Archiwa tagu: garmin

Po raz drugi i po raz trzeci

Zachciało mi się koloru to kupiłem sobie kolejne paski do Fenixa.

Pasek chiński numer 2 (bikolor XGSM) miał być tym ostatnim. Zakupiłem go w połowie września (na allegro), więcej się na niego wykosztowałem (bo kosztował koło 59 zł) więc zakładałem, że będę zadowolony.

Bikolor do Garmina

Do pewnego momentu tak było. Paseczek miły w dotyku, faktycznie w dwóch kolorach. To co od razu rzuca się w oczy to solidna klamra i solidne mocowanie quickfit (tym razem jakiś metal).

Niebieska wstawka z fajną fakturą
Tym razem solidne mocowanie QuickFit

Ślady zużycia jakieś na nim się pojawiły co chyba dobrze widać na poniższej fotce. Ale to takie przetarcia, które z daleka w oczy się nie rzucają.

Szlufka trochę dostała „w kość”

Fotki zrobione przy początku października, już prawie szykowałem się do opisu gdy parę dni później … pękł między dziurkami. No świetnie…

Zdegustowany jestem tym faktem. Oczywiście uszkodzenie w miejscu najbardziej używanym czyli pasek nieużyteczny. Na siłę można w sumie ścisnąć ze 2 dziurki dalej (tak czasem robię gdy zależy mi na pomiarze tętna) ale przecież nie o to chodzi. Niewygodne na co dzień.

Cóż. Jak widać większa cena nie eliminuje dziadostwa. Myślałem przez chwilę czy go nie reklamować bo miesiąc to jednak mało ale finalnie odpuściłem. Szkoda czasu, kasy na przesyłki a nie daj Boże przepychanki (jakby nie chcieli uznać). Na ten moment leży, być może spróbuję dokonać przeszczepu mocowania do pierwszego jaki kupiłem.

Jak już złość mi przeszła to uznałem, że zrobię podejście trzecie i ostatnie. Tym razem wyszukałem sobie paseczek sprzedawany w MediaExpercie (oczywiście też chiński). Firma – Tech-Protect IconBand. Kosztował 45 zł (ja dałem 42 bo wziąłem z outletu, z uszkodzonym opakowaniem).

Pasek Tech-Protect IconBand

Kolor ładny, oczodajny. Materiał na pierwszy rzut oka i dotknięcie ręki przyjemny, aksamitny i miękki (zrobiony z jakiegoś silikonu).

Także w tym pasku jest solidna klamra i mocowanie quickfit. Optycznie patrząc chyba takie same jak w poprzednim.

Ładny jest nie powiem
Tu też solidnie

Cóż tu więcej pisać. Mam go niecały miesiąc. Na ten moment „działa” ok. Nie ma śladów zużycia, nic nie wskazuje by miał „paść”. A jak będzie później to się zobaczy 🙂

Podsumowując. Patrząc jak krótko te paski wytrzymują (niezależnie od ceny) to widzę, że ich zakup to czysta loteria. Albo się uda albo nie. Szkoda trochę, do tej pory takich przebojów nie miałem. Kupiony lata temu chińczyk do Suunto, działa do tej pory. Widać szczęście zakupowe to ważna rzecz 🙂
3 paski jakie kupiłem to już około sto kilka złotych wydane i zastanawiam się czy nie lepiej by było polować na jakąś okazję na oryginalny. Pozostawiam to Waszej rozwadze.

Drugie życie – refurbished

O odnowionych przez producenta produktach słyszał pewnie każdy. Nie każdy pewnie miał jednak z nimi do czynienia. Cena wiadomo lepsza ale czy nie będzie to towar z wadami, gorszymi parametrami czy śladami używania? Obawy mogą nas odstraszać od pomysłu zakupu takiego urządzenia.

