Archiwa tagu: wrocław

City Trail Wrocław – Bieg 6

To nie był dobry bieg. A nawet to był bardzo zły bieg. Sporo złożyło się na to przyczyn, chociaż ciężko jest mi jednoznacznie wskazać najważniejszą. Było zaś tak:

Dwa tygodnie wcześniej dopadło mnie jakieś złośliwe przeziębienie (a może grypa?). Niby objawów czytelnych nie miałem, lało mi się z nosa tylko, gardło czułem, ale byłem jakiś taki połamany, że nie biegałem wcale.
Treningi (lekkie biegi) zacząłem niby w tygodniu poprzedzającym zawody ale choróbsko coś dalej mnie trzymało. Słabo szło, szybko się męczyłem.
Zastanawiałem się nawet czy z ostatniego CT nie zrezygnować ale chęć by kolejnego biegania nie odpuszczać zwyciężyła. Pomyślałem, że nawet jak pójdzie trochę słabiej to nic. Potraktujemy to treningowo. Nie spodziewałem się jednak, że pójdzie aż tak słabo 🙂

Warunki pogodowe przed biegiem były średnie. Po ostatnich opadach, na trasie było sporo błota. Jak już je zobaczyłem to zrozumiałem, że będzie się biec ciężej. Słabo też odbierałem temperaturę. Zrobiło się stosunkowo ciepło, a ja niestety ubrałem się za grubo. Gorąco mi było, pocieszałem się, że może między drzewami będzie cień i jakoś to wytrwam.

Kolejnym sygnałem ostrzegawczym, jaki zlekceważyłem, była rozgrzewka. Zacząłem ją zwyczajowo – trochę rozciągania a później biegi. Kurcze, lecę i strasznie mi coś ciężko. Zmęczyłem się jakbym nie wiadomo ile przeleciał. No nic myślę sobie, po chorobie słabszy jestem ale chyba tragedii nie będzie. Rozgrzałem się, puls się uspokoi, wytrzymam tempo chyba. Tragedia była…

Jeszcze w czołówce… swojej strefy 😉

Nie przedłużając więcej. Wystartowałem z okolicy 25 min. Pierwszy kilometr ładnie, wolniej trochę niż zwykle (przez błoto) ale trzymałem się czołówki grupy. Doszliśmy „maruderów” z poprzednich stref, parę osób jeszcze wyprzedziłem i siłą rozpędu zrobiłem 2 kilometr. Im dalej jednak to gorzej. Masakra, zaczyna mnie odcinać. Ciężko mi, bardziej tętno wysokie chyba czy oddechowo gorzej niż słabe nogi miałem. Jakoś około 3 km przeszedłem do krótkiego marszu by później chodzenie powtórzyć jeszcze z dwa razy. Masakra, żebym chodził na 5 km dystansie to już nie pamiętam kiedy to było.
Dokładne czasy kilometrów wyglądają tak:
1 – 4:52
2 – 5:33
3 – 5:58
4 – 6:29
5 – 4:31

Na mecie zameldowałem się po 27:20 min, co odbieram jako dużą osobistą porażkę. Czas ten dał mi miejsce 258 z 372.

I tu chyba skończę tą smutną historię. Nie do końca mogę wyczaić co tak najbardziej mi zaszkodziło, pocieszam się, że to pewnie mix wszystkich złych zdarzeń.
Miejmy nadzieję, że teraz (ze zdrowiem, treningami) będzie lepiej bo terminy gonią 🙂

City Trail Wrocław – Bieg 5

W miniony weekend (23/02/19) odbyły się kolejne zawody z serii CityTrail Wrocław.

Tym razem zawodników czekała nie lada odmiana – nowa trasa. Z powodu remontu boiska, na którym się kończy, wytyczono nowe miejsce startu, mety. Dodatkowo kawałek trasy prowadził inną drogą.
Trasa w sumie nie gorsza niż poprzednia. Nie ma na niej jakichś utrudnień, zwężeń itp. Jest za to podobne niedoszacowanie dystansu jak na poprzedniej (przynajmniej na moim zegarku wyszło 4,8 km). Myślę, że nikt jednak z tego powodu nie płakał, pozwala to mniej więcej porównywać bieżące wyniki z poprzednimi.

