Archiwa tagu: Aldi

Latarka LED na klatkę piersiową

Sezon biegania z lampkami LED już od jakiegoś czasu trwa w najlepsze. Wiadomo, krótki dzień wymusza konieczność doświetlania sobie drogi.

Mam już parę tych budżetowych lampek w swoim posiadaniu i w sumie żadnej kolejnej nie potrzebuję. Magiczne słowo „przecena” i fakt, że takiego rodzaju jeszcze nie miałem skusiło mnie jednak do wydania kilkunastu złotych 🙂 Taka jak tu prezentowana, w regularnej cenie kosztowała w markecie Aldi 39 zł.

Poniżej chciałem podać tylko kilka swoich odczuć (plusy i minusy) co do takiej lampy. Nie będę tu przepisywać danych technicznych. Kto ciekawy zerknie na zdjęcia tam pisze jak daleko, mocno świeci i jakie opcje ma.

No to startujemy.

Lampka ta ma 2 źródła światła. Przednia dioda zasilana jest 3 bateriami AAA. Drugie źródło to mniejsza, czerwona dioda, którą mamy na plecach. Ona zasilana jest zegarkowymi bateriami CR.
Całość, nie jest jakoś mocno prądożerna. Baterii nie wymieniałem a treningów już wpadło całkiem sporo.

Oba LED-y zamocowane są na 2 paskach. Pierwszym opasujemy tułów, a drugi stabilizujący to szelka, przekładana przez ramię. Paski można oczywiście regulować. Raczej się trzymają, nie puszczają same z siebie. Minusem jest jednak fakt, że lampki są zakładane na te paski przez takie plastikowe szlufki z dziurką. Powoduje to, że czasem potrafią się wysunąć (zwłaszcza gdy szarpiemy się z tym zakładając) . Trzeba uważać by ich nie zgubić. Ale… jak mamy je już dobrze założone to nic złego się z nimi nie dzieje. Trochę z tym już biegałem i na szczęście mam dalej obie 🙂

W czasie biegu szybko idzie się przyzwyczaić do tych pasków, lampka nie przeszkadza.

Przyciski włączające światło są dobrze umieszczone, wykonane z lekko świecącego w ciemności tworzywa. Nie ma problemu by to obsługiwać w czasie chodu, biegu. Mówię tu oczywiście o przedniej. Tylną, raczej trzeba odpalać przed założeniem no chyba, że ktoś ma gumowe ręce i szósty zmysł gdzie ona na plecach jest 🙂

Lampka ma dużo możliwości regulowania strumienia świetlnego (to plus). Przednia ma 3 stopnie regulacji jasności, światło migające i czujnik włączania/gaszenia przez zbliżenie ręki. Dodatkowo soczewką można kręcić co powoduje regulacje snopa światła. Może być wąski-daleki i szerszy ale bliższy (duży okrąg). Jest też regulacja góra-dół. Tylny LED oferuje światło ciągłe i migające.

Światło samo z siebie jest dość mocne, da się z tym trenować ale… strasznie telepie się we wszystkie strony (minus). Czemu? Podczas biegu wykonujemy lekkie ruchy skrętne tułowia. Przy uderzeniu o ziemię jest też ruch góra-dół. Dodatkowo nie pomaga fakt, że baterie mieszczą się w jednej obudowie z soczewką i diodą, całość jest dość pękata, wystająca do przodu i jeszcze bardziej podatna na telepanie. W mojej ocenie lampki mocowane na głowie raczej latają mniej.

Podsumowując. Pomysł dobry. Wyposażenie i możliwości dobre. Komfort używania jeśli chodzi o „montaż”na siebie i strumień świetlny dobry. Jeśli chodzi o „jakość” świecenia – dla mnie słabo (wstrząsy). Mi to telepanie strasznie przeszkadza i nie wyobrażam sobie biegać tylko z nią. Do chodzenia jak najbardziej. Do biegu nie 🙁 Z w.w. powodu używam jej w sumie jako sygnalizacji dla kierowców, że biegnę i takie światło pomocniczo-rezerwowe. A właściwe doświetlenie realizuje czołówką.

