Archiwa tagu: decathlon

Poncho przeciwdeszczowe Oxylane 520

Zimowy okres nie sprzyja wycieczkom rowerowym ale to dobry czas by przemyśleć czy potrzeba nam jakiegoś wyposażenia na przyszły sezon.

Podczas ostatniej wyprawy rowerowej udało mi się przetestować poncho przeciwdeszczowe z Decathlonu. W teorii model pozycjonowany do wycieczek miejskich całkiem dobrze poradził sobie z dłuższymi trasami turystycznymi.

Jeśli jesteście ciekawi co to jest, jak się to używa to zapraszam na film:

Poncho przeciwdeszczowe Oxylane 520 Decathlon

Klasyka dla początkujących – Buty Kalenji

Kalenji Run Cushion – buty do biegania.

Od zawsze, na różnego rodzaju forach sportowych, pojawiają się pytania początkujących biegaczy jakie buty kupić. Jedną z najpopularniejszych (a przy tym bardzo mądrych odpowiedzi) jest – Kup sobie Kalenji za 50 zł, a jak polubisz/poznasz bieganie później będziesz już sam wiedział co potrzebujesz.

W moim przypadku na ten „klasyczny” but 🙂 zdecydowałem się po około 7 latach biegania. Czy należało go kupić wcześniej postaram się opisać poniżej.

Tytułem wstępu zwrócę uwagę tylko na fakt, że podstawowe buty Kalenji występują w 3 grupach cenowych. 49,99zł (Ekiden One) – 79,99zł (Run Cussion) – 99,99zł (Run Active). Na moje amatorskie oko największe różnice w nich to podeszwa. Im droższy tym solidniejsza, z dodatkiem gumy odpornej na ścieranie. Góra wygląda prawie identycznie (a przynajmniej bardzo podobnie). Ja wybrałem model ze środka stawki – Run Cussion, gdyż obawiałem się zbyt szybkiego wytarcia podeszwy w tych najtańszych (nie mają żadnych wstawek gumowych, tylko samą piankę).

Kalenji Run Cussion w kolorze blue 🙂

No to zaczynamy 🙂

Wygląd zewnętrzny buta to kwestia gustu. Według mnie wyglądają ładnie, sportowo. Skrojone dość zgrabnie ale bez żadnych dodatków upiększających, wzmocnień. Góra to sporo siateczki i tylko małe wstawki tworzywa z przodu, tyły i boku. Wybrać można kilka kolorów (męskie to szare, czarne, niebieskie) więc da się dobrać coś dla siebie.

Run Cussion przez swoją prostotę są bardzo lekkie. Rozmiar 46 jaki wybrałem waży 248 gram. Buty są dość elastyczne. Przód ładnie się ugina, zapiętek tylny mimo, że usztywniany to kamienny nie jest.
Krój buta jest dość wąski. Ja czuję to zwłaszcza przy zakładaniu. Albo trzeba mocno luzować sznurowadła albo ciągnąć by na nogę wlazł 🙂 Po włożeniu jest akceptowalnie – raczej wygodnie, mi nie przeszkadzają.

Całkiem zgrabnie patrząc z boku.

Lekkość, „minimalistyczność” przekłada się na całkiem przyjemne bieganie. Nie przeszkadzają na stopie, nie czuć zbędnej masy. Oddychalność raczej na dobrym poziomie. Noga nie gotowała się w środku.
Jak na ten moment (raczej początek ich używania) zauważyć trzeba, iż pianka całkiem dobrze amortyzuje nierówności jakie napotkamy na trasie. Mimo mojej prawie 90 kg masy, dystanse 5-10 km nie masakrowały mi kończyn dolnych 🙂 A to było jednym z powodu ich zakupów – po powrocie na asfalt starsze buty (innej marki jaką mam) ostro dały popalić moim nogom.
Jakościowo wszystko jest ok, strat w sprzęcie nie zanotowałem 🙂

Ciężko tu wymyślić coś jeszcze. But poprawny, przeznaczony raczej dla początkujących. Dla początkujących, bo wydaje mi się, że przez swoją „delikatność” i prostotę przy dłuższych dystansach całościowych po prostu szybko może stracić właściwości amortyzacyjne. W tych najtańszych pewnie też wytrze się podeszwa.
Niemniej, o ile dobierzemy dobrze jego rozmiar krzywdy nam nie zrobi, a pozwoli poznać co możemy potrzebować w przyszłości biegowej kariery. Polecam spróbować.

