Archiwa tagu: kolorowe jeziorka

Bieg z widokiem na Kolorowe Jeziorka – 09/09/2018

Kontynuując sezon startowy, tydzień po Biegu Pustelnika wybrałem się do Wieściszowic, na 10 km Bieg z widokiem na Kolorowe Jeziorka.

Kolorowe Jeziorka położone są w malowniczym paśmie Rudaw Janowickich i ogólnie bardzo polecam każdemu się tam wybrać. Ponieważ byłem tu już kiedyś turystycznie to liczyłem właśnie na ciekawą trasę a przy tym dobre górskie bieganie. Około 150 zapisanych osób na trasie też brzmi zacnie, przynajmniej nie powinno być wielkiego tłoku 🙂

Start biegu zaplanowany był na godzinę 11:00 więc spokojnie wyruszyliśmy w drogę (w sumie identyczną jak ostatnio) około 09:00.  Bałem się trochę utrudnień w samych Wieściszowicach bo niestety, wszystko mają tam extra ale drogę dojazdową do parkingów przed Jeziorkami tragiczną – wąską i krętą. Przy ruchu aut w dwie strony stoi się tam stoi w korku.
Tym razem tragicznie nie było, widać, że po sezonie. Większość parkingów zamknięta na głucho, dojechaliśmy na sam start (parking nr.2). Fajnie, blisko do biura zawodów jak i na sam bieg. Dla biegaczy były zagwarantowane darmowe miejsca więc radość podwójna 🙂

Po ustawieniu maszyny udałem się po odbiór pakietu. Szybko i bez większych kolejek załatwiłem co trzeba. Numer pobrany, w pakiecie, trochę ulotek, widokówki z gminy, fajny szklany słój z krówkami i ciekawostka dla mnie – jakaś potrawa z kurczaka przeznaczona dla sportowców (Chicks & Sport Extreme). No i zacnie 🙂

Po wizycie w biurze pozostało się przebrać w strój i szykować. Moi kibice po pyknięciu mi pamiątkowej fotki udali się na zwiedzanie a ja wziąłem się za rozgrzewanie.
Rekonesans wskazał, że trasa od razu po starcie wiodła pod górę ale podobnie jak w Pustelniku wypłaszczała się za kilkadziesiąt metrów więc uznałem, że trzeba będzie wytrzymać.

Bieg z widokiem na Kolorowe Jeziorka
Rozgrzewka przed walką 🙂

Chwila oczekiwania na start, przemowy organizatorów i oficjeli (uwaga – nagłośnienie tragiczne. Głośniki skierowane były gdzieś na biuro zawodów a ludzie stali na starcie, niewiele szło zrozumieć 🙁 ) no i można lecieć.

Bieg z widokiem na Kolorowe Jeziorka
Profil trasy

Ustawiłem się stosunkowo blisko przodu, gdyż uznałem, że szkoda energii na przepychanie się. Słuszna strategia, „elita” ruszyła szybciej a ja znalazłem swoje miejsce i przynajmniej nikt mnie nie blokował (liczę, że ja innych też  nie :)).

Małe wtrącenie o trasie:
Trasa biegu w całości jest szeroka, szutrowa, leśne ścieżki. Asfaltu było może z 300 metrów. Technicznie nie jest mocno wymagająca, może tylko z jeden kawałek zbiegowy był na tyle ciężki, że hamowałem. Na reszcie w dół ładnie można było się rozkręcić, a przy tym „odpocząć”.

Pierwsze metry i czuję, że jest źle. Dzień wcześniej w ramach rekreacji zafundowałem sobie 50 km rowerem no i było to czuć. Nogi trochę sztywniejsze, czuję, że tętno mocno leci w górę, oddech jakbym łapał ostatnie tchnienie.
Szczęśliwie dla mnie po początku nastąpiło około 500 metrowe wypłaszczenie gdzie złapałem lepszy rytm 🙂
Rozbieg się przydał bo po 0.5 km zaczęła się góra. Oj, ostra. Chwilę biegłem, później szybki spacer.

Bieg z widokiem na Kolorowe Jeziorka
Pniemy się pod pierwszą górę

Jak widać z profilu od 1.5 do 3km to przyjemniejszy fragment trasy – z górki. Dobrze tu cisnąłem, znów trochę poniżej 4 min/km.
Jest z górki, to wiadomo będzie pod. Ten moment nastąpił trochę po 3 km. Był tu punkt odżywczy, dawano wodę w butelkach. Przydała się, biegłem z nią do końca i sporo zużyłem. Na 8 km był kolejny pkt z wodą w kubeczkach ale z niego nie korzystałem.
Te 3 km podgórkowe 🙂 to mix biegu z podejściami. Tempo spadło no ale nie aż tak źle.
Od około 6 km znów zrobiło się z górki i tu nawet cisnąłem. Tempo 4:20-4:50 pozwoliło mi nie dać się nikomu wyprzedzić (z konkurentów biegnących w moim zakresie oczywiście).
Przy końcu krótki moment w górę ale na szczęście sił tu starczyło by wziąć go w całości biegiem.
No i wreszcie ~ 10,6 km finish 🙂

Na mecie zameldowałem się z dobrym jak na mnie czasem 01:03:16. Dało mi to miejsce 45 na 120 startujących. W kategorii M40 byłem 10 z 22.
Pomiar czasu na mecie dokonywany ręcznie przez organizatora, nie ma chipów jak kogoś to ciekawi.

Nieźle, jestem z siebie zadowolony, mimo, że ciągle nie mam optimum formy. Ten (jak i poprzedni) bieg dały mi jednak siłę psychiczną – zobaczyłem, że jestem w stanie utrzymać tempa sporo większe niż robiłem to do tej pory (często biegłem bowiem zbyt zachowawczo, treningową szybkością).

Wracając do biegu 🙂 Po osiągnięciu mety, przebrałem się, zjadłem dobrą zupę, wypiłem kawę i herbatę. Nie było tu planowanej loterii więc uznałem, że nie czekamy na dekoracje. Omijając ewentualny korek wracających biegaczy ruszyliśmy do domu.

Finalnie. Polecam. Takie biegi lubię. Fajna trasa, dobra organizacja, brak tłoku na trasie. Spróbujcie sami za rok 🙂