Archiwa tagu: wielka sowa

Zawody, zawody

Ponieważ już się trochę kajałem za swoje lenistwo w poprzednim poście pozwolę sobie zasygnalizować o 2 biegach jakie dokonałem, a opuścić dokładny ich opis.
Oba biegi z gatunku moich cyklicznych, w sumie jak kto ciekawy to w opisach z lat poprzednich znajdzie wszystko co trzeba.

9 Regatta Bieg na Wielką Sowę
Czas: 01:08:25
Miejsce Total: 397
Miejsce M40: 68
Bieg wyszedł mi akceptowalnie. Czas zanotowałem bardzo zbliżony do ubiegłorocznego. Niestety, zmieniono trochę trasę (dystans finalny raczej podobny, chodzi o przebieg) i ciężko stwierdzić na 100% czy to było dobrze czy źle 🙂
Zadowolony jestem jednak bardzo ze strategii – zacząłem wolniej i w zawodach miałem siły na końcówkę. Oprócz 2 fragmentów gdzie bieg nie ma wielkich sensu (na moim poziomie), resztę trasy pokonałem biegnąc.

BWS 2018 – meta

XIX Toyota Półmaraton Wałbrzych
Czas: 02:05:37
Miejsce Total: 1211
Miejsce M40: 369
Porażka. W tym roku panowały ciężkie warunki na trasie, było bardzo gorąco. Swoje to na pewno dołożyło (pamiętam 2016 Maraton Wrocław) ale czy tylko to było powodem nie zmieszczenia się w 2 godzinach to nie wiem…
Na zmienionej trasie biegło mi się o dziwo całkiem dobrze. Wystartowałem z balonami na 1:45. Odeszły mi (to wiadomo, tak szybko nie biegam) ale myślałem, że daję radę. Pierwsza połowa pod kontrolą, ciągle biegiem i poniżej godziny. Do 15 km szło ok, a później na patelni drogowej 🙂 mnie odcięło. Zacząłem podchodzić, podbiegać i już do końca nie dałem rady. Za chwile zobaczyłem mijające mnie baloniki z 2:00. Próbowałem ich gonić ale nie było sił.
Niestety, myślałem, że temat 2 godzin w ulicznym Półmaratonie mam już ogarnięty, a tu widać, że nie. Zdarzają się wpadki 🙁
Międzyczasy miałem takie:

Pomiar
Check Point
Czas
Time
Msc open
Open
Msc katw
In age
Prędkość (km/h)
Speed
Tempo (min/km)
4.5 km 00:24:34 1278 389 10.99 5:28
10 km 00:56:14 1185 366 10.67 5:37
10.5 km 00:59:27 1183 365 10.6 5:40
15 km 01:25:05 1106 340 10.58 5:40
20.5 km 02:02:24 1211 370 10.05 5:58
FINISH 02:05:37 1211 369 10.08 5:57

Jak widać ostatnie 5 km położyło sprawę.

Zawody biegowe z ostatnich 2 miesięcy

Pod tym nijakim tytułem chciałbym zamieścić króciutkie relacje z ostatnich 3 zawodów w jakich biegałem. Dawno to było i nie sądzę by pełny opis miał jakiś wielki sens w tym momencie.
Ot, wpis bardziej dla mnie bym pamiętał w kolejnych latach jak mi szło.
Uważni czytelnicy z pewnością wyczają, że w większości tych biegów startuję cyklicznie więc ciężko też oczekiwać jakichś mega rewelacji organizacyjnych (kto ciekawy to poczyta relacje z ubiegłych roczników).

13/08 – 8 Bieg na Wielką Sowę
Wielka Sowa była ostatnim moim biegiem w którym wystartowałem jeszcze w miarę przygotowany.  Owszem, ze sporym niedosytem (co do formy) ale jeszcze przed finalną katastrofą.
Trasę znam więc tym razem zacząłem dużo spokojniej. Nie chciałem spacerować już po pierwszym kilometrze. Oczywiście podejścia były ale taktycznie nie skiepściłem 🙂 W końcówce dystansu miałem jeszcze siły by biec.
Oficjalnie: 01:06:06. Miejsce 383.

