Archiwa tagu: city trail

City Trail 2016 (Wrocław) – Bieg 02/06 (12/11/2016)

Logo City Trail 2016

Tegoroczna edycja to już mój trzeci City Trail. Żeby nie było za nudno, tradycyjnie wystartowałem odpuściwszy biegi z zeszłego roku (wychodzi więc start mniej więcej co dwa lata).

Dylemat mam tu trochę czy opisywać ten bieg od strony organizacyjnej. Dla mnie nie jest on żadną nowością, wydaje mi się, że większość biegaczy też o nim słyszała. Skupmy się więc na stronie sportowej 🙂

Ponieważ pierwszy bieg cyklu kolidował mi z innymi zawodami, listopadowe 5 km miało być tegorocznym debiutem na tym dystansie. Z jednej strony miałem spore obawy czy 10 km Bieg Niepodległości (dzień wcześniej) nie osłabi mojej dyspozycji, z drugiej czułem, że tym razem czasy będą dużo lepsze niż w poprzednim cyklu.
Z optymistycznej matematyki wyszło mi, że może wyjdzie 20 min? 🙂

Na miejsce biegów przybyliśmy z rodzinką dość wcześnie bo zapisałem synka na biegi dzieci (najmłodsza kategoria). Mały bąk zadowolony, wcześniej trenował do tego biegu sumiennie biegając z mamą po ulicy koło domu.
Że sił mu nie zabraknie to byłem pewien bałem się bardziej, że się może w tłoku dzieci przewróci, może będzie ostatni i strzeli focha nie chcąc biec dalej 🙂 Z tego powodu opowiadaliśmy mu, że biec będziemy wolniutko, miejsce nie jest ważne a zobaczy jak to jest i najwyżej w kolejnych biegach poleci szybciej.
Na szczęście nic negatywnego miejsca nie miało.  Spokojnie sobie truchtał by w końcówce przyśpieszyć. Podczas biegu dopytywał się zdziwiony czy może wyprzedzać 🙂

Po tym wyczynie, jako że było zimno, rodzinnie udaliśmy się posiedzieć w aucie, a przed biegiem głównym sam poszedłem na start.
Wiadomo solidna rozgrzewka, a po niej ustawiłem się na strefie 22 min.
Start i lecimy 🙂
Organizatorzy cieszyli się, że we Wrocławiu pobiją kolejny rekord frekwencji (pobili, było 491 osób na mecie). Niestety statystyki może i fajne ale to już za dużo jak na początek tego biegu. Mocno trzeba było uważać na parkowej alei by na kogoś nie wpaść. Biegacze momentami blokowali, biegli wolniej i trzeba było szarpać tempo by wyprzedzić. Po około 1 km się przerzedziło,  wolniejsi zostali z tyłu a szybsi odskoczyli. Tu już biegło się w miarę komfortowo.

City Trail 2016 Wrocław
Cóż za lot nad ziemią 🙂

Po tym dystansie wyszło mi, że z tymi 20 minutami coś mnie poniosło i w życiu tak szybko teraz nie pobiegnę 🙂 Błąd w obliczeniach wziął się z tego, iż wydawało mi się, że w Twardogórze biegłem po ~04:35 na km (a to 10 km) no to tu mogę biec po 04:00. Taaa, tylko tam biegłem nie po 04:35 a bliżej 04:55. Różnica kolosalna.
Patrząc na międzyczasy we Wrocławiu robiłem po około 04:39. Mogło by być lepiej niemniej i tak zadowolony jestem. Pokrywa się to z moimi wynikami na innych dystansach więc ok. Na mecie zameldowałem się po 23:15 i zająłem 169 miejsce.

Fajny bieg. Planuję utrzymać podobne wyniki i na kolejnych (a może uda się lepiej?). Zobaczymy. Może wtedy w generalce wpadnie jakieś lepsze miejsce. Nie na podium ale przynajmniej bliżej numerów dwucyfrowych 🙂

City Trail On Tour – Wrocław 29/07/2015

CityTrail_onT

City Trail On Tour – Wrocław 29/07/2015

Pomysł na ten bieg narodził się w mojej głowie dość spontanicznie. Zareklamowali się wysyłając na email informacje gdzie i kiedy będzie to niewiele myśląc uznałem, że do Wrocławia mogę się wybrać. W końcu daleko nie jest 🙂

Zapisy internetowe, płatność poszły bez problemów więc pozostało dzisiaj rano spakować torbę ze sprzętem i wyruszać po pracy w drogę.

