TRENING (TYDZIEŃ 25/2016)

Trening Biegowy

Stagnacja a może i lekkie cofnięcie w tył… Ostatni tydzień coś nie porażał wynikami biegowymi. Pokonałem podczas 4 treningów  48,24 km. Niby akceptowalnie, ale wydaje mi się, że od kilku tygodni powinienem jednak cyklicznie pokonywać barierę 60 km (od czasu do czasu zmniejszając dystans do tych 50 km). Teraz zaś niezbyt już jest na to czas,  a jeśli nie czas (no bo ok jeszcze ponad miesiąc do Super Trailu 130) to nie wiem czy nie zajadę się podnosząc ciągle poprzeczkę w górę.
Obawy mam tym bardziej, bo od mocnych biegów w Oleśnicy i Wrocławiu czułem jednak mięśnie. Nóg jak nóg ale w program treningowy włączyłem również ćwiczenia ogólnorozwojowe (trochę ciężarków, sporo brzuszków i ćwiczeń pleców) no i coś sobie chyba przeforsowałem. Przy paru biegach czułem dół brzucha. Dziwne. Mam nadzieję, że to tylko nie ćwiczone porządnie od paru lat mięśnie dają o sobie znać a nie nic poważniejszego.
Przez te wszystkie atrakcje biegać mi się przesadnie w tygodniu nie chciało a jak już się biegło to bez specjalnego komfortu. Niedzielny górski bieg szczęśliwie już bez większych „atrakcji” ale na jego końcu i tak byłem wypompowany…
No cóż, zobaczymy jak pójdzie w tym tygodniu i będę się zastanawiał nad ewentualnymi korektami w treningu.

Data: 21/06/2016

Dystans: 10,42 km
Czas: 01:02:25
Średnie tempo: 5:59 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Raven 3M

Chciałem pobiegać po terenie koło wioski moich rodziców. Dali jednak znać, że ich nie będzie to byłem w kropce co robić. W Oleśnicy raczej więcej asfaltu = szkoda butów, a z kolei jechać pod Oleśnicę i zostawiać nie wiadomo gdzie auto to też kijowo.
Spontanicznie przypomniałem sobie, że w Miłoszycach (taka miejscowość pod Jelczem Laskowicami) widziałem kiedyś tablice informujące, że mają tam ścieżkę biegową w lesie. No to zaryzykowałem by sprawdzić tą nowość 🙂
Do trasy trafiłem. Auto zostawiłem przed szlabanami przy lesie i ruszyłem.  Rzeczywiście ścieżka ładna. W lesie, po równym terenie. Jej druga połowa to prawie jak autostrada 🙂 Szeroko, ubite podłoże. Może twórcy mieli jakiś plan rozbudowy bo co moment odbicia w lewo i w prawo donikąd (znaczy dróżki boczne się kończą). Ale i tak fajnie. Na trasie podane są dystansy i oznaczono skręty (co nie przeszkodziło mi się zgubić i jedną pętlę wykonać alternatywnie poza oficjalną trasą :))
Pobiegało się i nawet powróciłem do domu na drugą połowę meczu 🙂

Data: 23/06/2016

Dystans: 10,85 km
Czas: 01:05:00
Średnie tempo: 5:59 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Puma Kevler Runner

Oleśnica. Moja codzienna trasa treningowa.

Data: 25/06/2016

Dystans: 4,54 km
Czas: 00:35:27
Średnie tempo: 7:49 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (Nike 2015)

Po oglądaniu zwycięskiego dla nas meczu na Euro (połączonego z urodzinami szwagra :)) udaliśmy się z moja Żoną na biegi. Biegło mi się … źle. I to nie z powodu urodzin, ale zachciało mi się założyć leciutkie stopki z Aldi, które do biegów okazały się nie nadawać. Zsuwały się ze stopy. To jeszcze nawet nie tragedia, ale stopki + but Crivita = kastastrofa. Końcówka buta (zapiętek) obtarła mi achillesa do krwi. Co dziwniejsze lewy but bo prawy nic.
Sam jestem sobie winny, eksperyment nieudany (ale szkoda takie leciutkie skarpetki były jak znalazł na gorące, letnie biegi).