Regatta 8 Bieg na Wielką Sowę
Regatta 8 Bieg na Wielką Sowę

10/09 – 35 PKO Wrocław Maraton
Już na starcie nie miałem złudzeń. To nie może się udać. Pewnie człowiek ma nadzieję – a może… no ale realnie się nie da. No nie ma szans.
We Wrocławiu wiedziałem, że jestem dużo za ciężki, od dawna nie biegałem długich wybiegań a i ogólny kilometraż słabiutki. Dodatkowo osłabienie po operacji i było wiadomo, że będzie spacer. Był. Po 25 kilometrze wyszły braki przygotowanie i nogi odmówiły posługi. Zwyczajowo szedłem, podbiegałem i tak do mety. Tragicznie wyszło:
04:42:33. Miejsce OPEN 3776.
Przez czas moich treningów maratonu nie pobiegłem jeszcze dobrze (ok, jeden Orlen miałem prawie ok), we Wrocławiu zaś nie błysnąłem nigdy. Podjąłem więc postanowienie, że kolejny start na tym dystansie będzie dopiero wtedy gdy będę pewien, że przełamię 4 godziny (marzy mi się kiedyś mniej niż 3). Obie opcje chyba będą nieprędko 🙂

35 PKO Wrocław Maraton
35 PKO Wrocław Maraton

17/09 – XXIII Bieg Uliczny w Twardogórze.
Jedno z moich ulubionych 10 km. Zawsze w miarę leciałem, szczęście miałem też do losowań 🙂 W 2017 nie mogło mnie na starcie zabraknąć.
Po maratonie byłem wypompowany tak, że nie udało się już nic potrenować. Poleciałem więc spontanicznie wierząc, że 10 jakoś wymęczę. Pewnie gorzej niż rok temu ale może nie tragicznie. Wiara i logika mówiły mi, że po około 05:00 może wytrzymam.
Pierwsze 3 km zrobiłem nawet trochę lepiej (bliżej 5 ale 4 z przodu :)). Później spadło do około 05:15.
Finalnie: 50:48. Miejsce 54. Na osłodę znowu udało mi się wylosować drobiazg po biegu 🙂

XXIII Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze
XXIII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra

III Półmaraton Sowiogórski – 25/09/2016

3 Półmaraton Sowiogórski

III Półmaraton Sowiogórski (SuperBieg)- 25/09/2016

Trzecia (a moja druga) edycja Sowiogórskiego Półmaratonu jakoś nie była dla mnie zbyt szczęśliwa. Ani organizacyjnie impreza mi nie podeszła, anie sportowo nie wspiąłem się na wyżyny.  A było to tak…

W zeszłym roku podczas Biegu Niepodległości wygrałem darmowy start w tym półmaratonie. Poprzednia edycja biegu była jeszcze w większym stopniu organizowana przez osoby z Nowej Rudy/Ludwikowic i podobała mi się, więc uznałem, że oczywiście trzeba pobiec i teraz. Edycja 2016 to już jednak organizacyjnie tylko ekipa od SuperBiegu co spowodowało pewne komplikacje.

Zapisy (wprawdzie przez DataSport) były dość zagmatwane. Rejestrowało się swoją obecność w całym cyklu biegów (SuperBieg) a opłacając całość/poszczególne imprezy potwierdzało obecność na konkretnym wydarzeniu. Próbowałem jakoś (przy początku tego cyklu) się wpisać i nie szło 🙁 Do SuperBiegu ok, wpisałem się ale już na konkretny bieg no za nic mi nie szło. Chyba nie było innej możliwości jak tylko zapłacić.
Do organizatora wysłałem email jak mam to dokonać (by wystartować) ale pozostał on bez żadnej odpowiedzi. Dałem więc spokój planując po prostu przyjść i wpisać się przed biegiem.

