Archiwa tagu: Twardogóra

XXX Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze – 2024

Tegoroczny bieg był delikatnie mówiąc pełen sprzeczności. Ponieważ ciężko mi jednoznacznie określić się co do samego biegu jak i do swojej dyspozycji więc wybaczcie jak relacja będzie trochę chaotyczna 🙂

Pierwotnie bieg zaplanowany był na 15/09. Z powodu sytuacji powodziowej przesunięto go o tydzień na 22/09. W Twardogórze i okolicy powodzi szczęśliwie nie było ale rozumiem decyzję – nie był to najlepszy czas. Akcje ratunkowe, problemy z dotarciem i wiele innych problemów.
Zawirowania te z pewnością wpłynęły na frekwencję. Na starcie stanęło wizualnie mniej ludzi niż w poprzednich latach.
Szczęśliwie dla mnie kolejny weekend też miałem wolny więc nie skomplikowało to mocno moich planów. Trochę się nawet ucieszyłem bo zawsze to tydzień więcej na przygotowania.
Niestety… los mnie pokarał bo w sobotę 14/09 pechowo znów naciągnąłem ścięgno achillesa. Coś z nim mam nie ok, albo to już ten wiek gdy człowiek się sypie.
Treningów praktycznie nie było, odpuściłem bieganie na rzecz roweru. Pierwsze delikatne truchtanie zrobiłem w piątek i sobotę. Każdy dzień to 3 km, ot tak na rozruch i sprawdzenie czy noga nie odpadnie 🙂 Nie odpadła więc do Twardogóry można jechać.

Po dotarciu do biura zawodów odebrałem pakiet. Ze smutkiem zanotowałem, że coś ubogi – koszulka, płócienna torba i woda mineralna.
Dużo skromniejsza była też część około biegowa. Parę straganów z zabawkami, dmuchańce dla dzieci i symulator wyścigów. I to wszystko.

No nic. Przygotowałem się do zawodów, rozgrzewka i jakoś 12:10 ruszyliśmy (miało być o 12:00!).

Bieg odbywał się na trasie znanej z zeszłego roku, tu nie miałem więc żadnej niespodzianki. Słoneczko również przypiekało jak zawsze więc wiadomo było, iż przyjdzie się zmęczyć.
Problemem było dla mnie jednak określenie jak mam biec. Przez brak treningów i kontuzję wydawało mi się, że zasadnym będzie ruszyć pod 06:00 min/km i później (po połowie) może przyśpieszyć pod 05:30-05:45 min/km.
Start z górki i widzę, że już od razu lecę bliżej 05:10. Kurcze, pewnie za szybko ale wydaje mi się, że dość lekko to idzie więc czemu nie? Spróbujmy 🙂

Nie wiem czy to urok tej trasy (zawsze jestem tu dość szybki jak na swoje możliwości) czy fakt, iż byłem wypoczęty (brak wyczerpujących treningów) ale faktycznie kilometry leciały po 05:04-05:30 (zależy czy te bardziej płaskie, z górki czy pod). Wytrzymywałem te tempo, nic złego z nogą się nie działo. Biegłem w drugiej połowie stawki, parę osób po drodze udało mi się jednak wyminąć.

Na metę wpadłem po 52:36 min zajmując miejsce 49 z 71*. Szczerze powiem, że byłem z czasu zadowolony.

*Tu mała wkrętka na minus – nie przyszedł żaden sms z wynikiem, czasem. Dopiero później na stronie FB organizatora je podali. Czyżby oszczędzono na tym?

Dali mi medal, dali kolejną wodę. Był posiłek regeneracyjny – makaron z mięsem. Ciekawostka, że podany na prawdziwej zastawie. I to w sumie jest ekologia a nie stos plastiku, papieru 🙂

Chwilę odsapnąłem i udałem się do auta by przebrać i w spokoju oczekiwać na dekoracje, losowania.

Po biegu udało mi się wyczaić w tłumie kolegę Witka (znanego z forum bieganie.pl). Widziałem go wcześniej na trasie, leciał dużo szybciej niż ja, co zaowocowało u niego wygraniem kategorii wiekowej. Brawo! może i mi kiedyś uda się chociaż zbliżyć do takiego biegania.