Data: 26/06/2016

Dystans: 22,43 km
Czas: 02:38:02
Średnie tempo: 7:03 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Raven 3M

Niedzielny poranek przywitał mnie nijaką pogodą. Było pochmurno i zdecydowanie chłodniej. Chłodniej do biegów to oczywiście lepiej, ale jak wyszedłem za drzwi domu i poczułem deszcz to aż sam zwątpiłem 🙂
Szczęśliwie nie ulękłem się 😉 i pobiegłem. Za około 2 km dalej i po wyjściu z lasu deszcz przestał padać i nie padał już do końca trasy.
Górska trasa jaką wybrałem była mi dość dobrze znana.  Z Ludwikowic przez Sokolec, Wielką Sowę, Przełęcz Jugowską i z powrotem do Ludwikowic. Ładnie weszło. Biegiem cały czas, bez spacerów.
Na przełęczy chwycił mnie jednak leń, wytłumaczyłem się, że nie ma co przeginać, przeforsowywać i pora do domu. No i finalnie tylko te 22,43 km pękło.
Testowane buty dają radę. Dobrze się w nich biega, nie obcierają. Do kompletu z nimi założyłem skarpetki Nessi i fajnie to działało. Tym razem, nic mnie nie obcierało (jak w sobotę). Co lepsze skarpetka nie podrażniała uszkodzonego miejsca. Kto wie, może w nich pobiegnę ST 130.

4 PKO Nocny Półmaraton Wrocław – 18/06/2016

4 PKO Polmaraton Wroclaw

4 PKO Nocny Półmaraton Wrocław – 18/06/2016

W poprzednich latach jakoś omijałem tą imprezę, chociaż działo się na niej wiele (i to mniej pozytywnie jak sławetne odwołanie pierwszej edycji czy na plus świetne medale rok temu :)).  Dopiero w tym roku zdecydowałem się zaliczyć cały komplet czyli półmaraton teraz i  później wrześniowy maraton.

Zapisy do półmaratonu ruszyły dość wcześnie i momentalnie okazało się, że zainteresowanie imprezą jest bardzo duże. Szybko zapełniła się lista startowa. By pozwolić pobiec większej ilości chętnych organizatorzy zdecydowali się na zwiększenie ilości miejsc i limit uczestników zwiększono do 10000. Dużo, tak wielkiej imprezy we Wrocławiu jeszcze nie było.

Ja zapisałem się wcześnie (zapisy realizowane przez DataSport) ale czekałem z opłatą aż pod koniec pierwszego, najtańszego czasu płatności. Przyśpieszyłem płacenie 🙂 dopiero wtedy gdy zobaczyłem, że lista jest już pełna i organizatorzy czekają kto zapłaci a kto nie. Bałem się, że bieg przejdzie mi koło nosa 🙂

Impreza było dobrze nagłośniona w mediach, dużo informacji można było znaleźć na oficjalnej stronie biegu:

Półmaraton Wrocław

jak i na Facebooku, portalach biegowych czy lokalnych gazetach.  Pod tym względem było więcej niż ok. Raczej nikt nie miał problemów z wyczytaniem co gdzie i kiedy.
Dodatkowo na e-mail przychodziły newslettery, które uściślały status naszego zgłoszenia, informowały co trzeba przygotować jak i podawały informacje ogólne.

Skoro już jesteśmy przy tym co trzeba było przygotować… nietypowo trochę (bo nigdzie jeszcze tak nie miałem) należało wydrukować sobie i wypełnić 2 karty zgłoszeniowe, które zostawiało się później w biurze zawodów. Nic trudnego ot zwyczajowe zgody na publikacje wizerunku, oświadczenie o stanie zdrowia. Mam tu trochę mieszane uczucia co do takiego rozwiązania. Z jednej strony usprawniało to obsługę w biurze zawodów. Wolontariusze nie musieli szukać tych kart i dawać do podpisów, ale z drugiej strony to przerzucenie pewnego kosztu na biegacza. Ciekawe co mieli zrobić Ci co nie czytają email- i nie mieli tych kartek. Albo może ktoś po prostu nie miał gdzie wydrukować?
Hmm… no nie wiem. Ja wzorem organizatorów przerzuciłem koszt dalej – na mojego pracodawcę drukując sobie w pracy 🙂

Organizatorzy chcąc rozładować ewentualne „korki” w biurze zawodów zapraszali po pakiety już w piątek. Z tej opcji postanowiłem skorzystać i ja. Kiedy przybyłem do biur zawodów około 18:00 widać było, że ludzi jest sporo (zaparkowanych aut przy obiektach Stadionu Olimpijskiego) ale w biurze kolejek nie było. Wydanie pakietu poszło sprawnie i szybko. Nigdzie nie stałem. Wolontariusze powiedzieli co i gdzie trzeba załatwić (po koszulki szło się gdzie indziej) – wszystko na plus.

4 PKO Polmaraton Wroclaw

Ten stos reklamówek naprawdę robił wrażenie 🙂

Po wzięciu gadżetów i wypisaniu kuponu loteryjnego udałem się by przejrzeć stoiska na expo. Nic niestety mnie nie porwało (a to co fajne to poza moim zasięgiem finansowym :)). Wystawców za wielu nie było, może w sobotę coś się zmieniło. Nie ma co jednak rozpaczać, na zakupy w sumie się nie wybierałem no to pozostało wrócić do domu.