Kamizelka do biegania – Aldi

Uwaga – produkt już archiwalny (trochę u mnie przeleżał w szafie) ale czasem to samo (niewiele zmienione) powraca w kolejnej akcji. Ewentualnie może ktoś trafi na jakichś wyprzedażach. Ponieważ okazał się całkiem ciekawy chciałem go pokazać i Wam.

Reklama Aldi

W swojej karierze biegowej miałem (mam) już parę różnych plecaków-kamizelek. W sumie kolejny nie był mi aż tak potrzebny, ale ten z Aldi zaciekawił mnie zwłaszcza tym, że w komplecie były softlaski. Kiedyś ciężko było je kupić, kosztowały drogo a tu proszę – są i to dwa. Z samego tego powodu zakup uważam za okazyjny. Nawet teraz, kiedy softlaski potaniały to ciężko kupić je same za 50 zł. A gdzie plecak 🙂

W każdym razie. Wybrałem model czarno-stalowy z zieloną lamówką.

Widok całości z przodu

Kamizelka jest dość lekka, wykonana ze sztucznych materiałów. Czarny (z którego wykonane są kieszenie przednie) ma fakturę lekko siatkową, rozciągliwą. Baza czyli środek i tył (w stalowym kolorze) jest bardziej sztywna, jednolita i szeleszcząca . Sprawia przy tym wrażenie wodoodpornej.

Siateczka w środku i po 2 kieszonki na ramionach


Sporą różnicą, do innych jakie miałem, jest dość gruba, sztywniejsza, oczkowana siatka wentylacyjna na plecach. Kojarzy mi się to bardziej z plecakami turystycznymi niż bezpośrednio przylegającymi do ciała kamizelkami biegowymi. Nie uważam tego jednak za jakąś wadę. W teorii wentylacja jest. Siateczka też dobrze się do nas dopasowuje i nie przeszkadza.

Plecak zapinany jest za pomocą dwóch pasków z klamrami. Są one sztywne, regulowane przez wydłużanie-skracanie. Da się to ogarnąć, nie luzuje się w czasie biegu ale trochę szkoda, że to nie bardziej elastyczne rozwiązanie. Taśmy, „gumy” jakie np. mam w Dynaficie (opisywanym kiedyś na blogu) to wygodniejszy system.

Z zewnątrz też da się coś umieścić

Wielkim plusem tego plecaczka jest za to system kieszeni przednich. Na każdym ramieniu są dwie. Wyższa służy do włożenia softflaska. Pojemności ~250 ml wchodzą prawie całe. By butelka nie wyleciała, kieszonki można ściągnąć za pomocą gumkowych „zacisków”. Jeśli jednak flask wystaje więcej to można sobie podłapać go za pomocą umieszczonych wyżej rozciągliwych pasków. Powinno pomóc. Przyznaję nie próbowałem ale zastanawiam się czy za ich pomocą nie ustabilizował by i butli 500 ml. Hmmm…
Kieszonki niżej są dość głębokie, zachodzące na boki. Pozwalają na włożenie do nich np. po 2 musy 100gr i jeszcze miejsca zostaje. Są więc dość pakowne.

Góra niestety tylko na gumce

Jeśli komuś dalej mało to zostaje nam jeszcze tył. Komora główna sięga aż do dołu. Nie jest dzielona. Nie ma też żadnego zamknięcia od góry – tylko lekki ściągacz. Nie powinno nic wypaść ale jednak trzeba mieć to na uwadze. Na dole plecków jest siateczkowa półeczka i powyżej gumkowe mocowanie. Znaczy to, że można np. umieścić na zewnątrz wiatrówkę albo coś po co planujemy sięgać częściej. Nie trzeba wygrzebywać wszystkiego z komory głównej ryzykując przypadkowe zgubienie. Dobry patent.