Miło gawędząc zaczęliśmy obserwować dekoracje. No i coś to nie szło. Organizatorzy się mylili, mieli jakieś przerwy na ustalenia co w ogóle dekorują 🙁
Słabo wyglądało również w moich oczach wręczenie upominków od sponsora – takich koszy prezentowych. Dostali je tylko zawodnicy z dystansu 5 km. 10 km nic… Nie wiem jak to skomentować. Oczywiście prawem sponsora jest wybrać co i komu daje ale jednak słabe to. W końcu to 10 km jest koronnym dystansem zawodów. Ja (personalnie) bym na miejsc organizatora wykosztował się i dokupił te parę koszy więcej.

Stoję, patrzę, nie widzę przygotowanych żadnych upominków, nagród do losowania. Może go nie będzie? Ale nie, mówią, że będzie losowanie. No i było… przygotowano 1 nagrodę, którą był zestaw kilku szafeczek od producenta mebli. Na scenę wkroczył gość z przeźroczystym workiem losów. Wywołano jedną, z Pań sponsorujących, zagrzebała w worku, kilka losów poleciało (i je zbierali) ale od razu strzał. Ktoś wygrał.

No to można było jechać do domu, co też uczyniłem.

Jak pisałem na początku mam mieszane uczucia. Być może magia liczby 30 🙂 trochę napompowała mi oczekiwania i stąd pewne rozczarowanie ale … mam wrażenie, że poszło to po „taniości” i bardziej rozpędem niż prawdziwym zaangażowaniem (za które zawsze ten bieg chwaliłem). W mojej, prywatnej ocenie jubileusz 30-lecia zawodów zmarnowano. Szkoda, miejmy nadzieję, że to jednostkowy wypadek „przy pracy” i kolejne edycje jak będą to znów będę mógł je chwalić na całą Polskę 🙂

Plus chociaż, iż od swojej sportowej strony jestem zadowolony. Zrobiłem co mogłem i wyszło to ładnie.

XXIX Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze 2023

10 kilometrowe zawody, które lubię i od paru lat staram się w nich zawsze pobiec. Blisko mam do miejscowości startu. Są sprawnie zorganizowane. Jest losowanie nagród po wyścigu, w którym często udawało mi się coś zdobyć. No nie ma powodów do narzekań i pasuje mi w nich wszystko 🙂
Trasa w Twardogórze nie jest płaska (+78/-71m) ale sprzyja szybkiemu bieganiu. Widać to po wynikach. Mimo, że to raczej lokalny bieg, większość startujących mieści się w godzinie. Z tego powodu zawsze mam lekki stresik by nie być tym jednym z ostatnich.

Po starcie w Oławie (tydzień wcześniej) mniej więcej wiedziałem na czym stoję. Zakręcę się koło pięćdziesięciu kilku minut ale ich złamanie może być ciężkie. Mało trenowałem, będzie gorąco. Z tego powodu jakoś bliżej weekendu zeszło ze mnie ciśnienie i uznałem, że co będzie to będzie. Nie ma się co stresować. Przestałem więc analizować co i jak z biegiem a zorganizowałem sobie twórczą sobotę – wygrzebałem ze strychu sprzęt grający car-audio (subwoofery, wzmacniacz, kondensator) i uznałem, że muszę go mieć w aktualnym aucie. A co, tylko młodzi mogą się bawić? 🙂
Proces tworzenia jest jednak bardzo satysfakcjonujący. Pod koniec dnia zmęczony staniem i pracą wyrzeźbiłem jednak szykowną półeczkę, która może wstrząsnąc samochodem 🙂

Car-Audio po latach przerwy

Same zawody biegowe zaś odbyły się utartym wzorem. Przybyłem do Twardogóry jakoś godzinkę szybciej. Zaparkowałem auto, poszedłem po pakiet startowy. Tym razem zamiast zwyczajowych koszulek dawali fajne ręczniki kąpielowe. Ostatnio wywaliłem parę starych w domu więc można powiedzieć, że organizatorzy trafili w 10 🙂

 Na Rynku oprócz biegowych atrakcji zorganizowany był również zlot zabytkowych aut i motocykli więc troszkę sobie pochodziłem, popatrzyłem a później przysiadłem w cieniu i czekałem na start.

Już prawie czas – 10 min do odliczania więc zrobiłem rozgrzewkę, przecisnąłem się w dalsze szeregi biegaczy no i można lecieć. Tegoroczną ciekawostką była nowa trasa. Tym razem nie robiło się 2 kółek ale wydłużono ją do jednego. Kończyła się wprawdzie tak samo ciasnym nawrotem jak zwykle no ale zawsze to coś innego. Teraz, już po biegu mogę powiedzieć, że odczuciowo pierwsza połowa jest chyba trudniejsza. Więcej jest pod górkę.