Szorty Kalenji Elioplay/Ekiden – krótki opis

Logo strony Test Sprzetu

Szorty Kalenji Elioplay/Ekiden – krótki opis

W swojej biegowej karierze najczęściej używałem długich lub krótkich legginsów. Mam ich sporo, jedne lepsze, inne gorsze. Cechą wspólną większości było to, że po dłuższym biegu (półmaraton, maraton) jednak trochę obcierały w okolicach pachwin. Niby można wrażliwe części smarować wazeliną ale gdzie by pamiętał o tym facet 🙂
W kontekście ultramaratonu lekkie obtarcia mogą jednak urosnąć do rangi poważnych kontuzji i ciągle rozglądałem się za czymś lepszym.

Elioplay
Szorty Kalenji – Elioplay

KALENJI EKIDEN
W swojej szafie miałem lekkie szorty Kalenji Ekiden (z klubowego przydziału ciuchów do biegania). Leżały sobie i leżały aż w końcu zdecydowałem się je wypróbować. I to był strzał w 10-kę 🙂

Kalenji Ekiden
Spodenki biegowe Kalenji Ekiden

Link do opisu producenta – Kalenji Ekiden

Spodenki są świetne. Leciutkie, wygodne. W środku mają wszyte majtki (z jednolitego materiału co uważam za lepsze niż „konstrukcje” siateczkowe).
Rozmiar jest dość uniwersalny bo mimo standardu odzieżowego L, spodenki mam M i są wygodne. Nie cisną, nie uwierają ani też nie utrudniają ruchu.
Oprócz gumki w pasie mają one sznureczki do zawiązywania więc regulacja rozmiaru jest w porządku. I grubsza i chudsza osoba dopasuje je do sylwetki.
Na tyłku trzymają się wyśmienicie. Nie zanotowałem żadnych chęci do ich spadania (co takie oczywiste np. w przypadku legginsów wcale nie jest).
Ekiden-y nie posiada specjalnych stref wentylacyjnych ale ich lekkość i przewiewność jest wystarczająca. Gdy się spocimy widać na nich wilgoć ale szybko schną i nie powodują dyskomfortu biegu.

Jako rekomendację powiem, że biegałem w nich wszystkie swoje ostatnie długie treningi (łącznie z tymi ponad 30 km) i nic mnie nie obciera. Super!

KALENJI ELIOPLAY (GREY-BLUE)
Ponieważ Ekiden, spisywał się bardzo dobrze przy ostatniej wizycie w Decathlonie postanowiłem pooglądać czy nie spodenek podobnych, ale jednak troszkę dłuższych.
Przymierzyłem parę modeli i najbardziej spodobał mi się Elioplay.

Kalenji Elioplay
Spodenki biegowe Kalenji Elioplay

Link do opisu producenta – Kalenji Elioplay

„Konstrukcyjnie” podobne do wyżej opisanych. Przewiewne szorty z wszytymi slipkami (jednolity materiał). Mają jednak w pasie i kroku tkaninę, która dodatkowo ma wspomagać wentylację ciała. Z „ekstrasów” zapinana na zamek kieszonka (nieprzemakalna wg. producenta) + wewnętrzna kieszeń na drobiazgi.
Zbyt wielkie rzeczy do nich nie wejdą ale klucze, mniejszy telefon powinno dać się upchać.

Szorty te mają kilka wersji kolorystycznych. Nie chciałem na lato brać czarnych więc kupiłem model niebiesko-szary.

Elioplay-e wziąłem już w swoim rozmiarze L i są ok. Ani za luźne, ani ciasne. Pasują po prostu 🙂

Podobnie jak Ekideny w czasie biegu spodnie spisują się dobrze. Dyskomfortu nie poczułem, nie przeszkadzają w bieganiu. Nie spadają no i oczywiście nie obcierają.
Prawdziwym testem dla nich będzie 130 km DFBG ale myślę, iż dadzą radę 🙂

Cóż. Oba modele jak na razie są trwałe. Nie widzę żadnych skaz, poprutych szwów. W tej cenie uważam, że warto je mieć.

