podładowałem go ze 2x na przepakach (po kilka min) a zawsze miał powyżej 70% energii
Kabel USB do zegarka TAK NIE Jeśli nasz zegarek trzeba będzie ładować na trasie to lepiej mieć
Powerbank TAK NIE Miałem bo bałem się, że zegarek nie wytrzyma całości. Wziąłem najmniejszy i najlżejszy.
Komórka Nokia 5800 Xpressmusic TAK NIE Telefon był w wymaganiach DFBG, ja użyłem parę razy robiąc fotki i sms-ując do Żony. Ale mieć trzeba w razie W. Ten mam specjalnie do biegania bo lekki a długo trzyma bateria
Czołówka LedLenser H5 TAK NIE Bez dyskusji,trzeba mieć biegając po nocy
Baterie zapasowe TAK NIE Moja lampa wytrzymała całą noc mimo że ze 2 godziny kiedyś świeciła. Ale lepiej wziąć niż biec w ciemności
Zapasowa lampka TAK NIE Gdyby padła czołówka. Wziąłem jak najlżejszą i najmniejszą niemniej gwarantującą jakieś sensowne światło
Fola NRC TAK NIE Była w wymaganiach DFBG. W razie W pewnie przydatna ale mi średnio pasowała. Sporo miejsca zajęła w plecaku. Dobrze chociaż, że lekka
Żele Optonia Ultra 500 TAK NIE Przydały się. Miałem 3, zjadłem wszystkie dla wzmocnienia na trasie
Wafelki Aldi Haselnuss Schnitte TAK NIE Ja je lubię, bo lekkie a dużo kalorii mają 🙂 Ale gdy w buzi sucho ciężko wchodzą, trzeba popijać
Wazelina TAK NIE Naczytałem się, że warto mieć na obtarcia. Nie użyłem, a gdzie mnie obtarło to już później i tak nie smarowałem. Zbyteczne jak dla mnie.
Plaster 12,5mm x 5m TAK NIE Do zaklejenia sutków + w razie W na skaleczenia. Lekki więc lepiej mieć
Bandaż elastyczny TAK NIE Nie użyłem ale wiadomo – jw.
Tabletki p.bólowe, magnez, sole fizjologiczne itp.. TAK NIE Wydzieliłem sobie po 2 tabletki z listka (przeciwbólowe, magnez i kolagen na stawy). Zjadłem 1 magnez. Mogły więc zostać w domu
Dowód osobisty TAK NIE Był w wymaganiach DFBG, ale lepiej mieć w razie jakiegoś nieszczęścia czy kłopotów ze służbami granicznymi, policją itp.
Pieniądze TAK NIE Były w wymaganiach DFBG, ale lepiej mieć w razie potrzeby (na autobus do domu czy jakieś ekstra picie jeśli jest gdzie kupić 😉 )
Krem do opalania TAK NIE Wziąłem darmową próbkę w saszetce. Nie użyłem. Słońce na szczęście mnie nie spaliło
Woreczki strunowe TAK NIE Do spakowania rzeczy wrażliwych na wilgoć. Najlepiej mieć w paru rozmiarach na drobiazgi czy ubrania
Chusteczki nawilżane TAK NIE Warto mieć bo lekkie a na pewno lepsze niż suchy papier 😉
Okulary przeciw słoneczne NIE NIE Myślałem czy wziąć ale, że normalnie nie używam to odpuściłem.
Opaska na kolano NIE NIE Dawno temu kolana po długich biegach czułem. Profilaktycznie myślałem czy nie wziąć. Odpuściłem i się nie przydała na szczęście.
Ciuchy na po biegu, ręcznik, mydło NIE TAK Wiadomo, gdy czeka nas powrót do domu to lepiej zrobić to na świeżo.

Sporo tego było jak widać. Szczęśliwie zmieściło się wszystko do mojego MT10 i mega ciężkie nie było. Dałem radę dźwigać całość 26 godzin = było ok.
W tym momencie mądrzejszy o doświadczenie biegu dołożył bym ciuchy, buty na przepak.  Może w jakimś stopniu uchroniłyby to mnie przed obtarciem stóp. Te drobiazgi, których nie użyłem były zaś na tyle lekkie, że mimo wszystko warto je wziąć. Kto wie, czy nie przydadzą się kolejnym razem.