Chwila startu

Wiedząc jakie są moje możliwości tempowo uznałem, że spróbuję około 5 min/km. Pod górkę trochę się zwolni, z górki spróbuję szybciej. Szło to tak:
01 – 04.54 min/km
02 – 05.15
03 – 05.17
04 – 05.10
05 – 05.11
06 – 05.09
07 – 05.10
08 – 05.12
09 – 05.00
10 – 05.04

Na trasie zgodnie z przewidywaniami było gorąco. Korzystałem co kilometr ze swoich soft-flasków z wodą. Biegłem jak widać dość równo, ciężko jednak było wykrzesać z siebie coś więcej.
Jakoś koło 5-6 kilometra wyprzedziły mnie ze 2 osoby, które do tej pory trzymały się z tyłu. Jeden z nich odszedł mi dość daleko, drugi jednak trzymał się dość blisko, widać, że chyba robił ostatkiem sił jak i ja 🙂

 Około dziewiątego kilometra spiąłem się i udało mi się go wyprzedzić. Miejsce utrzymałem do mety, zyskując 4 sekundową przewagę.

W tegorocznych zawodach uzyskałem 42 miejsce (z 67 sklasyfikowanych). Kategoria M40-7 miejsce. Czas 51:44 min. Może nie robi to wielkiego wrażenia ale jak podpowiada mi Data Sport – SUPER PROGRESS. W zeszłym roku miałem bowiem 53:22 min. Nieźle 🙂

Po biegu skusiłem się na bufet. Był dobry makaron ze szpinakiem, mięsem i posypką. Do tego bezalkoholowe piwo. Wzmocniony oczekiwałem na dekoracje i losowania. Niestety!, tym razem szczęścia nie miałem mimo tego, że bardzo dużo numerków było pustych (nie było już tych osób). Cóż, taki los. Myślę jednak, że wszystko wyszło tak jak powinno, jestem zadowolony.

Co teraz? Jako, że plany warto mieć to wymyśliłem (i opłaciłem) pod koniec listopada start w górach – Półmaraton Górski „Orzeł”. Mam jednak obawy co do wyniku. Chciałem sprężyć się i potrenować trochę lepiej. Teraz mam jednak nieplanowaną przerwę, bierze mnie jakieś przeziębienie. Oby nie okazało się, iż zwyczajowo zabraknie czasu.
Myślę jeszcze nad City Trail-em. Syn mój jednak zapiera się rękami i nogami (że nie) i trochę się waham. Czy mi samemu się będzie chciało 🙂

 Niby brat będzie biegł to może…?

W przyszłym roku zaś spróbuję jeszcze raz (może ostatni) zmierzyć się z maratonem. W Dębnie będzie jubileuszowy, 50 maraton. Nie byłem tam nigdy to czemu nie. Chodzi mi po głowie, iż może będzie to wyzwanie nieudane – jest w maju czyli na 100% marne warunki będą no ale… kolejnego setnego maratonu tam pewnie nie doczekam 🙂

XXVIII Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze (2022)

Mamy wrzesień to i pobiegane w Twardogórze było.

Tym razem niedziela powitała biegaczy chłodem i opadami deszczu. To dość rzadkie tutaj i miałem zagwozdkę jak się ubrać. Po namyśle zdecydowałem się na opcję lekko (krótki rękaw i spodenki) z dodatkami ocieplającymi (rękawki z Decathlonu + getry Jomy). Przed biegiem za przyjemnie nie było ale podczas samych zawodów sprawdziło się to całkiem, całkiem.
Brak słońca spowodował również, że odpuściłem dźwiganie bidonów z wodą.

Na trasie zawodów

Chłodniejsza pogoda i lepszy trening ostatnimi czasy o dziwo chyba pomogły mi w biegu. Utrzymałem dość dobrą dyspozycję cały czas, nie notując jakichś kryzysów, problemów. Tegoroczna trasa nie zmieniła się chyba nic w porównaniu z poprzednią więc widzę, że poprawiłem swój czas o prawie 7minut. Tym razem wykręciłem 00:53.22 (rok temu ponad godzina).
Dalej daje to miejsce w ogonie stawki 🙂 – 64 miejsce z 76 ale progres jest.
Jeśli nic „nie zdechnie” liczę, że na przyszły rok uda się wrócić do lepszej formy sportowej.