Między wierszami organizatorzy napominają, że w przyszłych edycjach zmiana trasy zagości na stałe. Być może będzie miała taki przebieg jak dzisiejsza. Na powrót do starej już jednak chyba nie ma co liczyć, bo boisko ładnie ogrodzone siatką, nie da się na nie już wejść taką masą ludzi. Czyli trzeba się przyzwyczajać do nowego 🙂

Mroźne warunki, twarde podłoże pozwalały sądzić, iż padnie wiele rekordów. Tak też się stało. 30 zawodników osiągnęło czasy poniżej 17 min, a zwycięzca na mecie zameldował się po 14:56 min (najszybsza kobieta – 18:00 min).

U mnie wiadomo, szału nie było. Niby ostatnie 2 tygodnie to regularny trening (coś tam powoli wracam do lepszych dystansów) ale waga dalej stoi w miejscu. Obawy miałem co do strategii więc mało oryginalnie znów stanąłem w okolicy 25 min. Tym razem wybrałem pierwszy rząd bo wdziałem oczodajny strój i miałem chęć na jakieś zdjęcie z sobą w roli głównej 🙂

Pierwsza fotka jest, liczę na kolejne 🙂

Wiem, że narzekam na to co miesiąc, ale rozwaliły mnie jakieś dziewczyny, które wepchały się jeszcze bliżej przede mnie i debatowały ze sobą jak to one nie pobiegną. Przy czym szacowały swoje tempo na 6 kmin/km najlepiej. Ludzie, po co wy takie rzeczy robicie 🙁 Chyba dla przyjemności przeszkadzania innym.
Czym prędzej jak moja fala ruszyła spacerkiem do przodu, w stronę startu, je ominąłem bokiem. Po co się później przepychać, męczyć.

Odliczanie no i start. Liczby wyglądały tak:
1- 4.38 min
2- 4.55 min
3- 5.06 min
4- 5.04 min
5- 4.00 min

W sumie podobnie jak zawsze. Pierwszy kilometr za szybko, później powolne opadanie z sił. Zwłaszcza ostatni km, pod koniec to zwolniłem fest. Ale, ale.. aż tak tragicznie jednak nie było. Wg. czasów organizatora na metę wbiegłem po 23:38 min, zajmując miejsce 255/493.
W porównaniu do poprzedniego biegu jest postęp, bieżący rezultat był moim drugim najlepszym czasem w tegorocznej edycji. Można być więc z siebie zadowolonym 🙂



City Trail Wrocław – Bieg 4

19/01/2019. Tym razem Wrocław przywitał biegaczy mrozem i delikatną warstewką śniegu leżącego gdzie nie gdzie na trasie. Mimo niemiłego zimna 🙂 warunki na bieganie były bardzo dobre. Ziemia twarda, zamarznięta ale raczej bez śliskich fragmentów. Kto mógł to pewnie zanotował świetne czasy 🙂

Zwyczajowo przybyliśmy na bieg wcześnie, bo synu leci w kategorii D1. Słabo się przygotowaliśmy jednak, bo Żona nie wzięła mu butów do biegania, a ja zabrałem numer z zeszłego roku. Goniłem do biura zawodów wyjaśnić tą pomyłkę, żeby chłopakowi później bieg zaliczyli.
Pozostając w temacie gapiostwa to sobie nie wziąłem paska na numery i musiałem skorzystać z agrafek. W starym stylu zupełnie 🙂

No ale ok, nie ma co przeżywać. Biegi dzieci poszły sprawnie, to później w aucie pozostało czekać na swoją kolej. Z ciekawostek to załapałem się nawet na fotkę. Poza biegową 🙂

Fotoreporteży w gotowości 🙂

Wracając do biegów 🙂 Sporo narzekam ostatnio na swoją dyspozycję więc tym razem stresik był większy niż zawsze. Chciałoby się wypaść jak najlepiej ale wiadomo z drugiej strony, że niewiele z tego będzie 🙂
Najbardziej bałem się, że zacznę dużo za mocno i za szybko mnie odetnie. Stracę wtedy dużo na ostatnich kilometrach (jak to brzmi przy 5 km :)) i finalnie będzie lipa. Często mam z tym kłopot. O ile na treningach spokojnie lecę swoje to zawody zawsze gdzieś mnie podpali i później tragedia.
Rozwiązanie jakie przyszło mi do głowy to ustawić się w późniejszej strefie startowej. Liczyłem, że biegacze z niej zaczną wolniej, więc uda mi się nie szarżować na początku. Później jakoś tylko utrzymać znośne tempo, a ostatni niepełny kilometr będzie takim bonusem czasowym (bo mniej wyjdzie w nim niż w 2-3-4 km 🙂 )
W każdym razie plan minimum więc zakładał by nie było dużo gorzej niż ostatnio a warunek konieczny – mniej niż 25 min.