Uważam, że pod względem pakowności i wygody sięgania po nasze różności Aldi daje radę bardzo dobrze. Na ostatnie treningi zabieram tylko tą kamizelkę i daje radę. Jest wygodna, nie obciera mnie, nie lata po plecach. Plecy pod nią się pocą ale raczej nie więcej niż w innych plecakach/kamizelkach.

Na koniec. Żeby nie było, iż tylko słodzę to minus jakiś musi być. Niestety zielona lamówka (albo jej krawędź) jest dość sztywna. Zaciągnięte mocniej paski przy ruchu zostawiają ślad na koszulce – mechacą ją delikatnie. Nie na każdej jest to mocno widoczne ale ostrzegam.

Jestem z tego plecaczka bardzo zadowolony. Jak traficie gdzieś to polecam kupić.

Buty do Nordic Walking Aldi

Niewiele ostatnio okazji do buszowania po sklepach. Jak się jest to raczej po to co niezbędne, a nie by zgłębiać asortyment i łazić między półkami.
Niemniej, przy okazji zakupów spożywczych wpadły mi ostatnio w rękę 🙂 buty do nordic walking z sieci Aldi. Przecenione, czyli to już ich okres schyłkowy w markecie (pochodzą z akcji z marca 2020). Nordic Walking to nie bieganie ale myślę, że przy tej klasie sprzętu nie ma to żadnego znaczenia, jak produkt ciekawy to grzechem nie skorzystać.

Widok ogólny

Nie będę tu robił jakiejś wymyślnej recenzji. Doszło do mnie po latach :), że w przypadku butów z marketów wielkiego sensu to nie ma. Ich wysyp jest jednorazowy, później już każda seria jest inna.
No ale, jakiś czas w sklepie leżą, teraz można też zamawiać w dyskontach online, może kogoś zaciekawią.

Buty wyglądają dość ładnie. Mają sportowy, dość zachowawczy design (bez udziwnień) ale widać, że korzystają z w miarę nowych technologii. Mam to na myśli np. wzmocnienia klejone do siateczki (a nie wszystko szyte).
Technologicznie producent chwali się różnymi cudami jak wyściółka Coolmax, wyjmowana wkładka, podeszwa z phylonu z poduszkami żelowymi Spacestep.
Buty są stosunkowo masywne. Robią wrażenie sztywnych i taką też podeszwę mają. Ich bieżnik nie zawstydziłby rasowych butów trailowych. Sam nie wiem po co aż takie kolce, ale trzymać się ziemi będą na 100%.

Trailowo…

Ciekawym patentem są samozaciskowe sznurówki. Nie powiem, wygodna sprawa, kiedyś zarezerwowana tylko do dużo droższych modeli.

A w użyciu? W terenie chodzi się dobrze. Buty są wygodne. Idzie się przyjemnie, amortyzują całkiem fajnie. Sztywna podeszwa powoduje, iż nie przeszkadzają jakieś kamienie, nierówności. Sucho wszędzie jak pieprz to nie wiem czy bieżnik coś pomaga, czy tylko jest ozdobny, ale tu gdzie chodziłem (jakieś ścieżki, kamienie, trawa) jest ok. Nie ślizgałem się nigdzie.

Góra i dół w całej okazałości.

Buty polecam. Przez wagę i terenowy charakter myślę, że raczej do chodzenia niż biegania, no i dla cięższej osoby. Niemniej, cena niewielka, można spróbować samemu 🙂

Rękawiczki do biegania Active Touch Aldi

Nie będzie to dokładny opis, a raczej szybka informacja dla zainteresowanych 🙂 Spośród marketowych różności sporo rzeczy mam z Aldi i uważam, że trzymają poziom na tyle by warto to i owo kupić.
Będąc tam, teraz przyuważyłem wysyp biegowych ciuchów (rękawiczki, opaski, chusty).
Wziąłem rękawiczki za około 16zł.
Usytuowałbym je pomiędzy takimi najtańszymi a narciarskimi. Materiał wygląda na solidniejszy, przeciwwiatrowy. Mają odblaskowe wstawki co przyda się w nocnych bieganiach.
Dzisiaj na treningu było około 7 stopni i były dla mnie za ciepłe. Ręce się pociły. Uważam, że sprawdzą się więc przy bardziej zimowych temperaturach – okolice 0, większy wiatr. A, że zima niedługo to warto kupić 🙂