Zawartość pakietu startowego oceniam pozytywnie, chociaż nie zawierał jakichś niezwykłych rzeczy. Dostawało się koszulkę techniczną (ładna),  gąbkę, opaskę odblaskową, bezalkoholowe piwo Radler, dwa opakowania chrupek kukurydzianych, trochę ulotek no i oczywiście numer + agrafki.

Dzień zawodów wprowadzał trochę zamieszania pod względem pogody, bo po fali upałów były solidne opady. Szczęśliwie do wieczora pogoda się przetarła. Licząc, iż mimo wieczornej pory będzie i tak dość ciepło postanowiłem pobiec „na krótko”. Podobnie jak w maju wybrałem kompresyjne skarpetki i spodenki z Lidla, klubową koszulkę USKS Ludwikowice Kł. (Kalenji). Na głowę zainstalowałem buff Adidasa i wziąłem buciki tej samej firmy (to już na nogi).
Zestaw sprawdził się było ciepło i bardzo wilgotno (w grubszych rzeczach by się zagotował).

4 PKO Polmaraton Wroclaw

Przed wejściem na tereny Olimpijskie

Spodziewając się ewentualnych problemów z parkowaniem wyjechałem z moją Żonką z Oleśnicy już około 19:50. Pierwotnie mieliśmy stawać na parkingu przy Stadionie ale za namową mojego taty postanowiłem poszukać miejsc poza kompleksem. Była to bardzo dobra decyzja bo aut i tak było mnóstwo. Jednak 10 tyś ludzi zajmuje sporo miejsca 🙂
Dojazd, przebranie się w strój i spacerek na obiekt i okazało się, że jest około 21:00. Chwilkę postaliśmy później Żona poszła w okolice mety a ja czekałem na start.
Z przyziemnych rzeczy (ale ważnych dla biegaczy) muszę powiedzieć, że około 21:20 nie było jeszcze żadnych problemów z toaletami. Kolejek nie było, szybciutko skorzystałem. Jestem naprawdę zaskoczony bo na większości imprez to się stoi i czeka, czeka….

OK, rozgrzewka (trochę się porozciągałem, kilkanaście metrów truchciku) i pozostało oczekiwać. Spikerzy zachęcali do zajmowania miejsc z strefach startowych.
Strefy było oznaczone i opisane dobrze ale nie zauważyłem by organizatorzy pilnowali ich przestrzegania. Ludzie stawali jak chcieli co np. na niedawnym Orlenie było niemożliwe.
Chwilę postałem przy balonikach na 02:00 ale uznałem, że to będzie za wolno i podszedłem do przodu. O dziwo tu ludzi było sporo mniej aż się zdziwiłem, bo we wcześniejszym miejscu tłok.

Sam start był dziwnie rozwleczony w czasie (pewnie by rozładować trochę ruch na ulicy). Najpierw wystartowano pierwszą strefę, później kolejna podchodziła pod start, odliczono i ruszała za jakiś czas. Moja, trzecia strefa (brązowa) w pewnym momencie ruszyła marszem, biegiem i już… poleciało się. Jakaś niekonsekwencja, bo skoro druga strefa była liczona to czemu już nie trzecia?

4 PKO Polmaraton Wroclaw

Widoki z trasy

Strategia na bieg to próba wykręcenia jak najlepszego wyniku. Minimum to poniżej 2 godzin, a lepiej oczywiście jeszcze szybciej. Przeglądając swoje wyniki z Maratonu w Jelczu widziałem, że do 21 km biegłem po około 05:20 min/km. Ponieważ tam biegłem maraton uznałem, że jeszcze parę sekund da się urwać i starałem się cały czas biec po koło 05:10-05:15
Trasa biegu  była przyjazna ku temu. W większości lekki zbieg czy po płaskim. Podbiegi owszem było (zwłaszcza na estakady przy placu Społecznym) ale to niewielka część dystansu. Mi na górkach szło dobrze, nie traciłem za wiele.
Założenia taktyczne zostały spełnione. Aż jestem zdziwiony ale trzymałem te 05:15. Ciągle kogoś wyprzedzałem i było ok. Oddech spokojny, nie leciałem na jakimś kosmicznym tętnie.
Na trasie biegu były punkty odżywcze. Pierwszy po 7 km, później już częściej. Na punktach nie było problemów z niczym. Dało się chwycić wodę, izotonik czy coś do jedzenia (były np. żele i cukier).
Bałem się trochę, że będzie gorąco, a 7 km to za długo bez picia, więc biegłem ze swoja wodą. Przydała się, przepłukiwałem usta co około 2 km.