TEST – Plecak biegowy Quechua MT 5 i MT 10

Logo strony Test Sprzetu

TEST – Plecak biegowy Quechua MT 5 i MT 10

Jeśli planujecie dłuższe biegi poza „cywilizacją” lub po prostu musicie zabierać ze sobą trochę więcej rzeczy niż butelka wody to jednym z przedmiotów „must have” 🙂 powinien być plecak do biegania.

Teoretycznie nerka do biegania też daje spore możliwości transportowe, ale ja uczciwie mówiąc nie byłem nigdy zadowolony z tej, którą  miałem. O ile obciążona kluczami od domu była ok, to po zapakowaniu do niej pełnego bidonu zawsze opadała i mnie denerwowała. Co innego plecak.

W tej chwili posiadam 2, oba Decathlonowej marki Quechua. Pierwszy mniejszy – MT5 ma pojemność 5 litrów, waży 215 gram i mieści w sobie 1 litrowy bukłak na wodę.

Quechua MT 5

Drugi większy MT10  to 10 litrów pojemności, 335 gramów wagi i możliwość transportu 2 litrowego bukłaka.

Quechua MT 10

Oba plecaki wykonane są podobnie. Mają dużą komorę główną (przedzielona w środku materiałem – w jedną część wkłada się bukłak a druga do wykorzystania własnego). Na wierzchu umieszczona jest mniejsza przegródka na drobiazgi. Plusem MT10, oprócz większego bukłaka są umieszczone w dolnych paskach zapinane na zamki kieszonki (w sumie dla tego własnie go kupiłem). Można w nich schować np. telefon, jakiś żel czy inne niezbędne drobiazgi. Możemy z nich korzystać bez ściągania plecaka. Ekstra rzecz.
MT10 pozwala również przymocować do siebie kijki trekkingowe co przydatne może być podczas naprawdę długich wypraw (nie testowałem, jakoś nie mogę się przekonać do kijków).

Quechua MT 10

Oba plecaki są wygodne i można je dopasować do każdej sylwetki. Oczywiście mają solidne paski transportowe.  Wiadomo zakładamy je na ramiona 🙂 ale dodatkowo łączone są one zapinanymi paseczkami na wysokości klatki piersiowej i brzucha. Po zapięciu i wyregulowaniu tego wszystkiego plecak trzyma się stabilnie. Nie skacze, nie ociera.
Trochę szkoda tylko, że w większym pas biodrowy zapina się na  rzep. Niby się on trzyma, ale jednak przy wypchanym plecaku wolałbym mieć normalne zapięcie (MT5 takie ma)

Wykonanie obu solidne. Nie prują się na szwach, zamki działają ok, materiał jest wytrzymały. Prałem je już parę razy w pralce i to także im nie szkodzi. Niektórzy opisują, że plecaki te potrafią farbować – mi na szczęście nic takiego się nie stało.

Co do bukłaków na wodę to jak na razie nie mogę powiedzieć złego słowa. W MT5 mam bukłak oryginalny zamykany od góry na szynę. Da się do niego wlać około 1,2 litra wody  więc nawet trochę więcej niż planował producent.
MT10 kupiłem używany (bez zbiornika) więc na portalu aukcyjnym zakupiłem za dwadzieścia kilka złotych uniwersalny 2 litowy bukłak (Water Bladder 2L Meteor). Zakręcany tradycyjnie okrągłym korkiem. Po wzięciu w rękę sprawiał wrażenie delikatniejszego niż oryginalny niemniej działa, a co lepsze wydaje mi się, że wygodniej się z niego pije. No może nie tyle pije ale po otworzeniu nie chlusta od razu wodą, oblewając nas.

Meteor Water Bladder 2l

Oba bukłaki mieszczą się w swoich kieszonkach. Podwiesza się je na „haczykach” i wyprowadza na zewnątrz rurkę do picia. Plecaki mają na swoich ramiączkach szereg obejm/szlufek pozwalających na aranżację położenia rurki tak jak nam pasuje. Trzeba tym się trochę pobawić. Mi np. raz udało się poprowadzić rurkę przez większość tych szlufek i wprawdzie fajnie przylegała ale coś nie chciała lecieć woda. Wypraktykowałem jednak pasujące mi ustawienie jest ok.

