Archiwa tagu: memoriał

15 Maraton Jelcz Laskowice – 01/05/2016

Logo maratonu JL

15 Maraton Jelcz Laskowice – 01/05/2016 (11 Memoriał Barbary Szlachetki)

Idea wystartowania w drugim maratonie, w przeciągu 7 dni, narodziła mi się dość przypadkowo i z perspektywy czasu zbyt rozsądna nie była. Czułem to sam ale motywowałem swoją chęć na dwa sposoby. Pierwszy, bardziej poważny to odbycie długiego biegu w stanie lekkiego zmęczenia (trening przed ultramaratonem), a powód bardziej żartobliwy to chęć wygrania pralki (która byłą jedną z nagród w tym biegu). Dodatkowo bieg wydawał mi się ciekawy z racji tego, że to zawody o dość długiej tradycji, a i w miejscowości bliskiej mi zawodowo.
W każdym razie zapisałem się sporo wcześniej, opłaciłem i plan był dobiec do mety nie (dużo) gorzej niż w Warszawie.

Zwyczajowo już (jak na obecne czasy) większość informacji o biegu zamieszczana była na jego oficjalnej stronie:

http://www.maraton-jelcz-laskowice.pl/

Wydaje mi się, że podano je w sposób dostatecznie jasny, ja bowiem nie miałem problemów by się zapisać, zapłacić czy odnaleźć już na miejscu.
By nie tracić czasu w niedzielę, po odbiór pakietów udałem się z moją małżonką dzień wcześniej – w sobotę. Mieliśmy ze sobą dodatkowo upoważnienia na odbiór pakietów dla kolejnych, dwóch zawodników (taki mały rodzinny najazd na Jelcz – w maratonie biegliśmy ja i Michał, moja żona wraz z kolejnym siostrzeńcem na 10 km. Dodatkowo na 10 km startował również mój wujek wiec było nas jak mrówek :)).
Pakiety wzięliśmy bez problemów, upoważnienia jakoś przesadnie dokładnie kontrolowane nie były.

Cena za start w Jelczu Laskowicach nie była wygórowana. Dość długo startowe kosztowało 40 zł, a pakiet dawano całkiem fajny. Koszulka, ręczniczek, izotonik i baton. Wszystko dobrej jakości  – ja jestem zadowolony.

Po wszystkich tych atrakcjach, pozostało więc oczekiwać na start.

Spory dylemat miałem co do stroju biegowego bo z jednej strony prognozy zapowiadały temperatury do 10 stopni, z drugiej pogoda w sobotę zwiastowała raczej słońce. Po namyśle wybrałem opcję na krótko co okazało się bardzo dobrym wyborem. Było wietrznie ale gorąco. Słońce na asfaltowej trasie grzało solidnie i w innym ubiorze było by po prostu za gorąco.
W maratonie pobiegłem więc w butach i spodenkach tych samych co w Warszawie. Koszulkę wziąłem Kalenji (w klubowych barwach USKS Ludwikowice Kł.) Jedyną niezapowiedzianą zmianą (na ostatni moment) okazały się skarpetki. Moje białe kompresyjne skarpety z Lidla okazały się bowiem … podrzeć. Nie zwróciłem na to uwagi bo ostatnim biegu ale gdy uprane wyjąłem z półki to miały solidne dziury na stopach 🙁 Szkoda, spróbuję je pociąć i zrobić z nich same opaski kompresyjne na  łydkę, a tymczasem założyłem podobne ale czarne (też z Lidla ale z jakiegoś późniejszego wypustu).

Do Jelcza dotarliśmy sporo za szybko (bo prawie godzinę przed biegiem). Spokojnie zaparkowaliśmy przy Ośrodku Sportu i Rekreacji, poczekaliśmy na resztę rodzinki no i udaliśmy się w okolice startu.

Biegacze zbierali się powoli, speaker umilał czas opowieściami by przyszło w końcu robić rozgrzewkę i ustawiać się na linii.

Przed startem w maratonie J-L

Razem odbywał się start biegów na 10 km, półmaratonu i maratonu. Nie pchałem się zbytnio do przodu ale w sumie i tak stanąłem sporo przed balonikami na 04:00.

