Bieg Masowy Ulicami Bielawy 2015 – 19/07/2015

Data: 19/07/2015
Dystans: 10,01 km
Czas: 01:00:41
Średnie tempo: 6:04 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit 2015

 Bieg Masowy Ulicami Bielawy 2015 – 19/07/2015

Trochę na ostatni moment wyczaiłem, że w Bielawie (blisko mojej weekendowej miejscówki) będzie bieg na 10 km. W 2014 r. miałem tam przyjemność potuptać to uznałem, że czemu nie w 2015. Zapisałem się, 14/07 zapłaciłem i można było oczekiwać na bieg.

Mały falstart zaliczyłem przy wyjeździe, bo po 2 km od domu okazało się, że nie wziąłem butów. Hmmm… minimaliści byli by zachwyceni, mi jednak wizja 10 km w sandałach trochę nie przypasowała 🙂 Wróciliśmy i na szczęście już ze wszystkim pojechało się na miejsce zawodów.

Bielawa upałem stoi 🙂 Rok temu troszkę pokropiło i później była parówka a tym razem od razu pogoda zaatakowała upałem. Ponad 30 stopni w słońcu, przy asfalcie pewnie z 40. Świetna pogoda by poleżeć, do biegania trochę nie. No ale zapisałem się, to biec trzeba 🙂

Bielawa_01

Zeszłoroczna edycja biegu trochę nie porwała mnie organizacyjnie. No może nie było się do czego przyczepić ale bieg sprawiał wrażenie trochę siermiężnie zorganizowanego. W tym roku liczyłem na lepiej ale wyszło podobnie.
Przy punkcie zapisów (odbioru pakietów) nie było żadnej listy z numerami zawodników. Oczywiście można to sobie sprawdzić samemu w internecie ale skleroza nie boli i taka lista powinna być. Tu nie 🙁 Szczęśliwie panie zapisujące odnalazły mnie po nazwisku (dobrze, że zapisanych było tylko około 170 osób bo inaczej marnie to widzę).
Od razu wyszło kolejne zamieszanie bo przy moim nazwisku nie było adnotacji o wpłacie. Nie dysponowałem niestety potwierdzeniem, smartfona by pokazać wpłatę w necie też nie miałem ale na szczęście uwierzono mi na słowo. Prawie tydzień to mimo wszystko sporo, powinni mieć już to zaksięgowane.
W pakiecie startowym była koszulka techniczna, i numer startowy.
Numer startowy Bielawianie używają przechodnio bo widać było, że mój już solidnie znoszony, z zaśniedziałymi agrafkami (na końcu biegu jak było do przewidzenia numery zbierano).

No ale ok, szczegóły. Jako, że wszystko powyższe udało się załatwić w miarę szybko to wraz z żoną i synkiem udaliśmy się na lody 🙂 a później posiedzieliśmy w cieniu jak większość biegaczy.

O 13:45 dokonałem rozgrzewki, trochę potruchtałem i można było się ustawiać przed startem.
I tu nastąpił jakiś falstart. Na około 3 min przed startem poproszono biegaczy by podeszli z 10-20 metrów do przodu pod taśmę i … strzał.
Żadnego odliczania, mowy startowej, coś za szybko chyba 🙁
Już w ruchu udało mi się zastartować gps (szczęśliwie SpoQ startuje prawie od razu gdy zna już lokalizację) no i się biegło.

Bielawa_02

Trasa miała 5 kółek wokół rynku (połowa lekko z górki, połowa lekko pod). Na obu jej końcach były punkty nawadniające, w połowie „prysznic” wodny. W zeszłym roku mimo to strasznie mnie suszyło więc teraz biegłem trzymając butelkę z izotonikiem. Przydał się bo było naprawdę gorąco.

Mega upały jednak mi nie służą. Po około 5 km przy punktach nawadniających brałem kubeczek i chwilę podchodziłem. Gdzieś od 6 km, w połowie podejścia pod górkę robiłem jeszcze spacerek na picie swojego izotonika.
Pewną przeszkadzajką okazał się też fakt, że jakoś po pierwszym kółku cudownie znikła mi jedna agrafka trzymająca numer i juź do końca biegu wkurzał mnie on łopocząc na koszulce.

Mimo utrudnień udało mi się osiągnąć metę w oficjalnym czasie: 1:00:44 i zanotować 124 miejsce. Tu widać dobitnie jak upał i górki na trasie wpływają na wynik (10 km w Oleśnicy zrobiłem 2 tygodnie temu w 53 min).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po biegu wręczano medale (troszkę ładniejsze niż rok temu ale dalej Bielawa skąpi bo były to medale uniwersalne z dolepioną od spodu plakietką jakiego biegu tyczą), można było wypić kubeczek wody i zjeść arbuza. No i do domu.