Cóż. Z obu plecaków jestem zadowolony. W większości wypadków wystarczy ten mniejszy. Biegałem z nim parę razy półmaraton w górach (czy dłuższe treningi) i byłem zadowolony. Różnica wagowa między MT5 a MT10 jest jednak praktycznie nieodczuwalna, więc myśląc przyszłościowo polecam MT10. Gdy ktoś dużo pije, 2 litry pozwolą na większy zasięg 🙂 a boczne kieszonki nie powodują konieczności stawania by wyjąc np, komórkę czy coś do jedzenia.

Część zdjęć i odnośników pochodzi ze stron:

https://www.decathlon.pl/sad-mt-5-l-czerwono-biay-id_8300121.html

https://www.decathlon.pl/plecak-mt-10-l-czerwono-biay-id_8300120.html

Decathlon – Czapka z daszkiem RUN + bokserki męskie do biegania Kalenji

Logo strony Test Sprzetu

Decathlon – Czapka z daszkiem RUN + bokserki męskie do biegania Kalenji – krótki opis

Ostatnia wizyta w Decathlonie zaowocowała kilkoma drobnymi zakupami, które postaram się pokrótce opisać.

Czapka z daszkiem biała RUN Kalenji

http://www.decathlon.pl/czapka-z-daszkiem-run-biaa-id_8297137.html

Czapka Kalenji Run

Kalenji Run to model uniwersalny zarówno pod względem rozmiaru jak i przeznaczenia (dla mężczyzn i kobiet).

My kupiliśmy ją dla mojej Żony, gdyż ja posiadam już dwie czapki (jedną starszą Viking Jork i nowszą Asics Orlen Marathon 2015).

Czapeczka wygląda ładnie.  Kontrastujące ze sobą czarne i białe kolory nadają jej sportowego szyku.
Wykonana jest oczywiście z lekkich, syntetycznych materiałów a daszek ma usztywniany. Posiada również obszary wentylacyjne z siateczki.

Czapka Kalenji Run

Pod względem wykonania widać trochę niechlujne szwy w środku, tu i ówdzie wystają jakieś niteczki. Trzeba powiedzieć jednak uczciwie, że te niedoróbki absolutnie nie wpływają na komfort używania. Nic oczywiście się nie pruje czy rozwala. Wszystkie regulacje działają dobrze a sama czapka jest wygodna. Oczywiście spełnia swoją podstawową rolę czyli chroni przez słońcem. Lekkość jej „konstrukcji” powoduje, że dobrze odprowadza wilgoć i nie gotujemy się w czasie biegu.

W tym momencie czapka ma już za sobą kilka czyszczeń (żona czyści ją ręcznie ze względu na daszek) i dalej wygląda dobrze. Kolory nie puściły, nic się nie rozpada.

Ogólnie – polecamy.

Bokserki oddychające do biegania męskie Kalenji (art.729009)

http://www.decathlon.pl/bokserki-oddychajce-mskie-id_8337498.html

Kalenji bokserki

Tym razem zakup typowo dla mnie, podyktowany ciekawością jak sprawdzą się w bieganiu.

Do tej pory na treningach i krótszych zawodach używałem zwykłej bielizny (bawełna z niewielką domieszką sztucznych włókien). Na specjalne okazje 🙂 mam Nike ProCombat ale z nimi nie do końca wiem czy to pierwsza warstwa czy jednak bardziej legginsy.

Nie mogę powiedzieć by taka bielizna jakoś specjalnie mi przeszkadzała – jedyna wada zwykłych majtek to fakt, że po kilkunastu praniach marnie wyglądają i potrafią w nich wyłazić dziury.

Tutaj spodenki wykonane są (podobnie jak Nike) z materiałów syntetycznych (poliester, poliamid, elastan). Powoduje to, że dobrze dopasowują się do ciała, w miarę szybko wyprowadzają na zewnątrz wilgoć no i są dużo trwalsze. Nic się w nich nie rozciąga, przeciera.

Bokserki występują w typowych rozmiarach: S, L, XL.. każdy więc może dobrać je do swojej sylwetki. Ja mimo, że jestem na granicy L/XL wziąłem większe i na tą decyzję nie narzekam. Nie są zbyt luźne ale i nie krępują ruchu.

Na ten moment po kilku biegach w nich (10km, 21km) stwierdzam, że zakup był udany. Kalenji nie obcierają mnie, nie ma problemu ze zużyciem.

