City Trail Wrocław 2018 czas zacząć :)

Z pewnym opóźnieniem, bo w pierwszym biegu nie mogłem wystartować, zacząłem tegoroczną rywalizację w cyklu City Trail.

O niuansach biegu raczej nie ma się co rozwodzić. Sprawdzona, ta sama formuła zawodów, co mi pasuje. Walka toczy się na trasie a nie z nowościami jakie wprowadzają organizatorzy 🙂

Mimo zaawansowanej jesieni Wrocław przywitał mnie ładną pogodą (ale mróz był) i zwyczajowo dużą ilością biegaczy.
Chcąc zaprezentować się z dobrej strony na trasie zafundowałem sobie solidną rozgrzewkę, a później ustawiłem się w pierwszych rzędach biegaczy na 22 min.
Przy starcie zapanowało małe zamieszanie bo fale ruszały dość nierówno, parę osób przekroczył linię czujników i nie wiedziało później co robić, czekać czy biec. Organizatorzy jakoś to ogarnęli i poszło.

Pierwsza prosta po starcie

Kilometry weszły mi w następujący sposób:
1 – 4:39
2 – 4:55
3 – 5:07
4 – 5:10
5 – 3:21 (standard na tej trasie, ostatni km niepełny)

Oficjalnie wykręciłem czas 23:08. Zająłem 228 miejsce z 579 sklasyfikowanych.

Teoretycznie jestem z siebie zadowolony. Widać jednak, że na 22 min to gotowy jeszcze w żaden sposób nie jestem. Szybko osłabłem. Spora w tym zasługa dużej masy i chyba nie ma wyjścia, chcę lepiej biegać to w końcu coś z tym muszę zrobić.
Miejmy nadzieję, że do biegu grudniowego już coś w tej materii drgnie 🙂

4 komentarze do “City Trail Wrocław 2018 czas zacząć :)”

  1. Hej,
    Fajnie, że dalej biegasz i piszesz o tym. Wspominasz o masie, którą trzeba byłoby zrzucić w celu zrobienia lepszych wyników. To prawda ale…. Jak wygląda u Ciebie temat treningów jakościowych. Same kilometry to mało. Już przy 4 jednostkach warto wrzucić 1, a z czasem 2 akcenty (typu biegi tempowe, zabawy biegowe lub nawet zwykłe przebieżki na początek). Polecam bloga 140minut.pl. Gość fajnie opisuje swoje treningi. Ja po dłuższej przerwie zawsze zaczynam choćby od przebieżek, potem wprowadzam akcenty, rytmy, interwały itd. Dłuższe wybieganie też można zakończyć odcinkiem kilku km bieganych szybciej. To fajnie przygotowuje nas na”przyjemności” ok. 35km maratonu:-) Masę ciała traktuję jak bonus i przed zaplanowanymi ważnymi startami (2-3 tyg) zaczynam kontrolować dietę. Na koniec takiego cyklu przygotowań w połączeniu z ubytkiem wagi jest fajna lekkość (bomba) i wyniki same przychodzą. Pozdrawiam i życzę wytrwałości i zdrowia.

    1. Kiedyś faktycznie klepałem raczej tylko kilometry. Ostatnio zauważam jednak korzyści z treningu „jakościowego” i faktycznie to i owo do swoich biegów wprowadzam 🙂 Ale parę kg i tak by nie zaszkodziło zrzucić. To zawsze daje szybki progres.

  2. Tak, to prawda. Zrzucenie wagi robi mega różnicę i wszyscy zaprawieni w bojach biegacze o tym wiedzą. Ja raczej patrzę na ten temat etapowo. Regularne i odpowiedniej objętości biegi ładnie „stabilizują” masę na początek. Następnie ( dużo mniej przyjemna) kontrola diety przed cyklem startów i … jak się uda opanować choć w części liczne zachcianki to na koniec są efekty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.