Archiwa tagu: Żołnierze Wyklęci

Biegowy Weekend :)

Mijający weekend obfitował w biegowe wydarzenia. Miałem przyjemność wystartować w dwóch biegach, z których jeden był dobrym sprawdzianem mojej aktualnej formy zaś drugi typowo dla przyjemności.

City Trail

Sobotni poranek to wycieczka na 5 bieg z cyklu City Trail (we Wrocławiu). W tym sezonie słabo dosyć przygotowałem się do nich „logistycznie” i do tej pory biegłem dopiero w dwóch. Chcąc być sklasyfikowanym na końcu, nie ma już taryfy ulgowej i musiałem biec (tak samo będzie za miesiąc).
Pomimo ostatnich ciepłych dni, Wrocław przywitał nas temperaturami około 0 stopni i leżącym gdzie nie gdzie śniegiem. Może to i dobrze bo nie było mega błota, którego się obawiałem. Ziemia była w miarę twarda, momentami nawet na śniegu było ślisko.

City Trail - 5 bieg Wrocław 2016
Sportowcy podczas rozgrzewki

Ponieważ słabo z formą, tym razem zdecydowałem się na strefę około 25 min. Gdybym poczuł moc, miałem plan w końcówce przyśpieszyć. Opcji, że będzie dużo wolniej nie brałem pod uwagę 🙂
Rozgrzewka no i start.
Pierwszy kilometr wszedł praktycznie idealnie. Około 5:05. Później zaczęło być ciężej. Trochę przeszkadzali ludzie – w grupie na 25 min sporo biegaczy.  Niektórzy zwalniali,  ciasno na trasie i nie zawsze udawało się „cisnąć” bez gubienia tempa.  Nie będę ukrywał, że i mi po około 2-3 kilometrach moce opadły ale o dziwo do 4 km trzymałem równo 5:15, 5:16, 05:16. Ostatni kilometr (niestety niepełny wg mojego Suunto) to 04:16. Pozostaje więc zakładać, że jednak przyśpieszyłem 🙂
Według oficjalnych danych zająłem miejsce 234 z czasem 25:03.

Cóż, na ten moment to niestety mój maks. Masakrycznie poleciała mi forma, widać zaniedbania ostatnich 4 miesięcy. Będzie trzeba solidnie pracować by nawet nie poprawiać byłe rekordy, ale do nich się zbliżyć.

Bieg Tropem Wilczym 2016

W niedzielę w ramach rodzinnego relaksu zaplanowaliśmy udział w Biegu Tropem Wilczym (Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych). Tym razem we Wrocławiu (rok temu startowaliśmy w Kłodzku).
Słaba pogoda (zimno, wiatr i przelotne opady) spowodowały, że syn został jednak w domu a na bieg pojechałem tylko Żoną.

Wrocławski bieg organizowało Stowarzyszenie Pro-Run, które z tego co pamiętam pewne doświadczenie organizacyjno-biegowe ma 🙂
Na stronie biegu czytelnie podano co, kiedy i gdzie. Miejsce imprezy (tereny Stadionu Olimpijskiego) też przygotowane bdb. Widać było namioty organizatorów już z daleka.
Na pomysł wczesnego odbioru pakietów wpadło oprócz nas sporo innych osób i o ile po numery nie było dużo chętnych to do koszulek kolejki były spore. Szło to jednak sprawnie, jakby nie wybrzydzanie co po niektórych biegaczy (a to rozmiar nie ten, a to osoba na koszulce nie ta) to w ogóle by było szybciutko.
No nic. Czasu mieliśmy i tak sporo, bo pakiety odebraliśmy około 09:00 a bieg 11:30. Korzystając więc z niedalekiej obecności marketu i giełdy różności uderzyliśmy w tamtą stronę by pojawić się z powrotem około 11:00.
Rywalizacja na dystansie 10 km już się kończyła. Pooglądaliśmy finisher-ów, prezentowane ekspozycje związane z żołnierzami, rozgrzaliśmy się i nadszedł moment startu.

Pamieci Zolnierzy Wykletych
Przedstartowe selfie

Sam bieg wiadomo bardziej dla pamięci niż wyniku ale pochwalić muszę swoją Żonę. Mimo sporej przerwy biegowej dzielnie te ~2 km przebiegła bez przerw. Brawo.
Po mecie odebraliśmy medale, wodę i bezalkoholowe piwo. Ja skusiłem się na posiłek – smaczną kaszę z warzywami i mięsem.
Fajne przedpołudnie, bieg uważam za mocno udany.

Pamieci Zolnierzy Wykletych
Nie wiem co bardziej cieszy – medal czy piwo 😉

Na sam koniec takie małe spostrzeżenie. Widzę, że cena tego biegu sporo różni się w zależności od miasta. Nie podoba mi się to, szczerze – obstawiam pazerność niektórych organizatorów (chcących przy tym wydarzeniu zarobić). Oczywiście nie znam miejscowych uwarunkowań i jeśli np. różnice w cenie zależą od czynników niezależnych od nich np. większe koszty wynajmu obiektów itp. to zwracam honor. Ale i tak nie do końca wierzę w takie wytłumaczenie 😉
Wrocławianie stanęli na wysokości zadania – ich stawka była mała, co niejako też wpłynęło na naszą chęć wystartowania właśnie tu.