Również ten produkt mogę polecić 🙂

Część zdjęć i nawiązań w artykule pochodzą ze stron:

http://www.decathlon.pl/

Zegarki z GPS – Geonaute OnMove 500 (krótki opis)

Test_sprzetu

Zegarki z GPS – Geonaute OnMove 500 (krótki opis)

Kontuzjowana nóżka dalej nie pozwala biegać to kilka najbliższych wpisów będzie „testowych”. Postaram sie opisać trochę biegowego sprzętu jaki mam/miałem.

Na pierwszy ogień pójdzie OnMove 500. Zegarek z GPS, który używałem jakieś 1,5-2 lata temu.

onmove-500_01

Tytułowy czasomierz był moją pierwszą poważna inwestycją w bieganie 🙂 Do czasu jego zakupu używałem telefonu z Endomondo. Jednak noszony na ramieniu telefon nie jest szczytem wygody (a i jakość łapania sygnału też nie powala na kolana) więc zakup zegarka to tak naturalna ewolucja 🙂 którą większość biegaczy z czasem podąża.

OnMove będący jedną z marek Decathlonu zachęcił mnie niedużą ceną zakupu a sporymi możliwościami jakie oferował.

Producent wymiania takie jego zalety (podając za stroną Decathlonu):

1 Moduł GPS
Sirf Star 3.
2 Wodoszczelność
IPX7 – odporność na skropienie wodą.
3 Czas działania
16 godzin użytkowania (przy wyłączonym alarmie wibracyjnym i podświetleniu) – 5 dni czuwania (tryb eco) – Całkowity czas ładowania: 3h30.
4 Tryb treningowy
Trening interwałowy 30/30, łagodny opór, piramida, stopniowe przyśpieszanie, trening personalny, piramida personalna.
5 Tryb wyzwanie
Tryb wyzwanie symuluje współzawodnictwo z wirtualnym przeciwnikiem. Proponujemy 3 rodzaje wyzwań: pokonanie pewnej trasy, na określonym dystansie lub nieograniczone. Możliwe jest również wykonanie testu VMA.
6 Tryb rozciąganie
16 pozycji rozciągających angażujących 5 grup mięśni.
7 Tryb nawigacja
Możliwość ściągnięcia trasy z Geonaute Software lub użycia poprzedniej sesji.
8 Strefa docelowa
Określanie docelowej strefy prędkości. Wskazanie na wyświetlaczu, alarm dźwiękowy i/lub wibracyjny informują o przekroczeniu strefy.
9 Informacje o okrążeniu
Informacje dotyczące okrążenia są oparte na dystansie (np. co km) lub czas (np. co 5 min). Za każdym razem otrzymujesz informację o czasie, dystansie, liczbie okrążeń i średniej prędkości.
10 Widok „mój rytm”
Ta funkcja zapewnia bardzo czytelny obraz strefy docelowej. Wskaźnik oznacza strefę docelową, po której przesuwa się kursor pokazujący bieżącą prędkość.

onmove-500_02

Model 500 różnił się od swojego starszego brata 700 tylko brakiem paska do mierzenia tętna. Po jego osobnym dokupieniu zyskiwał wszystkie funkcjonalności 700. Pasek taki kupiłem sobie osobno i kosztowo jak pamiętam wyszło to i tak lepiej niż 700. Ale nie ukrywam, że zegarek oferowano wtedy w promocyjnej cenie.

Nowe modele (oferowane teraz w Decathlonie 510 i 710) praktycznie nie róznią się niczym od poprzednich. Jedyną istotną ich cechą jest fakt, że treningi ładuje się na stronę internetową podczas gdy do 500/700 dołączany był program do instalowania na PC.
Ciekawostką jest również fakt, że 500/700 w pewnym momencie po aktualizacji oprogramowania transferują się w 510/710 czyli pozostaje nam używać już tylko strony www do ładowania swoich wyników.

O ile w momencie kiedy ja używałem swój GPS wielu użytkowników odradzało dokonanie tej aktualizacji – bo strona www była uboga w porównaniu do programu PC, to obecnie serwis www dopracowano i już bez strachu można się uaktualniać (o ile ktoś jeszcze zakupi stary systemowo OnMove 500/700).

Sam zegarek jest duży i typowo treningowy. Na miasto to bym raczej w nim nie wyszedł.

onmove-500_03

Na ręce trzymał się jednak dobrze. Mimo, że duży rozmiarem to wagą nie przeszkadzał i w czasie biegu żadnego dyskomfortu się nie czuło.