Jako ciekawostkę podam fakt, że z 5 minut po naszym ruszeniu do domu przyszła monstrualna burza i niewiele brakowało by zamiast upału na trasie był potop 🙂

Cóż powiedzieć finalnie – bieg jak bieg. Jak pisałem, inne trochę przyzwyczajają do wyższego standardu gadżetów, obsługi ale pewnie nie przeszkodzi mi to spróbować swoich sił za rok.

TRENING (TYDZIEŃ 28+29)

trening

Data: 12/07/2015
Dystans: 10,27 km
Czas: 01:01:47
Średnie tempo: 6:01 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit 2015

Kółeczko po Górach Sowich. Około 2,5 km pod górkę a później już bardziej po płaskiem i lekko z góry.
Ciężko poszedł mi ten bieg bo cały tydzień trochę się obijałem (no może nie całkiem ale nawał pracy nie pozwolił pobiegać).

Data: 15/07/2015
Dystans: 7,85 km
Czas: 00:46:10
Średnie tempo: 5:53 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunarswift +4

Trening w Oleśnicy. Rany ale gorąco. Zrobiłem prawie 8 km i uznałem, że starczy. Kolejny, czwartkowy trening miał być dłuższy 🙂

Data: 16/07/2015
Dystans: 6,26 km
Czas: 00:35:38
Średnie tempo: 5:42 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunarswift +4

Trening w Oleśnicy c.d. Miało być więcej kilometrów a wyszło… jeszcze mniej. Upały mnie jednak pokonały.

Na zakończenie tego (29) tygodnia zaplanowałem 10 km bieg w Bielawie. Od przyszłego tygodnia, powinienem mieć już zakończone wszelkie pozasportowe aktywności (zabierające treningowy czas) i biorę się ostro za powrót do biegów. Pora podszlifować formę bo przyszły miesiąc szykuje się z kilkoma zawodami.

TRENING (TYDZIEŃ 27)

trening

Data: 30/06/2015
Dystans: 5,57 km
Czas: 00:32:38
Średnie tempo: 5:51 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Zwyczajny trening po Oleśnicy. Spokojnym tempem zrobiłem „swoje” 2 kółka i można było uznać dzień za udany.

Data: 04/07/2015
Dystans: 15,01 km
Czas: 01:39:58
Średnie tempo: 6:40 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit 2015

Trasa killer 🙂 Wyciągnął mnie na nią siostrzeniec żony argumentując, że trzeba pobiegać a nie obijać się na grillu 🙂
Pierwszym utrudnieniem był profil trasy: + 270m w górę / -272 m w dół. Może wysokości niezbyt porażające ale większą cześć biegliśmy niestety pod górkę.
Drugą, może jeszcze większą przeszkodą była pogoda.  W cieniu ponad 30 stopni to na asfaltach jeszcze parę więcej pewnie było.
Woda, którą niosłem się przydała.

Data: 05/07/2015
Dystans: 5,02 km
Czas: 00:36:33
Średnie tempo: 7:16 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit 2015

W ramach dobicia jeszcze paru weekendowych kilometrów udałem się na małą przebieżkę z żoną. Mimo, że tempo małe to panujący dalej upał mocno dawał się we znaki. Zmęczyłem się 🙂

 

II Bieg Szerszenia – Nocny Bieg Świętojański (27/06/2015)

II Bieg Szerszenia – Nocny Bieg Świętojański (27/06/2015)

Oj obawiałem się bardzo czy wogóle wystartuję w tych zawodach. Noga wolno wraca mi do siebie i miałem wątpliwości czy zbyt szybkim powrotem do biegów sobie nie zaszkodzę. Skoro jednak poprzednie treningi „wchodziły” bez większych szkód uznałem, że czemu nie. Postaram się wolno, ostrożnie (taaaa….. :))

W zeszłym roku brałem udział w pierwszej edycji tego biegu i wstępnie wiedziałem co i jak. Mimo pewnych niedociągnięć organizacyjnych, podobał mi się klimat tych 10 km więc decyzja o starcie była dobrze przemyślana 🙂
Widzę, że Szerszenie (klub biegowy z naszego miasta) poważnie podchodzą do organizacji swoich zawodów. Na mieście wisiały reklamy, w internecie można było znaleźć artykuły i zaproszenia.
To dobrze zastanawiam się tylko czy to trochę nie przerost formy nad treścią. Limit zawodników to 150  osób i wydaje mi się, że skończył się dużo wcześniej niż zobaczyłem plakaty. Coś czuję, że w przyszłym roku muszą pomyśleć nad bardziej masową imprezą bo sporo osób pewnie odeszło w kwitkiem nie mogąc pobiec.