Stanąłem więc grzecznie w strefie 25 min. Tym razem trochę biegaczy było przede mną, nie pchałem się na pierwszą linię. Poszczególne km po starcie wyszły tak:
1 – 4:28
2 – 5:12
3 – 5:16
4 – 5″15
5 – 4:02

Założenia udało się spełnić. Oficjalnie 24:02. Miejsce 247 z 486.

Cóż można rzec więcej? Niewiele gorzej poszło niż ostatnio, ale wiadomo – jednak gorzej. Plan ratunkowy mojego biegania jeszcze kuleje, aż boję się pomyśleć co będzie za miesiąc.
No nic, trochę czasu mam, powoli, małymi kroczkami powinno się coś dokonać.

City trail wrocław -bieg 3

W telegraficznym skrócie podam, że biegło się w 3 City Trail we Wrocławiu 🙂 Tym razem pogoda trochę gorsza, lekki śnieg na poboczach a na trasie trochę więcej błota.

Szacując swoje siły na średnie postanowiłem tym razem wystartować z czołówki grupy na 25 min.

Mimo w.w. przeciwności losu (i zwyczajowego kiepskiego przygotowania) osiągnąłem czas 23:53 min co pozwoliło na zajęcie miejsca 253/519.

Cóż więcej rzecz. Gorzej trochę niż ostatnio ale czas ciągle akceptowalny.

Na trasie biegu
Chwilę po starcie mojej grupy czasowej.

Bieg Mikołajów Wrocław 02/12/2018

Zabierałem się do tej relacji już od jakiegoś czasu ale w sumie to nie wiem czy jest sens. Wskutek idei biegu (słusznej oczywiście) i niestety tego jak   wyszedł organizatorom (tu już gorzej) to ciężko go rozpatrywać w kategoriach sportowych.

Niemniej spróbuję opisać jak to było, może w kolejnej edycji uda się bardziej 🙂

Informację o biegu dostałem dość nieoczekiwanie. W firmie, gdzie pracuję, zorganizowano  klub biegacza i  właśnie Bieg Mikołajów był na liście możliwych do wystartowania. Czemu więc nie 🙂

Strona zawodów ujdzie, w sumie co  trzeba znalazłem. Dość późno umieszczono na niej ostatnie szczegóły (co, gdzie, kiedy) ale tragedii nie było, do ogarnięcia 🙂

Bieg Mikołajów organizowany jest w okolicy Stadionu Olimpijskiego. Trasa jest przez to dość kręta, poprowadzona mieszaną nawierzchnią (asfalt, szuter,  ubity grunt). Obawiałem się czy zapisana liczba biegaczy nie spowoduje korków ale o dziwo nie. Dało radę,  nie było kłopotów z omijaniem, biegnięciem.

Po przybyciu na miejsce startu należało udać się do biura zawodów co wiązało się z ryzykownym spacerem bo.. szło się po kostce granitowej, a dzień wcześniej padało i złapał mróz 🙂 Lodowisko aż miło 🙂

Pakiet startowy skromny. Torba płócienna, czapka mikołaja, batonik, bombka choinkowa  i chyba tyle. Czapka niemniej ładna, większość ludzi w niej wystartowało co ciekawie wyglądało na zdjęciach.

Przed właściwym startem były biegi dzieci, rozgrzewka i zwyczajowo można było ruszać.

Jak to u mnie uczucia miałem mieszane. Chciałoby się dobrze ale obawiam się kontuzji. Niewiele biegam znów (mimo, że regularnie) bo po którymś poprzednim treningu w górach czuję lewą stopę (śródstopie, bliżej góry). O ile w czasie biegu nic mi nie przeszkadza to chodząc lub mocniej jakoś obciążając nogę czasem pojawia się jakiś ból, Wyobraźnia podsuwa mi, że może pękła mi któraś kość… ale nie widzę opuchlizny, ani nic, więc liczę, że to tylko jakieś obicie, przeciążenie.
W każdym razie trening biegowe robię lekkie ostatnio i tylko poza asfaltem.