4 PKO Polmaraton Wroclaw

Pokaz multimedialny w oknach Urzędu Wojewódzkiego

Co jeszcze mogę napisać o trasie… odbieram ją pozytywnie. Mimo później pory byli kibice,  grały zespoły (nietypowo muzykę klasyczną). Duże wrażenie robił świetlny pokaz w oknach Urzędu Wojewódzkiego. Jeśli ktoś nigdy we Wrocławiu nie był to miał okazję zobaczyć sporo znanych turystycznie miejsc. Ja biegłem „zadaniowo” skupiając się na tempie i tym by się gdzieś nie wyłożyć. Ludzi bowiem było dużo. Cały czas biegło się w grupie. By wyprzedzać trzeba było być skupionym i znajdować optymalne miejsca (sporo osób biega parami czy w grupkach a to jednak przeszkadza).

Finalnie przyszło wbiec w ostatnią prostą przed metą. Także tu biegłem w tłumie i już o jakimś szalonym sprincie nie było mowy. Nie ukrywam, że troszkę przyśpieszyłem, ale na taki prawdziwy sprint po prawdzie to i sił już nie miałem.
Sukces!  Życiówka zrobiona. Oficjalny czas 1:51:50. Miejsce w generalce 3906, M40 -1008, Dolnoślązak – 1965.

4 PKO Polmaraton Wroclaw

Medale miały być nietypowe (bryły 3D) ale podobno większość biegaczy chciała normalne

Po minięciu mety wszyscy powoli przesuwali się do przodu. Dano medal, później wodę i izotonik. Kolejne stoiska to banany, koc termiczny. Znalazła mnie tu Żona (szacun, nie wiem jak w tym tłumie mnie wypatrzyła) i udaliśmy się na placyk gdzie było jedzenie. W namiocie stały przygotowane zamknięte pojemniczki z zupą pomidorową Ciekawy pomysł, nie było kolejek do wydawania.
Organizacja tego wszystkiego była poprawna, było wiadomo co i jak ale jakoś to do mnie nie przemówiło. Za metą było mało światła, ciężko było wypatrzyć kogokolwiek. Przez ten ogrom ludzi można było się przesuwać tylko do przodu i miałem wrażenie, że to taki marsz baranów na rzeż 🙂 Jednak wolę bardziej kameralne imprezy, niż takie mega masówki.

Cóż.. zjadłem, zebraliśmy się i się poszło. Ponieważ tłum narodu uniemożliwiał powrót (a pasowałoby nam iść w stronę startu) to musieliśmy cały kompleks obejść w koło by trafić do samochodu. Idąc było widać ogrom imprezy. Ludzie, auta zaparkowane wszędzie. Przechodziliśmy koło ronda prowadzącego na metę i dalej biegły grupy ludzi.

Podsumowując. Impreza ciekawa. Zorganizowana bardzo dobrze. ja niezbyt mam jakieś uwagi do organizatorów. Fanem aż takich wielkich biegów chyba nie będę, no ale za rok pewnie pobiegnę. Wizja skompletowania 4 medali i pamiątkowej patery, nie powiem, kręci 🙂

Część załączonych zdjęć pochodzi z różnych stron www.

TRENING (TYDZIEŃ 24/2016)

Trening Biegowy

Przed rozpoczęciem tygodnia 24 obawiałem się, że kolejny raz nie wybiegam zbyt dużo kilometrów. Z drugiej strony jednak chcąc zaprezentować w miarę dobrą formę podczas półmaratonu we Wrocławiu nie pasowało mi katować się mocnymi treningami. Finalnie udało się „dogodzić” wszystkim 🙂 i na liczniku pojawiło się  50,43 km. Akceptowalnie.
Biegi w zakończonym tygodniu były 4  a przebiegły tak:

Data: 14/06/2016

Dystans: 11,74 km
Czas: 01:08:50
Średnie tempo: 5:52 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Puma Kevler Runner 

Spokojny trening na stałej trasie. Gorąco, pogoda przedburzowa.

Data: 16/06/2016

Dystans: 11,65 km
Czas: 01:04:45
Średnie tempo: 5:33 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Adidas Galactic Elite  M

W sumie to samo co we wtorek. Miałem wrażenie, że biegnie mi się cieżej ale to chyba tylko przez większe tempo 🙂 Ponieważ półmaraton chciałem pobiec w Adidasach to wziąłem je na przypomnienie sobie jak się w nich lata.

Data: 18/06/2016 – 4 Nocny Półmaraton Wrocław

Dystans: 21,52 km
Czas: 01:51:56
Średnie tempo: 5:12 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Adidas Galactic Elite  M

Nice run 🙂 Utrzymałem wysokie jak na mnie tempo i wykręciłem życiówkę na półmaratonie – oficjalnie 1:51:50.