No ale zaczynając od początku. Ponieważ nie chcieliśmy marnować czasu przed samym biegiem (bo startowała też moja żona) uznaliśmy, że odbierzemy pakiety startowe od razu gdy będzie to możliwe. Na sam bieg przyjdziemy zaś bezpośrednio z domu (blisko mamy więc jest to spory plus).

Pierwszym, lekkim niedociągnięciem był fakt, że na stronię klubu nie znalazłem informacji od której można je brać. Może jestem lewy ale chyba jej tam nie było. Poradziłem sobie na okrętkę. Na innych stronach (reklamujących bieg) byłom info, że o 18:00.

Biuro zawodów (namiot :)) było dobrze opisane, mimo, iż wchodziło się do niego trochę inaczej niż rok temu. Niestety wolontariuszki obsługujące je musiały przepraszać czekających bo … nie było numerów startowych. Kolega mający je przywieźć się spóźnił. Paru nieszczęśników jak my musiało więc poczekać by około 18:15 numerki i torby z gadżetami wziąść.

Zestaw startowy całkiem ładny. Koszulka, picie, pamiątkowy Oleśnicki dukat i makieta bramy do sklejania + trochę kuponów zniżkowych i jakieś kremy. Sporo tego – plus od zbieraczy jak ja 🙂

Przy okazji odbioru wyszło, że zmieniono w tym roku trasę. Startowało się spod Aquaparku. Niby nic ale w pierwszej chwili nie mogłem zajarzyć o co kaman 🙂

Kiedy przyszła odpowiednia godzina doszliśmy z Żoną na miejsce biegu. Panował tu trochę chaos bo nie mogliśmy znaleźć w sumie gdzie jest ten start. Ludzie trochę łazili w te, we wte. Po chwili jednak któryś z biegaczy powiedział, że przecież pod Aquaparkiem i są nawet flagi. Taa :), są ale te 5 min wcześniej gdy tam szliśmy to ich jeszcze nie było.

DIGITAL CAMERA

Chwila oczekiwania na start, rozgrzewka i poszło.

Start, przekraczanie mety (okrążenia) miało bardzo ładną oprawę. Były sztuczne ognie, fajerwerki, świece dymne. Z rozmachem, jeszcze takiego startu nie widziałem.

Sama trasa oznaczona była w sposób czytelny, dużo było na niej wolontariuszu, światełek pokazujących kierunek biegu. Na drzewach tabliczki informujące o zawodach i przepraszające za utrudnienia. Dobrze zrobione, kolejny punkt na +.

Biegnie się na rekreacyjnych trasach Oleśnickich terenów wodociagowych, częściowo po nawierzchni ziemnej, częściowo po asfalcie. Profil trasy w miarę prosty niemniej leciutki podbieg/zbieg też jest. W tym roku pogoda była całkiem dobra. Dość ciepło, troszkę mżyło przed startem ale później nie padało.

Jak i w zeszłym roku biegacze ruszyli naprawdę ostro. Chwilę pobiegłem z żoną ale szybko powiedziałem jej, że spróbuję ostrzej. Biegłem początkowo po około 4:50-05:15 by na ostatnich 2 kilometrach zwolnić do około 05:45. Wyszły niestety niedostatki formy 🙁

Finalnie linię mety minąłem jako 88 z czasem 53:30. Jestem z siebie zadowolony, mimo kontuzji dałem radę 🙂

DIGITAL CAMERA

Po biegu (gdy dołączyła moja 2 połówka) posłuchaliśmy chwilę o czym mówi speaker i udaliśmy się na teren gdzie robiono grilla.
To było dobre posunięcie bo później gdy przyszli już wszyscy, kolejka była na spore stanie.

Przy grillu, podobnie jak rok temu organizatorzy miotali się z nagłośnieniem i dopiero około 23 udało im się włączyć muzykę i mikrofony. Teatr ognia (zaproszony na pokaz) swój występ miał przez to w ciszy.

