TRENING (TYDZIEŃ 13/2016)

Trening Biegowy

Tydzień 13 za mną. Nie zapowiadało się, ale jednak kilometrowo udany. Nabiegałem łącznie 60,38 km. Dodatkowo ponieważ był to ostatni tydzień marca łącznie (w miesiącu) pokonałem 250 km.

Data: 28/03/2016

Dystans: 11,21 km
Czas: 01:30:59
Średnie tempo: 8:07 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (2015)

Bieg jeszcze poświąteczny. Zabrałem Żonkę i potruchtaliśmy troszkę ponad 10 km. Spokojny trening, troszkę po asfalcie, troszkę lasami.

Data: 30/03/2016

Dystans: 12,53 km
Czas: 01:14:55
Średnie tempo: 5:59 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Adidas Galactic Elite M

Dwa kółeczka z małym haczykiem po Oleśnicy. Przy okazji był to pierwszy bieg w nowych butach (Adidasy). Jak się biegło to pisałem wcześniej, sam trening znośny. Troszkę szybciej niż ostatnio.

Data: 31/03/2016

Dystans: 5,56 km
Czas: 00:34:21
Średnie tempo: 6:11 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Nike LunarSwift +4

Bieg jak każdy – tyle, że krótki 🙂 Późno się na niego zebrałem i żeby nie wrócić „po nocy” do domu to zdecydowałem się tylko na 1 kółko.

Data: 02/04/2016

Dystans: 31,09 km
Czas: 03:23:17
Średnie tempo: 6:32 min/km

Średnie tętno: –
Maksymalne tętno: –
Sprzęt: SpoQ SQ100. Buty – Crivit (2015)

Inwazja na Czechy 🙂
Męczyło mnie to zaległe, 30 km, długie wybieganie i z opóźnieniem ale się odbyło.

Czeska granicaMiałem przed nim trochę stres czy dam radę, bo dzień był pracowity – od rana na nogach czy to w sklepach czy przy zmianie opon na letnie. No ale nie ma co się poddawać już na starcie. Zebrałem sprzęt (dzień był ciepły więc wziąłem plecak na wodę) i się pobiegło.
Podczas biegu pilnowałem dwóch rzeczy – spokojnego tempa (ponad 6 min/km) i nawadniania. Co 3 km piłem wodę (pod koniec zwiększyłem częstotliwość i piłem co 2 km). Pijąc te parę metrów podchodziłem ale od razu po skończeniu biegłem dalej. Po 15 km w Czechach miałem około 1-2 minutową przerwę podczas której zakupiłem Lentilky (a co, coś na osłodę wysiłku musi być :)) i baton, który spożyłem na miejscu.

Lentilky :)Nie ma co wpadać w samouwielbienie 🙂 ale jestem z siebie dumny. Cały dystans ubiegłem.
Z jednej strony widzę duży postęp. Do tej pory jeszcze nigdy nie udało mi się przebiec ciągiem 30 km. Z drugiej pod koniec biegu czułem już spore zmęczenie. Trzeba będzie szlifować formę by nie okazało się, że maraton zaczyna się po 30 km 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.