7 Górski Bieg Niepodległości – Świerki 11/11/2018

Szybciutki opis bo ciężko wymyślić koło od nowa (skoro biegam tu już kilka ładnych lat) 🙂

Końcówka roku to kolejny u mnie „standard” – Górski Bieg Niepodległości w Świerkach. Zwyczajowo już (jak to u mnie) do zawodów przystąpiłem targany różnymi wątpliwościami – jak pójdzie, czy będzie dobry wynik czy tez polegnę. Forma/samopoczucie dawały sprzeczne sygnały więc wiedziałem, że lekko nie będzie. Walka jednak być musiała i była.

Tegoroczny bieg w Świerkach w swojej zasadniczej otoczce nie uległ większym zmianą niż poprzednie edycje. To samo miejsce, stała już trasa. Widać jednak, jak z roku na rok rośnie jego renoma co przekłada się na liczbę chętnych do startu. Tym razem organizatorzy spodziewali się ponad 400 biegaczy co mi personalnie słabo się widziało – miałem obawy czy nie będzie dużego ścisku na trasie.  Liczbę biegaczy było już widać na parkingu, tyle aut jeszcze nigdy nie stało. Szczęśliwie powiem, że na trasie jednak było ok, dało radę biec w miarę luźno.
Bądźmy jednak szczerzy – trochę pomogłem swojemu „komfortowi” stając na starcie w miarę blisko początku stawki. W skutek tego nie musiałem przepychać się na pierwszym podbiegu z wolniejszymi (uspokajam szybszym nie przeszkadzałem).

Ładna pogoda w bieżącym roku dawała nadzieję na szybki bieg. Na trasie nie było błota, można było popuścić nogę 🙂 nie bojąc się wywrotki.
Rozgrzewkę zrobiłem dość solidną i od razu od startu ruszyłem ostro do przodu.

Chwila po starcie

„Zabijający” nieprzygotowanych 1,5 km podbieg udało mi się zrobić ciągle biegnąc. Tempo 1 km też nie najgorsze bo poniżej 7 min/km (6:57 dokładniej). Od drugiego km przyśpieszyłem i korzystając z wypłaszczenia starałem się jak najwięcej nadrobić (zanim zaczną się kolejne górki). Nawet to szło co widać po międzyczasach:

Pierwszy podbieg. Kawałek drogi wyasfaltowali a kiedyś tego tu nie było 🙂

2 – 5:47
3 – 5:14
4 – 4″57
5 – 4″36

Jeszcze jest siła. Przed 6 km.

Po piątym km zaczął się długi i mocny podbieg. Tu niestety czułem się już wypruty i w końcu trochę podchodziłem. Widać to w cyferkach 🙂
6 – 6:40
7 – 6″45
By nie było tak marnie, 8 km trochę w dół  i znów szybciej.
8 – 5:36
Nic co dobre długo nie trwa. Ot takie miłe urozmaicenie przed mega podejściem na Włodzicką Górę. Na górze jak kto miał siłę można było podziwiać świeżo wyremontowaną wieżę widokową. Ładnie ją zrobili 🙂
9 – 8:01
Finish biegu już lekko i przyjemnie – ciągle w dół.
10 – 4:01

Nieźle. Zadowolony jestem w miarę ze swojej dyspozycji (najbardziej boleję, że 6 i 7 km trochę podchodziłem).
Tegoroczna edycja okazała się być dla mnie ostatecznie bardzo dobrą. Poprawiłem czas o około 7 min (od zeszłego roku). Porównując z poprzednimi edycjami wyrównałem czas do najlepszego do tej pory (chyba z 2015 r).
Na mecie pokazałem się po 01:00:21. Zająłem miejsce 187 z 401 startujących. Zacnie 🙂

Ciekawostki i informacje ogólne:
Biuro zawodów, wolontariusze, obsługa jak zwykle na wysokim poziomie. Pełen profesjonalizm 🙂
Tegoroczna edycja z oczywistej racji 100 lecia odzyskania niepodległości zaskutkowała w pakiecie czapeczką i eleganckim medalem na mecie. Według mnie naprawdę ładne, niech żałują Ci co nie mają 🙂
W pakiecie dawano też pojemniczek z różnymi ciastami. Fajny pomysł, nikomu nic nie zabrakło, można było skosztować wszystkich.

Polecam bieg wszystkim 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.