Cóż. Po jedzeniu, losowanie nagród. Fantów było naprawdę sporo, wydawanie szło sprawnie. Ci co nie wylosowali nic (czyli np. my) na końcu dostali możliwość wziąść sobie resztę gadżetów (podkładki pod klucze, piłeczki itp) więc każdy okazał się zwycięzcą 🙂

Ogólnie jestem zadowolony zarówno ze swojej formy jak i biegu. Ciągle Szerszenie mają co ulepszyć ale należy im się duży plus za inicjatywę i chęci. Ja za rok na pewno wystartuję po raz trzeci :).

Back to life :)

Długo nie pisałem bo pochłonęły mnie różne ważne prace ale nie znaczy to, że sportowo martwy sezon 🙂 O nie, powoli wracam do biegów i treningi odbywają się systematycznie.
No to podsumowując:

trening

 


Data: 20/06/2015
Dystans: 4,64 km
Czas: 00:30:10
Średnie tempo: 6:30 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Bieg w górskim klimacie (2 km pod górkę, 2 w dół) na swojej stałej , sobotniej trasie (Góry Sowie). Ciężkawo trochę ale było ok. Nogi wytrzymały.

Data: 21/06/2015
Dystans: 10,47 km
Czas: 01:18:59
Średnie tempo: 7:32 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Tym razem dla towarzystwa i podniesienia morale mojej żony. Wyciągnąłem ją na trasę 10 km by w końcu spróbowało dłuższego dystansu. Biegliśmy wolniutko, ze 2 przerwy na spacer były. Pokonała jednak ten dystans i była z siebie całkiem zadowolona 🙂

Data: 23/06/2015
Dystans: 5,64 km
Czas: 00:33:41
Średnie tempo: 5:58 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Oleśnickie trasy. Nie szaleję jeszcze z dystansami, cały czas oszczędzam nogę (biegam ciągle w opasce elastycznej na stawie skokowym).

Data: 25/06/2015
Dystans: 5,57 km
Czas: 00:31:54
Średnie tempo: 5:43 min/km
Średnie tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Praktycznie to samo co we wtorek. Zwyczajowe kółeczka po Oleśnicy.

TRENING (TYDZIEŃ 24) – 18/06/2015

trening

 

Dystans: 3,25 km
Czas: 00:20:18
Średnie tempo: 6:15 min/km
Średnie tętno: –

Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Mimo słabej pogody (przed samym wyjściem na ulice przestało padać) uznałem, że pobiegam i dzisiaj.

Biegłem wolno ale troszeczkę zwiększyłem dystans robiąc większe kółko po mojej dzielnicy.

W czasie biegu w sumie żadnych negatywnych sensacji nie doznałem – negatywnych w sensie jakiegoś mocnego bólu, dyskomfortu, bo nogę to jednak trochę czuję jak się leci.

Dłuższe przebieżki jeszcze muszą poczekać, kończynę dolną trochę zmęczyłem.

Od przyszłego poniedziałku zaczynam za to rehabilitację – krioterapia i pole magnetyczne ma mnie postawić na nogi 🙂

Na drewnianych nóżkach :)

Nie zawsze robi się to co mądre ale czasem już inaczej nie można 🙂

Nogę (staw skokowy dokładniej) swoją ciągle jeszcze czuję. Kiedy chodzę jest ok ale przy próbie pokręcenia nią wkoło widać, że do sprawności jeszcze kawałek. Czasem coś ukłuje, czasem efektownie strzeli.

Ile jednak można siedzieć w domu i jeść… nie wytrzymałem we wtorek i musiałem iść pobiegać.

trening

Dystans: 2,29 km
Czas: 00:14:35
Średnie tempo: 6:21 min/km
Średnie tętno: –

Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike Lunaswift +4

Rozumu resztki mi jeszcze jednak pozostały i miało być bardzo ostrożnie i bardzo spokojnie.
Przygotowałem się, założyłem opaskę uciskową, mocniej amortyzowane buty i ruszyłem na wolniutki truchcik.

Wolno, delikatnie i poszło. Noga sama z siebie nie bolała ale jednak dziwne uczucie biec po dłuższej przerwie.
Starałem się pokonywać trasę bez szaleństw ale i przy możliwie naturalnym ruchu stopą. Na basenie bowiem, czując bolesny opór wody, ograniczam ruch i spinam mięśnie by temu przeciwdziałać. Tu (w biegu) miało być naturalnie bez żadnej dziwnej techniki.

Udało się moje mniejsze kółko po Oleśnicy zrobić bez żadnych złych przygód. Głowa chciała oczywiście więcej ale opanowałem to i uznałem, że na początek wystarczy. Po co ryzykować uszkodzenie, nie do końca zdrowej kończyny.