Wystartowałem dość żwawo, starając się trzymać równe tempo. Nawet to szło. Pierwszy km wolniej bo tłok, kolejne już w okolicach 5 min (pierwsza cyfra to 4, tylko końcówki bliżej 55 :)). Zwolniłem oczywiście w drugiej połowie biegu ale nawet nie tak tragicznie, ot pod 5:18-5:30.
Okrążenia wchodziły w miarę komfortowo. Nie było tłoku, dało się sprawnie przemieszczać. Po którymś kółku przy linii mety zaczęto wydawać wodę w butelkach. Nie brałem – zimno, pić się nie chciało. Większy tłok nastąpił po 4 kółku bo dużo osób stało za linią mety. Brało medale i zwyczajowo dzieliło się wrażeniami. Mogło to przeszkadzać tym, co jeszcze musieli biec.

Na tle konkurencji źle się w sumie nie zaprezentowałem. Oczywiście wymiatacze skończyli w trzydzieści kilka min, ale mnóstwo osób truchtało, szło. Wielu zawodników/zawodniczek poprzebieranych, grupki luźno przemieszczające się. Widać nastawienie na dobroczynność, która była ideą tego biegu (za każde okrążenie sponsor płacił jakąś sumę).

Meta. Ja to ten rozmazany 🙂

Finalnie zegarek pokazał mi takie wyniki: czas: 00:59:30, dystans: 11.38, średnie tempo 5:14 min’km.

Gdzie więc tu miejsce na moje narzekanie? Ano w tym, że na stronie podano, iż biegniemy 5 kółek. Po 4 usłyszałem, że niektórzy mówią, iż koniec. Ja (jak sporo innych) pobiegłem 5.
Wychodzi, iż faktycznie wystarczyło 4 okrążenia. Słabo, nie ukrywajmy – wiedząc, że biegniemy o 2 km mniej strategia tempowa  byłaby całkiem inna.
Oj… Do tej pory nie widzę też oficjalnych wyników co stawia w sumie organizatora w słabym świetle. Coś boję się, że się ich nie doczekam więc trudno. Co mi wyszło z cyferek podałem i tyle.

Po biegu pobrałem medal, wziąłem wodę, a że głodny nie byłem to poszedłem do auta, gdzie czekała moja małżonka. Można było wracać do domu. I tyle.

Wielkiego nastawienia na wynik, życiówki nie miałem więc to ratuje imprezę przed moją całkowitą krytyką 🙂

Bieg Firmowy – Wrocław 2018

Bieg, do którego miałem negatywne nastawienie, a który przyniósł mi osobisty rekord. A było to tak.

W tym roku, w pracy pojawiła się u mnie nowość – zaproszenie na Bieg Firmowy. Wow, szaleństwo. Skoro można czemu nie, postanowiłem się zapisać.
Sporo z tym było perypetii – najpierw powiedzieli mi, że jednak nie ma obsady sztafety, gdy kazałem się wykreślić udało się chętnych uskładać (za jakiś czas, a nie że od razu :)). No nic, powiedziałem, że w takim razie pobiegnę by ta pozostała 4 problemów nie miała.
Moja grupa okazała się być „składkowa”. Osoby z różnych działów, różnej narodowości (2 Ukraińców), nie znające się. Żeby było lepiej koordynatorka całości wkręciła mnie w detale niezbędne by pobiec (podpisy, koszulki itp). Strasznie mnie to stresowało (bo ja nieśmiały jestem :)), a musiałem się nałazić szukając kto w ogóle i gdzie pracuje. Żeby było lepiej nie wszyscy zgłoszeni powiedzieli, że pobiegną. Ekstra… no nic, odpuśćmy już narzekanie, organizacja w mojej firmie nic ma nic wspólnego z Biegiem Firmowym.
Po przebojach udało się zebrać team w całość i można było biec.