Biuro zawodów czynne było dzień wcześniej więc uderzyliśmy tam w sobotę. Chyba przemawiam w obcej mowie (i czytać nie umieją bo pokazywałem przy tym kartkę z darmowym uczestnictwem) ale od pierwszego namiotu (wydawanie numerów) skierowano mnie do drugiego – kasy. Dziewczyna tam kazała wypisać kartkę zgłoszenia i ochoczo przystąpiła do wołania 60 zł za start.  Hmm… widać i tutaj  słowo pisane jest im obce. Zaoponowałem trochę ostrzej, że za co mam płacić jak wygrałem za free. To oni nie wiedzą, z powrotem do poprzedniego namiotu. Koleżanka obsługująca dalej miała jakiś problem ale poszła zapytać kogoś i … ufff udało się. Dostałem numer, pakiet.
Nie będę długo krytykował pakietu (bo w końcu mam go za darmo) ale nie porażał. Była w nim w sumie koszulka. Widziałem na stoisku gdzie te koszulki dawano dużo fajnych gadżetów (a to jakieś skarpetki, opaski) i przyznam się, myślałem, że to też dołożą 🙂 Ale nie, można było tylko kupić.

Trudno. Formalności załatwione, wróciliśmy do domu by w niedzielę znów wrócić do strefy biegowej.
Na plus podam, że informacje jak dojechać na miejsce były wywieszone dużo wcześniej, nikt chyba okazji zgubić się nie miał.

Niedziela przywitała biegaczy piękną pogodą. Było słonecznie, gorąco. Wizualnie ładne warunki do biegu, ale czułem, że będzie to duże utrudnienie. Mi jednak biegi w gorącu coś nie podchodzą.

III Polmaraton Sowiogorski
Najmocniejsza ekipa z USKSu 🙂

Pogadało się ze znajomymi bo sporo osób z naszego klubu biegło (czy na 10 km czy na półmaraton) i pora było ustawiać się na linii.

III Polmaraton Sowiogorski
No i wystartowali…

Biegacze ostro pocisnęli do przodu. Ponieważ to górska trasa to uznałem, że wyniku z Wałbrzycha nie powtórzę ale na około 2 godziny liczyłem i tak też trzymałem tempo (około 05:30). Założenia taktyczne utrzymałem gdzieś do 3 km gdy droga skręciła ostro pod górę (betonowe płyty). Tutaj jak i większość z mojej grupy czasowej przeszedłem do marszu. Nie było ani sił by biec ani sensu bo tuptałbym chyba jeszcze wolniej niż szedł. Jakiś 1 km szedłem aż do momentu gdy trochę się wypłaszczyło.  Tu ruszyłem biegiem (ale już wolniej). Praktycznie do szczytu Wielkiej Sowy (no może z 500 metrów przed) biegłem. Końcówkę na szczyt znów szedłem by po minięciu szczytu ruszyć biegowo w dół. Czułem się już jednak spompowany i gdy teren robił się pofałdowany to pod górki szedłem. Tak też wyglądał mój bieg aż do końca. W dół biegiem, co górka to spacerek. Marnie…

III Polmaraton Sowiogorski
Meta Półmaratonu

Taka dyspozycja pozwoliła mi osiągnąć metę w 02:18:26 i zająć 121 pozycję (na 163 osoby startujące). Jestem niestety totalnie nie zadowolony z wyniku. Ciężko go wprawdzie porównać z zeszłym rokiem, bo trasa była w sumie inna, ale 2:22:46 w 2015 i 02:18:26 w tym to żadne polepszenie. No cóż. Pretensje co do wyniku można mieć tylko do siebie. Trzeba było lepiej trenować.

Po biegu, można było napić się wody, izotoniku, podjeść ciastek czy pomarańczy (bez żadnych limitów). Gdy już się napchałem to udałem się po przydziałowy posiłek – makaron. Dopóki miałem go wymieszanego z ciepłym miesem to wchodził, głębiej niestety był już zimny to dałem sobie spokój.