Data: 19/06/2016

Dystans: 5,52 km
Czas: 00:32:28
Średnie tempo: 5:53 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Aby kilometry się zgadzały 🙂 a nogi rozruszały to leciutkie 5 km. Oj ciężko się biegło, ciężko 🙂

3 Bieg Szerszenia – 11/06/2016

3 Nocny Bieg Szerszenia

3 Bieg Szerszenia – Nocny Bieg Świętojański

Pomimo innych priorytetów na ten rok 🙂 są zawody, które szkoda odpuścić. Jednymi z nich jest ciekawy oleśnicki bieg – 3 Bieg Szerszenia (Nocny Bieg Świętojański). Lubię go ze względu na oprawę (nocne zawody), dobrą organizację no i finalnie fakt, że biegłem do tej pory we wszystkich jego edycjach. Dopiero 3 razy ale fajnie widzieć ewolucję biegu no i może kiedyś będzie można być jednym z nielicznych, którzy startowali od początku.

Bieg Szerszenia (od nazwy klubu biegowego, który go organizuje) odbywa się cyklicznie w okolicy Nocy Świętojańskiej w Oleśnicy. Trasa biegnie w okolicach ośrodka sportowego Atol i Oleśnickich terenów wodonośnych. W połowie nawierzchnia to asfalty, w połowie szutrowe alejki. Profil płaski więc da się powalczyć o życiówki.
Jak do tej pory organizatorzy wprowadzają co rok małe modyfikacje  trasy (w tym roku biegliśmy ze stadionu lekkoatletycznego) ale stałym fragmentem trasy są 3 kółka wokół terenów wodonośnych.

Informacje o biegu pojawiły się stosunkowo szybko na stronie klubowej Szerszenia:

Klub Biegacza Szerszeń

Zapisy prowadzone są „standardowo” przez portal DataSport więc żadnej trudności ze zgłoszeniem uczestnictwa być nie powinno.
Ze swojej strony podpowiem, że nie warto zwlekać z zapisaniem do ostatniej chwili, bo limit biegaczy jest dość niski – w zeszłych latach 150 osób, w tym roku 200.

W momencie gdy nadszedł dzień biegu udałem się po odbiór pakietu startowego. Dość późno bo około 20:00 (prosto z dalszej drogi spoza miasta). Namiot organizatorów ulokowany był na stadionie. Widać go było z daleka więc ciężko było nie trafić 🙂 Sporo też już w okolicy było biegaczy więc w razie W i tak byłoby kogo spytać.
Kolejki wielkiej nie było. Szczęśliwie bo jak paru przede mną nie znałem swojego numeru startowego 🙂 i cofnięto nas do tablic z wykazem. Po powrocie nie trzeba było stać od nowa, szybko i sprawnie podpisałem deklarację, odebrałem numer i pakiet startowy.

Dla fanów gadżetów powiem, że dawano pamiątkowe koszulki Kalenji, komplet ulotek zapraszających na inne biegi i chrupki Boramexu (lokalna firma, od początku wspierająca ten bieg).

Ponieważ poszło to szybko to zdecydowałem się podjechać do domu i tam spokojnie przebrać i przygotować do biegu. Dla przyjezdnych jak kojarzę udostępniano budynek na stadionie jak i  toalety znajdujące się w jego okolicy.

Kiedy finalnie przybyłem już na kompleks sportowy, zaparkowałem auto (było gdzie, to plus) i udałem się na stadion. Stąd w tym roku miał być start. Biegacze tłumnie kręcili kółka, 15 min przed startem była wspólna rozgrzewka i można było już myśleć o biegu 🙂

Przed startem Biegu Szerszenia

 Gdzieś tam w końcu jestem 🙂

Odliczanie i start. Tłum ruszył szybko więc i ja z nimi. Albo w Oleśnicy są tak dobrzy biegacze albo nie wiem. Zawsze lecą ostro do przodu 🙂 Ostatni zawodnik na mecie zanotował 01:14:01 czyli nie tak źle jak na inne zawody, w których brałem udział.

Na Szerszenia nie planowałem wielkiej strategii, chciałem cisnąc około 5 min/km (albo szybciej jak wystarczy sił). Tak też było. Poszczególne kilometry wchodziły w ładnym tempie. Pierwszy najszybciej  – 4.25, później już troszkę wolniej ale w żadnym nie spadłem powyżej 4:59 (średnio 4:47). Gdzieś w okolicy 3 kółka głowa zaczęła podpowiadać, że za szybko i nogi bolą ale udało mi się ją przekonać, że oddech ciągle ok więc rezerwa jest 🙂
Biegłem stosunkowo równo, trzymając się biegaczy przede mną. Gdy zbliżałem się do nich i czułem, że zwalniają to powoli wyprzedzałem i szukałem kolejnego. Przed samą metą zbliżyłem się do dwóch zawodników, którzy trzymali podobne tempo jak ja i zaatakowałem. Pierwszego wyminąłem jakieś 200-300 metrów przed metą. Kolejny był już blisko mety ale szaleńczo podkręciłem tempo i o dziwo udało mi się go wziąść. Zbierał się wprawdzie do walki ale jednak nie miał chyba już sił bo przy samej mecie odpuścił.