Mimo, że pilnowałem się jak mogłem (w końcu poranki nie sprzyjają myśleniu :)) to szykując sprzęt na bieg zapomniałem zabrać nerkę do której mógłbym wrzucić dowód osobisty, klucze od auta. Jak na złość w legginsach jakie wziąłem nie ma żadnej kieszonki i miałem trochę dylemat jak ten problem rozwiązać.
Z mojej pracy do domu jest prawie 30 km więc wracać się interes kiepski. Postanowiłem finalnie (bo trochę czasu do biegu miałem mieć), że odwiedzę Lidla. Niedawno były tak różne biegowe gadżety (pasy, bidony) więc może da się coś kupić.
Wielkiego wyboru nie było ale udało mi się zanabyć 🙂 bidon ręczny z małą torebką na klucze, dokumenty. Idealny do tego co potrzebowałem 🙂 Opiszę go w najbliższych dniach ale nawet jestem z niego zadowolony.

Zawody odbyły się o dość nietypowej porze bo w środku tygodnia o 19:00. Myślałem, że zniechęci to większość osób a tu niespodzianka. Samochód podobnie jak na ostatniej edycji City Trail 2015 musiałem zaparkować prawie na końcu lasku Osobowickiego.
Szybkie przebranie, truchcik do biura zawodów i już można było montować numer startowy, chip.

Organizacja wstępna jak to w City Trail dobra. Wszystko czytelnie oznaczone, listy startowe wiszą, wydawanie sprzętu sprawne. Spiker opowiadał co kiedy będzie, przenośne toalety postawione. No nie było się do czego doczepić.

Czasu do startu wiele nie zostało, szybka rozgrzewka i już można było się ustawiać na linii.

Ludzie wystartowali z kopyta 🙂 Mam wrażenie, że większość nie stosuje żadnej strategii tylko zasuwa. Wprawdzie to „tylko” 5 km ale trochę głupio, bo sporo osób już po 1 km zaczęło puchnąć i je wyprzedzałem (chociaż ze mnie żaden mistrz).

Plan na ten bieg miałem taki by pobiec w miarę na swojego maksa czyli po około 5 min/km. Udało mi się te założenia spełnić nawet z lekkim naddatkiem bo pierwsze kilometry zrobiłem szybciej.

1km – 4:46
2km – 4:53
3km – 4:59
4km – 5:11
5km – 4:59

Cóż. Tempo trzymałem dość równe, biegło mi się znośnie chociaż (mimo, że nie było bardzo gorąco) strasznie szybko wyschło mi w gardle. Wkurzało mnie to niemiłosiernie, ale leciałem pilnując poprzedzających mnie zawodników.

Po przekroczeniu linii mety następowało wręczenie medali (nietypowe bo zrobione z drewna), można było napić się wody, izotonika i zjeść banana, arbuza lub ciastko z dżemem.

Na koniec imprezy organizatorzy planowali wręczenie nagród za miejsca punktowane ale, że nic nie wygrałem i zaczęło padać to zrobiłem zwrot do samochodu i wróciłem do domu.

Finalnie na mecie biegu zameldowałem się (czasy organizatora): po 25:26 min i zająłem 137 miejsce (235 sklasyfikowanych).
W porównaniu do edycji zimowej wielkiego wzrostu formy nie zanotowałem. Raczej jest tak samo jak było (pewnie swoje zrobiła kontuzja i mały kilometraż w ostatnim czasie).