No i meta.

Po biegu poczekaliśmy z małżonką na losowanie nagród. Wysiłek biegowy został osłodzony pięknym żelazkiem 🙂 🙂 Nie jest to może mój ulubiony sprzęt AGD ale i tak miło coś wygrać.

Fajnie. Takie spędzenie niedzieli miłe jest memu sercu więc standardowo za rok postaram się stawić w Twardogórze 🙂

Z kronikarskiego obowiązku informuję, że bieg organizacyjnie się nie popsuł. Wszystko było tam gdzie trzeba, sprawnie i szybko.
Przy okazji zawody sportowe łączone są z ekopiknikiem więc na rynku było trochę stoisk z ekologicznymi rzeczami, promocją tras rowerowych dolnego śląska (pobrałem sam parę fajnych map) i jeszcze paroma innymi interesującymi sprawami dla dzieci i dorosłych. Polecam odwiedzić.

XXVI Bieg w Twardogórze 13/09/2020

Aktualny rok nie rozpieszcza jeśli chodzi o zawody biegowe. Po całkowitym okresie posuchy, powoli, nieśmiało zaczyna się to i owo pojawiać ale ciągle ulicznych zawodów za wiele nie ma.

Nie ukrywam, fakt, iż Twardogóry nie odwołali trochę mnie w tej sytuacji zaskoczył 🙂 Ucieszyłem się oczywiście, że zawody są ale niepokój jak się zaprezentuję był wielki. 10 km toż to dla mnie całkiem solidny dystans patrząc na to co trenuję w 2020 🙂

Przechodząc jednak do sedna.
Moje, jedne z ulubionych zawodów, w tym roku zaprezentowały się w zmienionej formie. Dostosowanej, co oczywiste do covidowej rzeczywistości, ale i nowej jeśli chodzi o trasę.

Wirusa najbardziej było widać w strefie organizacyjnej. Biuro zawodów odgrodzone, ludzie wpuszczani w maseczkach i po dezynfekcji rąk. W pakiecie startowym wydawano również medale. Wydaje mi się, że środki ostrożności były stosowane dobrze, organizator zadbał by nikomu nie stała się tu krzywda.
Na zawodach była limitacja startujących – około 200 osób, czyli to też pozwalało czuć się bezpiecznie. Nie było po prostu przesadnego tłumu.
Co ciekawe w tym roku nie było wcale Kenijczyków i chyba obywateli Ukrainy. Hmmm… pieniądze jakieś za rezultaty były, widać jakieś inne ograniczenia przesądziły o ich braku.
W samym biegu na szczęście nie trzeba było biec w masce. Punkt odżywczy na trasie jak i po biegu były czyli nie wpadnięto tu w jakieś przesadne przegięcie.

Z drugiej strony wspomniałem o nowej trasie. Dodano nowy fragment i poprowadzono całość w drugą stronę (co do poprzednich wariantów). Zmiany te wydłużyły „kółko” i tym razem wystarczyły 2 pętle na 10 km i oczywiście jedna na 5. Lepiej domierzony wyszedł dystans, tym razem było pełne 10 km (moje Sunto pokazało nawet trochę więcej).
Nowości, nie spowodowały jednak by trasa była łatwiejsza. Mi wydaje się, że pod górkę było nawet więcej fragmentów.

Jak wspominałem dziwny rok i nowa trasa spowodowały, że nie byłem pewien jak mi to wyjdzie. Ok, spodziewałem się, że z pewnością nie lepiej, walka była rozgrywana raczej by nie było bardzo źle 🙂

W takiej sytuacji ostatnio pomagało mi chłodne planowanie. Tą strategię postanowiłem więc zastosować i tu. Ustawiłem się w ostatnich rzędach z nastawieniem biec bardzo spokojnie, treningowymi tempami. Jeśli sił miałoby wystarczyć to może przyspieszyłbym na końcu (po poznaniu już jak prowadzi trasa).

Dobra poza, brzucha za wiele nie widać 🙂

Przed biegiem nie szalałem z rozgrzewką, uznałem, że wystarczy trochę stacjonarnych rozciągnięć. Szkoda było wymęczyć się jeszcze przez zawodami tym bardziej, że zwyczajowo mocno świeciło słońce i było gorąco.

Ostatatnie podrygi rozgrzewkowe.