Rękawiczki Active Touch
Wierzch,warstwa wiatroodporna
No i środek 🙂


Sportowe rękawiczki zimowe – Aldi

Logo strony Test Sprzetu

Sportowe rękawiczki zimowe Dam/Męs – Aldi

Zaskoczyła mnie wiosna 🙂 bo poniższy tekst pisałem w ostatnich dniach zimy.  Nie będę już jednak wiele zmieniał –  będzie jak znalazł za rok.

Jako, że jest zima to musi być zimno (cytując klasyków). Mądrzejszy o doświadczenia z poprzednich sezonów dbam by jednak nie mrozić ważnych elementów siebie (szyja, ręce) i jednym ze standardów jakie używam są rękawiczki.
Nie jestem tu wybredny. Dawno temu podczas zimowych biegów używałem zwykłych wełnianych rękawiczek. Nie mogę powiedzieć o nich absolutnie złego słowa ale z czasem wymieniłem je na lekkie, biegowe rękawiczki z Lidla. To też mi pasowało i używałem je naprawdę w szerokim spektrum temperatur. Od kilku na plusie do  kilku stopni na minusie. Pewnie używałbym ich do tej pory ale w zeszłym roku uszkodziłem palec i niestety strasznie czuły zrobił się na temperatury. Gdy słupek rtęci termometrów zatrzymał się na minusie to marzł, sztywniał, przeszkadzał. Źle :(, szkoda zrobić mu krzywdę do końca, więc czym prędzej postanowiłem zainwestować w coś solidniejszego.

Jako, że w końcówce zeszłego roku rękawiczki pojawiły się w Aldi to uznałem, że je zakupię. Kosztowały coś koło 30 zł więc akceptowalnie. Solidny ich test wypadł w dobrej porze – bo przy okazji niedawnych mrozów. Jak było to przeczytacie poniżej.

Obrazek z tym co pisze o nich sam producent:

Rękawiczki Aldi - ulotka
Rękawiczki Aldi – ulotka

Pierwsze wrażenie
Rękawiczki prezentują się faktycznie sportowo. Czarne z żółtymi wstawkami i odblaskowym paskiem na grzbiecie dłoni. Od środka mają pseudo skórzane naszywki, w jednej z nich mieści się żelowa wkładka.  Materiał całości przyjemny, lekko śliski – ot taki jak wiele softshellowych ciuchów. Dla kontrastu kciuk wykończony jest od środka dłoni materiałem w fakturze zamszu.
Wkładka wewnętrzna wykonana jest w podobnym stylu jak wykończenie kciuka.  Sprawia to przyjemne wrażenie, jest miłe w dotyku.
Rękawice posiadają plastikowy karabinek (często jest coś takiego w rękawiczkach narciarskich) pozwalający złączyć je razem. Ot by ich nie zgubić.
Na mankietach mamy rzepowy ściągacz którym można ułatwić sobie zakładanie ich, jak i później dopasować rękawicę do przedramienia.

Rękawice zimowe Aldi
Rękawice zimowe Aldi

Rękawice zimowe Aldi
Rękawice zimowe Aldi

Wykonanie
Solidne.  Wszystko zszyte równo i mocno. Żadnych niedoróbek, uszkodzeń nie zanotowałem.