Dzień później czyli w środę rano wybrałem się na basen. Trochę pływania, trochę jaccuzzi i jest dobrze.

Tylko te nóżki takie trochę drewniane, mimo, że dystans i wysiłek niewielki ….

Zegarki z GPS – Garmin Forerunner 10 (krótki opis)

Test_sprzetu

Zegarki z GPS – Garmin Forerunner 10 (krótki opis)

Po awarii swojego OnMove 500 uznałem, że pora przetestować coś innego. W świecie biegaczy dużo słyszy się o zegarkach firmy Garmin i taki też sprzęt nabyłem (dokładniej to wymieniłem w Decathlonie uszkodzony OnMove na FR10).
Trochę zastanawiałem się czy ten model (najprostszy z oferty Garmina) nie będzie dla mnie ubogi ale, że jednym z priorytetów był też fakt by do wymiany nic (albo niewiele) nie dokładać to zaryzykowałem 🙂

garmin_fr10_00

Zegarek otrzymujemy w eleganckim (ale bardzo małym) pudełku z szybką. Oprócz „czasomierza” dostaje się również klips USB do ładowania, skróconą instrukcję obsługi i kilka różnojęzycznych kart gwarancyjnych.
Niby wszystko co potrzeba jest, ale jako człowiek starej daty 😉 trochę tęsknię za czasami dużych pudeł i większej liczby książeczek, wyposażenia itp.

Sam zegarek spodobał mi się. Jest to jedyny GPS (jaki posiadałem do tej pory), który można nosić na ręce jak zwykły zegarek i ani wielkością ani kształtem nie odbiega od normalnych, sportowych zegarków.
Sam wprawdzie nie używam w codziennej eksploatacji zegarków biegowych niemniej dla wielu osób może to być spory plus.

garmin_fr10_02

Pierwsze przejrzenie instrukcji, ładowanie, szybka konfiguracja FR10 (prosta bo prowadzi nas sam przez właściwe menu w języku polskim) i już można biegać.

Łapanie sygnału GPS w sprzęcie Garminina czasowo nie odbiega od innych urządzeń. W słabszych warunkach, nowej dla zegarka lokalizacji trzeba się trochę naczekać. Fajną funkcją w tym modelu jest jego umiejętność zapamiętywania lokalizacji – oznacza to, że jeśli codziennie startujemy w podobnym czasie, w tym samym miejscu to lokalizacja sygnału trwa dużo krócej. Potrafi złapać satelitę nawet po par-parunastu sekundach.
Trzeba być jednak sprawiedliwym i powiedzieć, że gdy coś mu nie pasuje to oczekiwanie na satelitę potrafi być i kilkuminutowe. Parę razy nie wiedziałem czy dalej szuka czy się zwiesił.
Dla własnego spokoju ducha, przed ważnym biegiem polecam go uruchomić odpowiednio wcześniej (w miarę możliwości na odkrytym terenie) i pozwolić mu satelitę złapać. Później zegarek można wyłączyć, wyjść z opcji startowych i właściwe już odpalenie będzie momentalne.

Model ten charakteryzuje się bardzo dobrym mechanizmem GPS. Rysowana trasa jest bardzo dokładna, sygnału nie gubi i jak pamiętam nigdy też nie wariował mi na początkowych kilometrach. Pod tym względem duży plus dla Forerunnera.

Garmin FR10 jako prosty model ma tylko podstawowe opcje biegowe. Do dyspozycji mamy 2 ekrany na których możemy ustawić po 2 dane (możemy je miksować z kilkunastu dostępnych opcji – czas, dystans, prędkość, średnie tempo).
Z opcji treningowych zegarek zapewnia nam do dyspozycji 3 funkcje:
– Interwały biegania/chodzenia. Raczej wiadomo o co chodzi 🙂 Podajemy czas biegu i czas spaceru (odpoczynku),
– Virtual Pacer (czyli wirtualny partner biegowy). Zachęca nas do biegu w ustawionym tempie dając informację, że biegniemy np. za wolno,
– AutoLap. Zegarek automatycznie po 1km (albo 1 mili) podaje nam nasze czasy. Oczywiście lapować można też ręcznie.