Nieźle. Po samym biegu nie byłem całkowitym trupem co pozwala sądzić, że jednak jeszcze jakieś rezerwy były. Następnego dnia czułem jednak nogi co znaczy, że biegłem solidnie. Po treningach tego nie mam, raczej jestem mniej zmęczony 🙂

Mój wynik to 0:47:55. 68 miejsce w generalce (z 186 klasyfikowanych) i 16 w M40. Swój poprzedni rekord na 10 km pobiłem.

Bieg Szerszenia

 Hmm… niby się nie zmęczyłem ale słabo coś na tej focie się prezentuję

Za linią mety wręczono mi medal, wodę mineralną i można było odsapnąć. Chwilkę postałem, popatrzyłem ale, że biegłem sam i nie było żadnych znajomych to poszedłem do auta się przebrać i udałem w okolice organizowanego grilla.

Jedzenia było mnóstwo, wszystko dobre. Oczekiwanie na losowanie nagród umilił pokaz teatru ognia i zaczęły się emocje 🙂 O dziwo jako chyba 3 osoba wylosowałem powerbanka więc można było iść do domu. Było już zresztą późno bo po 24:00.

Imprezę pod względem organizacyjnym i sportowym uważam za udaną. Kto nie był temu polecam za rok wystartować.

TRENING (TYDZIEŃ 23/2016)

Trening Biegowy

Starty w zawodach jednak odciągają od głównego celu 🙁 Tydzień 23 był kolejnym, w którym moja łączna ilość nabieganych kilometrów nie przekroczyła 50. Pokonałem ich „tylko” 37,09 aczkolwiek trzeba przyznać, że 10-ka na zawodach była bardzo udana.

Treningi były 4  a przebiegły tak:

Data: 08/06/2016

Dystans: 08,05 km
Czas: 00:46:11
Średnie tempo: 5:44 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Przyjemne z pożytecznym. Wybrałem się biegiem pod Oleśnicę do moich rodziców.  Trasa asfaltowa, w miarę równa więc bieg wyszedł znośnie. Szybsze tempo utrzymane, żadnych negatywnych sensacji nie było.

Data: 09/06/2016

Dystans: 12,87 km
Czas: 01:17:10
Średnie tempo: 6:00 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Raven 3M

Bardzo fajny bieg terenowy. Bez określonego celu pokrążyłem po lasach i polach przy Oleśnicy. Zwiedziłem ładny kawałek okolicy, odkrywając mnóstwo dróg, na których nigdy nie byłem. A kolejnych, które widziałem na trasie nawet nie zliczę. Będzie gdzie biegać. Nawierzchnia mieszana – ubite polne drogi, piaski, trawa. Nowe buty nawet dają radę. Planuję dokonać w nich małego tuningu (bo mimo, że 45 1/3 to mocno dopasowane), jeszcze parę km nabić i wtedy coś o nich napiszę.

Data: 11/06/2016

Dystans: 10,00 km (9,98 wg. GPS)
Czas: 00:47:55 (0:47:39 wg. GPS)
Średnie tempo: 4:47 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – PUMA Kevler Runner

3 Nocny Bieg Szerszenia w Oleśnicy. Bardzo udane zawody dla mnie – rekord życiowy na 10 km pobity 🙂 W szczegółach (o zawodach) napiszę w kolejnej notatce. Zauważę tu tylko, że dziwnie coś rozjechały się wskazania organizatorów i mojego GPS. Z reguły przy ręcznym starcie i stopie wychodziło więcej a tu wygląda, że naliczyło mi mniej…

Data: 12/06/2016

Dystans: 6,19 km
Czas: 00:46:00
Średnie tempo: 7:26 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (Nike 2015)

W sobotę (na nocnym biegu) nie obijałem się bo nogi czułem dość solidnie 🙂 Żeby jednak nabić chociaż te parę kilometrów więcej (i rozruszać się po zawodach) zebraliśmy się z Żonką na małą trasę. Początek szedł mi ciężko, dopiero pod koniec złapałem trochę mocy. Na dużo więcej kilometrów ani czasu ani chęci nie było tak więc tydzień zakończył się tylko takim lekkim rozbieganiem.

