Xiaomi Amazfit Stratos 3 – część 1.

Jako, że niedawno miała miejsce premiera nowego (nowej wersji dokładniej bo to raczej rozwinięcie wersji 2) sportowego smartwatcha od Xiaomi myślę, że warto przyjrzeć mu się bliżej.

Suche parametry sprzętu można wyszukać w necie. Ot chociażby tu:
Stratos 3

Wstępne recenzje, filmy na youtubie już są, ale w żadnym chyba za bardzo nie skupiano się na przydatności sportowej tego sprzętu. Myślę, że poniżej uda się to i owo przybliżyć. Proszę mieć jednak na uwadze, że nie będzie to opis rozkładający urządzenie „na czynniki pierwsze” Opisuję to co sam używam, co mi potrzebne.
Artykuł ten jest kompilacją moich odczuć umieszczonych na forum Bieganie.pl więc proszę wybaczyć jeśli wyszło mniej składnie – tam podzielone było to na większą ilość wpisów.

ZAKUP
Sprzęt zamówiłem przy okazji chińskiego Dnia Singla (jak to się chyba fachowo nazywa) – 11/11. Aby zminimalizować ryzyko długiego czekania na paczkę i ewentualnych opłat celnych wybrałem opcję z wysyłką z Hiszpanii. Szybko wysłali i już 14/11 kurier przybył do mnie z paczką.

UNBOXING
W środku przesyłki otrzymujemy czarne eleganckie pudełeczko. W czarnym pudełeczku zaś jest białe pudłeczko 🙂

Pudełeczka dwa

Gdy już otworzymy w.w. pudełeczka w środku znajduje się to co na obrazku:

Zawartość pudełeczek

Dokładniej zaś mamy zegarek, podstawkę ładującą, instrukcję obsługi (biała, gruba książeczka) oraz małą czarną książeczkę, która przybliża nam sztukę biegania „Beginners Guide to Running”.
Ciekawostka, pokazująca chyba, kto jest najczęstszym odbiorcą tego urządzenia 🙂

WIZUALNIE
Nie książki i instrukcje są jednak tym na co czekaliśmy więc zerknijmy na Stratosa. Urządzenie wykonane jest wg mnie solidnie. Wszystko spasowane, nie ma tu mowy o żadnych szczelinach, niedokładnościach. Koperta to mix tworzywa w stylu karbonu, stali. Producent pisze jeszcze o ceramicznym bezelu.
Na środku spodu mamy okienko z diodami do pomiaru pulsu, przy boku 4 styki do ładowania. Styki nie są niczym osłonięte, ale to w sumie standard i u innych producentów.

Stratos3 – diody pulsometru i styki ładowania.

Stratos z prawej swojej strony ma 4 przyciski. 2 większe, osobne i na środku mniejszy, podwójny. Wszystkie pracują z wyczuwalnym oporem, czuć delikatne „kliknięcie” potwierdzające, że coś nacisnęliśmy.

Stratos 3. Przyciski

Patrząc na górę sprzętu mamy metalowy pierścień (delikatny, nie jest jakoś mocno masywny) no i ekran. Ekran umieszczony jest trochę głębiej niż pierścień więc jest szansa, że rysował się mega nie będzie.
Zegarek ma odłączany, silikonowy pasek z systemem quick fit. Pasek przyjemny w dotyku, miękki. Dobrze dopasowuje się do ręki. Jego dużym plusem jest fakt, że ma sporo dziurek i nie ma problemu z dopasowaniem zegarka do nadgarstka.

Pierwsze odczucia po założeniu Stratosa są dobre. Przyjemnie leży na nadgarstku. Nie przesuwa się, nie podrażnia niczym. Wagowo sprzęt jest raczej lekki. Dokładniej to waży 60 gr. Mojego starutkie Suunto 1 zaś 77 gr. Różnica nie porażająca ale zawsze to parę gram mniej.

Żeby nie było, iż same plusy widzę nie podobają mi się uszy koperty. W swojej zewnętrznej części są one puste (dokładniej to wgłębione). Nie wiem co ma to na celu, wg. mnie pełne wyglądałyby ładniej. Tu mam wrażenie, że może się zbierać syf, brud i fajne to nie będzie.

UŻYWANIE – OGÓLNIE
Startując pierwszy raz, należy rozpocząć od zainstalowania apki na komórce, a później odpalać zegarek i synchronizować go z telefonem. Skanujemy kod QR z zegarka i sprzęty są połączone.
Odpalenie zegarka trochę trwa, no ale nie robi się tego co chwilę (no chyba, że ktoś lubi gasić i włączać 🙂 )

Co rzuciło mi się w oczy gdy już sprzęt działa i wyświetla. Ekran jest specyficzny. Wyświetla on (w stonowany sposób) dane cały czas. W ciemnym pomieszczeniu widoczność jest słaba. Trzeba posiłkować się podświetleniem (brzydkim, po jego włączeniu kolory ekranu robią się niebieskawe/fioletowe). Jeśli jednak na ekran pada światło albo jest jasno (np. na zewnątrz, w dzień) widoczność jest bardzo dobra. Nie miałem problemów z odczytem nawet przy mocnym słońcu. Biegając w nocy i świecąc na tarczę czołówką też spokojnie możemy wszystko odczytać.
Trzeba się do tego przyzwyczaić. Ogólnie wyświetlacz jest czytelny, napisy, ikonki ok, widoczne. Zakres jasności/podświetlenia wystarczający. Dotykowy ekran pracuje dobrze, reaguje na dotyk raczej problemów nie miałem, że dotykam i nic. W chińskim Zeblaze jaki miałem wcześniej działało to oporniej.