Test – użytkowanie
Rękawiczki są wyraźnie grubsze i sztywniejsze niż leciutkie biegowe rękawice z Lidla (jakie mam). Po wciśnięciu ich na rękę czuć ich grubość. O precyzyjnych pracach można zapomnieć ale przy odrobinie wprawy da się nacisnąć guziki w Suunto Ambit więc tragedii nie ma.
Użytkowanie w mocnych mrozach (ponad -10) wypadło znakomicie. Było mi ciepło w ręce/palce w całym czasie biegu (od około 1 do 1,5 godziny). Ba, nawet ręka w środku była lekko spocona.
Wiatroodporność wypadła dobrze, nic z czynników zewnętrzynych mi nie przeszkadzało.
W sumie same plusy. A minusy? Zanotowałem jeden związany z potliwością rąk w rękawicy. Dopóki mamy je na dłoni jest ok. Jeśli jednak przyjdzie nam do głowy je zdjąć to późniejsze założenie to już męka. Wewnętrzna rękawiczka trochę wyłazi i trzeba się zmęczyć by palce znów trafiły na swoje miejsce.

Podsumowanie
Rękawiczki przez zastowowane w nich patenty najbardziej kojarzą mi się z rękawicami narciarskimi i pewnie takie jest ich właściwe przeznaczenie. Nie jest to jednak żaden minus i podczas biegania też sprawdzają się bardzo dobrze.
Są ciepłe, nie czuć w nich wiatru. „Mobilność” ręki akceptowalna. Odblaskowe paski świecą mocno co pozwoli zwiększyć nasze bezpieczeństwo np. podczas biegów po zmroku. Polecam.

Skarpetki biegowe Active Touch (Aldi)

Logo strony Test Sprzetu

Test to chyba za dużo powiedziane, ale pozwolę sobie napisać parę słów o moich ostatnim nabytku. Są to tytułowe skarpetki biegowe (damskie i męskie) – Active Touch.
Wypatrzyłem je przy codziennych zakupach w Aldi. Kosztowały około 9,99 za parę, a że niedawno wymiękły moje poprzednie uznałem, że sobie kupię, Wziąłem 2 pary, różniące się kolorami.

Active Touch Skarpetki biegowe
Active Touch Skarpetki biegowe z Aldi

Informacje producenta
Jak odczytać można z metki są to skarpetki biegowe damskie i męskie (krótkie) o nazwie(?) Active Touch. Producent podaje o nich takie informacje:
Profesjonalne skarpety biegowe wykonane z materiału o specjalnej strukturze włókien zapewniającego maksymalną oddychalność.
– pluszowe wstawki chronią przed odciskami
– szybkoschnące
– idealnie odprowadzają wilgoć
– optymalny komfort noszenia
– zapewniają ochronę przed nieprzyjemnymi zapachami

Skład:
48 % poliester
22 % lyocell
20 % poliamid
8 % bawełna
2 % elastan (Lycra)

Wygląd/opakowanie
Skarpetki dostajemy złączone z tekturową metką za pomocą plastikowej spinki. Nie ma tu się nad czym rozwodzić bo w końcu nie o to chodzi.
Wizualnie wykonane w sportowym stylu – dwa kolory, wstawki z różnych warstw materiału, napis Race. Ot produkt do sportu, na pewno nie na eleganckie wyjście 🙂
W dotyku są całkiem przyjemne, widać i czuć, że mocno rozciągliwe. Uniwersalny rozmiar 43-46, przy czym na moich stopach (44) zapas „rozciągliwości” jest jeszcze spory. Powinny więc pasować rozmiarowo tak jak deklaruje producent.
Skarpetki wykonane są jako dedykowane na odpowiednią nogę (literki R i L). W większości kroju są takie same, ale mają faktycznie wstawkę (wzmocnienie) na zewnętrznej stronie stopy więc przyjmijmy, że należy tego pilnować.
Wzmocnienia w okolicy palców, pięty, podeszwy są wyczuwalne (grubszy materiał). O ile nie będzie to miało specjalnych profitów to przynajmniej jest szansa, że za szybko się nie przetrą.
Wszystkie powyższe bajery powodują, że w środku skarpetki są dość „włochate” – mają luźne niteczki itp. W żaden negatywny sposób jednak nie wpływało to na bieganie (przynajmniej w dystansach jakie w nich pokonywałem).

