Archiwa tagu: tył

SKS DASHBLADE 26-27.5 MTB błotnik tylny

Jako, ze gwiazdka (bardziej gwiazdor z pomocą mojego portfela 😉 ) obdarował moja Żonę takim cudem to chciałem trochę o nim napisać.

Błotnik potrzebny był jej do górskiego roweru na kolach 29″. Jako, ze na różnych aukcjach tak samo wyglądające opisane były tez w zakresie 26-29″ zaryzykowałem i go zakupiłem. Faktycznie na metce podane są mniejsze kola ale spoko, nie powinien to być większy problem.

SKS Dashblade w całej okazałości

Sam błotnik wykonany jest estetycznie i solidnie. Tworzywo nie sprawia wrażenia tandetnego, kształty błotnika pasują do agresywniejszego, sportowego stylu roweru MTB. Nie był on najtańszy więc złe by było gdyby było inaczej 🙂

Logo producenta

Najwieksza ciekawostka tego błotnika jest mocowanie. Nie dokręca się tu obejm śrubkami ale są dwie klamerki i pasek, który opłata sztyce. W teorii ma to upraszczać montaż.
W sumie tak, nie trzeba nic dokręcać ale szczerze nie porwało mnie to rozwiazanie. Wyglada to tak, ze przekładamy pasek przez sztyce, główna klamrę zamykamy a później otwiera się druga klamrę, dociąga pasek i finalnie ja zamyka. Niby proste ale nie jest zbyt łatwo dobrze naciągnąć całość na rowerze. Mi lepiej robilo się dopasowanie „na oko” czyli poza maszyna a później dopiero przymierzało na jednoslad.

Klamra główna.
Klamra główna. Widać gumowy element stabilizujący całość na sztycy.

Finalnie jakoś to wyszło, trzyma się na swoim miejscu. W tylnej części obejmy jest gumowa kształtka, która ma przeciwdziałać kręceniu się błotnika na rurze. Ja dodatkowo podlozylem kawałek gumy pod taśmę by zniwelować lekki luz paska (wynikający z problemów z idealnym dopasowaniem) i dodatkowo całość ustabilizować. Jest ok, trzyma się i nie kręci 🙂

Przez ta klamrę dociągamy pasek. Pod nim ukryta śrubką do regulacji pochylenia.

Żeby nie było tak do końca beznarzędziowo to regulacje pochylenia błotnika górą-dol robi się już tradycyjnie imbusem.

Błotnik w czasie jazdy zachowuje się poprawnie. Nie opada, nie przekręca. Chroni przed większością błota jakie lądowało na plecach ale jak się postaramy (szybka jazda, dużo wody) coś tam potrafi dolecieć. Może to kwestia regulacji, pewnie przydaloby się go jeszcze pochylić bardziej do góry. Na obecna chwile jest jednak ok. Często różne tańsze jakie miewałem do tej pory potrafiły się rozkręcać, opadać a tu mamy spokój. Polecam.

Na dniach powinien jeszcze dojść do nas błotnik przedni tej firmy, postaram się więc opisać i jego.

Bagażnik rowerowy tylny alu 20-29″

Nadrabiając zaległości w opisie różnych różności chciałbym przedstawić Wam parę akcesoriów rowerowych jakie zakupiłem w 2022r.

Przed ostatnią wyprawą rowerową stanąłem przed koniecznością zakupu bagażnika rowerowego na tył. Dotychczas albo nie były mi takie potrzebne albo rowery jakie posiadałem już je miały.
Z tego powodu po analizie tysięcy ofert uznałem, że trzeba poszukać coś lekkiego, uniwersalnego no i oczywiście taniego 🙂

Finalnie na placu boju stanęły dwa chińskie wynalazki poniżej 100 zł – jeden montowany do sztycy, a drugi tradycyjnie przykręcany do ramy roweru.
Wizualnie podobał mi się bardziej ten na sztycę ale miałem obawy czy będzie dostatecznie stabilny i wytrzymały (nie będzie opadał, przekręcał się na rurze) no to kupiłem poniższy.

W opisie sprzedawców można znaleźć, że jest to wytwór firmy Eries, jest z aluminium i nadaje się do rowerów z kołami 20-29″ (także z tymi mającymi hamulce tarczowe).

Bagażnik przychodzi do nas w formie zdemontowanej (szczęśliwie nie całkiem bo w pakiecie chyba nie było instrukcji :)) ale rozkręcony na mniejsze sekcje. Ot jak na zdjęciu poniżej.

Bagażnik tylny przed i po montażu

Na pierwszy rzut oka wyglądało to groźnie ale jednak patrząc na obrazki w aukcji udało mi się ogarnąć co gdzie powinno się znaleźć.

Wszystkie niezbędne części w opakowaniu były, zabrałem się więc ochoczo za montaż. Bardzo przydatna do tego jest pomoc drugiej osoby. By dobrze go wypoziomować nie można od razu skręcić do oporu wszystkich śrub i wtedy lata jak pijany 🙂 Samemu to droga przez mękę.

No ale… z wsparciem Żony udało się go umiejscowić na rowerze, ustawić sensownie i już dokręcić na gotowo. Ze skręcaniem śrub warto uważać – nie przeginać z siłą (bo to jednak wytwór chiński, aluminium tu i tam szkoda sobie coś urwać). Ja nic nie uszkodziłem i oto bagażnik prezentował się w pełnej krasie 🙂

Już na rowerze 🙂

Krasa jest taka se (bądźmy uczciwi). Owszem wygląda ładnie, widać jednak z bliższa pewną niechlujność wykonania (krzywe spawanie rurek), które powodują lekkie odstawanie górnego „przycisku” (widać chyba na obrazku).
Dodatkowo , u mnie po najlepszym (wg mnie ustawieniu tak by nie wystawał bardzo do tyłu) niestety trzeba było dać błotnik nad nim. Ogranicza to nieco funkcjonalność sprzętu ale to już nie wina bagażnika, ot taki urok wszystkich komponentów (rower, chlapacz, bagażnik). Mi to jakoś nie przeszkadza, priorytetem było mocowanie sakw do boku.

Kolejny widoczek bagażnika

No powiedzmy, że ok. Rureczki bagażnika, w porównaniu do stalowych, są grubsze i troszkę miałem stracha czy będzie to „działać” z moimi sakwami. Trochę dziwnie też rozstawione są poprzeczki w bagażniku musiałem trochę nakombinować się jak sakwy ustawić. Szczęśliwie da się je założyć, przywiązać rzepami i trzyma się to jak należy. Każde kolejne zakładanie, ściąganie toreb kiedy już nabierzemy wprawy idzie coraz sprawniej.

Standardowy rozstaw – pasuje każde światełko

Od razu po montażu bagażnik został „rzucony na głęboką wodę” bo uczestniczył w objeździe Tatr, o którym pisałem tu:

Rowerem wokół Tatr

Powiem uczciwie, że sprawdził się bardzo dobrze. Obciążony sakwami, wytłuczony na krzywych drogach trzymał się bardzo dobrze. Nic się nie urwało. Nic się nie poluzowało – nie musiałem dokręcać żadnych śrubek na szlaku ani już po.

Finalnie należy więc powiedzieć, że sprzęt warty jest swojej ceny. 79 zł jakie za niego zapłaciłem to nie majątek. Owszem widać, że to tania chińszczyzna, ma niedokładności spasowania itp. ale skoro dał radę dla mnie ok.