Na deser gustowne selfie jakie sam sobie zrobiłem. Szkoda tylko, że medal trzymam zła stroną do aparatu 🙂 🙂

DSC_0079

CITY TRAIL Wrocław 2014/2015 – zakończenie cyklu

CITY TRAIL Wrocław 2014/2015 – zakończenie cyklu

Miałem przyjemność uczestniczyć dzisiaj w ceremonii zakończenia (wręczenia nagród) cyklu CITY TRAIL 2014/2015.
Kto nie słyszał, nie startował to polecam przejrzeć stronę organizatora – http://citytrail.pl/
W telegraficznym zaś skrócie jest to cykl 6 trailowych (comiesięcznych) zawodów na dystansie 5 km. Zawody odbywają się w okresie jesienno-wiosennym więc są dobrym motywatorem by nawet w zimie nie rezygnować z treningu a sumiennie przepracować ten okres.
city_tr_001

Biegi CT organizowane są już 3 rok z rzędu – początkowo pod nazwą Biegaj z Naturą. Cykl rokrocznie rozrasta się (początkowo były chyba 4 miasta a teraz już 10) co świadczy o zainteresowaniu nimi.

Do tej pory uczestniczyłem w edycji pierwszej 2012/2013 i aktualnej 2014/2015 więc mam pogląd jak zmieniały się one na przestrzeni tych lat.
Od strony „biegowej” widać, że formuła zawodów (jak i ich ogólna otoczka) jest już ustalona i organizatorzy nie starają się dokonywać corocznego „przewrotu”. Trasa biegu jest ciągle ta sama, organizacja przed biegiem (jak i po) również.
Nie jest to żaden minus. Ci, którzy już startowali wiedzą co i jak, natomiast reguły są na tyle proste, że i nowi zawodnicy bez trudu się w nich odnajdą.
Widać natomiast, że biegi w Polsce przeżywają rozkwit i jest zapotrzebowanie na taką aktywność. Już samo zwiększenie ilości miast biorących udział w cyklu świadczy, że ma kto biegać. Ilość startujących również pokazuje, że ludzie chcą i lubią biegać. We Wrocławiu najlepiej widać to po sznurze aut parkujących przez zawodami 🙂 Kiedy biegłem w 2012/13 roku tych aut było kilkanaście-dziesiąt a w tym roku rząd fur ciągnął się praktycznie przez cały Las Osobowicki. Rozgrzewkę można było zrobić idąc od samochodu do biura zawodów 🙂
Cieszy to bo z tego co widziałem na ceremonii dla wielu osób był to pierwszy kontakt z prawdziwymi zawodami. A rywalizacja wciąga i wiele z tych osób na pewno pozostanie z bieganiem na dłużej.

Żeby nie było tylko na plus 🙂 trzeba powiedzieć, iż tegoroczna, wrocławska edycja była raczej dość pechowa dla organizatorów. Pierwszą (ale za to wielką) wtopę zanotowali w 1 biegu, kiedy to źle oznaczyli trasę i wszyscy zawodnicy pobiegli około 5,7 km zamiast 5. Dla mnie bieg pierwszy (tempowo do 5 km) był biegiem najlepszym więc taka pomyłka była dość mocno dyskwalifikująca (tym bardziej, że wyników tych zawodów nie policzono do generalki).
Drugim niedociągnięciem była zaś ceremonia zakończenia, kiedy to źle podano adres imprezy (na www) i dużo ludzi czekało nie tam gdzie trzeba. Szczęśliwie przybył po nas organizator i doprowadził na właściwe miejsce.
Samo zakończenie odbyło się w miarę szybko, były niedociągnięcia ze sprzętem (prezentacje nie mieściły się w ekranie), mi nie podobało się również wręczanie medali. Dekoracje zwycięzców generalki/kategorii ok ale na sam koniec „szaraków” jak ja wywołano tylko – teraz przychodzi lewa strona sali, później prawa. Niefajnie trochę 🙁 jednak o powodzeniu zawodów zadecyduje ilość takich biegaczy jak ja a nie tych paru najszybszych. I to nam warto było tego czasu poświęcić troszkę więcej.

Mimo tych małych minusów polecam jednak wszystkim, którzy jeszcze w CT nie startowali, by zainteresowali się tym cyklem bo dobrze przepracowana zima na pewno zaprocentuje w biegach już we właściwym sezonie.

P.S.
Gdyby zaś kogoś interesowało. Pod względem sportowym zanotowałem pozycję 172 (na 211 sklasyfikowanych mężczyzn) ze średnim czasem około 25 min. W porównaniu z pierwszą edycją podciągnąłem się, bo wtedy notowałem czasy około 27 min, jednak dalej szału nie ma bo to ogony grupy 🙂