Archiwa tagu: nocny

IX Bieg Szerszenia – Nocny Bieg Świętojański 2023

Czyli mój stały punkt programu na biegowej liście 🙂

Do tegorocznych zawodów podszedłem na sporym wyluzowaniu. Co, gdzie, kiedy zacząłem oglądać w sobotnie przedpołudnie. No dobra, nie spodziewałem się specjalnych zmian względem poprzednich edycji ale zawsze takie rzeczy powinno się kontrolować sporo wcześniej.

Z informacji wyszło mi, że chyba znów delikatnie zmienili trasę w okolicy zamku Oleśnickiego. Hmmm… a może mi się tylko wydaje? W każdym razie tragedii nie widziałem pozostało odebrać pakiet i się szykować.

Z tym szykowaniem to też wyszło tak sobie. Jak pisałem w podsumowaniu maja i czerwca zbyt solidnego przygotowania treningowego nie było. Było za to dość aktywne spędzanie piątku i soboty. A to podróż kolejowa, a to poranna pobudka by pożegnać dziecię jadące na kolonię 🙂 Do tego dużo łażenia po mieście i spory upał. Po pakiet zrobiłem np. dwa spacery bo na necie pisało od 17:30 a na kartce przy bramie 18:30 🙁 Oj, wtopa.
Finalnie, na obiad wciągnąłem u mamusi jakąś smażoną kiełbaskę co też sprawy nie ułatwiało 🙂

Pod koniec dnia czułem już te wszystkie trudny w kościach. Kręgosłup już sztywniejszy, nogi bolą i średnio się chce biegać. Słabo.

Z dość marnym nastawieniem udałem się z Żoną na miejsce startu. Jedyne co widziałem na plus to fakt, że zrobiło się trochę chłodniej. Ustaliliśmy, że zawody zajmą mi przynajmniej 55 min a pewnie bliżej 60. Pyknęła mi parę fotek (na innych z wydarzenia się w sumie nie znalazłem), zrobiłem solidną rozgrzewkę i pozostało czekać na sygnał.

I tu nastąpił cud. Tak zwany dzień konia 🙂

Po starcie trasa poprowadziła w park, w okolicy zamku. Było lekko z górki i po płaskim więc pierwszy kilometr zrobiłem w 5:08. Szybko coś myślę sobie, pewnie za chwilę mnie zmęczy ale szkoda zwalniać jak wszyscy w koło biegną podobnie. No to ciągnę:
01 – 5:08 min/km
02 – 5:08
03 – 5:17
04 – 5:12
05 – 5:10
06 – 5:10
07 – 5:09
08 – 5:03
09 – 5:00
10 – 5:00

Drugi kilometr utrzymałem, później dalej idzie dobrze. Biegnę, biegnę a kryzysu nie ma. Udawało mi się co trochę wyprzedzać kolejne osoby. Delikatnie wprawdzie bo bałem się zbytnio przyśpieszyć ale utrzymywałem ciągle tempo z okolic 05:00. No szok, sam byłem zaskoczony swoją dobrą dyspozycją.

Na mecie, z zapasem sił (wydaje mi się, że mogłem cos tam jeszcze urwać) zameldowałem się po 51:57 min. Szaleństwo 🙂 Wiem, że dla większości to marny czas ale sam od dawien, dawna tak szybko nie biegłem i jestem bardzo zadowolony.

W zawodach zająłem miejsce 68 z 126. Kategoria M40 – 27. Mieszkańcy Oleśnicy -21

Fajnie. To bardzo miła niespodzianka. Niezbyt rozumiem czemu tak się stało ale oby takich niespodzianek było jeszcze jak najwięcej 🙂

VIII Bieg Szerszenia – Nocny Bieg Świętojański

Jak końcówka czerwca to wiadomo trzeba pobiec w Biegu Szerszenia. Nie inaczej stało się więc i w tym roku. Mimo (zwyczajowych) trudności kondycyjnych / słabej formy stawiłem się kilkanaście minut przed startem na dziedzińcu Oleśnickiego zamku.

Jak to po czasach covidowych, także ten bieg trochę skromniejszy, mniej osób na starcie. Ogłaszano też, że nie będzie imprez towarzyszących jak bieg dzieci, pokazy ognia czy wspólna biesiada po zawodach. No szkoda ale cóż…
Organizatorzy miotali się trochę walcząc ze sprzętem nagłaśniającym ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Grzecznie stanąłem na końcu grupy, trochę się porozciągałem i uznałem, że jestem gotowy.