Przy okazji powiem ciekawostkę, tak się wybitnie szykowałem, że o ile ciuchy wziąłem dobre (lekkie i jasne) + wodę do picia (kamizelka Aonijie z bukłakami) to zapomniałem o butach 🙂 🙂 Nie chciało mi się już po nie wracać to wystartowałem w obuwiu do nordic-walking (Aldi, opisywałem je niedawno). Nie wyszło to źle, wygodne okazały się i do biegania.

Startujemy
Powoli, do przodu, staramy się…

Z przygotowania taktycznego jestem bardzo zadowolony. Biegłem spokojnie, ciągle co ważne (żadnych spacerów nie było). Woda przydała się bo upał był nieziemski a i nie musiałem korzystać z wodopoju organizatora. Nie będę tu analizował dogłębnie jak szło mi na trasie – raczej dobrze 🙂 Pod górki trochę wolniej, w dół starałem się krok wydłużyć. Ostatnie metry do mety oczywiście szybsze. Tym razem finish-uje się w dół co dodatkowo pozwala zrobić fajną końcówkę 🙂

Prosta przed metą.

Podsumowując. Wyszło jak planowałem. Czas: 00.54.38. Miejsce 91/112. Końcówka stawki ale i tak jestem z siebie zadowolony. Nie porównuje rezultatu do lat ubiegłych bo z powodu trasy nie ma to sensu.

Po biegu skorzystałem ze świetnego bufetu (dobry makaron z mięsem i zieleniną (szpinak, pomidorki). Pobrałem też piwo ale ono czeka na lepszą okazję 🙂 Los niestety nie okazał się dla mnie łaskawy w losowaniu ale cóż, nie można mieć wszystkiego 🙂 Nagród było mało, mam nadzieję, że to tylko tegoroczny ewenement.

Zawody tradycyjnie już polecam. Dobra organizacja, bezpiecznie i przyjemnie. Widać, że jak ktoś chce to i mimo sporych utrudnień można jednak zorganizować solidną imprezę. Do zobaczenia więc za rok 🙂

XXV Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra 2019 – 22/09/19

Kolejnych z moich „stałych punktów programu”. Lubię biegać w Twardogórze i także w 2019 r. nie mogło mnie tu zabraknąć.

Organizacja, trasa i inne sprawy formalne zawodów w sumie bez zmian, szkoda więc klepać w klawiaturę. Kto ciekawy sobie wyszuka w starych relacjach 🙂

Tegoroczna edycja powitała biegaczy słoneczkiem i ciepłem. Jak dla mnie mogłoby być chłodniej ale spoko, nie padałem. Bidon z wodą w ręce był, więc ok.

Na sam bieg nie miałem przygotowanej wielkiej strategii. Z jednej strony chciałem zaprezentować się jak najlepiej, z drugiej byłem pewien na 100%, że wyniku z zeszłego roku nie osiągnę. Pozostało więc nie lenić się, ale i pilnować by nie spalić za szybko po starcie.

Plany, planami a wyszło trochę jak zawsze 🙂 OK, nie poleciałem w trupa ale otwarcie miałem raczej za szybkie. Widać to na zapisie z trasy. Pierwsze 2 kółka równo, począwszy od 3, 4 okrążenia systematycznie zwalniałem. Jakoś koło 3 okrążenia zaczęła mi podpowiadać głowa, że za ciężko, może by tak parę metrów spaceru… Aż się sam przestraszyłem bo co to za taktyka iść na 10 km biegu. „Złe” głosy w głowie udało się zgasić. Troszeczkę zwolniłem i po chwili kryzys minął.

Na trasie. Żle się ustawiłem na wirażu, prawie mnie nie widać 🙂

Oficjalnie wyszło, iż metę minąłem po 00:48:26. Dało mi to miejsce 58 z 93. W swojej kategorii byłem 16. Średnie tempo na biegu – 4:51 min/km. No nieźle, wstydu nie było.

Ciekawostką może być fakt, że mimo iż rok temu wykręciłem tu kosmiczne 44:49 to byłem „tylko” 63/19. W kategorii za to tak samo – 16 lokata 🙂 Oznaczałoby to, iż tym razem poziom rywali był słabszy.

