Archiwa tagu: grudzień

Maratońskie przygotowanie – grudzień 2022

Mimo, że to dopiero początek przygotowań jestem bardzo zadowolony z faktu, że udało mi się zrealizować plan przewidziany na grudzień.

Podczas całego miesiąca przebiegłem 131,5km. Zrealizowane było to podczas takich treningów:

01/12 – 4,1km
03/12 – 5,2km
04/12 – 4,2km

06/12 – 7,2km
08/12 – 5,9km
10/12 – 4,6 km (City Trail)
11/12 – 8,9km

13/12 – 7,2km
15/12 – 7,2km
17/12 – 6,8km
18/12 – 4,9km

20/12 – 10,3km
22/12 – 10,4km
24/12 – 5,5km
25/12 – 10,4km

27/12 – 12,1km (T:1:18:23, śr. tempo:6:28min/km, śr. tętno:152 ud/min)
29/12 – 6,1km (T: 37:56, śr. tempo: 6:15min/km, śr. tętno:151 ud/min)
31/12 – 10,4km (T: 1:07:30, śr. tempo 6:29min/km, śr. tętno:153 ud/min)
01/01 -6,2km (T: 40:37, śr. tempo 6:30min/km, śr. tętno: 149 ud/min)

Początek miesiąca to jeszcze takie moje zwykłe truchtanie nie będę więc wymyślał tu jakiejś głębszej ideologii. Biegałem spokojnie, jedynym przerywnikiem był wrocławski City Trail gdzie należało trochę szybciej przebierać nogami 🙂

Głównym założeniem miesiąca (jak pisałem wcześniej) było regularne realizowanie treningów (biegów 4x na tydzień) i spokojne zwiększanie dystansu. Tak by znów przyzwyczaić się do obciążeń biegowych.

Widać to najbardziej w ostatnich dwóch tygodniach grudnia. W bieganiu pojawiły się odcinki 10 km. Robię je tempem konwersacyjnym, staram się na niskim tętnie (max. zmierzony zegarkiem mam 193 ale większość ostatnich treningów jest w górkach więc ciężko się tu tylko tętnem sugerować) i widzę, że jest całkiem ok. Przebiegam je bez problemów, na końcu mam siłę. Nie pojawiły się też żadne dolegliwości, urazy z czego jestem zadowolony najbardziej. Dobrze to rokuje na przyszłość.

Plan na styczeń jest podobny, z tym, że dystanse ponad 10 km muszą pojawiać się już regularnie, praktycznie w każdym treningu. Nie chcę jeszcze w jakiś hardcorowy sposób wykonywać długiego wybiegania (by nie przeciążyć się) więc stawiam na regularność całości. W lutym myślę, że będzie czas na już wyraźniejsze akcentowanie długich wybiegań.

Grudzień 2020 i Podsumowanie całości roku

No i ten tego… miał ten grudzień trochę lepszy być a wyszło jak zawsze. Wskazówka na liczniku zatrzymała się na 119,5 km. Coś w podobieństwo listopada.

Na swoją obronę podam, że mniej było spacerów w tej liczbie a więcej czystego biegania. Ile dokładnie to jednak nie podam 🙁 Strava coś w tej materii jest dla mnie nieczytelna całkowicie. Nie umiem prosto kliknąć i podzielić sobie ile było biegów, ile spacerów ile roweru.
Pewnie się da ale jakoś nie czuję się na siłach i chęci w tym jeszcze grzebać, douczać 🙂

Sprzętowo robię teraz mały come-back do stajni Garmina więc myślę, że od stycznia wszystkie treningi będą zapisywane w jednym systemie. Może wtedy uda mi się uzyskać interesujące mnie (statystycznie) liczby.

* I tak… Grudniowe bieganie było w sumie takie jak i poprzednie okresy. Nijakie. Regularne (co parę razy już pisałem) ale nierozwojowe. Zmuszam się by pobiegać coś dłużej, jak już z raz, dwa o dyszkę zahaczę to później znów przysiadam.
Hamuje mnie też takie zdrowotne „balansowanie na linie”. Zapuściłem się kilogramowo (i to sporo), zaczęły mnie boleć kolana i nie chcę przegiąć. Boję się, że coś klęknie całkiem jak będę na siłę nabijał kilometry.
Zauważam problem, staram się do niego podejść racjonalnie – zacząłem walkę z dieta więc liczę, że jest dla mnie jeszcze nadzieja.

OK. A co do całego roku 2020 to proponuję cofnąć się do punktu oznaczonego (*) i czytać znów. W sumie cały ten roku był „taki se” 🙂

Ciężko mi nawet teraz policzyć ile ja w nim pobiegałem. Endo już nie działa, w Stravie wszystkiego nie mam (też lenistwo, nie chciało mi się tego kopiować mimo, że dane mam).

Trudno, nie drążmy już. 2021 specjalnie lepszy nie będzie pewnie ale może chociaż to i owo uda się poprawić. Czego i Wam życzę.