Producent urządzenia jako jedną z jego największych zalet podaje długie czasy działania – czy to w normalnym użyciu, czy z GPS.
Faktycznie jest dobrze.
Sprzęt odpaliłem pierwszy raz w czwartek wieczorem. Miał na starcie około 85 % baterii. W kolejną środę wieczór zostało mi 10%. Przez ten czas wykonałem 2 biegi z GPS (około 1:50 łącznie), instalował się update, synchronizowałem go codziennie przynajmniej raz z tel. no i jak to przy nowościach trochę się nim pobawiłem, poklikałem. Nieźle, prawie tydzień wytrwał 🙂 W mojej ocenie, oszczędnie go używałem, jakbym leciał cały dzień na BT, pewnie dużo szybciej by się rozładował.
Ten „tydzień” przy moim używaniu (podobnym jak wyżej) to taki standard. Tyle mi wytrzymuje.

Menu zegarka zawiera standardowy zestaw smartwatchowo-sportowy. Są opcje do muzyki, stopery, alarmy, budziki, tętno, kompas itp. itd. Sporo opcji związanych ze sportem – od historii aktywności przez wybór tego co chcemy uprawiać. Jest też analiza snu.
Nawigacja po menu nie jest problemowa. Nic się nie zacina, przymula. Przyjemnie to działa.
Nawigować można albo używając dotykowego ekranu albo posiłkując się przyciskami. Dwa, te najważniejsze, pełnią funkcję Startu (górny) i Powrotu/Wyjścia (dolny).

Personalizację menu/ustawień zegarka dokonujemy z poziomu aplikacji instalowanej na smartfonie.

APLIKACJA
Nieodłącznym elementem smartwatcha jest apka. W przypadku Stratosa zwie się ona Amazfit 🙂

Na pierwszy rzut oka nie wygląda ona okazale ale zyskuje przy dłuższym używaniu. Co ważne, działa stabilnie – do tej pory mi się nigdy nie zawiesiła, wysypała. Były oczywiście momenty, że szwankowała synchronizacja ale producent w miarę szybko poprawia błędy. Teraz np. wszystko działa już ok.

Za pomocą programu możemy dodawać do zegarka nowe funkcjonalności (np. tarcze, wgrywać utworzone treningi), konfigurować co ma wyświetlać na ekranie (np. przy danym typie sportu), jak i przeglądać to co w zegarku powstało. Czyli zapis naszych treningów, kroków, snu, tętna itp. Jeśli będą update-y systemu tu też możecie to sprawdzić. Ale… zegarek można aktualizować i bez włączania apki. Wystarczy mieć wifi i sam sobie sprawdzi czy są nowości 🙂

Danych „aktywnościowych” jest mnóstwo. Jest co oglądać i analizować. Są wykresy, są liczby 🙂 I to duży plus dla maniaków statystyk.

Nasze konto da się też zsynchronizować z aplikacjami zewnętrznymi. Mi najbardziej zależało na Stravie (bo z niej przerzucałem dane do Endomondo). Powiem, że działa i jestem z tego bardzo zadowolony 🙂

Pierwsze moje wrażenia z używania Stratosa 3 są pozytywne. Podoba mi się, noszę go codziennie i używam też do biegania. Mam już trochę treningów zapisanych więc w kolejnej części podam jak sprawuje się właśnie przy sporcie.

2 komentarze do “Xiaomi Amazfit Stratos 3 – część 1.”

  1. Co do ekranu to najlepiej ustawić najsłabsze podświetlenie. W dzień w ogóle nie jest potrzebne a w słabym świetle wystarcza aż nadto by odczytać ekran.
    Czym większa intensywność podświetlenie tym gorzej widać – odwrotnie niż w OLEDach.
    AmazMod pozwala wymusić jeszcze słabsze podświetlenie niż „1” z mene zegarka. W nocy nie razi w oczy a w dzień nie przeszkadza bo jest niedostrzegalne

    1. To prawda, nawet na podświetleniu z 1, wszystko w nocy jest czytelne. Ogólnie ciężko mieć zastrzeżenia co do czytelności ekranu. Mi najbardziej nie podoba się fakt, że kolory przestają być właściwe po podświetleniu (czarny nie jest już czarnym itp.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.