Startujemy

Jak i w paru poprzednich zawodach, nie miałem tu jakoś sztywno wyznaczonego celu. Ot, by wypaść dobrze przed samym sobą 🙂
Pamiętając jak szybko odcięło mnie na Biegu Firmowych tym razem zacząłem dużo spokojniej pilnując by nie lecieć szybciej niż 6 min/km. Chciałem utrzymać to do połowy trasy, a później zobaczyć czy są jeszcze jakieś siły czy będzie się spacerować.

Na trasie 1
Na trasie 2
Na trasie 3

Założenia taktyczne nawet były przestrzegane 🙂 A to zrobiłem kilometr trochę wolniej, a to trochę szybciej ale bez szaleństw. Ostatni nie biegłem, coraz bliżej do połowy i ze zdumieniem odkryłem, że chyba przebiegnę całość (wiem jak to brzmi ale w sumie więcej niż 5 km to nie biegam od dawien, dawna więc… :))
Rozochociłem się trochę, nie powiem więc zacząłem małymi kroczkami wyznaczać cele – a to utrzymać się chwilkę za tym, dojść, wyprzedzić i znów.
Kurcze, fajnie to szło, naprawdę jestem zaskoczony. Tym bardziej, że sobota u nas była upalna (ponad 35 stopni w dzień, słońce) a ja cały dzień praktycznie robiłem sobie coś tam przy aucie. Samo to powinno mnie zniszczyć a tu takie historie 🙂

Udało się dobiec! Metę na zamku minąłem w czasie 1:00:09. Uplasowałem się po tym na pozycji 103 z 146 z czego jestem bardzo zadowolony.
Atmosfera rywalizacji, siły na trasie działają budująco i nie powiem ma chętkę by przyłożyć się bardziej do trenowania przed kolejnymi zawodami. Obym dotrzymał obietnicy 🙂


5 Jubileuszowy Bieg Szerszenia (Oleśnica 23-06-2018)

5 Bieg Szerszenia

W miniony weekend zafundowałem sobie solidną porcję biegania. Nieszczęśliwie trochę złożyło się, że w tym samym czasie wypadły mi 2 zawody, w których koniecznie chciałem wystartować.
Pierwsze z nich to w.w. Bieg Szerszenia. Drugie, niecały dzień później to solidne górskie ściganie – 2 x  Śnieżka.
Na moim poziomie nie ma niestety opcji zrobić dwóch takich biegów na 100% więc po realnej ocenia szans i trudności zadecydowałem, że Szerszenia pobiegnę na zaliczenie a więcej z siebie dam w górach (=więcej będę miał sił).

W nocnym biegu Szerszenia biorę udział już 5 raz, więc jak łatwo policzyć biegłem we wszystkich edycjach od samego początku. Ciekawostką związaną z nim jest fakt, że co roku organizatorzy wprowadzają jakieś zmiany. Najczęściej dotyczą one trasy (chyba co roku prowadzi inaczej), a dodatkowo ulepszenia dotykają też otoczki około biegowej.

W tym roku zmiany były naprawdę duże. Trasa zmieniła się mocno – dodano spory fragment prowadzący przez Oleśnicę, całkowicie gdzie indziej była też baza i meta biegu. Tym razem nie w Atolu  a na oleśnickim zamku.

Z jednej strony „ulepszenia” wyścigu nie pozwalają się nim szybko znudzić. Z drugiej ciężko tu o jakąkolwiek powtarzalność więc nie jest to bieg, który warto wybrać w celu określenia/porównania swojej aktualnej formy.
Ciężko mi jednoznacznie zadecydować co lepsze – ze swojej strony wolałbym chyba ustalić stałą formułę i szlifować ją do perfekcji.

Na ten moment (wyprzedzając fakty) organizatorzy mają co robić za rok bo w bieżącym nie wszystko zagrało bdb. Systematyzując zaś dane:

Otoczka biegowa
Informacja o biegu i zapisach zwyczajowo pojawiła się na stronie organizatora. Zapisy przez Data Sport więc bez kłopotów.

Biuro zawodów zlokalizowane na Oleśnickim Stadionie działało od 18:00 do 20:30 (w dzień biegu). Uznałem, że lepiej uniknąć kolejek i być wcześnie.  Na plus zaliczam, że faktycznie działało i sprawnie wydano pakiet.
Nowością był fakt, że można było podać ilość osób towarzyszących na biesiadzie czyli i one mogły coś zjeść za darmo.

Pakiet solidny. W środku ładny, duży ręcznik, odblaskowa opaska, ulotki, napój izo, kukurydziany chlebek. Sporo różności, przyjemnie tyle dostać w czasach gdy inni dają coraz mniej (niekoniecznie obniżając cenę).