Specjalnie oznaczone pudełeczko

Do tej pory, sam raczej nie interesowałem się takimi sprzętami. Migały mi tu i ówdzie reklamy ale jak coś kupowałem to albo nowe albo używane. Myślę, że to tylko dlatego, iż nie udało mi się trafić na naprawdę dobrą okazję 🙂

Ostatnio jednak żona poprosiła mnie o pomoc w wyborze innego sportowego zegarka dla niej. Do tej pory używała Garmina Vivoactive 3, który w sumie jej pasował. No, poza czasem działania bo to miał słabe. Bateria w nim działała w sposób dość losowy mimo, że serwis Garmina twierdził, iż jest ok.

Wymagania: może być nowy, może używany ale ma dłuuuuggggoooo działać w trybie GPS. Wiadomo, przynajmniej tak fajny jak w.w. Vivo 🙂 Finalnie zaś – nie najdroższy, powiedzmy tak do 1k PLN.

Wybór niedrogich zegarków dość istotnie zawęża się jeśli zaczynamy szukać czegoś co wytrzyma z GPS ponad 12 godzin w jednym rzucie. I nie jest to przypadek a stała możliwość 🙂
Coś tam oglądałem, coś dumałem, gdy pomyślałem o Fenixie 5s. I pewnie bym jej taki polecił gdyby nie rzuciła mi się w oczy oferta Fenix 6s refurbished. Kosztował tyle co używane 5s, gwarancję wiadomo ma normalną no to bierzemy.

W zestawie są…

Nie będę tu przedłużał lania wody. Warto. Zegarek wygląda jak nowy. Nie ma żadnych śladów używania, żadnych skaz, wad. Na ekranie folijka taka jak w nowych. W pudełeczku (jak widać specjalnym) w sumie to co w nowym – zegarek, ładowarka, instrukcje.
Cóż… sprzęt działa tak jak powinien, teraz czasu GPS jej na pewno nie zabraknie 🙂

Z przodu (już odpalony)

Wiedząc teraz co to jest (przynajmniej w wydaniu Garmina) myślę, że nie warto bać się sprzętów refurbised.

Z tyłu

Finalnie mała uwaga – w aukcji na której go kupowałem była informacja, że producent nie gwarantuje pełnej wodoszczelności (jaką ma nowy). Nie wiem czy to asekuracja czy faktyczne ograniczenie ale warto wiedzieć. Dla nas w sumie to żaden problem bo żadne z nas w żadnym zegarku nie pływa, nurkuje.

Garmin Fenix 6X Pro – cena spokoju

Po różnych, opisywanych na blogu, przebojach z zegarkami GPS pod koniec grudnia 2020 uznałem, że pora się ogarnąć i kupić coś, co „powinno” działać i mieć wszystkie potrzebne mi opcje.
Tym sposobem wróciłem z powrotem do produktów Garmina (kiedyś miałem FR10) i kupiłem sobie Fenix 6x Pro.

Garmin Fenix 6x Pro

Nie będę się tu silił na jakieś testy – tych jest w necie tysiące. Co może, jakie ma opcje znajdziecie sobie sami.

Po ponad roku używania chciałem po prostu powiedzieć, że jest dobrze 🙂
Nie znam pewnie nawet połowy jego możliwości, nie potrzebuję ich na ten moment. Nie analizuję czy tętno/trasa zapisały się z dokładnością do 1 uderzenia/metra.

Wiem za to, że:
– działa niezawodnie, nie zawiesza się (i zegarek i aplikacja),
– wytrzymuje prawie 27 dni między ładowaniem,
– nie mam żadnych szans wykonać treningu, który by się nie zmieścił w jego pamięci,
– sygnał GPS zawsze łapie mi w ciągu kilku – kilkunastu sekund. W sporcie, nie gubi go,
– otrzymuję mnóstwo danych, które jak najbardziej wyglądają realnie,

I to wystarczy bym był bardzo zadowolony 🙂

Fenix nie jest tani, Jeśli jednak do tej pory mieliście takie przeboje jak ja to może warto zainwestować? Tym bardziej, że okazje zakupowe pewnie będą się pojawiać coraz częściej – w końcu na rynku pojawił się już jego następca – Fenix 7.