Active Touch Skarpetki biegowe
Active Touch Skarpetki biegowe – szare kolory pewnie będą lepsze dla faceta 🙂

Używanie
Pierwsze założenie przebiegło bez problemów 🙂 Skarpetki na nodze sprawiają wrażenie dość luźnych (w końcu uniwersalny rozmiar, a poprzednie jakie miałem było mocno dopasowane) i mających tendencję do ślizgania się (stopy w bucie).  Trochę obawiałem się czy nie będą się marszczyć, zsuwać. Szczęśliwie jednak nie.  Trzymają się i dystanse 10 km (bo przebiegłem w nich już kilka takich) nie powodują kontuzji w stylu bąbli, obtarć. Do luźności idzie się przyzwyczaić teraz już nie czuję z tego powodu żadnego dyskomfortu.
Co do cudownych właściwości odprowadzania wilgoci itp. nie wypowiem się autorytatywnie. Nie przeszkadzają na pewno. Raz czy dwa wdepnąłem w kałuże zalewającą but i w domu skarpetki nie były bardziej mokre niż po normalnym biegu. To plus. Teraz jest jednak jesień (chłodno już) więc całkiem możliwe, że każde inne zachowały by się podobnie.
W moich odczuciach skarpetki te są grubsze, mają pluszowe stawki więc raczej własnie na takie pory roku. W lecie mogłoby być w nich za gorąco.

Podsumowanie
Cóź… ciężko mi tu wymyślać nie wiadomo co. Skarpetki wygodne, nie obcierają. Po kilku praniach i biegach dalej są jak nowe. Dziur nie mają więc jestem zadowolony.

TEST – Spodnie termoaktywne do biegania Shamp (Aldi)

Logo strony Test SprzetuTEST – Spodnie termoaktywne do biegania Shamp (Aldi)

Test trochę po czasie, bo opisywane spodnie już z Aldi w sumie wyszły 🙂 ale jeśli na nie jeszcze traficie warto się zainteresować.
Ja swoje kupiłem praktycznie ostatnie na sklepie, w obniżonej już cenie.

Shamp spodnie termoaktywne

Spodnie (właściwie legginsy) otrzymujemy zapakowane w tekturkę, w standardowym woreczku (jak inne produkty Shamp).
Po wyjęciu prezentują się całkiem solidnie. W pasie szeroka guma + ściąganie sznurkiem, na dole nogawek zamki błyskawiczne ułatwiające zakładanie.
Na siedzeniu zapinana na zamek kieszonka, z boku nogawek odblaskowe elementy dekoracyjne.
Ot solidny standard jak na dzisiejsze czasy.

Zaskoczeniem dla mnie był za to materiał z jakiego są zrobione. Ciężko to opisać ale spodnie zbudowane są z „paneli” zszywanych w całość. Wydają się jednolite (czarne :)) ale inny materiał jest np. na udach a inny na łydkach. Ten z ud jest bardziej szeleszczący, chyba troszkę grubszy. Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy to tkanina z jakiej zrobione są soft shelle.
Całość w dotyku przyjemna, widać, że grubsza niż spodenki letnie.

Producent na metkach podaje, że spodnie wykonano z poliestru i elastanu, przy czym użyto tak nowoczesne materiały jak cool max, lycra, active silver.

Legginsy wziąłem w rozmiarze L (takie tylko zresztą były) ale trafiłem idealnie. W pasie mają nawet lekki luz, nogawki też z 1-2 cm mogły by być krótsze (mam 183 cm wzrostu i około 98-100 w pasie).
Założone – są wygodne. Nigdzie nie cisną, nie przeszkadzają w ruchu.

Pozytywne odczucia z ich noszenia miałem również podczas biegu. Nie zsuwały mi się, trzymały tam gdzie powinny 🙂
Przy temperaturach około 5 stopni i sporym wietrze komfort termiczny był bardzo dobry. Było mi ciepło,  nie czułem wiatru.