Cóż. Kończąc podam jeszcze, że warto pokombinować jak spakować się z całością w plecak, by go na każdym przepaku nie wywracać do góry nogami. I tyle. Przyjemnego biegania 🙂

DFBG 2016 – Super Trail 130 km (relacja)

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich 2016

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich 2016 – Super Trail 130 km

W ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich odbyły się zawody, które były celem moich treningów w 2016r. – Bieg Super Trail na dystansie 130 km (21-22/07/2016).

Zapisu na bieg dokonałem dawno temu (jeszcze w końcówce zeszłego roku) bo oczywiście wtedy było taniej. Czas leciał, trenowało się, szczęśliwie ominęły mnie kontuzje no i w końcu przyszedł wyczekany moment startu.
Przed tak długim biegiem warto trochę więcej czasu niż zwykle poświęcić logistyce (dojazdy, noclegi, ekwipunek itp.) ale, że to też spory materiał do opisania, to tu ją pominę, a postaram się listę co brałem/użyłem podać w kolejnych relacjach.

Start zawodów zaplanowany był 21/07 w Lądku Zdroju (o godz 18:00). By zdarzyć odebrać pakiety startowe, zdać depozyty na miejsce rywalizacji przybyliśmy z rodzinką odpowiednio wcześniej. W biurze zawodów wszystko poszło sprawnie. Nie było kolejek, tłoku. Szybko wydano co trzeba i można było pozostały do startu czas przeznaczyć na zwiedzenie Lądka, zerknięcie co wystawiają stoiska dla biegaczy i ogólny relaks.
Przed samym startem biegaczy czekała niespodzianka jaką była naprawdę mocna ulewa. Prognozy meteo pokazywały, że będzie upalnie a tu nieoczekiwane załamanie pogody. Szczęśliwie deszcz przestał padać na około godzinę przed biegiem, bo z dwojga złego to wolałem upały niż deszcze na trasie.

Chwilka przed startem :)
Prezentacja zawodnika przed startem 🙂

Ostatnie chwile na pożegnania z kibicami i można było ruszać na trasę. Ustawiłem się w okolicy końcówki peletonu bo nie planowałem super tempa i nie chciałem przeszkadzać szybszym. Odliczanie od dziesięciu i start.

DFBG 2016
Widok na miejsce startu

Etap1 – Lądek Zdrój (Park Zdrojowy) – Przełęcz Gierałtowska (dystans 10 km)

Start biegu już od pierwszych metrów prowadził pod górkę. Najpierw schody w okolicy amfiteatru, a później wspinaczka ulicami Lądka. Po pokonaniu kilkuset metrów (raczej dla kibiców :)) biegacze z moich okolic czasowych karnie przeszli do marszu i tak pokonaliśmy większość etapu. Trasa była wąska, kręta, możliwości by tu kogoś wyprzedzać były sporadyczne. Po około 1:34 udało się osiągnąć pierwszy z punktów żywieniowych.

Etap2 – Przełęcz Gierałtowska – Przełęcz Płoszczyna (dystans 22 km).
Na punkcie szybko uzupełniłem zapas wody i izotoniku (niezbyt dobry, średnio mi podchodził smakowo, ale żadnych złych sensacji nie powodował) i można było ruszać dalej. Tutaj stawka zawodników trochę się już rozciągnęła i od czasu do czasu wolniejsze osoby można było wyminąć.

Trasa tego etapu była wymagająca z dwóch powodów (nie licząc wspinaczek na góry gdyż to jakby standard w biegach górskich :))

  • mimo że biegło się po ubitej ścieżce ziemnej była ona gęsto zryta wystającymi korzeniami drzew, czyli łatwo o podknięcie,

  • dodatkowo szlak był tak wąski i wgłębiony, że każda próba postawienia nogi bliżej krawędzi (lub poza nim) kończyła się niebezpiecznym podcięciem nogi lub stopowaniem jej w miejscu.

