Archiwa tagu: sztafeta

Bieg Firmowy 2025

Z pewnym takim opóźnieniem 🙂 ale chociaż zaznaczę, że w owym biegu wystartowałem.

Szczerze, to nie planowałem tego. Nie chciało mi się ale kiedy poinformowali mnie, że bieg jest nie w długi weekend majowy a 24 maja i jest sporo czasu na przygotowania to się złamałem i zgodziłem.

Wielkich oczekiwań co do swojej dyspozycji nie miałem. Bazując na treningach określiłem, że realnie powinienem pokonać 5 km w około 25 minut. Jak uda się coś z tego urwać to będzie fuks a ważne by nie wyszło dużo więcej.

Tym razem przypadł mi start w turze popołudniowej. Stwierdzam, że to gorszy termin. Spory problem miałem by wynaleźć jakiekolwiek miejsce parkingowe. Dopiero po kilkunastu minutach krążenia udało mi się znaleźć dziurę, którą chyba wszyscy wzgardzili a mi udało się wmanewrować w nią tyłem 🙂

Później to już standard. Poszukiwania ekipy, chwilka ustaleń kto na ile planuje biec, gdzie szukamy się w strefie zmian no i można było rozgrzewać się i czekać swojego startu. Biegłem drugi, nie było więc przesadnie dużo czasu by się zmęczyć oczekiwaniem. W tym roku nawet dopisała też pogoda. Było słonecznie ale o dziwo nie bardzo upalnie. Na trasie nie umierało się wiec z gorąca 🙂

Pierwsze metry biegu pokonałem całkiem żywo by już po kilkuset skorygować tempo do bliższego zakładanemu. Pierwszy kilometr zrobiłem z lekkim zapasem (4:47). W drugim zwolniło mnie coś i zacząłem tracić zapas czasowy (5:08). Trzeci kilometr wcale nie lepiej (5:14) ale jakoś pod jego koniec udało mi się w końcu złapać właściwym rytm i o dziwo trochę odżyłem. Czwarty (5:06), piąty (4:59) czyli blisko zakładanego celu. Na metę wpadłem (wg oficjalnego czasu) po 25:39. Można więc powiedzieć, że bardzo trafnie oceniłem swoją formę.

W klasyfikacji mężczyzn zająłem miejsce 2247 z 4917 niemniej nie ma za dużo powodów do zadowolenia. W mojej drużynie niestety byłem najgorszy – reszta wykręciła czasy bliżej 23-24min. Cóż, pretensje w sumie można mieć do siebie.

Podsumowując zawody. Organizacyjnie nie było się do czego doczepić, wszystko ok. Szczytny cel na plus. Patrząc jednak pod swoim kątem coś nie leży mi taka forma „biegania”. Nie chodzi tu o mój słaby czas ale całokształt. Dużo ludzi, problemy ze znalezieniem swojej grupy, konieczność czekania na zmianę, stres czy zauważę od kogo wziąć, dać pałeczkę. Trochę mało mnie to cieszyło i naprawdę mocno zastanawiam się czy w przyszłym roku nie dać sobie spokoju.

Bieg Firmowy 2019

Nietypowo trochę jak na mnie, ale mało startuję w bieżącym roku. „Wszelkie” siły swoje wkładam w przygotowania do startu docelowego i jakoś nie po drodze mi z innymi zawodami. Wielkiego sensu nie mają one zresztą bo jakie przełożenie można wysnuć ze startu na 5 km w porównaniu do 70 🙂
No ale… jako człowiek małej odporności na perswazję dałem się przekonać w robocie bym pobiegł w charytatywnym Biegu Firmowym.
Zawody mają charakter sztafety – 5 osób po 5 km. Startowałem już w tej imprezie w zeszłym roku co przeczytać można tutaj:

Bieg Firmowy – 2018

Idea, założenia, realizacja w sumie taka sama więc nie będę od nowa tego wypisywał. Ciekawostką może być tylko fakt olbrzymiego zainteresowania tym biegiem. We Wrocławiu były 2 tury startowe – rano i po południu, w których udział wzięło około 10000 osób. Wielka liczba biegaczy. Widać niemniej, że większość osób skupia się na aspekcie pomocy, a nie sportowym.
Organizacja imprezy była na wysokim poziomie – nie występowały żadne negatywne zjawiska na trasie czy w okolicy mety, co mnie cieszyło.