Po bieganiu przyszła pora na dekoracje zwycięzców i losowanie nagród. Muszę tu pochwalić organizatorów – poszło im to naprawdę sprawnie. Ja, trochę gorszy bieg wynagrodziłem sobie otrzymaniem wylosowanej wagi domowej. No proszę, miało się szczęście 🙂

W Twardogórze startowała również moja małżonka. Wykazała wolę walki i ładnie do mety doleciała. Chwali się, jak na niewielki okres treningowy było super. Mam wrażenie, że do biegania to ona ma większy potencjał niż ja. Może jednak z grzeczności nie chce mi robić konkurencji 🙂

Rodzinny team 🙂

Kończąc pozostaje zwyczajowo pochwalić Twardogórę za sprawną organizację, fajnego biegu. Pewnie za rok znów pojawię się na trasie.

Zawody biegowe z ostatnich 2 miesięcy

Pod tym nijakim tytułem chciałbym zamieścić króciutkie relacje z ostatnich 3 zawodów w jakich biegałem. Dawno to było i nie sądzę by pełny opis miał jakiś wielki sens w tym momencie.
Ot, wpis bardziej dla mnie bym pamiętał w kolejnych latach jak mi szło.
Uważni czytelnicy z pewnością wyczają, że w większości tych biegów startuję cyklicznie więc ciężko też oczekiwać jakichś mega rewelacji organizacyjnych (kto ciekawy to poczyta relacje z ubiegłych roczników).

13/08 – 8 Bieg na Wielką Sowę
Wielka Sowa była ostatnim moim biegiem w którym wystartowałem jeszcze w miarę przygotowany.  Owszem, ze sporym niedosytem (co do formy) ale jeszcze przed finalną katastrofą.
Trasę znam więc tym razem zacząłem dużo spokojniej. Nie chciałem spacerować już po pierwszym kilometrze. Oczywiście podejścia były ale taktycznie nie skiepściłem 🙂 W końcówce dystansu miałem jeszcze siły by biec.
Oficjalnie: 01:06:06. Miejsce 383.

Regatta 8 Bieg na Wielką Sowę
Regatta 8 Bieg na Wielką Sowę

10/09 – 35 PKO Wrocław Maraton
Już na starcie nie miałem złudzeń. To nie może się udać. Pewnie człowiek ma nadzieję – a może… no ale realnie się nie da. No nie ma szans.
We Wrocławiu wiedziałem, że jestem dużo za ciężki, od dawna nie biegałem długich wybiegań a i ogólny kilometraż słabiutki. Dodatkowo osłabienie po operacji i było wiadomo, że będzie spacer. Był. Po 25 kilometrze wyszły braki przygotowanie i nogi odmówiły posługi. Zwyczajowo szedłem, podbiegałem i tak do mety. Tragicznie wyszło:
04:42:33. Miejsce OPEN 3776.
Przez czas moich treningów maratonu nie pobiegłem jeszcze dobrze (ok, jeden Orlen miałem prawie ok), we Wrocławiu zaś nie błysnąłem nigdy. Podjąłem więc postanowienie, że kolejny start na tym dystansie będzie dopiero wtedy gdy będę pewien, że przełamię 4 godziny (marzy mi się kiedyś mniej niż 3). Obie opcje chyba będą nieprędko 🙂

35 PKO Wrocław Maraton
35 PKO Wrocław Maraton

17/09 – XXIII Bieg Uliczny w Twardogórze.
Jedno z moich ulubionych 10 km. Zawsze w miarę leciałem, szczęście miałem też do losowań 🙂 W 2017 nie mogło mnie na starcie zabraknąć.
Po maratonie byłem wypompowany tak, że nie udało się już nic potrenować. Poleciałem więc spontanicznie wierząc, że 10 jakoś wymęczę. Pewnie gorzej niż rok temu ale może nie tragicznie. Wiara i logika mówiły mi, że po około 05:00 może wytrzymam.
Pierwsze 3 km zrobiłem nawet trochę lepiej (bliżej 5 ale 4 z przodu :)). Później spadło do około 05:15.
Finalnie: 50:48. Miejsce 54. Na osłodę znowu udało mi się wylosować drobiazg po biegu 🙂

XXIII Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze
XXIII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra

XXII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra – 18/09/2016

XXII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra – 18/09/2016

Są takie biegi, które pasują człowiekowi i aż chce się w nich pobiec. Może to być kwestia miejsca, trasy, dobrej organizacji czy atrakcyjnych nagród. A może wypadkowej wszystkich tych cech po trochu.