W połowie tego odcinka zaczęło już robić się ciemno więc na chwilę przystanąłem by założyć czołówkę i rękawki chroniące przed chłodem.
Mimo światła warunki biegowe nie były sprzyjające (z wyżej wymienionych powodów) więc z zapadnięciem całkowitych ciemności zdecydowałem, że nie będę biegł ale kolejne kilometry pokonywał szybkim marszem. Szkoda mi było nóg by załatwić się już na początku walki.

Kolejny punkt odżywczy osiągnąłem w 5:55:42 (licząc od startu).

Etap3 – Przełęcz Płoszczyna – Międzygórze GOPR (dystans 15 km).

Na punkcie znów tankowanie wody i coli, z której ochoczo skorzystałem zamiast izotonika. Wciągnąłem też trochę arbuza (nieźle wchodził) i biegnę dalej.
Ten etap to wspinaczka pod najwyższy szczyt trasy – Śnieżnik jak i samotne zmaganie się z nocą w górach. Praktycznie cały ten i kolejny etap biegłem sam. Szybsi odskoczyli w przód, parę osób, które dogoniłem ruszały się dużo wolniej niż ja więc nie było sensu na nich czekać.
Podejście pod Śnieżnik naprawdę strome. Technika marszu z rękami na udach jednak działała u mnie nieźle i pod górę piąłem się naprawdę szybko (zdziwiony trochę jestem ale do samego końca biegu marsze pod strome góry szły mi wyśmienicie – doganiałem tam tych, którzy uciekali mi na zbiegach i prostych).
Trasa na szczyt góry miała jeszcze to utrudnienie, że było na niej mega błoto. Parę razy mało nie utopiłem całego buta w niewidocznych pułapkach.
Zejście w dół wcale nie okazało się łatwiejsze. Skończyło się błoto ale zaczęły duże, luźne kamienie które wcale nie pomagały w przyśpieszeniu. Dopiero w końcówce tego etapu droga poszerzyła się, przeszła w szuter i mogłem biec.
Ten etap niestety był w mojej ocenie najsłabiej oznakowany, na zejściu ze Śnieżnika ciężko było wypatrzyć znaki organizatorów i parę razu miałem stresik czy idę dobrze.

Kolejny biwak osiągnąłem po 08:53 godz. od startu

Etap4 – Międzygórze GOPR – Długopole Zdrój – pijalnia wody (dystans 17 km).

Wbieg do Międzygórza poprawił trasę bo przez miejscowość biegło się asfaltem. Okazało się to jednak dla mnie zdradliwe bo zbyt się rozpędziłem, przegapiłem skręt w prawo i niestety nadrobiłem około 2 km zanim wróciłem na właściwy szlak. Straciłem na tym sporo bo o ile w Międzygórzu wyprzedziłem ze 2 osoby to później musiałem je gonić aż pod koniec odcinka. Do Długopola wbiegało się już ze wschodem słońca Tutaj w końcówce leśnej ścieżki stracha biegaczom napędziły dziki 🙂 Szczęśliwie jednak udało się je odpędzić okrzykami i nie było konfrontacji.
Końcowe kilometry tego etapu to chwila wytchnienia. Biegło się łąkami i polami. Po prostej czyli był bieg a nie tylko maszerowanie.

Punkt odżywczy to u mnie 12:18 (od startu)

Widoki z DFBG 2016
Wschód słońca nad górami

Etap5 – Długopole Zdrój – Schronisko Jagodna (dystans 17 km).

Lżejszy odcinek, droga już szersza w większości prowadziła po polach, asfaltach i szutrach. Zaczęło jednak grzać słońce i to ono na otwartych terenach wyciskało z zawodników wszystkie siły. W połowie trasy dogonił mnie chłopak z Warszawy i do kolejnego punktu odżywczego przemieszczaliśmy się razem. Towarzystwo miła rzecz, da się pokonwersować ale nie sprzyja to jednak koncentracji i tu nastąpiła druga moja pomyłka trasy. Szczęśliwie tym razem straciliśmy mniej, może z 400 metrów. By odrobić stratę na prostych i z górek biegliśmy.