Moja firma załapała się w tym roku do biegu popołudniowego – o 14:00.
Jako, że ustalono spotkanie i odbiór numerów na 13:15-13:30 pojawiłem się jakoś tak przy wejściu na Stadion Olimpijski. Pakiet startowy więcej niż ubogi – torba/plecaczek a w środku numer, agrafki, bon rabatowy na jedzenie. Ogólnie to bym skrytykował to ale… przyjmijmy, że fundusze wpisowe poszły na pomoc a nie gadżety.

Grupa moja zadeklarowała się, że oczywiście każdy walczy do końca niemniej z opowieści wynikło, że wielkich przygotowań nikt z kolegów/koleżanek nie czynił. Regularnie po około 3-5 km biega jedna osoba a reszta tak z doskoku albo wcale.
Pechowo dla mnie startowałem ostatni co przełożyło się na długie oczekiwanie na start (około 108 minut uściślając). Stałem, pogadało się, stałem i czekałem 🙂 A nogi bolą coraz bardziej. Co gorsze ciepło się zrobiło i zacząłem się martwić, że w czasie biegu będzie męka – nie miałem bowiem nic do picia. Wydawało mi się, iż w zeszłym roku w pakiecie dawali wodę. Teraz zaś nic 🙁 Piłem w domu jeszcze z 1.5 godziny wcześniej czyli nieciekawie.

Życie jest trudne, jednak biec trzeba 🙂

Mój start przebiegł dość płynnie. Kolega przekazał mi pałeczkę i ochoczo ruszyłem do przodu. Liczbowy wyglądało to tak:
1km – 4:25 min/km
2km – 4:45 min/km
3km – 5:13 min/km
4km – 4:55 min/km
5km – 4:11 min/km

Niezbyt wiedziałem jak ustawić się z tempem. Dawno nie biegałem nic szybciej, a pamiętałem z kolei, że ostatnie biegi CityTrail szły mi słabo. Coś trzeba było jednak założyć no to uznałem, że spróbuję swojego maksa – tempa około 5 min/km (lepiej trochę poniżej).

Pierwszy kilometr zwyczajowo za szybko, ale siła jakaś jest to trzymałem później te ~5 min/km.
Odwodnienie zgodnie z obawami zaczęło mnie męczyć dość szybko i jak zbawienie wypatrzyłem wodę w okolicy 3 km. Kubeczek przepity i biegniemy dalej. O dziwo udało się wytrzymać do końca dystansu.

Metę osiągnąłem w 23:28 co z jednej strony jest rezultatem gorszym niż rok temu, z drugiej koresponduje z moją zakładaną formą (i wynikami z CT z początku roku). Jestem osobiście zadowolony z tego rezultatu. Dał mi potwierdzenie, że mogę pobiec „szybciej” i forma jest w miarę stabilna. Jeśli nawet nic nie podciągnąłem to chociaż wylazłem z dołka. Oby dobrze to rokowało na przyszłość.

Tyle w sumie. Ciężko tu podsumowywać nie wiadomo co. Impreza przyjemna, bardziej zwrócona w stronę zabawy, pomocy niż czystego biegu (aczkolwiek nie brakowało gigantów lecących po 15min/5km).
Zwyczajowo sceptyczny byłem do idei startu tu, ale wyszło całkiem dobrze. Czy pobiegnę za rok? A to zależy. Stać 2 godziny w słońcu trochę mi się nie chce kolejny raz 🙂 więc chyba musiałbym wynegocjować lepszą pozycję w sztafecie.