Dużym zaskoczeniem była dla mnie liczba osób chcących wystartować. Rany ale narodu w okolicy Stadionu Olimpijskiego! Auto zostawiłem w jednej z dalszych uliczek i poszedłem szukać narodu z mojego przedsiębiorstwa. Uff, są 🙂
Wymieniliśmy trochę uwag, kto po kim startuje, gdzie się szukać w strefie zmian i można było oczekiwać na start. Ja biegłem drugi. Planowałem w sumie pobiec luźniej, tak koło 25 min (bo i po prawdzie obawiałem się, że dużo szybciej nie wycisnę) ale wszyscy prezentowali bojowy nastrój to myślę wstyd odpuszczać. Trudno polecę ile fabryka dała. Jak mnie odetnie to i tak dolecę w miarę zgodnie z planem 🙂

Stresik czy wypatrzę swoją poprzedniczkę był ale się udało. Przejąłem pałeczkę i cisnę.
Trasa biegu bardzo mi przypasowała. Było w miarę szeroko. Mimo dużej liczby biegaczy nie było tłoku. Nawierzchnia miejscami zmienna (asfalt, szutry, ziemia) ale płasko i twardo. Były ostre nawroty (to lekki minus dla fanów prędkości, mi jednak nie przeszkadzało). Dużym plusem był fakt, iż spora cześć biegu odbywała się w cieniu. Sobota była gorąca, gdyby biegło się w pełnym słońcu mogłoby to wyglądać dużo gorzej.

Pierwszy kilometr zrobiłem w 4:22 czyli stanowczo za szybko. W drugim troszkę zwolniłem ale pilnowałem się by nie zejść powyżej 5:00 (4:40). Trzeci podobnie, wszedł siłą rozpędu – 4:52. Widzę, że siły ciągle są więc nie odpuszczam, Czwarty km – 4:48 i piąty staram się coś przyśpieszyć na finishu. Przyspieszyłem – 4:04 🙂
Patrzę na mecie na Ambita – oho, pokazuje coś koło 22-23 min. Jak się nie rozjechało to będzie dobrze. I było – oficjalnie 22:24 🙂
Ciężko przyjąć, że ten czas jest idealnym odzwierciedleniem moich możliwości na 5 km bo dystans z zegarka pokazał 4,86 km. Na
City Trailu też notowałem krótszą trasę więc widać postęp, w stosunku do zimy. No nie spodziewałem się powiem szczerze, ale cieszy to bardzo.

Reszta ekipy z mojego teamu okazała się być całkiem ładnie obiegana. Dwie dziewczyny zanotowały czasy coś koło 24-25 min, kolega z Ukrainy – 18 😉 Najwolniejszy z naszej grupy zrobił trasę w 31 min, co też jest dobrym wynikiem wiedząc, że pierwszy raz dystans 5 km złamał tydzień przed BF. Zacnie. Na 3 drużyny z mojego przedsiębiorstwa byliśmy najlepsi. Czas całości – 2:03:49. Wisienką na torcie był również fakt, iż okazałem się najszybszym Polakiem wsród naszej firmowej, grupy, a ze wszystkich miałem drugi czas (no do tych 18 min to mi jeszcze brakuje :)).

Cóż. Tu można by skończyć. Niezły, sportowo bieg i dał mi dużego kopa motywacyjnego. Mam nadzieję, że to zaprocentuje.

Krótko o organizacji biegu (krótko bo nie uczestniczyłem np. w odbiorze pakietów i ciężko mi opisać detale). Bieg w mojej ocenie zorganizowany dobrze. Trasa oznaczona. Speaker podawał info co i gdzie. Toalety bez wielkich kolejek były, po biegu medal i woda wydawane sprawnie. Polecam wszystkim, którzy oprócz biegania lubią zabawę i pomaganie (bo szczytny, charytatywny cel tych zawodów był najważniejszy).

City Trail Wrocław (edycja 2017/18) – podsumowanie

City Trail 17/18

W miniony weekend zakończyła się kolejna edycja City Trail (mówimy oczywiście o biegu we Wrocławiu). Mimo całej mnogości różnych biegów, mało jest jednak dalej imprez w okresie zimowym. Przyciąga to ludzi, co dobitnie widać po tłoku na parkingu i trasie. Ale to dobrze, lepiej biegać niż się obijać 🙂 Szacunek dla organizatorów, że od tylu lat udaje im się organizować i rozwijać! to wielkie, cykliczne przedsięwzięcie.
To już kolejny mój sezon z tym biegiem (4 tak dokładniej). Z jednej strony dobrze go znam – wiem co będzie przed, w trakcie, po biegu. Z drugiej strony każdy sezon, przynosi małe ale istotne zmiany (nie można powiedzieć więc, że jest nudno).
Co najważniejsze ciągle jednak cieszy mnie fakt, że mogę tu być i mierzyć się z dystansem, czasem (a może najbardziej z własnymi słabościami). Przez to wszystko myślę, że to jeszcze nie koniec mojej walki z tym biegiem i pewnie nie raz będę opisywał jak mi poszło.