Ponieważ paru osobom z naszego klubu bieganie poszło lepiej (w kat. wiekowych były podium) to czekaliśmy na dekoracje. Przy okazji wyszło spore niedociągnięcie organizacyjne 🙁 Michał wyczaił, że w kategorii drużynowej, nasz klub powinien być na  pierwszym miejscu. Faktycznie 3 osoby od nas wykręciły czasy lepsze niż drużyna wpisana przez organizatorów na pierwsze miejsce. Trochę tu nasza wina bo osoby od nas powpisywały klub np. USKS Ludwikowice Kł a  inni USKS Ludwikowice Kłodzkie ale to chyba powinno być i do ogarnięcia przez organizatora, że to to samo. Niestety nie. Zgłosiliśmy więc sprawę do biura. Pani powiedziała, że poprawia już, dzwoniła by prowadzący wstrzymali się z ogłaszaniem ale i tak nic to nie dało. Jak już przyszło do ogłaszania zwycięzców to nas w ogóle nie ujęli. OK…

Po biegu nie było żadnych losowań gadżetów itp. więc w sumie nie warto było czekać. Szybko wszyscy rozeszli się w swoją stronę.

Taki właśnie był ten bieg. Niby poprawny ale jednak organizator oderwany od miejscowości w której on się odbywa jakoś mi nie podszedł. Problem z rejestracją, klasyfikacją nie nastrajają mnie na plus. Co gorsze moja Żona będąca na mecie mówiła,że było parę akcji też nie do pochwalenia – w stylu, iż biegacz na mecie się przewrócił a spiker stojący obok w ogóle się tym nie przejął. Nie wezwał ratowników ot czekał aż gość się sam pozbiera i zejdzie z asfaltu. Karygodne.

TRENING (TYDZIEŃ 14/2016)

Trening Biegowy

Miniony tydzień to 3 treningi o łącznej długości 52,79 km. Ładnie, chociaż nie ukrywam, że gdyby nie deszczowy weekend, to było by trochę więcej. A tak w sobotę odpoczywałem 🙂

Data: 05/04/2016

Dystans: 11,82 km
Czas: 01:12:14
Średnie tempo: 6:07 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Galactic Elite M

Cóż, o tygodniowych biegach ciężko powiedzieć coś odkrywczego. Jak zwykle 2 kółka po okolicy. Dalej staram się rozbiegać nowe Adidasy i dalej jeszcze nie jestem z nim zadowolony w 100%. Ciężko się jakoś startuje 🙂

Data: 07/04/2016

Dystans: 11,85 km
Czas: 01:12:38
Średnie tempo: 6:08 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – EB Diamond Star

Powtórka z wtorku. Jedyna zmiana to buty 🙂 By dać sobie ewentualną alternatywę do Adidasów (jeśli nie przekonają mnie do  siebie do czasu maratonu) pobiegłem w dawno nie używanych bucikach EB.  No biegło się …

Data: 10/04/2016

Dystans: 29,12 km
Czas: 03:37:55
Średnie tempo: 7:29 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Kalenji Kapteren Crossover Fw13