W sumie to wszystko. Niby niewiele ale większości pewnie wystarczy. Ja z zestawu funkcji byłem zadowolony. Ustawiłem sobie dane, które mnie interesowały na pierwszym ekranie, włączyłem autolap i więcej do szczęścia nie potrzebowałem.

garmin_fr10_01

Sam bieg z zegarkiem jest przyjemny. Garmin jest lekki, zgrabny. Dobrze trzyma się na ręce i w biegu nie przeszkadza. Z powodu małej wielkości nie dysponuje on wielkim akumulatorem czyli i długim czasem działania. Ja biegłem jednak z nim maraton w czasie około 5 godzin i to jeszcze nie był koniec jego baterii. Troszkę więcej by wytrzymał. Myślę, że 90% populacji to wystarczy. Fani biegów ultra jednak nie  będą z niego zadowoleni. Nie starczy na cały dystans a z tego co wiem, nie ma możliwości ładowania go np. powerbankiem w czasie działania. Po podłączeniu ładowarki wychodzi bowiem z opcji biegu.

Jak narazie raczej podawałem same plusy zegarka. Czy są minusy? Samego zegarka może nie ale mówię wprost, że w pierwszym momencie po zakupie zawiodłem się bardzo na firmie Garmin pod względem oprogramowania.
Po podłączeniu zegarka do komputera i próbach zainstalowania sterowników napotykałem błąd jakiego nie mogłem zrozumieć. Spędziłem nad tym sporo czasu szukając różnych wersji programów, instalując, przestawiając ustawienia. Finalnie co okazało się? … okazało się, że Garminowskie oprogramowanie nie działa już na Windowsie XP jakiego miałem. No trochę katastrofa 🙁 Wkurzyło mnie to mocno bo jednak zmiany komputera czy systemu operacyjnego by obsłużyć zegarek to w planach nie miałem.

Z problemem tym poradziłem sobie na 2 sposoby. Oprogramowanie do Garmina zainstalowałem na nowszym laptopie (jaki na szczęście w domu posiadaliśmy) a treningi z zegarka na swoim komputerze wgrywałem do Endomondo. Bo posiada ono wtyczkę do Garmina i ta z XP działa.
W sumie ze wszystkich swoich zegarków treningi zgrywam do Endomondo (bo umożliwia mi to przejrzenie historii nawet przy padzie PC) więc uznałem to za wystarczające.
W tym momencie używam już PCta z Win 8.1 i tu programy działają bardzo dobrze. Nie ma problemu z wgrywaniem wyników na stronę Garmina, aktualizacjami i inną komunikacją z komputerem.

Powiem szczerze, że w przypadku osób które komfortu używania nowego systemu Win 7,8 nie mają jest to jednak spory problem. Na stronie Garmina można jednak parę opcji personalizujących GPS ustawić, no a bez pełnej komunikacji z PC to tracimy. Dziwna polityka. XP mimo, że stary jednak dalej chyba na większości PC na świecie egzystuje.

Innych istotnych wad FR10 (może poza kilkoma treningami kiedy bardzo długo szukał sygnału GPS) nie widziałem. Nigdy się nie zwiesił, nie musiałem go resetować.

Czy polecam go do zakupu? Tak, jeśli jesteśmy świadomi jego ograniczeń (czasu działania, braku mnogości ustawień, treningów i oczywiście braku możliwości podłączenia pasku pulsometru). Pulsometr obsługuje dopiero FR15.

W chwili obecnej Garmin dałem swojej żonie i używa go z powodzeniem dalej. Mimo, że to model męski, czarny (są damskie trochę mniejsze i kolorowe) to i na jej ręce wygląda i działa ok.

 

Zegarki z GPS – Geonaute OnMove 500 (krótki opis)

Test_sprzetu

Zegarki z GPS – Geonaute OnMove 500 (krótki opis)

Kontuzjowana nóżka dalej nie pozwala biegać to kilka najbliższych wpisów będzie „testowych”. Postaram sie opisać trochę biegowego sprzętu jaki mam/miałem.

Na pierwszy ogień pójdzie OnMove 500. Zegarek z GPS, który używałem jakieś 1,5-2 lata temu.

onmove-500_01

Tytułowy czasomierz był moją pierwszą poważna inwestycją w bieganie 🙂 Do czasu jego zakupu używałem telefonu z Endomondo. Jednak noszony na ramieniu telefon nie jest szczytem wygody (a i jakość łapania sygnału też nie powala na kolana) więc zakup zegarka to tak naturalna ewolucja 🙂 którą większość biegaczy z czasem podąża.

OnMove będący jedną z marek Decathlonu zachęcił mnie niedużą ceną zakupu a sporymi możliwościami jakie oferował.

