W 46 tygodniu, w 3 biegach, pokonałem 50,64 km. Nieźle zważywszy, że jednym z nich był bardzo cieżki górski maraton – B160nR Piekło Czantorii. Gorzej za to, że ciągle trenuję dość nieregularnie – ciężko mi powrócić do 4 treningów w tygodniu.
Data: 15/11/2016
Dystans: 2,95 km
Czas: 00:17:58
Średnie tempo: 6:05 min/km
Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Nike LunarSwift +4
Połączenie przyjemnego z pożytecznym 🙂 Odstawiałem rano samochód do serwisu więc do domu przybiegłem na nogach.
Biegło się dobrze oprócz tego, że rano było bardzo zimno. Chyba pora na stałe przerzucić się na cieplejsze ciuchy.
Data: 16/11/2016
Dystans: 3,25 km
Czas: 00:19:26
Średnie tempo: 5:59 min/km
Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Suunto Ambit. Buty – Nike LunarSwift +4
Odwrotność biegu z wtorku. Tym razem leciałem po samochód 🙂 Cały dzień była znośna pogoda a gdy tylko wyszedłem z domu rozpadało się. Oj, wcale nie lepiej niż przy mroziku.
Data: 19/11/2016 – Piekło Czantorii
Dystans: 44,00 km
Czas: 10:01:16
Średnie tempo: 13:44 min/km
Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: Arival SpoQ SQ-100. Buty – Adidas Kanadia TR7
Bieg w jakim jeszcze nie startowałem. Nazwa w pełni oddaje jego „przyjemności”. Jak było w szczegółach opiszę później.