Padający całą sobotę deszcz zniechęcił mnie do treningu, dlatego też z pewnym niepokojem oczekiwałem co będzie w niedzielę. W deszczu biegać nie lubię ale kolejny dzień lenistwa to by było już za dużo.
Pogoda dalej była nijaka ale w którymś momencie uznałem, że jednak nie pada. Szybkie wyszykowanie się i w drogę. W sumie po około kilometrze zaczęło padać i mżyło cały czas no ale – już trzeba było biec 🙂
Długie wybieganie podobnie jak poprzednio miało być .., długie. Tym razem jednak z większą domieszką szlaków i gór. Bałem się o „przejezdność” trasy ale podkusiło mnie by z Ludwikowic Kł. pobiec szlakami przez Sokolec na Wielką Sowę. Stamtąd przez Przełęcz Jugowską do Jugowa i z powrotem wrócić do Ludwikowic. Podobną trasę już kiedyś biegłem  i te 30 km miało mniej więcej być.
Taktycznie biegłem podobnie jak do Czech. Wolne tempo, nawadnianie co około 3 km. Ponieważ na szlaku jest kilka niszczących wzniesień to spodziewałem się, że jednak trochę będę podchodził.
W sumie wyszło zgodnie z założeniami. Widzę progres bo w miejscach gdzie kiedyś szedłem to teraz biegłem. Oczywiście parę podejść było (by nie zajechać się już na starcie) ale jednak było ok. Dałem radę.
W górach (zwłaszcza na Wielkiej Sowie) trudne warunki. Mgła, słaba widoczność i padający deszcz. Sporo śniegu dalej. Tam gdzie leżał było ślisko i mocno odjeżdzały mi na boki moje Kalenji. Dziwne, w przód i tył trzymały ale na pochyłościach jazda nóg. Zwalniałem przez to bo nie chciałem się wyłożyć czy skręcić nogi. Dodatkowo mnóstwo płynącej wody. Szybko zmoczyłem buty, niemniej jakoś specjalnie to mi nie przeszkadzało. Dopiero gdy wpadłem nóżką w błoto ponad kostkę musiałem trochę uważać na trasie 🙂

Wielka SowaOgólnie bieg udany. Skoro miałem siłę na ponad 3,5 godziny ruchu, to może i na maratonie nie będzie najgorzej. No zobaczymy. Teraz (2 ostatnie tygodnie przez Orlenem) zejdę trochę z kilometrażu. Zwłaszcza wybieganie weekendowe chyba będą po około 20 km. tak by nie wystartować z zajechanymi nogami.

2 Półmaraton Sowiogórski 2015 – 27/09/2015

SUPERBIEG – 2 Półmaraton Sowiogórski 2015 (27/09/2015)

Logo strony Super Bieg

Biegi górskie mają w sobie to coś. Zmienna ale ciężka trasa, piękne widoki. Nie ma co ukrywać, że ciągnie mnie do takich klimatów i tym bardziej cieszyłem się, że przyjdzie wystartować w biegu w „moich” treningowych stronach. A że bieg ten miałem za darmo (wygrałem startowe w zeszłym roku) to radość tym większa 🙂

Ostatnie dni przed biegiem spędziłem na wybieraniu stroju i butów startowych. Specyfika biegów górskich (nawet jeśli tak niedługich jak ten) nie ma co ukrywać zmusza do pewnego przeorganizowania ekwipunku.

Najważniejsze co postanowiłem zabrać to swój plecak na wodę – Quechua MT5 (Decathlon). Na wszystkich biegach tracę dość dużo wody, a tu były tylko 2 punkty nawadniające więc taki plecak to podstawa. Troszkę wprawdzie zaryzykowałem bo napełniłem go wodą mineralną z dodatkiem magnezu (nie sprawdzałem takiego napoju wcześniej) ale na szczęście obyło się bez sensacji żołądkowych.
Trasa tego półmaratonu nie jest przesadnie trudna technicznie i pierwotnie myślałem czy nie przebiec go w Crivitach (2015) – pasują mi na dłuższych treningach to i tu nie powinno być kłopotu. Finalnie jednak zmieniłem buty na Kalenji Kapteren Crossover Fw13 + kompresyjne skarpetki z Lidla (obie rzeczy opisywałem w starszych testach). Tym razem połączenie to sprawdziło się bardzo dobrze. Nic mnie nie obtarło, dobrze trzymałem się też na kamienistej trasie.
Reszta ekwipunku bez szaleństw – Aldi’kowe legginsy, klubowa koszulka z krótkim rękawem, w razie chłodu wiatrówka z Aldi no i jeszcze jednak moja nowość Decathlonowe majtki Kalenji 🙂

Muszę powiedzieć, że całość stroju była dobrana dobrze. Na trasie nie przegrzałem się, nic mnie nie obtarło więc wyszło ok 🙂

Co do samych zawodów to odbiór pakietu startowego zaplanowaliśmy na dzień wcześniej. Biuro zawodów mieści się bowiem już za największą górką (na trasie na Wielką Sowę) i takie bieganie góra-dół przed samymi zawodami raczej by szkodziło niż pomagało w siłach na sam wyścig.