Po tym etapie punkt odżywczy osiągnąłem w 15:39 (od startu)

Etap6 – Schronisko Jagodna – Masarykowa Chata – schronisko (dystans 19 km).

Zbiegi w poprzednim odcinku polepszyły czas ale niestety mocno mnie zmęczyły i mój towarzysz ruszył sam, a ja uznałem, że mimo drogi w dół chwilę pomaszeruję na rozruszanie nóg. Dogoniłem go jednak znów na trasie bo jak pisałem marsz miałem całkiem niezły i na wspięciach nadrabiałem. Także w tym odcinku była lżejsza droga (więcej szerokich szlaków, asfaltów po Czeskiej stronie). Nawet to szło mimo upału i długiego czasu na trasie. Trochę zdołowało mnie tylko podejście pod punkt odżywczy bo raz, że było wg GPS z 500 metrów dalej niż oficjalny dystans odcinka, to dwa, że pod duża górę. No niestety. Sam punkt też nie zachwycał bo nie mieli już na nim coli a czekałem na nią jak na zbawienie 🙂
Na „mecie” tego odcinka zameldowałem się po 19:33 godzinach.

Etap7 – Masarykowa Chata – Jamrozowa Polana- ośrodek sportu (dystans 12 km).

Oprócz początkowego najkrótszy, ale wcale nie najłatwiejszy odcinek do pokonania. Czułem już wcześniej dyskomfort z powodu obtarcia nogi (oj lewą stopę to po biegu mam w kiepskim stanie) i nie mogłem już się rozpędzić nawet w marszu. Jeszcze po prostym jakoś to szło ale na zejściach po kamieniach pęcherze skutecznie utrudniały mi walkę i poruszałem się słabym tempem. Na ten odcinek było przewidziane przez organizatora 2 godziny, ja pokonałem go w około 2:20 (mimo, że GPS do punktu odżywczego wskazał mi o 1 km mniej). Koniec tej drogi to 22:12 (od startu)

Etap8 – Jamrozowa Polana- Kudowa Zdrój – Park Zdrojowy (dystans 18 km).

Ostatni odcinek walki. Spodziewałem się już lżejszej drogi ale na tej trasie była ostra mordownia 🙂 Po minięciu Dusznik Zdroju w dużym upale przyszło się piąć pod takie góry, że hej 🙁 Ze dwa razy było bardziej pionowo niż w podejściu pod Śnieżnik. Im bliżej byłem Kudowy tym bardziej bolała mnie stopa co dodatkowo mnie zwalniało. Najgorsze zaś przyszło pod koniec gdy doszło do mnie, że ten odcinek chyba jest dłuższy niż podawany przez organizatora. 18 km przeszło, tablice szlaków pokazują jeszcze z godzinę do Kudowy, trochę wpadłem w panikę, że nie zdarzę. Jak na dobitkę w jednym miejscu trasa prowadziła przez jakieś pastwiska i … nagle wyrosła przede mną zamknięta na łańcuch brama. Musiałem ją pokonać górą, co wcale łatwe nie jest po 25 godzinach na nogach.
W końcu jednak pokazała się Kudowa. Zacząłem próbować podbiegać w dół by chociaż trochę nadrobić i tak udało mi się dogonić podobnego nieszczęśnika jak ja. On wprawdzie zapisany był na 240 km ale mówił, że już nie da rady i rezygnuje. Chwilę dreptaliśmy razem, w Kudowie zauważyłem moją rodzinę i oni pokierowali mnie na ostatnich metrach. Siły na finish się odnalazły – na metę wbiegłem po 25:49:18 od startu.

Meta DFBG 2016
Już blisko do mety – uliczki Kudowy

Czas oczywiście niezbyt rewelacyjny ale dla mnie sukcesem jest zmieszczenie się w limicie i pokonanie tak długiej trasy na własnych nogach. Sukces 🙂

Troszkę rozczarowało samo zakończenie biegu. Dano mi medal, rzeczy jakie zostawiłem na przepaku ale to chyba wszystko. Do picia, jedzenia było to co na trasie, organizatorzy już szykowali się do wystartowania kolejnych biegaczy na 110 km. Cóż, chwilę posiedziałem i wraz z rodziną poszliśmy do auta wracać do domu.