W pudełku z zegarkiem jak dobrze pamiętam był sam zegarek, klips z kablem usb bo komunikacji/ładowania, instrukcje obsługi.

Personalizacja zegarka, ustawienie danych było w miarę intuicyjne, nie pamiętam jakichś swoich większych problemów z nim.
Również soft komputerowy spokojnie dało się ogarnąć.

Mnogość oferowanych w nim opcji pozwala na dość skomplikowane trenowania ja jednak nie będę ściemniał, że z tego korzystałem. Od zegarków GPS oczekuję podstawowych funkcjonalności – by podawały interesujące mnie czas, dystans, prędkość, średnie tempo na km no i dobrze zapisywały trasę (do przejrzenia później na PC). Geonaute wszystkie te możliwości spełniał więc tu muszę go pochwalić. Myśląc jednak przyszłościowo dobrze mieć więcej możliwości czyli OnMove jest rozwojowy również dla zaawansowanego biegacza.

W biegowym używania należy powiedzieć co następuje. Po włączeniu zegarka następuje poszukiwanie satelity, które w tym modelu potrafi trochę trwać.
Parę razy (zwłaszcza gdy podejrzanie szybko zgłosił znalezienie satelitów) pierwszy kilometr wychodził przekłamany.
Później już podczas kolejnych kilometrów biegu nie zdarzało się jednak by stracił sygnał czy podał złą trasę.

W tym momencie opisu można by podsumować już, iż zegarek generalnie jest dobry i warto go kupić. Niestety okazało się, że ma on jednak często wystepującą wadę polegającą na rozszczelnianiu się obudowy. U mnie wystąpiło to po przypadkowym upadku zegarka z komody na dywan. Wiadomo, że jest to pewnego rodzaju zdarzenie losowe jednak od sprzętu sportowego należałoby oczekiwać większej wytrzymałości. Upadek z 80 cm, nie powinien naruszać jego konstrukcji. Przecież podczas biegu w terenie przypadkowe uderzenie w gałąź, zahaczenie o coś może zdarzyć się nie raz i nie dwa.
Po tym rozszczelnieniu podczas kolejnego biegu w większej wilgotności powietrza mój OnMove błyskawicznie zaparował w środku i zwariował. Pikał, nic nie wskazywał a ekran nawet po wyschnięciu pozostał pomarszczony (jakby folia podeszła powietrzem).
Sporo osób na forumach dyskusyjnych również podawało podobny koniec swoich zegarków (i to często nawet bez żadnego „urazu mechanicznego”) dlatego ośmielam się pisać, że może to być wada tego modelu wynikająca z jego sporej wielkości.

Wielki plus należy się jednak Decathlonowi, który zareklamowany zegarek przyjął i zaoferował zwrot pieniędzy lub wymianę na coś innego.

Wziałem Garmin Forerunner 10 ale o nim opowiem w kolejnym teście 🙂

TEST – Buty Kalenji Kapteren Crossover Fw13 (początek testu)

Test_sprzetu

TEST – Buty Kalenji Kapteren Crossover Fw13 (początek testu)

Z butami „terenowymi” nie miałem do tej pory wielkiego doświadczenia, chociaż zupełnym przypadkiem pierwsze moje droższe buty biegowe (które kupiłem jakieś 5 lat temu) okazały się takimi właśnie być. Były to Adidasy Boreal Tr (Trial). Przez pierwsze lata tłukłem je zapamiętale w biegach asfaltowych (a zejścia w teren to były sporadyczne przypadki). Z czasem świadomość człowieka jednak rośnie i uświadomiony co mam zacząłem używać je zgodnie z przeznaczeniem.
Wszystko co dobre się jednak kończy i Adidasy udały się na zasłużoną emeryturę (ostatnie biegi w nich odbyłem jeszcze w tym roku, co mimo, że to był model dla mało wymagających biegaczy, ładnie świadczy o ich wytrzymałości).

Jako, że w tym roku kilka biegów mam w typowo offroadowej stylistyce 🙂 to zacząłem rozglądać się za czymś co umożliwi zejście z chodników, ulic i pozwoli komfortowo pokonywać bezdroża.