Odbiór pakietu, poszedł sprawnie. Zamieniliśmy z siostrzeńcem żony parę słów ze znajomym z klubu (zajmowali się również organizacją biegu) no i można było wracać do domu.

Niedzielny poranek to przybycie na miejsce zawodów. Start o 11:00 więc by uniknąć korków, stresów przyjechaliśmy na 10:00. Wspinaczka pod Schronisko i można było czekać na rozpoczęcie. Tu muszę powiedzieć, że bardzo przydała mi się moja kurteczka wiatrowa bo zimno było jak … 🙂

Cóż, rozgrzewka, chwila oczekiwania i lecimy.

Zdjęcie z 2 Półmaraton Sowiogórski

Trasa była taka sama jak w zeszłym roku więc mniej więcej spodziewałem się co kiedy i gdzie.
Po początkowym, krótkim odcinku pod górę zaczyna się około 3-4 km zbieg, który przechodzi w hardcorową wspinaczkę (około 2 km). Dopiero za chwilę trasa się lekko wypłaszcza i mimo, że pod górkę to wbieg na Wielką Sowę (około połowa dystansu) jest dość spokojny.
Druga połowa 21 km to początkowe zbieganie, które z czasem „faluje” i lekko pod górę leci się gdzieś do 18 km. Ostatni 1-2 km to szybki zbieg i ostateczna rzeźnia 400 m pod górę na którym zawodnicy mojej klasy przypominają żywe trupy 😉

Początek biegu to dość szybkie tempo jak na mnie – poniżej 5:00 min/km. Niestety pierwsza wspinaczka kończy się marszem (jak i większość konkurentów). Póżniej ładny bieg aż na Sowę i początkowe zbieganie. Od 2 punktu żywieniowego niestety czułem się już wypompowany i okolice 14-15, 17-18 km to przeplatanka biegu z marszem. Ostrą walkę toczyłem z podobnym mi zawodnikiem z tym, że biego-marsz stosowaliśmy naprzemiennie. Kiedy ja biegłem on szedł, a za chwilę zamiana 🙂
W końcu jednak zebrałem się do „szalonego” zbiegu i udało mi się mu urwać. Dodatkowo zmotywowali mnie inni biegacze gdy w którymś momencie miałem już dość rzucone przez jednego „z górki się nie idzie” podziałało magicznie i ostatni zbieg (1 km) zrobiłem w około 5:33 min/km.

Ściana płaczu to niestety marsz by dopiero pod samą metą ruszyć do ciężkiego truchtu.

Zdjęcie z 2 Półmaraton Sowiogórski

Finalnie metę osiągnąłem w czasie 2:22:26 czyli o około 7 minut lepiej niż rok temu. Tym wynikiem zapewniłem sobie 26 miejsce w M40 i 163 w Open. Jest dobrze.

Na mecie na biegaczy czekało wręczenie medali i dość dobrze wyposażone stanowisko odżywcze (woda, izotonik, owoce, ciasteczka). Później ciepły makaron i można było przyglądać się wręczeniu nagród.

Zdjęcie z 2 Półmaraton Sowiogórski

W losowaniu tym razem szczęścia nie miałem ale muszę pochwalić się, że reprezentacja naszego klubu – USKS Ludwikowice Kłodzkie zajęła 2 miejsce drużynowe. Niestety ja jeszcze w tym roku punktów dla grupy nie zdobyłem, może w przyszłym będzie lepiej. Reprezentację mieliśmy jednak liczną – biegło nas 6 osób.