Producent wymiania takie jego zalety (podając za stroną Decathlonu):

1 Moduł GPS
Sirf Star 3.
2 Wodoszczelność
IPX7 – odporność na skropienie wodą.
3 Czas działania
16 godzin użytkowania (przy wyłączonym alarmie wibracyjnym i podświetleniu) – 5 dni czuwania (tryb eco) – Całkowity czas ładowania: 3h30.
4 Tryb treningowy
Trening interwałowy 30/30, łagodny opór, piramida, stopniowe przyśpieszanie, trening personalny, piramida personalna.
5 Tryb wyzwanie
Tryb wyzwanie symuluje współzawodnictwo z wirtualnym przeciwnikiem. Proponujemy 3 rodzaje wyzwań: pokonanie pewnej trasy, na określonym dystansie lub nieograniczone. Możliwe jest również wykonanie testu VMA.
6 Tryb rozciąganie
16 pozycji rozciągających angażujących 5 grup mięśni.
7 Tryb nawigacja
Możliwość ściągnięcia trasy z Geonaute Software lub użycia poprzedniej sesji.
8 Strefa docelowa
Określanie docelowej strefy prędkości. Wskazanie na wyświetlaczu, alarm dźwiękowy i/lub wibracyjny informują o przekroczeniu strefy.
9 Informacje o okrążeniu
Informacje dotyczące okrążenia są oparte na dystansie (np. co km) lub czas (np. co 5 min). Za każdym razem otrzymujesz informację o czasie, dystansie, liczbie okrążeń i średniej prędkości.
10 Widok „mój rytm”
Ta funkcja zapewnia bardzo czytelny obraz strefy docelowej. Wskaźnik oznacza strefę docelową, po której przesuwa się kursor pokazujący bieżącą prędkość.

onmove-500_02

Model 500 różnił się od swojego starszego brata 700 tylko brakiem paska do mierzenia tętna. Po jego osobnym dokupieniu zyskiwał wszystkie funkcjonalności 700. Pasek taki kupiłem sobie osobno i kosztowo jak pamiętam wyszło to i tak lepiej niż 700. Ale nie ukrywam, że zegarek oferowano wtedy w promocyjnej cenie.

Nowe modele (oferowane teraz w Decathlonie 510 i 710) praktycznie nie róznią się niczym od poprzednich. Jedyną istotną ich cechą jest fakt, że treningi ładuje się na stronę internetową podczas gdy do 500/700 dołączany był program do instalowania na PC.
Ciekawostką jest również fakt, że 500/700 w pewnym momencie po aktualizacji oprogramowania transferują się w 510/710 czyli pozostaje nam używać już tylko strony www do ładowania swoich wyników.

O ile w momencie kiedy ja używałem swój GPS wielu użytkowników odradzało dokonanie tej aktualizacji – bo strona www była uboga w porównaniu do programu PC, to obecnie serwis www dopracowano i już bez strachu można się uaktualniać (o ile ktoś jeszcze zakupi stary systemowo OnMove 500/700).

Sam zegarek jest duży i typowo treningowy. Na miasto to bym raczej w nim nie wyszedł.

onmove-500_03

Na ręce trzymał się jednak dobrze. Mimo, że duży rozmiarem to wagą nie przeszkadzał i w czasie biegu żadnego dyskomfortu się nie czuło.

W pudełku z zegarkiem jak dobrze pamiętam był sam zegarek, klips z kablem usb bo komunikacji/ładowania, instrukcje obsługi.

Personalizacja zegarka, ustawienie danych było w miarę intuicyjne, nie pamiętam jakichś swoich większych problemów z nim.
Również soft komputerowy spokojnie dało się ogarnąć.

Mnogość oferowanych w nim opcji pozwala na dość skomplikowane trenowania ja jednak nie będę ściemniał, że z tego korzystałem. Od zegarków GPS oczekuję podstawowych funkcjonalności – by podawały interesujące mnie czas, dystans, prędkość, średnie tempo na km no i dobrze zapisywały trasę (do przejrzenia później na PC). Geonaute wszystkie te możliwości spełniał więc tu muszę go pochwalić. Myśląc jednak przyszłościowo dobrze mieć więcej możliwości czyli OnMove jest rozwojowy również dla zaawansowanego biegacza.

W biegowym używania należy powiedzieć co następuje. Po włączeniu zegarka następuje poszukiwanie satelity, które w tym modelu potrafi trochę trwać.
Parę razy (zwłaszcza gdy podejrzanie szybko zgłosił znalezienie satelitów) pierwszy kilometr wychodził przekłamany.
Później już podczas kolejnych kilometrów biegu nie zdarzało się jednak by stracił sygnał czy podał złą trasę.