Tegoroczna edycja stała u mnie pod znakiem pewnego odrodzenia. Pierwsze biegi jeszcze w kryzysie. Bez dobrego obiegania, z za dużą wagą.  Wzrost formy (poparty sumiennym treningiem)  przyszedł jednak  i im później tym było lepiej. Widać to dobrze po czasach:
1 – 00:24:57
2 – 00:25:09
3 – 00:24:49
4 – 00:25:14
5 – 00:24:04
6 – 00:23:43

Nie da się ukryć, że poprawa wyników przyszła zbyt późno by coś nawojować (= by być z siebie w pełni zadowolonym) ale jednak tendencja jest ciągle wzrostowa i o to chodzi. Uczciwie trzeba również powiedzieć, że tegoroczna edycja była ciężka pod względem warunków. Poza ostatnim biegiem, wszystkie kolejne w dużym błocie. I to takim przez duże „D”. Sporo na to trzeba było zmarnować energii i pewnie po te kilka sekund by z każdego urwał. No ale było, minęło. Nie ma co płakać.
Finalnie zająłem miejsce 192 z 307 (mężczyźni). W kategorii M40 byłem 48 z 90. Tak ogólnie w połowie stawki 🙂

Przeglądałem sobie archiwalne wyniki i widzę, że co sezon notuję postęp. Wynika więc, że w kolejnym powinno mi pójść znów lepiej 🙂
Dla porównania było tak (klasyfikacja mężczyzn):

Edycja 2016-17
1 – DNS
2 – 00:23:15
3 – 00:23:25
4 – DNS
5 – 00:25:03
6 – 00:25:04
Generalnie – 177 z 285

Edycja 2014-15
1 – 00:27:41
2 – 00:24:48
3 – DNS
4 – 00:25:34
5 – 00:26:09
6 – 00:24:45
Generalnie – 172 z 211

Edycja 2012-13
1 – 00:27:03
2 – 00:26:25
3 – 00:28:42
4 – 00:27:10
5 – 00:26:15
Generalnie – 75 z 81

TRENING (TYDZIEŃ 05/2018)

Trening Biegowy

Tydzień 5 również mogę uznać za udany. Kolejny raz udało mi się utrzymać regularne bieganie – odbyłem 4 treningi. Również zakładany kilometraż mieścił się w tym co zakładałem (43,89 km).
Wisienką na torcie zaś okazał się sobotni bieg City Trail, w którym uzyskałem swój najlepszy czas w bieżącej serii. To dobry znak, iż forma powoli rusza do przodu.
Szczegółowa rozpiska biegów wygląda zaś tak:

Data: 30/01/2018
Dystans: 12,49 km
Czas: 01:14:58
Średnie tempo: 6:00 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – EB Brutting Diamond Star

Bez sensacji. Zwyczajowe już 2 kółka po Oleśnicy. Dodałem (w każdym kółku) rundkę wokół stawu i wystarczyło to na 12 km.

Data: 01/02/2018
Dystans: 11,06 km
Czas: 01:06:38
Średnie tempo: 6:01 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Adidas Galactic Elite M

W sumie jak wtorek. Słabszą miałem jednak dyspozycję i odpuściłem okrążanie stawów. Wyszło więc standardowe jedenaście km z kawałkiem.

Data: 03/02/2018 City Trail (bieg 5)
Dystans: 5,00 km
Czas: 00:24:04
Średnie tempo: -:- min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Kalenji Kapteren Crossover Fw13