Zdjęcie z 2 Półmaraton Sowiogórski

Czasy z mojego zegarka:

Data: 27/09/2015
Dystans: 21,07 km
Czas: 02:22:31
Średnie tempo: 6:46 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Kalenji Kapteren Crossover Fw13 +

Część zdjęć i nawiązań w artykule pochodzą ze stron:

http://superbieg.pl/index.php?page=strona-glowna-2

http://wyniki.datasport.pl/results1599/

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.905187352862367.1073741850.488559691191804&type=3

6 Bieg na Wielką Sowę (16/08/2015)

6 Bieg na Wielką Sowę (16/08/2015)

Data: 16/08/2015
Dystans: 9,28 km
Czas: 01:13:55
Średnie tempo: 7:58 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Jak weekend na sportowo to na całego. Ledwie zakończyły się sobotnie biegi a już w niedzielę poprawka. I to po górach 🙂

W biegu tym brałem udział już po raz trzeci. Jako, że jednym ze współorganizatorów jest ośrodek, przy którym działa mój klub biegowy (mój = do którego jestem zapisany) to wypadało pobiec. Sporo osób od nas brało zresztą udział co dodatkowo motywowało do walki.

Aby uniknąć zamieszania przy odbiorze pakietów udaliśmy się po nie z siostrzeńcem mojej Żony wcześnie rano. Szybciutko wzięliśmy gadżety, podpisaliśmy zwyczajowe papiery (wszystko sprawnie, bez zamieszania) no i do domu.
Pakiet startowy w miarę ciekawy – koszulka, gąbka, mapa turystyczna gór, smycz, świecący-odblaskowy breloczek no i zwyczajowe ulotki, zniżki itp. Nawet sporo tego, widać, że organizatorzy się postarali.

Czas do startu minął szybko. Gdy przyjechaliśmy pod Harendę (ośrodek, spod którego się startuje) ludzi było już sporo. Chwilka dla fotoreporterów, rozgrzewka i start.

Niby to już mój trzeci Bieg tutaj ale zawsze jestem zaskoczony jak ciężko idzie już od samego startu. Nie ma lipy, pierwsze 4-5km ciągle pod górkę. I to stosunkowo szybko, mocno pod górkę (już po około 1 km można było iść co zresztą sporo osób zrobiło).
Druga połowa biegu daje trochę oddechu bo przez moment trasa się prostuje a późniejsze (końcowe) podbiegi mimo, że są to nie dają tak w kość jak początek.

Sowa0

Cóź. Do mety dotarłem. Wypiłem wodę, izotonik, zjadłem arbuza i chwilę się odpoczywało. Jako, że zebrała nas się tam większa ekipa to dokonały się pamiątkowe fotki, wyszliśmy na wieżę widokową no i można było wracać.

Sowa2

 

Sowa1

Ambitnie zbiegaliśmy z góry ale na dole coś się nie dogadaliśmy z naszym transportem więc biegliśmy dalej aż do startu.
Tym oto sposobem z 10 km zrobił się prawie półmaraton 😉

Droga powrotna:
Data: 16/08/2015
Dystans: 5,52 km
Czas: 00:37:25
Średnie tempo: 6:47 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Pod metą czekała na nas już rodzinka więc po zjedzeniu posiłku regeneracyjnego, kąpieli w odkrytym basenie wspólnie czekaliśmy na losowanie nagród.
Sporo tego było, niestety tym razem szczęście się do nas nie uśmiechnęło.

Cóź, bieg w sumie z gatunku tych mniejszych (z 300 osób leciało) ale jak na razie organizowany sprawnie i bez większych wpadek. Widać, iż organizatorom jeszcze się chce i nie spoczywają na laurach.

Pod względem sportowym wyszło przeciętnie. Okazuje się, że w zeszłym roku pobiegłem sporo szybciej bo około 1:06 a tu prawie 7 min gorzej 🙁 Liczyłem w skrytości ducha na lepszy wynik. Niestety, sił na całość biegiem nie starczyło no i wyszło jak wyszło.
Oby za rok było lepiej 🙂