Archiwa tagu: ct

City Trail 2022/23 – Zawody 5/5

25/03 odbyły się ostatnie, wrocławskie, zawody CT w tym sezonie. Miałem już wymaganą liczbę biegów ale wystartowałem w nich najbardziej po to by sprawdzić swoją aktualną dyspozycję biegową, a przy okazji odebrać medal za cykl. W tej edycji zrezygnowano bowiem z uroczystej gali i medale rozdano już po biegu.

Warunki pogodowe były całkiem dobre. Temperatura – parę stopni na plusie. Opady deszczu, jakie było w kilku poprzedzających dniach, nie spowodowały tragedii na trasie (mało błota) można było spodziewać się więc całkiem dobrego biegania.

Po cichu liczyłem na poprawę swoich czasów ale, że ostatnio nie wyszło mi zbyt dobrze tym razem nie wydziwiałem. Rozgrzewkę zrobiłem lżejszą, ustawiłem się na czole grupy +25 min i spokojnie czekałem na start.

Bieg 5 Wrocław 1/2

Wyszło zwyczajowo. Pierwszy kilometr dużo za szybko, w drugim utrzymanie czasu z pierwszego a później spowalnianie tempa z powodu zmęczenia. Szczęśliwie nie takie mocne spowalnianie, widać, że coś te treningi maratońskie dają.

Tempa poszczególnych odcinków (odczytane z Garmina) były takie:
1 – 4:41 min/km
2 – 4:59
3 – 5:09
4 – 5:09
5 – 4:59

Czasowo (już oficjalnie) dało to 24:02 min a więc mój rekord sezonu 🙂

Fajnie. W ostatnim biegu zająłem miejsce 180 / 393 ( 150 / 252 mężczyźni).
W całym cyklu wrocławskim byłem – 177 mężczyzną z 248.

Można by powiedzieć, że utrzymałem zwyczajową dyspozycję lokując się w ogonach stawki 🙂

Jak napomknąłem widać poprawę mojej formy z czego jestem zadowolony. Zawsze chciałoby się pobiec jeszcze lepiej ale na to dalej za wcześnie. Zaległości ostatnich lat (ot chociażby masa – marnie wyszedłem na fotach 😉 ) nie pozwalają na szaleństwo.

Bieg 5 Wrocław 2/2

Cóż. Kolejny sezon City Trail za mną. Ciężko wykrzesać z siebie coś odkrywczego o nim ale z pewnością nie ma na co narzekać. To plus. Organizacja w niczym mi nie podpadała, kosztowo jeszcze da się za to zapłacić, trasę znam więc przyjemne spędzenie soboty 🙂
Zwyczajowo polecam tym co nigdy na nim nie byli.

City Trail Wrocław 2021/22 – Bieg 4

Dla spokoju ducha i z kronikarskiego obowiązku napiszę, iż pod koniec lutego pobiegłem w 4 biegu z serii City Trail 🙂

Forma moja nie dawała żadnych szans na wartościowy wynik, więc potraktowałem go towarzysko asystując swojej Małżonce.
Przy tej okazji, pochwalić ją trzeba – zabrała się za bieganie i jakby faktycznie chciała to by mogła osiągnąć wyniki lepsze niż ja 🙂
Ratuje mnie jednak fakt, że jej ukochany sport to rowery a bieganie to tak przy okazji.

Pobiegliśmy Gallowayem w cyklu 3/1min. Tempo biegu z gatunku wolniejszych, ale starałem się około 6:30-07:00 trzymać. Miało to dać całkiem dobry wynik (najlepszy z tych, które moja Żonka osiągnęła w tym sezonie). Okazuje się jednak, że możliwości miała większe 🙂 🙂 Jeden bieg zrobiła gorzej, drugi zaś lepiej – ten więc wypadł nam po środku.
Nie ma co jednak rozpaczać, biegło się fajnie, przyjemnie (przynajmniej mi). Założona strategia spowodowała zaś, że na mecie zameldowaliśmy się po 00:37:21.

Nieźle. Seria CT powoli się już kończy. Wiadomo, niewiele wywalczyłem wynikowo ale … W tym roku wystartowaliśmy rodzinnie: ja, żona, syn. To duży plus, fajnie, że chce się nam wszystkim jeszcze poruszać.
Wszyscy mamy już wymagane minimum biegów więc ostatnie zawody pewnie potraktuję podobnie. Pobiegnę dla przyjemności.
Ewentualne wyzwania biegowe zaś … może potem 🙂

City Trail Wrocław 2021/22 – Bieg 3

Dawno nic nie pisałem ale spokojnie, żyje się 🙂 I nawet biega, chociaż ciężko coś ciekawego o tym bieganiu sklecić (w połączeniu z lenistwem życiowym dało to długą przerwę we wpisach). Liczę, że jeszcze szanse na odrodzenie są 🙂
W międzyczasie mam jakieś inne pomysły, ale nimi podzielę się w najbliższym czasie.
No dobrze, teraz coś o bieganiu 🙂