Pobiegane 🙂

Zegarki z GPS – Garmin Forerunner 10 (krótki opis)

Test_sprzetu

Zegarki z GPS – Garmin Forerunner 10 (krótki opis)

Po awarii swojego OnMove 500 uznałem, że pora przetestować coś innego. W świecie biegaczy dużo słyszy się o zegarkach firmy Garmin i taki też sprzęt nabyłem (dokładniej to wymieniłem w Decathlonie uszkodzony OnMove na FR10).
Trochę zastanawiałem się czy ten model (najprostszy z oferty Garmina) nie będzie dla mnie ubogi ale, że jednym z priorytetów był też fakt by do wymiany nic (albo niewiele) nie dokładać to zaryzykowałem 🙂

garmin_fr10_00

Zegarek otrzymujemy w eleganckim (ale bardzo małym) pudełku z szybką. Oprócz „czasomierza” dostaje się również klips USB do ładowania, skróconą instrukcję obsługi i kilka różnojęzycznych kart gwarancyjnych.
Niby wszystko co potrzeba jest, ale jako człowiek starej daty 😉 trochę tęsknię za czasami dużych pudeł i większej liczby książeczek, wyposażenia itp.

Sam zegarek spodobał mi się. Jest to jedyny GPS (jaki posiadałem do tej pory), który można nosić na ręce jak zwykły zegarek i ani wielkością ani kształtem nie odbiega od normalnych, sportowych zegarków.
Sam wprawdzie nie używam w codziennej eksploatacji zegarków biegowych niemniej dla wielu osób może to być spory plus.

garmin_fr10_02

Pierwsze przejrzenie instrukcji, ładowanie, szybka konfiguracja FR10 (prosta bo prowadzi nas sam przez właściwe menu w języku polskim) i już można biegać.

Łapanie sygnału GPS w sprzęcie Garminina czasowo nie odbiega od innych urządzeń. W słabszych warunkach, nowej dla zegarka lokalizacji trzeba się trochę naczekać. Fajną funkcją w tym modelu jest jego umiejętność zapamiętywania lokalizacji – oznacza to, że jeśli codziennie startujemy w podobnym czasie, w tym samym miejscu to lokalizacja sygnału trwa dużo krócej. Potrafi złapać satelitę nawet po par-parunastu sekundach.
Trzeba być jednak sprawiedliwym i powiedzieć, że gdy coś mu nie pasuje to oczekiwanie na satelitę potrafi być i kilkuminutowe. Parę razy nie wiedziałem czy dalej szuka czy się zwiesił.
Dla własnego spokoju ducha, przed ważnym biegiem polecam go uruchomić odpowiednio wcześniej (w miarę możliwości na odkrytym terenie) i pozwolić mu satelitę złapać. Później zegarek można wyłączyć, wyjść z opcji startowych i właściwe już odpalenie będzie momentalne.

Model ten charakteryzuje się bardzo dobrym mechanizmem GPS. Rysowana trasa jest bardzo dokładna, sygnału nie gubi i jak pamiętam nigdy też nie wariował mi na początkowych kilometrach. Pod tym względem duży plus dla Forerunnera.

Garmin FR10 jako prosty model ma tylko podstawowe opcje biegowe. Do dyspozycji mamy 2 ekrany na których możemy ustawić po 2 dane (możemy je miksować z kilkunastu dostępnych opcji – czas, dystans, prędkość, średnie tempo).
Z opcji treningowych zegarek zapewnia nam do dyspozycji 3 funkcje:
– Interwały biegania/chodzenia. Raczej wiadomo o co chodzi 🙂 Podajemy czas biegu i czas spaceru (odpoczynku),
– Virtual Pacer (czyli wirtualny partner biegowy). Zachęca nas do biegu w ustawionym tempie dając informację, że biegniemy np. za wolno,
– AutoLap. Zegarek automatycznie po 1km (albo 1 mili) podaje nam nasze czasy. Oczywiście lapować można też ręcznie.

