Archiwa tagu: lampa

Rechargeable Led Headlamp 609-2

Mimo, że życie coraz częściej uczy mnie, że nie warto ryzykować to ciężko całkiem wygasić żyłkę hazardzisty 🙂
Nie tak dawno temu spacerując po wałbrzyskiej giełdzie zobaczyłem i zakupiłem kolejną czołówkę. Dwadzieścia kilka PLN nie majątek, a nowa zabawka może ucieszyć 🙂
Kupiłem chiński produkt, do którego ciężko nawet znaleźć jakąś konkretną nazwę. Okazuje się jednak, że tanie nie zawsze znaczy złe, co postaram się opisać poniżej.

Żeby nie było, iż jest to jakiś „biały kruk” jak dobrze poszukacie w necie to myślę, że spokojnie traficie na takie lampki.
Na jednej ze stron wynalazłem nawet nazwę kodową tego ustrojstwa – NCV-CVAIA-LT410.

Specyfikacja techniczna (po angielsku, pobrana z netu i trochę uzupełniona przeze mnie). Myślę, że nie ma jednak problemu z odczytaniem.

General
Material: ABS+PC
Lens: optical PS Shuo lens
LED: 1x 5W xpe White LED, 2x Red LEDs
Maximum range: up to 200 meters
Brightness: 160 lumens
Battery: 1200 mAh (BL-5C)
Lighting time: white led full brightness at 4 hours, economic light to be over 30 hours
charging time: 6 hours with usb port
Waterproof grade: IPx4

Dimensions
Main Product Dimensions: 65x47x35 mm (L x W x D)
Weight: 70-79g *w necie podają 70g, w instrukcji 79g. Mi z pomiaru wyszło 76g

Opakowanie zewnętrzne.

Lampka zapakowana jest w szare, kartonowe pudełeczko, na którym oprócz rysunku czołówki znajdziemy też ikonki jej najważniejszych funkcji/możliwości.
Zawartość opakowanie nie kryje nic niezwykłego – czołówka z paskiem, kabel USB i instrukcja obsługi (po angielsku).

Zawartość kartonika 🙂

Obsługa lampki jest dość intuicyjna. Nikt raczej nie powinien mieć problemu z używaniem, nawet jeśli nie zada sobie trudu czytania (ale warto do niej zajrzeć bo jest tam opisany specjalny tryb – sensitive-control mode).
Lewy przycisk (patrząc od tyłu urządzenia) służy do włączania głównej diody. Prawy to włącznik dwóch, czerwonych diód. Przez tryby przechodzi się cyklicznie. W przypadku białej diody jest to – 100% mocy – Tryb ekonomiczny – wyłączona. Czerwone diody świecą ciągle lub migają.
Oba (białe, czerwone) źródła światła mogą działać równocześnie lub osobno.

Czołówka w całej swoje okazałości

Jak wspomniałem czołówka ma jeszcze tryb – sensitive. Moim zdaniem jest to bardzo pożyteczne udogodnienie.
Uaktywniamy go trzymając wciśnięty przez 3 sekundy lewy przycisk urządzenia. Polega ono zaś na tym, że przesuwając ręką z odległości około 15 cm przed lampą gasimy światło. Kolejne przesunięcie włącza je z powrotem. Działa to dużo szybciej niż klikanie na włącznik (i przechodzenie przez wszystkie tryby), no i jest dużo wygodniejsze w czasie biegu (przyciski mają swój opór i nieraz miałem kłopot by je wymacać i wcisnąć kiedy biegłem).

Włączniki obu rodzajów diód
Front
Regulacja pochylenia

Wykonanie całości nie budzi jakichś większych zastrzeżeń. Nic nie odpadło, przyciski działają, regulacja pochylenia trzyma tam gdzie ustawimy, pasek nie odpina się. Jest więc ok.
Nie testowałem tego urządzenia w jakichś hardcorowych warunkach ale jak na bieżącą zimę – lekkie, minusowe temperatury, wilgoć, mgły to nie szkodziło jej to. Nie ma zapoceń, wilgoci w środku.
Akumulator wytrzymuje te 4 godziny świecenia (tyle podaje instrukcja). Wydaje mi się, że pociągnął by spokojnie i więcej, ale uczciwie powiem, nie próbowałem. Szkoda mi było zmarnować ewentualny trening gdyby mi się rozładowała w czasie biegu.
Co warto jeszcze zauważyć to fakt, że akumulator jest wymienialny. Gdyby stracił pojemność to po prostu otwieramy klapkę i możemy włożyć już nową baterię BL-5C.

Odczuciowo, lampa jest dobra ale nie genialna.
Przez swój kształt umieścić trzeba ją płasko na czole. U mnie wychodzi to dość nisko nad oczami i trochę mnie denerwuje. Jak przesunę ją zbyt mocno w górę to z kolei zaczyna się chwiać w czasie biegu. Trochę szkoda też, nie ma w niej dodatkowego paska, który przechodzi przez środek głowy – jest tylko standardowy, po obwodzie.

Świecimy – blisko, dalej i najdalej

Urządzenie, jak widać na zdjęciach generuje światło „dzielone” – w środku mocny, jasny, skupiony punkt i szerszy okrąg (już mniej jasny). Nie jest to mój ulubiony rodzaj ale nie powoduje to wielkiego dyskomfortu. Widać gdzie biegnę, po chwili przyzwyczajam się do takiej wiązki światła. Odpowiednio sterując pochylenie można sobie ustawić tak jak lubimy – czy bliżej pod nogi, czy oświetlanie dalszego terenu.