Kończąc powiem, że mimo wszystko zawody ciekawe, wymagające. Organizatorzy świetnie wywiązali się z oznaczenia trasy (ich tabliczki, świecące taśmy dobrze wskazywały kierunek), wolontariusze na punktach byli pomocni i warto chociaż raz spróbować biegu ultra.

Fizycznie – mimo tak gigantycznego wysiłku jest o dziwo ok, mięśni praktycznie nie czuję, mógłbym iść biegać. Niestety dorobiłem się wielkich bąbli na stopach co biegi uniemożliwia. Zwłaszcza lewa noga mega oberwała – oprócz pęcherzy z najmniejszego palca straciłem paznokieć + pod spodem pękł  starł się świeży bąbel i widać świeże mięsko 🙁

TRENING (TYDZIEŃ 28+29/2016)

Trening Biegowy

Przygotowania do DFBG tak mnie wciągnęły, że relacja z ostatnich dwóch tygodni będzie łączona.
Dystanse przebiegnięte to:
Tydzień 28 – 36,93 km
Tydzień 29 – 145 km

Data: 12/07/2016

Dystans: 9,04 km
Czas: 00:57:30
Średnie tempo: 6:22 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Adidas Kanadia TR 7

Kolejny bieg pod Oleśnicą. Ruszyłem na nową trasę i w sumie biegło się dobrze tylko… zmasowany atak bąków, komarów i innego robactwa skutecznie zniechęcił do biegania po tutejszych lasach i łąkach. Masakra jakaś, gryzą, bzyczą, atakują. Trzeba niestety wrócić do miasta.

Data: 16/07/2016

Dystans: 17,38 km
Czas: 01:44:47
Średnie tempo: 6:02 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (Nike 2015)

Tym razem mimo obecności w Górach Sowich zdecydowałem się na lżejszą, asfaltową trasę. Szybsza pętelka miała około 17 km i weszła całkiem ładnie. Bez kryzysów, jakiegoś wielkiego zmęczenia.

Data: 17/07/2016

Dystans: 10,51 km
Czas: 01:17:31
Średnie tempo: 7:23 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (Nike 2015)

Niedzielna rundka z Żoną. Wolniejsze tempo, ciepło więc zrobiliśmy 2 przystanki na tankowanie (fajnie mieć rodzinę na trasie biegu :))

Data: 19/07/2016

Dystans: 8,16 km
Czas: 00:47:55
Średnie tempo: 5:52 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Nike LunarSwift +4

Asfaltowa trasa od moich rodziców do Oleśnicy. W jedną stronę pojechałem samochodem, wróciłem już na nogach. Dobry bieg, spokojnie, szybciej niż po terenie.

Data: 21/07/2016 – DFBG 2016 Super Trail 130 km

Dystans: 130 km
Czas: 25:49:18
Średnie tempo: 7:23 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Raven 3M

Finalnie bieg będący uwieńczeniem przygotowań ostatnich paru miesięcy. Meta osiągnięta niewiele przed limitem czasu ale bieg kończony z czego jestem bardzo dumny 🙂
Dokładną relację zamieszczę jutro, kilka następnych wpisów pewnie też poświęcę sprzętowi jaki wziąłem i refleksją jak się on sprawdził na trasie.

Szorty Kalenji Elioplay/Ekiden – krótki opis

Logo strony Test Sprzetu

Szorty Kalenji Elioplay/Ekiden – krótki opis

W swojej biegowej karierze najczęściej używałem długich lub krótkich legginsów. Mam ich sporo, jedne lepsze, inne gorsze. Cechą wspólną większości było to, że po dłuższym biegu (półmaraton, maraton) jednak trochę obcierały w okolicach pachwin. Niby można wrażliwe części smarować wazeliną ale gdzie by pamiętał o tym facet 🙂
W kontekście ultramaratonu lekkie obtarcia mogą jednak urosnąć do rangi poważnych kontuzji i ciągle rozglądałem się za czymś lepszym.