Run & Bike (ACTIVLAB) – żel i izotonik

Logo strony Test SprzetuRun & Bike (ACTIVLAB) – żel i izotonik

Jak wiadomo podczas długiego i intensywnego wysiłku tracimy sporo wody i składników mineralnych. Organizm spala również posiadane zasoby energetyczne. Jeśli przekroczymy granice posiadanych zasobów to niestety czeka nas szybki spadek sił i finalnie niemożliwym będzie kontynuowanie aktywności. Nie jest to oczywiście proces natychmiastowy, dopiero z czasem niedostatki energii odczuwamy coraz mocniej. By przeciwdziałać takim kryzysom warto pomyśleć o produktach, które pozwolą nam szybko i łatwo odbudować nadwątlone siły.

Co warto więc używać?

Jednym z najlepiej (i chętnie) stosowanych środków spożywczych dla biegaczy czy innych sportowców są żele. W zależności od składu mogą być stosowane przed, w trakcie czy po aktywności fizycznej.
Ich plusem jest płynna konsystencja (łatwo się połyka) i szybka przyswajalność przez organizm. Skład żelu jest z reguły dość bogaty. Mogą mieć kofeinę, wapń, sód, potas, magnez, beta-alanine itp.
Plusem takich środków (od strony logistycznej) jest również forma. Z reguły są to niewielkie tubki lub saszetki, które łatwo można w czasie biegu przenosić, otworzyć do spożycia.
Żele popija się po zażyciu wodą więc warto je jeść przed punktami nawadniającymi. Są one bardzo słodkie (wiadomo cukier krzepi ;)) i brak przepicia może nam zafundować niezłe zamulenie. Warto o tym pamiętać.
Indywidualnie trzeba też przetestować czy dany żel nie spowoduje nam negatywnych sensacji żołądkowych. Z tego powodu warto takie, które chcemy używać na zawodach, przetestować np. przy dłuższych wybieganiach. Nigdy nie warto na zawody brać żeli nowych, nigdy nie próbowanych. Internet pełen jest opisów nieszczęśników, którzy po żelu zamiast po rekord biegli do toi-toia.

Dla biegacza bardzo ważna jest również woda, By poprawić jej przyswajalność + zafundować organizmowi podobną jak przy żelu dawkę energii wymyślono napoje izotoniczne. Posiadają one w sobie sporą dawkę węglowodanów i minerałów.
Z izotonikami jest podobnie jak z żelami. Są przed, po, w trakcie. Różne smaki, wielkości butelek. Podobnie też trzeba zachować ostrożność przy ich stosowaniu w biegu.

Przechodząc do sedna sprawy 🙂 Do tej pory stosowałem żele z Decathlonu. Kilka miesięcy temu, podczas weekendowych zakupów w jednym z marketów trafiłem na sporą ofertę produktów Run & Bike. Ceny jak za oferowane opakowanie były więcej niż korzystne więc na próbę wziąłem kilka żeli i dużą puszkę izotoniku w proszku (do rozpuszczania z wodą). Opowiem więc kilka moich uwag na temat tych produktów.

Żel – Run & Bike Endurance Gel (cola).

ŻelŻel dostajemy w 40 gramowej saszetce. Jej kształt nie odbiega od tego co oferują inni, jest wygodna do noszenia, przymocowania do pasków.
Przeznaczony jest jako przed i w trakcie wysiłku. Skład żelu wygląda na solidny (spora lista składników m.in. wszystkie wymienione wyżej).
Smakowo ok. Czuć, że to cola.

Ogólnie te które zjadłem były dla mojego żołądka ok. Nie zaszkodziły mi, żadnej zgagi, zamulenia nie miałem.

Zauważyłem jednak pewien minus tych żeli. Coś nie służy im leżakowanie. Dwa ostatnie jakie miałem napuchły, mimo, że są w dacie (23/09/2016) i przechowywane były w normalnych warunkach domowych. Hmm… dziwne. Wydawało mi się, że tak solidna porcja cukrów i „chemii” 🙂 nie powinna się zepsuć. Wygląda więc, że nie warto ich kupować na zapas i lepiej spożyć szybko.

Izotonic Run & Bike Improves Endurance (orange flavor).

IzotonikProszek (475 g) dostajemy w puszce. Od góry zabezpieczona plastikową zakrywką (przydatne bo nie dopuszcza wilgoci do środka) i pod nią srebrna folia do zdarcia.
W środku puszki jest miarka ułatwiająca dozowanie.
Izotonik ten ma w składzie- cukry, sód, potas, wapń, chlorki, magnez, witaminy B, niacyna, biotyna, kwas pantotenowy i foliowy, ekstrakt z guarany. Sporo składników, które nie tylko uzupełnią braki substancji mineralnych ale i dodadzą nam energii.

Według producenta nadaje się na 3 fazy treningu (before – during – after). W sumie tak też go używałem. W czasie biegów nie dzieję się z nim nic niepokojącego 🙂 Nie gazuje się, pieni itp. Pije się go znośnie, smak jest ok (ale miałem kiedyś np, izo Isostara i pasowało mi lepiej smakowo).
Wypraktykowałem z czasem by stosować dawkę o połowę mniejszą niż pisze na opakowaniu. Przy zgodnej z przepisem według mnie za bardzo zalatuje „proszkową chemią”.