Noworoczna wizyta w Decathlonie pozwoliła mi wypatrzyć promocyjną okazję na zakup Kalenji Kapteren Crossover Fw13. I takie właśnie obuwie znalazło się w mojej szafie.

Kalenji_Kapteren_01
Buty te są przeznaczone raczej na mniej wymagające trasy. W opisie producent pisze o około 2 treningach w tygodniu, z czasem do około 2 godzin. Najlepsza dla nich nawierzchnia to nierówne ale raczej suche ścieżki i szlaki. Ot typowe lasy, parki jakich wiele.

Kalenji_Kapteren_04

Pierwsze wrażenie po zakupie jest pozytywne. But o ciekawej stylistyce, bezpiecznych kolorach (nie powinien zniszczyć się w terenie tak jak modele jasne) i solidnym wykonaniu. Żadne niedoróbki, skazy w oko mi przynajmniej nie wpadły.

Kalenji_Kapteren_02Widać od razu, że ten model Kalenji dedykowany jest w teren. Masywniejszy od uniwersalnych butów na asfalt. Podeszwa jego jest dość sztywna. But posiada amortyzację ale nie jest miękki ani nie spowalnia biegu. Boki dobrze trzymają stopę.
Wykonany jak pisałem solidnie co odzwierciedla od razu jego waga – rozmiar 45 waży 376 gram.

Pierwsze założenie i kroki w tym obuwiu przebiegły pozytywnie. Eksperymentowałem trochę z sznurowaniem bo miałem wrażenie, że przy luźniejszym trochę rusza mi się w nim noga. Jednak to tylko wrażenie, bo biegnąc w jednym zasznurowanym mocniej, a drugim troszkę lżej żadnych negatywnych oznak nie zanotowałem.

Do tej pory przebiegłem w nich około 30 km więc tak naprawdę są na początku swojego żywota jednak pierwsze wrażenie mam już wyrobione.
Pierwsze 2 biegi po 5 km przebiegły bez żadnych problemów. But dobrze trzymał się na leśnych nierównościach, nie powodował żadnych obtarć lub dyskomfortu. Ostatni dłuższy bieg (około 23 km w czasie ponad 2 godzin) niestety pokazał, że nie jest to raczej but aż na takie szaleństwa. Dorobiłem się bowiem bąbli na górze najmniejszych palców stóp. Wygląda, że uraża to miejsce koniec osłony przodu buta (wzmocnienie czołowe). Ewidentnie nogą czuć było je w środku obuwia, mimo, że dotykając ręką od środka materiał buta jest jednolity.
Troszkę szkoda. Nie ukrywam, że miałem ochotę zabrać te buty na Bieg Rzeżnika. Widać jednak, że segmentacja modeli biegowych (z oferty Kalenji) nie jest przypadkowa i co inne trzeba kupić chcąc potruchtać po parku, a co inne wybierając się na cały dzień w góry.
W kolejnych update-ach test doniosę jak sprawują się te buty po większym kilometrażu. Może dopasują się lepiej do stopy i jeszcze pokażą swoje mocne strony.

Kalenji_Kapteren_03

Z analizy oferty firmy Decathlon wygląda, że ten model buta nie jest już oferowany. Pewnie można go dostać jeszcze w wielu sklepach jednak jego bezpośrednim następcą powinien być Kalenji Kapteren Exlplorer. W Polsce go jednak nie widzę, są za to prostsze Kalenji Kapteren Discover.

Zdjęcia obuwia użyłem ze strony Decathlon. Moje są ciągle w idealnym stanie (brak jakichkolwiek śladów użycia) wiec szkoda wyważać otwarte drzwi i robić je samemu 🙂

 

UPDATE 1 – 19/10/2015

Mija już ponad 6 miesięcy odkąd mam swoje terenowe Kalenji. O ile w początkowym okresie trochę mnie rozczarowały to muszę powiedzieć, że z czasem zyskują na wartości 🙂
Biegałem w nich już kilka dłuższych biegów – od 10 km do 24 km i jest ok. Nic mnie nie obtarło, bieżnik dobrze trzyma w terenie. Albo ułożyły się lepiej do nogi, albo to kwestia zmiany skarpetek. W każdym razie dyskomfortów brak.
Wizualnie z butami nie dzieje się nic złego. Wszystko trzyma się na swoim miejscu, żadnych przetarć.
Zobaczymy jak to będzie dalej ale jak na razie jest ok.