Elioplay
Szorty Kalenji – Elioplay

KALENJI EKIDEN
W swojej szafie miałem lekkie szorty Kalenji Ekiden (z klubowego przydziału ciuchów do biegania). Leżały sobie i leżały aż w końcu zdecydowałem się je wypróbować. I to był strzał w 10-kę 🙂

Kalenji Ekiden
Spodenki biegowe Kalenji Ekiden

Link do opisu producenta – Kalenji Ekiden

Spodenki są świetne. Leciutkie, wygodne. W środku mają wszyte majtki (z jednolitego materiału co uważam za lepsze niż „konstrukcje” siateczkowe).
Rozmiar jest dość uniwersalny bo mimo standardu odzieżowego L, spodenki mam M i są wygodne. Nie cisną, nie uwierają ani też nie utrudniają ruchu.
Oprócz gumki w pasie mają one sznureczki do zawiązywania więc regulacja rozmiaru jest w porządku. I grubsza i chudsza osoba dopasuje je do sylwetki.
Na tyłku trzymają się wyśmienicie. Nie zanotowałem żadnych chęci do ich spadania (co takie oczywiste np. w przypadku legginsów wcale nie jest).
Ekiden-y nie posiada specjalnych stref wentylacyjnych ale ich lekkość i przewiewność jest wystarczająca. Gdy się spocimy widać na nich wilgoć ale szybko schną i nie powodują dyskomfortu biegu.

Jako rekomendację powiem, że biegałem w nich wszystkie swoje ostatnie długie treningi (łącznie z tymi ponad 30 km) i nic mnie nie obciera. Super!

KALENJI ELIOPLAY (GREY-BLUE)
Ponieważ Ekiden, spisywał się bardzo dobrze przy ostatniej wizycie w Decathlonie postanowiłem pooglądać czy nie spodenek podobnych, ale jednak troszkę dłuższych.
Przymierzyłem parę modeli i najbardziej spodobał mi się Elioplay.

Kalenji Elioplay
Spodenki biegowe Kalenji Elioplay

Link do opisu producenta – Kalenji Elioplay

„Konstrukcyjnie” podobne do wyżej opisanych. Przewiewne szorty z wszytymi slipkami (jednolity materiał). Mają jednak w pasie i kroku tkaninę, która dodatkowo ma wspomagać wentylację ciała. Z „ekstrasów” zapinana na zamek kieszonka (nieprzemakalna wg. producenta) + wewnętrzna kieszeń na drobiazgi.
Zbyt wielkie rzeczy do nich nie wejdą ale klucze, mniejszy telefon powinno dać się upchać.

Szorty te mają kilka wersji kolorystycznych. Nie chciałem na lato brać czarnych więc kupiłem model niebiesko-szary.

Elioplay-e wziąłem już w swoim rozmiarze L i są ok. Ani za luźne, ani ciasne. Pasują po prostu 🙂

Podobnie jak Ekideny w czasie biegu spodnie spisują się dobrze. Dyskomfortu nie poczułem, nie przeszkadzają w bieganiu. Nie spadają no i oczywiście nie obcierają.
Prawdziwym testem dla nich będzie 130 km DFBG ale myślę, iż dadzą radę 🙂

Cóż. Oba modele jak na razie są trwałe. Nie widzę żadnych skaz, poprutych szwów. W tej cenie uważam, że warto je mieć.

TRENING (TYDZIEŃ 27/2016)

Trening Biegowy

Kolejny biegowy tydzień zaliczony.  Pokonałem 55,84 km czyli znośnie zważywszy, że zrobiłem tylko 3 treningi.  Biegało się w szczegółach tak:

Data: 07/07/2016

Dystans: 12,73 km
Czas: 01:17:17
Średnie tempo: 6:04 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Adidas Kanadia TR 7

Nowa trasa w okolicach Oleśnicy. Ależ mi się podobają te łączki, pola, lasy. Ścieżka za ścieżką kuszą by skręcić i odkryć nowe miejsca.
Polne drogi pełne kamieni, piasku dają ładnie w kość, lubię takie bieganie inne od monotonnego klepania kilometrów po asfalcie.