Po bardzo błotnistych edycjach City Trail z poprzednich miesięcy, luty w końcu okazał się łaskawszy dla biegaczy. Może nie było jeszcze idealnie, ale z pewnością rywalizowało się dużo lżej niż ostatnio. W tych warunkach nawet leżące na około 2 km drzewo nie było sporą przeszkodą. Dobra pogoda jak i możliwość uzupełnienia brakujących biegów spowodowała, że na starcie stanęło ponad 500 biegaczy.
Założenia na ten bieg miałem podobne jak poprzednio. Wybrałem strefę startową 25-28 min. i planowałem złamać 25 min. Widoki na to były realne, w końcu biegam bowiem regularnie. Start z pierwszego szeregu i lecimy 🙂 Pierwszy kilometr sporo za szybko, później starałem się już biec wolniej ale równiej. Widać jednak braki formy bo końcówka to już spore zwolnienie (dokładne międzyczasy podam później gdyż na ten moment coś nie mogę wczytać pliku z zegarka). Mimo to cel został uzyskany. Metę osiągnąłem po 00:24:04 i zająłem miejsce 252 z 528 startujących.  Zacnie, to mój najlepszy czas w aktualnej edycji i liczę, że dalsza zwyżka formy będzie postępować 🙂

Data: 04/02/2018
Dystans: 14,64 km
Czas: 01:27:02
Średnie tempo: 5:57 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: A-Rival SpoQ SQ100. Buty – EB Brutting Diamond Star

Jako, że sobota to bieg krótki i szybki, w niedzielę należało nabić trochę więcej kilometrów.
Aura nie zachęcała – zimne powietrze i lekki opad śniegu, no ale cóż zrobić. Trzeba to trzeba 🙂
Niedzielny trening to bardziej wycieczka biegowa. Pokręciłem się po trasach jakich jeszcze nie próbowałem. Tu skręciłem, tu pobiegłem. Wszystko spokojnie i bez pośpiechu. No nawet 🙂 trochę ponad 14 km czyli liczby się zgadzają.

TRENING (TYDZIEŃ 01+02/2018)

Trening Biegowy

Nowy rok, nowe możliwości jak to mówią. Pełen nadziei … bla, bla.
O planach i nadziejach może napiszę osobno. A teraz na szybkości 2 pierwsze tygodnie 2018r.

Tydzień 01
02/01/2018 – Dystans: 14,37 km, Czas: 1:26:21, Śr. tempo: 6:01 – Podgórskie tereny (Ludwikowice Kł.-Jugów-Sokolec)
04/01/2018 – Dystans: 12,24 km, Czas: 1:14:59, Śr. tempo: 6:07 – Podgórskie tereny (Ludwikowice Kł.-Sokolec)
06/01/2018 – Dystans: 4,72 km, Czas: 0:24:57, Śr. tempo: 5:17 – 4 Bieg City Trail (Wrocław)

4 Bieg City Trail’u we Wrocławiu to zwyczajowe w tej edycji błoto. Ale tym razem to mega błoto 🙂 Czepiało się to to do nóg nieziemsko i większość energii szła na pokonanie go a nie na szybki bieg. Mimo, że tym razem przygotowany w miarę się czułem to nie udało się przełamać 25 min. Oficjalnie 25:14, 59 w M40 i 296/569 Open. No szkoda.

07/01/2018 – Dystans: 11,17 km, Czas: 1:05:10, Śr. tempo: 5:50 – Bieg płaski, Oleśnica

Tydzień 02
10/01/2018 – Dystans: 8,05 km, Czas: 0:48:41, Śr. tempo: 6:03 – Bieg płaski, okolice Oleśnicy
11/01/2018 – Dystans: 11,11 km, Czas: 1:06:52, Śr. tempo: 6:01 – Bieg płaski, Oleśnica
13/01/2018 – Dystans: 12,28 km, Czas: 1:17:22, Śr. tempo: 6:18 – Podgórskie tereny (Ludwikowice Kł.-Sokolec)
14/01/2018 – Dystans: 13,14 km, Czas: 1:22:40, Śr. tempo: 6:17 – Podgórskie tereny (Ludwikowice Kł.-Jugów)

CITY TRAIL WROCŁAW 2017/2018 – BIEG 3/6

City Trail 17/18

Bieganie w grudniu zaczęło mi się z grubej rury 🙂 – od zawodów. 02/12/17 miał miejsce 3 bieg wrocławskiego City Trail’a.
Las Osobowicki zwyczajowo już przywitał biegaczy sporym błotem i  niemiłym zimnem. Nie ukrywam, liczyłem na bardziej sprzyjające warunki. Pierwsze śnieg i przymrozki już za nami – wydawało mi się, że może będzie twardsze podłoże. No niestety, jak zawsze 🙂 można było się ubłocić.
Słabsza pogoda wystraszyła chyba trochę ludzi, bo przy biegach dzieci wydawało mi się, że jest ich mniej. Dorośli się jakoś zebrali, na starcie znów było sporo narodu.
Podobnie jak ostatnio i tym razem start nastąpił według stref czasowych. Myślę, że tak już będzie na stałe bo to dobry zwyczaj.