Przed biegiem
Sporo ludzi rozgrzewało się, rozmawiało. Przybyliśmy na start (Stadion) około 20:25. Naszemu małemu zachciało się do ubikacji więc była okazja sprawdzić czy w ogóle jest. Jest 🙂 chociaż ludzi sporo już stało w kolejce.

Organizatorzy robili dla biegaczy rozgrzewkę. Nie uczestniczyłem w niej ale na minus muszę powiedzieć, że praktycznie nic nie było słychać co mówili więc zainteresowanym pozostało patrzyć i naśladować ruchy.

Start – na trasie
Strategię jak pisałem miałem taką, by się nie zjechać zbyt mocno więc uznałem, że pobiegnę tempem treningowym (około 5:30-6:00). Zrobiłem lekką rozgrzewkę i ustawiłem się w końcówce stawki.
Start i wszyscy ruszyli.
Nie było nawet tak źle. Sporo osób okazało się ode mnie wolniejszych więc biegłem i pilnowałem tempa. Od czasu do czasu kogoś dochodziłem. Nie chcę tu się wywyższać (bo słaby ze mnie biegacz) ale przyjemnie było wyprzedzać i czuć, że oddech mam spokojny i daję radę. Daje to pewnego kopa motywacyjnego i w sumie wcale nie gorzej niż biec w czołówce.
Co trochę w moim zasięgu pojawiała się kolejna osoba, którą brałem na cel, wyprzedzałem i biegłem dalej.
Pierwsze 5 km udało mi się realizować zgodnie z planem. Kilometry wchodziły po około 5:30.
Lekkość i wyprzedzanie spodobała mi się na tyle, że w okolicy 5-6 kilometra trochę przyśpieszyłem. Miało to też swój cel, bo trasa odbiła z terenów wodonośnych w Oleśnicę. Kolejna grupka biegaczy była sporo z przodu i zrobiło się koło mnie pusto. Zestresowało mnie to troszkę. Myślę, jeszcze zgubię trasę, lepiej jak ich dogonię. Pościg trwał około 2-3 km (po 5:15-5:11) i zakończył się sukcesem.  Doszedłem ich i powróciłem do początkowego biegu – po 5:30.
W końcówce biegu nastąpił niestety fatalny błąd organizatora. Mimo, że wcześniej trasa była oznaczona dobrze (wstążeczki, światełka), na skrzyżowaniach stali policjanci czy wolontariusze to w parku, przy zamku dobiegliśmy grupą do skrzyżowania alejek na 3 strony, przy którym nikt nie stał, ani nie było widać drogowskazów. Ciemno już było co dodatkowo utrudniało wybranie kierunku. Wydawało mi się wcześniej, że ludzie biegli w prawo (bo ich było wcześniej na trasie tam widać) ale biegacze przede mną pobiegli prosto. Cóż, pewny swego nie byłem to pobiegłem za nimi.
Dobiegliśmy do skrzyżowania z asfaltem i faktycznie inni biegli trochę inaczej.

Słabo. Ciężko powiedzieć kto pobiegł źle. Z GPS wyszło mi 9.61 km więc pozostaje domniemywać, że jednak my. Doła miałem bo gdyby w tym parku był czytnik czasu to już po zawodach,
Ostatnia część biegu to fajny (ale trudny bo pod górkę) finish na zamek. Dobiegłem do mety – oficjalnie 51:19, miejsce 131/267. W M40 -47.

Meta – po biegu
Na dziedzińcu biegu wręczono mi medal. Gdzieś była woda ale nie wpadła mi w oczy.  Widząc za to, już tworzącą się kolejkę szybko stanąłem do grilla. Długo to trwało, ludzie wpuszczali swoich znajomych. Żona mówiła mi, że kibice 🙂 w sumie wyjedli pierwszą turę grilla więc trzeba było czekać dodatkowo aż coś się usmaży. Nie było też np. wody do kawy, herbaty, mieli ją dopiero dolewać i grzać. Trudno, nie narzekam. Widziałem ilu ludzi stało za mną to ja i tak szybko obskoczyłem jadło.
A jedzenie dobre, kalorie dało się nabić szybciutko 🙂

Cóż. Jako, że skoro świt mieliśmy ruszać do Karpacza to odpuściłem czekanie na ewentualne losowania i wróciliśmy do domu.

Podsumowanie.
Biuro, start, pierwsza część zawodów jak najbardziej ok. Później jednak karygodny błąd z oznaczeniem trasy mocno obniżył wrażenia. Szkoda, trasa ciekawa, dość szybka. Za rok orgowie powinni lepiej ją zabezpieczyć i wtedy powinno być już dobrze.  Mimo wszystko – w 2019 ja pewnie wystartują jak co roku 🙂