Data: 09/07/2016

Dystans: 32,04 km
Czas: 03:50:49
Średnie tempo: 7:12 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Raven 3M

Trasa gigant 🙂 Identyczna jak ta sprzed tygodnia z tym, że w lepszych warunkach. Nie było tak gorąco i od razu biegło mi się lepiej. Podszedłem też do niej  bardziej z głową i już na wstępie pod górki biegłem najwolniej jak się tylko da. To + przedreptane najcięższe podejście pod Sowę zaowocowało od razu lepszym czasem – 19 minut mniej niż ostatnio.
Ale mocy jednak specjalnej nie czułem. Słabo coś…

Data: 10/07/2016

Dystans: 11,07 km
Czas: 01:25:12
Średnie tempo: 7:42 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (Nike 2015)

Jak to w niedzielę bywa – wspólne bieganie z Żoną. Spokojnie truchtaliśmy, bo było dużo cieplej niż w sobotę. Około 11 km udało się pokonać więc ok.

TRENING (TYDZIEŃ 26/2016)

Trening Biegowy

Zanim przejdę do podsumowania zakończonego tygodnia parę liczb z czerwca. Wychodzi, że przebiegłem 188 km. Mniej niż w poprzednich miesiącach ale myślę, że spora w tym zasługa układu dni.  3 treningi wskoczyły niestety w daty z maja i czerwca. No cóż, życie.

W tygodniu 26 pokonałem zaś 62,83 km czyli całkiem sporo.  Oto szczegóły.

Data: 28/06/2016

Dystans: 12,93 km
Czas: 01:16:13
Średnie tempo: 5:54 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Adidas Kanadia TR 7

Ostatnio sporo biegam po terenie więc i ten bieg był z tej kategorii. Poza asfaltem biega się inaczej – ciężej na pewno ale w pozytywny dla mnie sposób. Nierówności terenu angażują więcej grup mięśni a to przyda się już niedługo.
Ciągle mam dylemat w jakich butach wystartować w DFBG i tym razem dla odmiany wziąłem Kanadie. Ciężki wybór i te wygodne i Raveny też 🙂

Data: 30/06/2016

Dystans: 5,51 km
Czas: 00:31:54
Średnie tempo: 5:47 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Nike LunarSwift +4

Obowiązki dnia codziennego (i słaba pogoda bo padało dość mocno) spowodowały, że na bieg zdecydowałem się w ostatnim momencie. Ponieważ czasowo już nie szło wybiegać więcej no to przynajmniej te 5 km zaliczone.

Data: 02/07/2016

Dystans: 32,07 km
Czas: 04:09:25
Średnie tempo: 7:47 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Raven 3M

Brakowało mi trochę naprawdę długich wybiegań więc w sobotę poderwałem się raniutko, przygotowałem sprzęt (wziąłem docelowy plecak –  Quechua MT10) i ruszyłem na trasę.
Zaplanowałem dużą pętlę, podobną do robionej tydzień temu (pierwsze 20 km tak samo)  z tym, że końcówkę chciałem przeciągnąć dalej po górkach.
Dzień był wybitnie niebiegowy. Słabo szło. Już pod Wielką Sową (poniżej 10 km) podchodziłem, a dalej szło jeszcze gorzej.  Ostatnie 5 km to więcej spaceru niż biegu 🙁
Nie wiem w sumie czemu tak strasznie szybko mnie odcięło bo i wody miałem więcej, na trasie zjadałem też żel i czekoladowy wafelek.  Swoje zrobił pewnie upał bo grzało od rana ale czy to jedyne wytłumaczenie to nie wiem. Zobaczymy na kolejnych długich biegach. Treningi dają przynajmniej to, że po samym biegu byłem wykończony ale za jakieś 30-60 min już mi przeszło i chodziłem całkiem normalnie.

Widoki z tras Sowiogorskich

Data: 03/07/2016

Dystans: 12,32 km
Czas: 01:13:28
Średnie tempo: 5:58 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (Nike 2015)

W niedzielę nie wypadało się obijać więc wyszedłem na szybszy i lżejszy bieg. Tym razem biegłem po asfaltach i muszę powiedzieć, że z formą było dobrze. Cały czas biegiem, nogi nawet nie bolały.