W tym momencie opisu można by podsumować już, iż zegarek generalnie jest dobry i warto go kupić. Niestety okazało się, że ma on jednak często wystepującą wadę polegającą na rozszczelnianiu się obudowy. U mnie wystąpiło to po przypadkowym upadku zegarka z komody na dywan. Wiadomo, że jest to pewnego rodzaju zdarzenie losowe jednak od sprzętu sportowego należałoby oczekiwać większej wytrzymałości. Upadek z 80 cm, nie powinien naruszać jego konstrukcji. Przecież podczas biegu w terenie przypadkowe uderzenie w gałąź, zahaczenie o coś może zdarzyć się nie raz i nie dwa.
Po tym rozszczelnieniu podczas kolejnego biegu w większej wilgotności powietrza mój OnMove błyskawicznie zaparował w środku i zwariował. Pikał, nic nie wskazywał a ekran nawet po wyschnięciu pozostał pomarszczony (jakby folia podeszła powietrzem).
Sporo osób na forumach dyskusyjnych również podawało podobny koniec swoich zegarków (i to często nawet bez żadnego „urazu mechanicznego”) dlatego ośmielam się pisać, że może to być wada tego modelu wynikająca z jego sporej wielkości.

Wielki plus należy się jednak Decathlonowi, który zareklamowany zegarek przyjął i zaoferował zwrot pieniędzy lub wymianę na coś innego.

Wziałem Garmin Forerunner 10 ale o nim opowiem w kolejnym teście 🙂

TEST – Kurtka do biegania SHAMP (wiatrówka)

Test_sprzetu

TEST – Kurtka do biegania SHAMP (wiatrówka)

Niedawno w sieci Aldi pojawiła się lekka i przewiewna kurtka biegowa. W pierwszym momencie myślałem, że będzie to podobny do innych softshell i omijałem ją z daleka, po wzięciu jej jednak w rękę okazało się, że bardzo lekka „wiatrówka”

Takiej kurtki jeszcze nie miałem i po kilkudniowych podejściach do niej 🙂 finalnie zakupiłem. W momencie, w którym dokonywałem zakupu dostępne były modele męskie w kolorze zielonym i ciemnym granatowym. Damskie były jak pamiętam różowe, żółte. Ponieważ uznałem, że ciemny kolor w połączeniu z syntetycznym materiałem może jednak zbyt mocno grzać (mimo, że z założenia kurtkę powinno się stosować w dni chłodniejsze) wziąłem zieloną. Wizualnie zresztą teź mi trochę bardziej pasowała niż ta granatowa.

Kurtka pakowana jest w zwyczajowy (jak na Aldi) worek z tekturką w środku.  Zamki, kieszonki w niej były dodatkowo owinięte bibułką.

Shamp_kurtka

Spodziewałem się, że rozmiarowo będzie jak większość ciuchów marketowych (czyli większa) więc wziąłem L. W domu czekało mnie jednak pewne rozczarowanie bo o ile w nią wszedłem to wydawała mi się ciasna na plecach (na wysokości łopatek ma przeszycie pod którym są otwory wentylacyjne). W tym miejscu właśnie cisnęła. Czym prędzej więc udałem się by wymienić ją na XL. Okazuje się, że „ten typ tak ma” i również XL (mimo, iź lepsza od L) trochę plecy opina. W normalnym ruchu nie przeszkadza to ale podnosząc ręce do góry, kurtka unosi się i pozostaje. Cóż… Pozostaje się przyzwyczaić bo jej atuty jednak rekompensują tą niedogodność.

Kurtka wykonana jest solidnie. Nic podczas używania jej nie zdążyło mi się rozpruć, urwać. Zamki działają dobrze. Jako jej największy atut uważam wagę i małe rozmiary. Można ją spokojnie włożyć do biegowego plecaka i w ogóle jej nie czuć (nawet przy długich biegach). Swoje zadanie spełnia wyśmienicie. Po założeniu chroni od wiatru jak i zabezpiecza przed lekkim deszczem. Jednocześnie otwory wentylacyjne na plecach + siateczki z boku nie pozwalają nam ugotować się podczas jej używania.

Ja jestem bardzo zadowolony z tego zakupu i polecam ją wszystkim, którzy mają dylematy w co ubrać się przy niezbyt pewnej pogodzie.

W pogoni za marzeniami