Puszkę mam już dość długo. Ostatnio otworzyłem ją po kilku miesiącach nie używania i nic się z napojem nie stało. Zdatny do użytku.

Podsumowując -szczyt suplementów to to nie jest. Ze względu na stan żelu (leżakującego w domu) to bym ich nie kupił większej ilości. Napój lepiej ale przy zmniejszonej dawce (a to z kolei rodzi pytanie czy biorąc mniej dostarczamy organizmowi tyle składników co trzeba).
Takich produktów na rynku jest mnóstwo. Warto potestować i inne marki a na pewno znajdzie się coś dla siebie.

 

 

TRENING (TYDZIEŃ 22/2016)

Trening Biegowy

Zanim zacznę (o zakończonym właśnie tygodniu) to cofnę się jeszcze troszkę wstecz by podliczyć wcześniejsze dokonania 🙂 Końcówka maja była dość udana pod względem sportowym bo w ostatnim tygodniu nabiegałem 55,16 km. Cały miesiąc to 233 km. Idzie więc całkiem dobrze, regularnie przekraczam 200 km na miesiąc. Wydaje mi się jednak, że tempo w jakim chciałem wydłużyć miesięczne przebiegi trochę przystopowało – 200 km przekraczam ale nie zbliżam się do 250 a tyle jak pamiętam chciałem robić finalnie. Przez 4 miesiące, w których przebiegłem ponad 200 km tylko raz przekroczyłem 250 (było tak: 210-250-205-233). Miejmy nadzieję, że nie odbije się to negatywnie  na wytrzymałości podczas planowanego ultra. No ale zobaczymy…

Pierwszy tydzień czerwca przyniósł zmniejszenie ubiegniętego kilometrażu. Zrobiłem „tylko” 44,43 km. Stało się tak z powodu wypadnięcia sobotniego treningu. Wziąłem się za naprawę samochodu i czynność tak pochłonęła mnie na tyle, że nie było już czasu na bieganie. Szkoda trochę ale z drugiej strony odpuszczenie też było mi potrzebne. Naciągnąłem sobie ostatnio coś w lewej nodze (w górnej części) i o ile biega, chodzi mi się bez problemu to czasem czułem tą okolicę podczas większego podnoszenia nogi do góry. Regeneracja na pewno nie zaszkodzi.

Treningi były więc tylko 3  a przebiegły tak:

Data: 31/05/2016

Dystans: 11,04 km
Czas: 01:05:50
Średnie tempo: 5:58 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Bieganie po Oleśnicy. Bez sensacji, gorąco tylko i ciężko się leci. Chyba muszę zacząć zabierać  na wszystkie treningi swój lidlowy bidon – CRIVIT Drinking Bottle (Bidon Ręczny)

Data: 02/06/2016

Dystans: 11,82 km
Czas: 01:10:37
Średnie tempo: 5:58 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Praktycznie to samo co we wtorek, z lekkim naddatkiem w okolicy oleśnickiego zamku. Pogodnie i znów męczyło mnie pragnienie.

Data: 05/06/2016

Dystans: 21,57 km
Czas: 02:03:00
Średnie tempo: 5:42 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Sobotnie obijańsko 🙂 nie zwalniało z długiego wybiegania w dniu dzisiejszym. Ponieważ znów był ładny upał to uznałem, że pobiegam nad Oleśnickimi terenami wodonośnymi. Są tam drzewa (cień), szutrowe alejki (lżej nogom) a i będzie okazja przypomnieć sobie trasę Nocnego Biegu Szerszenia (robi się 3 kółka po tych terenach). Zabrałem tym razem wodę do plecaka Kalenji MT5 (wprawię się do biegów z obciążeniem) no i można lecieć. Wystartowałem w miarę spokojnie. Biegło się jednak całkiem dobrze. Słońce już tak nie dawało, cień i lekki wiaterek między drzewami na szczęście był. Ani się obejrzałem gdy zobaczyłem, że poszczególne kilometry robię poniżej 05:30. Skoro mi tak dobrze szło 🙂 to postanowiłem zawalczyć o złamanie 2 godzin w półmaratonie. Udało się – 01:59:44. Tadam 🙂 Myślę, że we Wrocławiu też się uda a i może trochę lepiej będzie.
Jednym minusem dzisiejszego treningu był fakt, że Nike zafundowały mi bąbel na stopie. Oj, chyba trzeba będzie się z nimi niedługo rozstać – tym bardziej, że oprócz dziurki przy palcach. oba zapiętki już wyskubane.