Jak wspomniałem było dość zimno. Z tego powodu po starcie mojej pociechy poszliśmy posiedzieć w aucie. Dopiero 10:35 wygramoliłem się z fury i zacząłem rozgrzewkę. Ale lodownia 🙂 chyba pora na zimowy zestaw ciuchów.
Trucht, rozciągnięcia, jakieś przyspieszenia. Ruszałem się by nie zmarznąć i w strefie stanąłem 10:56. Czas do startu minął szybko. Pierwsza grupa, minuta przerwy kolejna. Później my – 25-28 min.
Podobnie jak w listopadzie stanąłem w pierwszym rzędzie i wystartowałem ostro. Pierwsze 2 kilometry (o ile można tak powiedzieć) utrzymywałem się w czołówce. Tempo nadawał kolega w niebieskim a ja trzymałem się za nim.  O dziwo szybko doszliśmy sporo ludzi z poprzednich stref i czekało mnie sporo wyprzedzania. Szaleństwo 🙂

City Trail Wrocław 3 bieg
Czołówka strefy 25-28min. Przynajmniej przez pierwsze 2 km 🙂

Jakoś po 3 kilometrze siły mnie opuściły (pierwszy kilometr wszedł za szybko i nic innego nie można było się spodziewać). Niebieski mi odszedł a ja wolniej wyprzedzałem/byłem wyprzedzany przez innych. Wymiksowały się grupy, ciężko powiedzieć czy rywalizowałem z teoretycznie szybszymi czy jednak z ludźmi z mojej strefy.

City Trail Wrocław
Rywalizacja na trasie CT Wrocław

Ostatnie metry biegu to zwyczajowa mobilizacja do walki. Słyszałem z tyłu głosy zagrzewające kogoś by cisnął i włączyła mi się wola walki. Niedoczekanie by mnie wyprzedził. Nie wyprzedził 🙂

City Trail Wrocław
Patrząc na minę było ostro

Na mecie zameldowałem się z czasem  24:49. Dało mi to 237 lokatę z 443 sklasyfikowanych.

W skutek złamania 25 min z wrocławskiego biegu jestem zadowolony. Solidniejszy trening w poprzednich tygodniach zaprocentował. Gdybym tylko go utrzymał i w końcu zrobił coś z dietą może w kolejnych biegu byłoby jeszcze lepiej. No zobaczymy.

Na sam koniec narzekania starego człowieka (nie związane z CT bo podobnie jest i na innych zawodach). Popularność biegania ma jednak ciemne strony. O tłoku już nie mówię (wiadomo modne = masa ludzi) ale na starcie staje dużo osób niezbyt zainteresowanych rywalizacją sportową. Zero skupienia przedstartowego. Gadają do końca, podśmiechują. Nie słychać w ogóle było co mówili organizatorzy przez megafon. Nie zwracają uwagi np. na strefy. No sorry, ale żebym startując minutę po strefie 19-25 min dogonił i wyprzedzał naprawdę sporo osób to chyba coś nie tak.
Nie podoba mi się to. Rozumiem, że bieganie to też styl życia, integracja z ludźmi, miłe spędzenie czasu itp. Nie każdy ma chęć na bieg na 100% swoich możliwości (do przysłowiowego wyrzygania  :)) ale ten luzik to chyba nie na zawodach powinien być. To nie spotkanie towarzyskie na ploteczki. Po co przeszkadzać tym, którzy chcą się sprawdzić, pokonać swoje słabości. Nic to moje narzekanie nie da ale niektórzy powinni się dobrze zastanowić nad priorytetami. Jak zależy komuś ot by się pokazać, pogadać to niech stanie sobie z tyłu i robi co uważa.

P.S.
W tych zawodach zastosowałem bardzo skuteczną metodą promocji swojej osoby – zestaw kolorowych ciuchów wpadł w oko fotografom i w końcu mam jakieś zdjęcia.
A przy okazji ciekawe czy ktoś wpadnie z czym kojarzy się moja koszulka 🙂