Chwila oczekiwania i start.

Planu na ten bieg raczej nie miałem. Uznałem, że zastosuję strategię z Orlenu czyli cisnąć a później się zobaczy.
Bliskość zawodników na 10 i 21 km powodowała, że cisnąłem chyba nawet za szybko. Kilometry wchodziły po około 05:20 (do 20 km). Od 20 do około 30 km po około 05:30-06:00. Po 30 km zaczął mi się mega kryzys. Zwolniłem znacząco a od punktu odżywczego na około 33 km zaliczyłem zgon formy. Praktycznie w każdym kilometrze szedłem (czasy 07:00-08:00 min/km). Spowodowało to, że do mety dotarłem w 04:20:21. W klasyfikacji generalnej zająłem 136 miejsce.

Na trasie J-LZawiedziony byłem tym wynikiem ale po analizie uznaję, że wcale nie poszło tak źle. Trasa biegu była bardziej wymagająca. Na każdym z 4 kółek były 2 wiadukty (czyli podbiegi). Dodatkowo biegło się w większości po odkrytym terenie a wiało dość mocno. Zwłaszcza od 3 kółka, gdy na trasie zrobiło się już pusto czuło się stopowanie przez wiatr. Swoje na pewno dołożyła też pogoda – jak pisałem wcześniej grzało słońce.
Jako ciekawostkę powiem, że Michała (sporo lepszy ode mnie) miałem w zasięgu wzroku.  Na nawrocie na tzw. torze prób odległość między nami wynosiła około 1 km. Mówił już po biegu, że napędziłem mu sporego strachu gdy na ostatnim kółku mnie zobaczył 🙂 Niestety jemu udało się wtedy przyśpieszyć a ja zwalniałem. No szkoda, szkoda. On dobiegł w około 4 godziny, mi zabrakło tej pary na ostatnie 5 km 🙂

Finish w maratonie

Po biegu wręczono medale, wodę. Można było zjeść ciastko, banana i udać się na ciepły posiłek do szkolnej stołówki. Dawali makaron z mięsem ale słabo mi wchodził bo na trasie sporo piłem i czułem się pełny.
Skoro już o piciu. Punkty odżywcze na trasie były 4 (jak dobrze liczę) i były na nich woda, izotoniki a z rzeczy jadalnych banany i czekolada. Małym zgrzytem okazał się punkt nr. 4 na którym to w pewnym momencie zabrakło kubków. Szczęśliwie kolejny był za około 2 km i dobiegłem. Później już kubeczki mieli.

Ponieważ do momentu dekoracji i losowań nagród było jeszcze sporo czasu udałem się na miejską pływalnię by w spokoju się odświeżyć i przebrać. Darmowy wstęp był w pakiecie, co było fajnym bonusem. Nie wziąłem niestety kąpielówek więc był tylko prysznic a basenowanie odpuściłem.

Bieg ogólnie można powiedzieć, że udany pod względem sportowym. Żona ma dobiegła w swoim tempie do mety. Piotrek wycisnął około 53 min (trochę mniej). Wujek niecałe 58. Michał zaś swoim niezbyt powalającym wynikiem 🙂 wygrał kategorię wiekową, za co jednak należą mu się brawa 🙂

W losowaniu szczęścia niestety nie miał nikt z naszej grupki pozostało więc zebrać się i jechać do domu.

Podsumowując, imprezę w Jelczu uznaję za udaną. Lokalne biegi wcale nie są gorsze niż duże maratony i warto pobiegać też „u siebie”.

XXXI Międzynarodowy Bieg Uliczny o Memoriał Bogusława Psujka – 19/09/2015

 XXXI Międzynarodowy Bieg Uliczny o Memoriał Bogusława Psujka – 19/09/2015

XXXI  Międzynarodowy Bieg Uliczny o Memoriał B. Psujka

Oleśnickie zawody o długiej tradycji. Organizowane przez WKS „Oleśniczanka” już 31 razy.
Dla mnie udział w nich był pierwszym, mimo, że w Oleśnicy mieszkam już ponad 4 lata. Do tej pory na przeszkodzie stawały albo inne zawody ( organizowane w podobnym czasie) albo jakieś inne zrządzenia losu. W końcu więc wypadało wystartować, tym bardziej, że udział w nich miał być punktowany do CAŁA OLEŚNICA BIEGA GRAND PRIX (4 Biegi, z czego trzeba wziąć udział w minimum 3).