Jedyny minus jaki zauważyłem już w domu, to fakt, że w okolicy kolan (czyli ogólnie w panelu udowym) od środka miałem lekko upocone nogi. Dla mnie soft shellowe ubrania raczej zawsze są za grube (ciepłe) i tu to właśnie wyszło.
Czy to duża wada? Ciężko mi to jeszcze stwierdzić. W czasie około 10 km biegu nie przeszkadzało, ale ciekawy jestem jak wyglądałoby to gdyby po biegu pozostał jeszcze na dworze przez dłuższy czas.  Czy nie wyziębił bym się, a może po prostu wilgoć szybko by odparowała. Postaram się jeszcze temu przyjrzeć w kolejnych biegach.

Werdykt początkowy jest na plus. Spodnie niedrogie, solidnie wykonane a przede wszystkim bardzo wygodne. Dla mnie na zimowe treningi jak znalazł.

TEST – Kurtka do biegania SHAMP (wiatrówka)

Test_sprzetu

TEST – Kurtka do biegania SHAMP (wiatrówka)

Niedawno w sieci Aldi pojawiła się lekka i przewiewna kurtka biegowa. W pierwszym momencie myślałem, że będzie to podobny do innych softshell i omijałem ją z daleka, po wzięciu jej jednak w rękę okazało się, że bardzo lekka „wiatrówka”

Takiej kurtki jeszcze nie miałem i po kilkudniowych podejściach do niej 🙂 finalnie zakupiłem. W momencie, w którym dokonywałem zakupu dostępne były modele męskie w kolorze zielonym i ciemnym granatowym. Damskie były jak pamiętam różowe, żółte. Ponieważ uznałem, że ciemny kolor w połączeniu z syntetycznym materiałem może jednak zbyt mocno grzać (mimo, że z założenia kurtkę powinno się stosować w dni chłodniejsze) wziąłem zieloną. Wizualnie zresztą teź mi trochę bardziej pasowała niż ta granatowa.

Kurtka pakowana jest w zwyczajowy (jak na Aldi) worek z tekturką w środku.  Zamki, kieszonki w niej były dodatkowo owinięte bibułką.

Shamp_kurtka

Spodziewałem się, że rozmiarowo będzie jak większość ciuchów marketowych (czyli większa) więc wziąłem L. W domu czekało mnie jednak pewne rozczarowanie bo o ile w nią wszedłem to wydawała mi się ciasna na plecach (na wysokości łopatek ma przeszycie pod którym są otwory wentylacyjne). W tym miejscu właśnie cisnęła. Czym prędzej więc udałem się by wymienić ją na XL. Okazuje się, że „ten typ tak ma” i również XL (mimo, iź lepsza od L) trochę plecy opina. W normalnym ruchu nie przeszkadza to ale podnosząc ręce do góry, kurtka unosi się i pozostaje. Cóż… Pozostaje się przyzwyczaić bo jej atuty jednak rekompensują tą niedogodność.

Kurtka wykonana jest solidnie. Nic podczas używania jej nie zdążyło mi się rozpruć, urwać. Zamki działają dobrze. Jako jej największy atut uważam wagę i małe rozmiary. Można ją spokojnie włożyć do biegowego plecaka i w ogóle jej nie czuć (nawet przy długich biegach). Swoje zadanie spełnia wyśmienicie. Po założeniu chroni od wiatru jak i zabezpiecza przed lekkim deszczem. Jednocześnie otwory wentylacyjne na plecach + siateczki z boku nie pozwalają nam ugotować się podczas jej używania.

Ja jestem bardzo zadowolony z tego zakupu i polecam ją wszystkim, którzy mają dylematy w co ubrać się przy niezbyt pewnej pogodzie.

Lidl, Aldi, Biedronka… – czyli marketowe ciuchy dla biegaczy

Lidl, Aldi, Biedronka… – czyli marketowe ciuchy dla biegaczy

Bieganie ostatnimi laty stało się modne. Biega coraz więcej osób, coraz częściej o bieganiu słychać. Skoro zaś coś jest popularne to da się na tym zarobić.

Z tego też założenia wychodzą sprzedawcy coraz częściej włączając do oferty „sprzęt” do biegania. O ile jeszcze niedawno akcje „sport” były sporadyczne, to teraz praktycznie raz w miesiącu w marketach rzucając buty, ciuchy i inne gadżety do biegania.

