City Trail Wrocław 2021/22 – Bieg 2

27-11-2021 odbył się 2 bieg z wrocławskiej serii City Trail. No a skoro zapisany byłem to wypadało pobiec 🙂

Tym razem Wrocław powitał biegaczy pierwszym w tym roku śniegiem. Nie było go dużo, co więcej mroźna noc przerodziła się w cieplejszy poranek. Rodziło to obawy o możliwość pojawienia się błota na trasie. Szczęśliwie dla startujących aż tak źle nie było – trochę kałuż i miejscami miększa nawierzchnia.

Zdjecie z City Trail Wroclaw. Bieg 2, przed startem.
Przed startem.

Jeżeli chodzi o moją dyspozycję (i strategię) to nie planowałem żadnych ekscesów. Ot spokojny bieg na miarę swoich możliwości. Moje treningi (poprzedzające te zawody) szły w miarę dobrze. Nie czułem dyskomfortu związanego z kolanem, dystanse około 4-5 km obiegane więc nie spodziewałem się większych problemów. Jedno na co chciałem zwrócić uwagę to spokojne zaczęcie, tak by pod koniec biegu nie odcinało mi sił.

Cóż, krótka rozgrzewka, chwila oczekiwania i start z pierwszych rzędów strefy 28 min. Ruszyłem pilnując „czołówki” swojej strefy, jednocześnie starając się nie rwać zbyt mocno do przodu. Nawet to szło, mimo, że biegłem praktycznie na odczucia. Mój Garmin coś mocno szalał z chwilowym tempem i ciężko było skontrolować czy mieszczę się w zakładanych widełkach.
No nic, pierwsze 3 km weszły siłą rozpędu, później zaczęło się już lekkie zmęczenie. Tym razem jednak zwalczyłem pokusy spacerów, troszkę zwolniłem ale do końca biegłem. Wydaje mi się, że nawet zbyt zachowawczo bo na finish zachowałem sporo sił by przyśpieszyć.
Nie ma co jednak narzekać czas, w porównaniu do biegu 1 wyszedł lepszy. Zrobiłem 27:03 min, co pozwoliło mi na zajęcie miejsca 284/417. W kategorii M40 – 74/92.

Na trasie CT

Fajnie to wyszło. Muszę powiedzieć, że zadowolony jestem ze swojej dyspozycji jak i faktu, że udaje mi się poskromić zapędy gnania zbyt mocno. W głowie pojawił się już zamysł, że wypadałoby i kolejny bieg troszkę poprawić. To już jednak dość odważny zamysł, wydaje mi się, że trzeba będzie włożyć więcej sił w dietę i trening by doszło to do skutku. Czy dojdzie? Zobaczymy 🙂

Mało… ale pobiegane

Niewiele ostatnio piszę ale nie znaczy to, że nic nie biegam. Aż tak źle nie jest 🙂
Kontuzja kolana na którą uskarżałem się praktycznie większe pół roku, finalnie zaczęła odpuszczać i jestem nawet w stanie pobiegać już bez opaski usztywniającej.
Tak długi okres bezczynności (i złe covidowe czasy) dały mi jednak mocno w kość. Jestem totalnie bez formy, wagowo sięgnąłem dna. Gdy w 2012 roku zaczynałem biegać to ważyłem około 96 kg. Teraz kręcę się w okolicy 94-95kg. Strajkuje też głowa. Niby wiem, że trzeba by dietę poprawić, zmobilizować się do ćwiczeń ale… sami wiecie.
Wszystko to powoduje, że do biegania podchodzę bardzo ostrożnie. Uczę się go praktycznie na nowo i znając swoje ograniczenia nie próbuję zbyt szybko przeć do przodu. Może podchodzę nawet zbyt asekuracyjnie, ale w sumie gdzie mi się spieszy? Lepiej wolniutko iść do przodu niż znów zastopować na długi okres.

Przez to wymuszone spowolnienie ciężko w sumie wymyślać o czym tu pisać 🙂 Postaram się nadrobić zaległości sprzętowe, faktycznie trochę dziwnych akcesoriów jeszcze mam, ale o zawodach to wiele nie będzie. Do końca bieżącego roku nie planuję już w sumie żadnych wielkich wyzwań. Powiem nawet, że zrezygnowałem z dwóch, dłuższych, górskich biegów na które byłem zapisany (przeniesione z 2020).

No dobrze, żeby nie było aż tak ponuro. Walka trwa 🙂 Od Półmaratonu w Wałbrzychu pobiegałem w takich zawodach jak:

XXVII Bieg Uliczny w Twardogórze
Miejsce: M40-15, Total:58/68 Czas: 1:00:01

Na trasie w Twardogórze 2021

CITY TRAIL Wrocław – Bieg1
Miejsce: M40-85/94, Total: 326/435 Czas: 00:28:04

Bieg 1 – City Trail Wrocław