Zapisy do zawodów odbyły się standardowo przez DataSport. Trochę mało informacji o biegu zamieszczali jednak na swojej stronie sam klub jak i lokalne media. Może wymagam za dużo (bywalcy biegu pewnie wiedzą wszystko co i gdzie) ale nigdzie nie mogłem wyczytać w jakim miejscu będą wydawane pakiety startowe, mapa trasy. Po analizie regulaminu uznaliśmy z Żoną, że pewnie wszystko będzie na miejscu i wystarczy wyjść z domu trochę wcześniej.
Nie pomyliliśmy się – namiot organizatorów był na placu obok którego miał odbyć się start. Wisiała też lista startowa by sprawdzić swój numer jak i mapka z zaznaczoną trasą.

Sam „pakiet” raczej rozczarowuje. Dostałem numer startowy z agrafkami, reklamową kartkę i talon na posiłek. Trochę niebogato jak na dzisiejsze standardy 🙂

Cóż. Przed biegiem głównym odbywały się biegi poprzedzające (dzieci, sympatycy Oleśnickiego LO) więc ludzi (biegaczy i kibiców) było sporo. Na placu przy starcie odbywały się konkursy, prezentacje były dmuchańce dla dzieci. Piknikowo trochę i można było zając sobie czas czekając na start.

Rozgrzewka, organizatorzy podali, że start będzie przesunięty trochę względem mety i doprowadzili biegaczy na linię startową. Chwila oczekiwania i można było biec.

Na trasie biegu XXXI Memoriał B. Psujka
XXXI Memoriał B. Psujka

Do pokonania było 5 okrążeń po 2 km. Trasa dobrze zabezpieczona i opisana. Policja, wojsko kierowało ruchem więc biegacze nie mieli problemów z poruszaniem się 🙂 Były punkty nawadniające (ja nie korzystałem bo biegłem ze swoją wodą ale przydatne bo słońce grzało dość mocno).

Na trasie biegu XXXI Memoriał B. Psujka

Trasa w większości prowadziła po płaskim, jednak mimo to czuło się podbieg w stronę Rynku. Wyglądał na lekki, troszkę jednak zwalniał 🙂

Bieg XXXI Memoriał B. Psujka

 

Psujek_memorial2

Po przebiegnięciu wymaganych 10 km 🙂 biegacze byli kierowani na prawo, by po krótkim spacerku dostać medal i wodę (tu jednak minus bo gdy ja dobiegłem już jej nie było). Za chwilę mieścił się punkt żywieniowy. Makaron w 3 rodzajach był bardzo dobry i wszedł mi bezproblemowo 😉 .

Bieg XXXI Memoriał B. Psujka

Na zakończenie imprezy nastąpiło wręczenie medali i nagród w kategoriach (open, wiekowe) i … koniec. Kurcze szkoda, poprzednie Oleśnickie imprezy rozpieściły solidnymi losowaniami fantów a tu wielkie nic.
Pozostało iść do domu.

Pod względem osiągniętego wyniku byłem z siebie dość zadowolony. Trasę wg, oficjalnych czasów pokonałem jako 107 (z 146 startujących z czasem 52:35). Wg. mojego zegarka:

Data: 19/09/2015
Dystans: 10,15 km
Czas: 00:52:27
Średnie tempo: 5:10 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Część zdjęć i nawiązań w artykule pochodzą ze stron:

https://www.facebook.com/olesnicabiega?_rdr=p

http://www.wksolesniczanka.pl/strona-glowna/

http://olesnica.naszemiasto.pl/artykul/xxxi-bieg-o-memorial-boguslawa-psujka-bieg-glowny,3515067,gal,t,id,tm.html

http://wyniki.datasport.pl/results1589/