Być może z załączonych zdjęć nie wygląda to rewelacyjnie ale ilość światła wystarcza. W „moim” lesie nie mam kłopotu z wyczajeniem przeszkód, gałęzi czy dołków.
Ja wolę świecić sobie bliżej pod nogi ale i fani doświetlenia dali (by z wyprzedzeniem zobaczyć ewentualne przeszkody) będą zadowoleni.

10 metrów przed nami

Powyższa fotka pokazuje oświetlenie szlabanu z odległości 10 metrów. Jest on oświetlony ostrym środkiem, słabszy okrąg zaś doświetla nam otoczenie bliżej nas. Da się świecić i dalej (pewnie deklarowane przez producenta wartości w warunkach laboratoryjnych są osiągalne) ale na dobrą widoczność na 200 m to już bym nie liczył.

Jak na wydane pieniądze to powiem krótko, że warto. Nie jest to mistrzostwo świata ale świeci, nie popsuło się i to co ważne jest ekonomicznie (zwłaszcza w kontekście kupowania baterii alkalicznych, potrzebnych np. do opisywanego jakiś czas temu Kodaka).

Latarka czołowa LED LENSER H5 (krótki opis)

Logo strony Test Sprzetu

Latarka czołowa LED LENSER H5 (krótki opis)

Kompletuje powoli wyposażenie do swojego pierwszego ultramaratonu i kiedy dostałem na urodziny tą lampę, nie powiem, że ucieszyłem się 🙂
Po przeczytaniu róznych opinii, sugestii miałem już w głowie mętlik co kupić, a tu problem rozwiązał się samoistnie.

Czołówkę dostajemy w małym pudełeczku w którym oprócz samej lampy dostajemy instrukcję obsługi, ulotkę reklamową i solidny pokrowiec na czołówkę (na pas).

Czolowka Lenser H5

Producent tej lampy pochodzi z Niemiec i nie powiem solidność tu widać. Porównując ją do chińszczyzny jaką miałem w domu widać lepsze spasowanie elementów (zwłaszcza rzuca to się w oczy w gumowym zamknięciu pojemniczka na baterie).

Czolowka Lenser H5

Lampa zbudowana jest z 2 modułów połączonych kabelkiem i elastycznym paskiem na głowę. Część pierwsza to sama czołówka z regulacją kąta pochylenia i szerokości snopa światła. Druga część to pojemniczek na baterie. Ma on jeszcze czerwoną diodę, która pozwala zauważyć nas i od tyłu. Pomysłowe.

Czolowka Lenser H5

Bazując na stronie producenta czołówka ma następujące parametry:

Jasność: 25 lumenów
Zasięg wiązki światła: 70 m
Czas pracy: do 20 godz (na końcu 1 lumen)
Waga: 120 gram
Zasilanie: 3 x bateria AAA
Tryb pracy – ciągły (nie ma tu pulsacji, ściemniania itp).

Nie powiem w teorii nie są to parametry porażające. Sporo lamp (polecanych dla biegaczy), które przeglądałem w necie ma parametry znacznie lepsze. Parametry jednak to nie wszystko (często producenci podają je w różny, naciągany sposób)  więc pozostało sprzęt wypróbować.
Postaram się w najbliższych tygodniach zrobić rzeczywiste porównanie jak świeci ta lampa w odniesieniu do innych jakie mam. Na razie podam odczucia jakie mam po biegu.

Po zainstalowaniu na głowę lampka trzyma się dobrze. W czasie treningu nie zsuwała mi się, paski trzymały.

Regulacja pochylenia to przydatna sprawa. Ja opuszczałem lampę bo w pozycji „prostej” świeciła jak dla mnie za daleko.

Strumień światła jak wspominałem można ustawiać – czy ma być bardziej skupiony czy rozproszony (służy do tego suwak na dole lampy). Podczas biegu nie jest to zbyt wygodne ale się da. Wg mnie lepiej ustawić na początku a później już nie grzebać.
W skrajnych położeniach otrzymujemy wiązkę punktową (świecącą w dal) albo ładny okrąg doświetlający bliższe otoczenie (przy czym okrąg ten ma jaśniejszy obwód, a środek jest lekko ciemniejszy).
Mi przypasowało położenie doświetlania bliskości, ale nie skrajne.

Same odczucia z biegu są ok. Widać po czym biegniemy. Przeszkody są zauważalne, według mnie światła wystarczy.
Nadmienić muszę, że biegłem w szarościach czyli lampa nie mogła pokazać jeszcze całości swoich możliwości :). Dodatkowo była spora wilgoć/lekka mgła co też zmniejsza widoczność.
Sytuacja ta powodowała pewien dyskomfort (niezależny od lampy) bo momentami, we mgle, widać mleczną ścianę a nie szlak. To jednak taki standard i nic się na to nie poradzi.

Werdyktu finalnego na razie nie wydam. Potrzebuję pobiegać z nią jeszcze w całkowitych ciemnościach. Bardzo ciekawy jestem również czy lampy, których producenci deklarują po 100-180 lumenów rzeczywiście generują dużo lepsze światło. No ale taka lampka to już wydatek koło 100-200 zł i raczej się  na niego nie zdecyduję.

Część nawiązań, zdjęć pochodzi ze stron:

https://www.ledlenser.com/uk/headlamps/h5/