Dla mnie takim, odkrytym trochę przypadkowo w zeszłym roku, biegiem jest – Twardogóra.
Impreza o lokalnym zasięgu (biegnie około 100-130 osób) – ale nie liczcie, że wygracie bez problemu bo biegną tu naprawdę mocni zawodnicy. W tym roku chyba wszyscy (łącznie z 70-latkami) dobiegli poniżej 1 godziny.
Dobra organizacja, wszystko dobrze oznaczone, pomysłowe koszulki, medale.
Wymagająca i przy tym szybka trasa.
Blisko od mojego miejsca zamieszkania.
Po biegu losowanie mnóstwa nagród 🙂 Może i drobnica, ale człowiek czuje, że ma szanse a nie, że 4 nagrody losują na 2000 osób.

No pasuje mi tu jak na razie wszystko, chociaż nie mówię, że organizatorzy nie mogliby paru spraw ulepszyć.

Jak było w Twardogórze w zeszłym roku pisałem tutaj:
XXI Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra

XXII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra
Ciekawy medal i koszulka

W „ogóle” było podobnie jak rok temu więc nie będę tego tu powtarzał.  Ulepszono kwestię numerów startowych.  Tym razem były bezzwrotne i agrafki były 🙂
Nie udała się za to kwestia koszulek. No może, udała w 50% bo koszulki świetne (ładne, kolorowe) ale o 10:50 były tylko w rozmiarze L. Mój rozmiar 🙂 ale Żony niekoniecznie. Szkoda trochę.
Nie wiem, czy w przyszłości organizatorzy nie muszą pomyśleć też nad dodatkowymi toaletami. Toi-toi nie widziałem, a jedna ubikacja w ratuszu i jedna obok to trochę mało.  Do tej w ratuszu nie było może mega kolejki, ale ludzi się w niej chyba przebierali! co znacząco spowolniło rotację.

No cóż. Organizacyjnie wyszło wszystko  na plus. Ja przynajmniej nie widzę powodu by się wyżalać na drobne niedociągnięcia. To opiszę  stronę sportową zawodów.

Pod względem formy ciągle czuję się mocny (jak na poprzednie lata) więc uznałem, że trzeba będzie ostro cisnąć, a może uda się wykręcić dobry czas. Ponieważ poprzednie rekordy na 10 km miałem w okolicy 50 min to uznałem, że spróbuje utrzymać tempo mniejsze niż 05:00. W jednym z ubiegłorocznych biegów na 7 km zanotowałem około 04:25. Tutaj dystans większy i pod górki trochę, więc aż tyle nie planowałem. Z obliczeń wyszło, że będzie ok jeśli pobiegnę 04:50.

XXII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra
Przed startem biegu

Rozgrzewka no i start. Pierwszy kilometr wszedł w 04:26. Zwarta grupa cisnęła dalej i kolejny podobnie – 4:34. Później jednak poczułem, że tyle nie utrzymam i zwolniłem samoistnie pod planowane 04:50). Co ciekawe takie tempo trzymałem praktycznie do końca biegu.
01 km – 4:26
02 km – 4:34
03 km – 4:48
04 km – 4:49
05 km – 4:52
06 km – 4:55
07 km – 4:54
08 km – 4:58
09 km – 4:52
10 km – 4:21

XXII Międzynarodowy Bieg Uliczny Twardogóra
Ciśniemy mimo, że pod górkę

Na mecie moje Suunto pokazało 47:29. Rekord. Oficjalne wyniki wyszło bardzo podobne i zamieszczę je niedługo (bo teraz jeszcze w necie ich nie ma).

Ze swojego wyniku jestem zadowolony, chociaż nie ukrywam, że szczyty biegów to nie są. Ciągle dużo mam do poprawienia.

Po biegu wypiłem ciepłą herbatę, zjadłem dobrą grochówkę i można było obejrzeć dekoracje zwycięzców. Wręczenie nagród poszło sprawnie, szybko zaczęto po nim losowanie nagród. Znów moja rodzinka miała szczęście i wylosowaliśmy sportową torbę i kubeczek na mleko dla dzieci 🙂
Cóż, zadowolony z wyniku biegu spokojnie mogłem wracać do domu. W przyszłym roku pewnie znów się tu pojawię.