Do trzeciego biegu City Trail przystąpiłem w całkiem dobrej formie. Jedno kolano odpuściło całkiem, drugie zaczyna szwankować (ale jeszcze pod kontrolą) 🙂 więc udało mi się po prostu cały poprzedzający miesiąc pobiegać. Delikatnie po te 3-6 km, ale regularnie co zaprocentowało zwyżką formy.
Szczęśliwie również warunki pogodowe nie przeszkadzały więc bieg uważam za wielce udany. Czasowo zrobiłem najlepszy wynik w tej edycji: 26:06 i na mecie zameldowałem się jako 276 osoba z 436.
I fajnie 🙂

Jak to w życiu apetyt rośnie w miarę jedzenia, spodobało mi się uzyskiwanie w kolejnych biegach coraz to lepszych czasów. Niestety… już wiem, że teraz (luty) tak dobrze już nie będzie. Przyplątało się jakieś choróbsko (ale chyba nie to słynne) i niestety teraz treningów wypadło na tyle dużo, że nie ma szans nadrobić. Z tego powodu planuję albo bieżący bieg odpuścić (porobić za to jakieś zdjęcia) albo pobiec rekreacyjnie z Żoną. Zobaczymy.
Liczę, że może w marcu uda się zakończyć serię z przytupem 🙂

City Trail Wrocław – Bieg 5

W miniony weekend (23/02/19) odbyły się kolejne zawody z serii CityTrail Wrocław.

Tym razem zawodników czekała nie lada odmiana – nowa trasa. Z powodu remontu boiska, na którym się kończy, wytyczono nowe miejsce startu, mety. Dodatkowo kawałek trasy prowadził inną drogą.
Trasa w sumie nie gorsza niż poprzednia. Nie ma na niej jakichś utrudnień, zwężeń itp. Jest za to podobne niedoszacowanie dystansu jak na poprzedniej (przynajmniej na moim zegarku wyszło 4,8 km). Myślę, że nikt jednak z tego powodu nie płakał, pozwala to mniej więcej porównywać bieżące wyniki z poprzednimi.

Między wierszami organizatorzy napominają, że w przyszłych edycjach zmiana trasy zagości na stałe. Być może będzie miała taki przebieg jak dzisiejsza. Na powrót do starej już jednak chyba nie ma co liczyć, bo boisko ładnie ogrodzone siatką, nie da się na nie już wejść taką masą ludzi. Czyli trzeba się przyzwyczajać do nowego 🙂

Mroźne warunki, twarde podłoże pozwalały sądzić, iż padnie wiele rekordów. Tak też się stało. 30 zawodników osiągnęło czasy poniżej 17 min, a zwycięzca na mecie zameldował się po 14:56 min (najszybsza kobieta – 18:00 min).

U mnie wiadomo, szału nie było. Niby ostatnie 2 tygodnie to regularny trening (coś tam powoli wracam do lepszych dystansów) ale waga dalej stoi w miejscu. Obawy miałem co do strategii więc mało oryginalnie znów stanąłem w okolicy 25 min. Tym razem wybrałem pierwszy rząd bo wdziałem oczodajny strój i miałem chęć na jakieś zdjęcie z sobą w roli głównej 🙂

Pierwsza fotka jest, liczę na kolejne 🙂

Wiem, że narzekam na to co miesiąc, ale rozwaliły mnie jakieś dziewczyny, które wepchały się jeszcze bliżej przede mnie i debatowały ze sobą jak to one nie pobiegną. Przy czym szacowały swoje tempo na 6 kmin/km najlepiej. Ludzie, po co wy takie rzeczy robicie 🙁 Chyba dla przyjemności przeszkadzania innym.
Czym prędzej jak moja fala ruszyła spacerkiem do przodu, w stronę startu, je ominąłem bokiem. Po co się później przepychać, męczyć.

Odliczanie no i start. Liczby wyglądały tak:
1- 4.38 min
2- 4.55 min
3- 5.06 min
4- 5.04 min
5- 4.00 min

W sumie podobnie jak zawsze. Pierwszy kilometr za szybko, później powolne opadanie z sił. Zwłaszcza ostatni km, pod koniec to zwolniłem fest. Ale, ale.. aż tak tragicznie jednak nie było. Wg. czasów organizatora na metę wbiegłem po 23:38 min, zajmując miejsce 255/493.
W porównaniu do poprzedniego biegu jest postęp, bieżący rezultat był moim drugim najlepszym czasem w tegorocznej edycji. Można być więc z siebie zadowolonym 🙂