Dla klienta to teoretycznie dobrze. Oferta jest szeroka, da się wygrzebać zawsze coś dla siebie – co jest nam potrzebne albo uważamy, że się przyda. Czy ta szeroka moda na sport/biegi niesie również wzrost poziomu oferowanych towarów? A z tym to jest już różnie.

crivit2_01

Jako wielki fan wizyt w tytułowych sklepach :), wydaje mi się, że jestem na bieżąco z tym co oferują. Sporo rzeczy już kupiłem, sporo oglądałem. Chciałbym więc podsumować w paru słowach co myślę o takim, marketowymm podstawowym wyposażeniu biegacza (koszulki, spodnie, buty).

Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że oferowany w marketach towar skierowany jest dla biegaczy sporadycznych, początkujących. O ile robimy treningi po parę kilometrów pasować będzie nam wszystko i nie zauważymy praktycznie żadnych wad takiego sprzętu.

Wraz ze wzrostem zaangażowania (kilometrażu) niedostatki wyposażenia wyjdą wcześniej lub później.

Najlepszym przykładem są tutaj buty. Ładne, kolorowe, posiadające wiele różnych systemów wspomagających. Kilka różnych par (z ostatnich lat) już miałem i o ile biegając mało żadnych kłopotów nie miałem, to przekraczając na treningach dystans 10 km większość z nich zaczynała mnie obcierać.
Da się takie buty jakoś uratować – mi np. pomogła wymiana wkładek ze standardowych na żelowe (też z marketu :)) no ale nie o to chodzi. But jako „całość” takich atrakcji oferować nie powinien.

Dość drastycznie spada też komfort używania tanich butów już po kilkunastu treningach. Ubijają się, bardzo szybko ściera się podeszwa. Zwłaszcza nieporozumieniem jest dla mnie fakt, że ostatnio coraz więcej producentów daje buty, w których na podeszwie nie ma żadnej warstwy gumy/tworzywa mającego za zadanie ten wpływ czasu zniwelować. Konkretnie chodzi mi o buty z białymi podeszwami jak na załączonym obrazku. Ścierają się momentalnie.

intertek_biedronka

Troszkę lepiej wypadają tu ciuchy. Bluzy, koszulki, legginsy. Raczej złego słowa o nich powiedzieć nie mogę. Swoje „robią”, nie obierają, nie drażnią. Pewną loterią jest tylko dobry dobór rozmiaru. Najczęściej rozmiarówka marketowa jest zawyżona – używając firmowych ciuchów XL w markecie warto kupić L. Powinno by wtedy ok, ale … niektóre z tych ciuchów mają troszkę dziwny krój. Raczej dotyczy to spodni bo w koszulkach to naprawdę ciężko coś zepsuć.
Dziwny krój najczęściej oznacza, że o ile rozmiar wydaje się ok, to legginsy potrafią być gdzieniegdzie luźne albo zbyt ciasne (krępując np. długość stawianego kroku).

Spodnie_Shamp_01

Wszystko to oznacza, że w przypadku zakupu w markecie trzeba mieć trochę szczęścia. Niektóre wypusty ciuchów są genialne, inne byle jakie.

Bluza_Shamp_01

Czy warto w takim razie je kupować? Ja uważam, że przy akceptowaniu, że to nie półka dla zawodowców – tak. Jakościowo ubrania/buty te są solidne. Nigdy jeszcze nic mi się w nich nie urwało, odpadło,  podarło. Wprawdzie w markecie dokładnie wszystkiego nie przymierzymy ale duże sieci nie robią żadnych problemów ze zwrotem/wymianą. A w przypadku zakupu w zwykłych sklepach z tym potrafi być różnie.
Uważam, że swoją biegową przygodę można zacząć od poziomu marketu. Jeśli bieganie  nas wciągnie, poznamy swoje preferencje, upodobania wtedy spokojnie można przejść i z ciuchami na „wyższą półkę”.