Na sam koniec chciałem przedstawić taką luźną refleksję, która nasunęła mi się, gdy prowadzący cieszył się, że w tym roku pobiegło sporo osób z Twardogóry (i zajęli parę dobrych miejsc w kategoriach wiekowych).
Twardogóra (ale i np. Oleśnica) za wygrane miejsca wypłaca nagrody pieniężne. Powoduje to, że są „zawodowcy” z Kenii czy Ukrainy, którzy zajmują czołowe miejsca na podium.  Praktycznie wszystkie.
Wydaje mi się, że takim małym miastom to niepotrzebne. Żadna z tego promocja. Większy sukces biegu, władze mogłyby ogłosić gdyby zachęciły właśnie kolejnych, swoich mieszkańców do uczestnictwa. Co można by zrobić gdyby (zamiast wydawać na „gości”) nagrody pieniężne dać tylko w kategorii mieszkaniec miasta, powiatu czy Polak. Albo nie płacić w ogóle, a zaoszczędzone pieniądze wydać na lepsze rozreklamowanie biegu czy fajniejsze pakiety dla uczestników.

XXI Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze – 20/09/2015

XXI Międzynarodowy Bieg Uliczny w Twardogórze – 20/09/2015

XXI Bieg Twardogóra

Nietypowo bo z krótkim, jednodniowym odstępem przyszło mi wystartować w Twardogórze. Po prawdzie to ten bieg miałem zaplanowany, a Oleśnica wpadła niespodziewanie, no ale jednak zawody, dzień po dniu to duże wyzwanie jak na moje możliwości.  Obawiałem się czy nie szybko nie spuchnę i czas będzie słabiutki. Szczęśliwie poszło bardzo dobrze o czym poniżej.

Bieg w Twardogórze w swojej początkowej formie był bardzo podobny do biegu Oleśnickiego. Zapisy przez portal DataSport, bardzo mało informacji w sieci (znów brakowało mi info, od której pakiety, gdzie miejsce startu).

Ponieważ w mieście tym nigdy nie byłem wyjechaliśmy z Żoną dość wcześnie no i przyjechaliśmy za szybko 🙂 Po załatwieniu wszystkich formalności z odbiorem pakietów mieliśmy ponad godzinę czasu do zawodów (dobrze, że biuro zawodów było w Ratuszu, można było się schować bo dzień był zimny i mocno wiało).

Sprawy formalne – wydawanie pakietów, numerów szło sprawnie trzeba Twardogórzan pochwalić. Do biura też łatwo było trafić. Trasa była dobrze oznaczona, policja i wolontariusze obstawiali skrzyżowania, punkty nawadniające. Spiker przekazywał przez mikrofon informacje o miejscu, czasie startu. Plus.

Sam pakiet to numer startowy (zwrotny, niestety z 3 agrafkami tylko co mnie mocno wkurzało bo się majtał :)) i koszulka (koszulka za to ładna, wygląda mi na wygodną).

Zawody zaczęły się planowo. Biegacze ruszyli ostro pod górkę (niestety początek to wspinaczka :)) ale potem było już lepiej. Większość trasy prowadziła lekkimi zbiegami, podbiegi owszem były ale nie dawały strasznie w kość. Pasował mi taki profil trasy i nawet trzymałem dobre tempo.

Bieg_Twardogora

Warunki pogodowe w Twardogórze były lepsze do biegania niż dzień wcześniej bo przez większość biegu było chłodno, pochmurno. Słońce pojawiło się tylko na chwilę, napędzając mi stracha bo biegłem w długim rękawie i bałem się, że się przegrzeję. Za chwilę jednak znikło i było dalej chłodno.

Finalnie na mecie zameldowałem się w czasie 48:41 zajmując 78 pozycję na 94 startujących mężczyzn.
Z czasu jestem bardzo zadowolony (chyba nigdy jeszcze 10 km tak szybko nie ubiegłem), widzę jednak, że w około Oleśnickich biegach startuje mocna ekipa bo w sumie to już ogon stawki 🙂

Moja piękniejsza połówka też pobiegła bardzo dobrze bo 5 km pokonała w 28:22. Brawa dla niej!

Po biegu wręczono medal, była woda do popicia, jedzenie (grochówka).

Ceremonia wręczenia pucharów i rozlosowania nagród odbyła się naprawdę sprawnie. Nagród przy okazji było mnóstwo, udało mi się wylosować kubeczek (a moja Żona wygrała torbę). Widać, że miasto, nieduże, niebogate ale jak się chce o można 🙂 Brawa dla organizatorów, polecam ten bieg.

Czasy z mojego zegarka:

Data: 20/09/2015
Dystans: 9,75 km
Czas: 00:48:32
Średnie tempo: 4:59 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Puma Kevler Runner

Część zdjęć i nawiązań w artykule pochodzą ze stron:

http://wyniki.datasport.pl/results1590/