W sumie to wszystko. Niby niewiele ale większości pewnie wystarczy. Ja z zestawu funkcji byłem zadowolony. Ustawiłem sobie dane, które mnie interesowały na pierwszym ekranie, włączyłem autolap i więcej do szczęścia nie potrzebowałem.

garmin_fr10_01

Sam bieg z zegarkiem jest przyjemny. Garmin jest lekki, zgrabny. Dobrze trzyma się na ręce i w biegu nie przeszkadza. Z powodu małej wielkości nie dysponuje on wielkim akumulatorem czyli i długim czasem działania. Ja biegłem jednak z nim maraton w czasie około 5 godzin i to jeszcze nie był koniec jego baterii. Troszkę więcej by wytrzymał. Myślę, że 90% populacji to wystarczy. Fani biegów ultra jednak nie  będą z niego zadowoleni. Nie starczy na cały dystans a z tego co wiem, nie ma możliwości ładowania go np. powerbankiem w czasie działania. Po podłączeniu ładowarki wychodzi bowiem z opcji biegu.

Jak narazie raczej podawałem same plusy zegarka. Czy są minusy? Samego zegarka może nie ale mówię wprost, że w pierwszym momencie po zakupie zawiodłem się bardzo na firmie Garmin pod względem oprogramowania.
Po podłączeniu zegarka do komputera i próbach zainstalowania sterowników napotykałem błąd jakiego nie mogłem zrozumieć. Spędziłem nad tym sporo czasu szukając różnych wersji programów, instalując, przestawiając ustawienia. Finalnie co okazało się? … okazało się, że Garminowskie oprogramowanie nie działa już na Windowsie XP jakiego miałem. No trochę katastrofa 🙁 Wkurzyło mnie to mocno bo jednak zmiany komputera czy systemu operacyjnego by obsłużyć zegarek to w planach nie miałem.

Z problemem tym poradziłem sobie na 2 sposoby. Oprogramowanie do Garmina zainstalowałem na nowszym laptopie (jaki na szczęście w domu posiadaliśmy) a treningi z zegarka na swoim komputerze wgrywałem do Endomondo. Bo posiada ono wtyczkę do Garmina i ta z XP działa.
W sumie ze wszystkich swoich zegarków treningi zgrywam do Endomondo (bo umożliwia mi to przejrzenie historii nawet przy padzie PC) więc uznałem to za wystarczające.
W tym momencie używam już PCta z Win 8.1 i tu programy działają bardzo dobrze. Nie ma problemu z wgrywaniem wyników na stronę Garmina, aktualizacjami i inną komunikacją z komputerem.

Powiem szczerze, że w przypadku osób które komfortu używania nowego systemu Win 7,8 nie mają jest to jednak spory problem. Na stronie Garmina można jednak parę opcji personalizujących GPS ustawić, no a bez pełnej komunikacji z PC to tracimy. Dziwna polityka. XP mimo, że stary jednak dalej chyba na większości PC na świecie egzystuje.

Innych istotnych wad FR10 (może poza kilkoma treningami kiedy bardzo długo szukał sygnału GPS) nie widziałem. Nigdy się nie zwiesił, nie musiałem go resetować.

Czy polecam go do zakupu? Tak, jeśli jesteśmy świadomi jego ograniczeń (czasu działania, braku mnogości ustawień, treningów i oczywiście braku możliwości podłączenia pasku pulsometru). Pulsometr obsługuje dopiero FR15.

W chwili obecnej Garmin dałem swojej żonie i używa go z powodzeniem dalej. Mimo, że to model męski, czarny (są damskie trochę mniejsze i kolorowe) to i na jej ręce wygląda i działa ok.