Postanowienia noworoczne

Postanowienia (zarówno noworoczne jak i te mniejsze) mają z reguły to do siebie, że zaczynają się od poniedziałku 🙂

Mamy już trzeci tydzień, poniedziałki minęły dwa i… nie zmieniło się u mnie nic. Co gorsza postanowienia jakieś podjąłem więc początek roku zaczynam słabo.
Źle, sumienie mnie męczy więc nie ma wyjścia. Trzeba określić się jaśniej i brać do roboty.
Systematyzując całość podam cele jakie pragnę osiągnąć, a pod koniec roku będzie można łatwo do tego wrócić i zobaczyć co udało się zrealizować 🙂
Część celów jest ogólna, nie do końca związana z bieganiem, ale widzę możliwość korzystnego oddziaływaniach ich właśnie na biegi.

No to lecimy 🙂 Cele podane są w kolejności dowolnej, pozwoliłem sobie wpisać pokrótce co przez nie chcę osiągnąć.
Regularne treningi biegowe. Zakładam przynajmniej 4 na tydzień, przy czym chciałbym w końcu osiągnąć przyzwoity kilometraż jak i „jakość” realizowanych jednostek. Zaczynam z niskiego poziomu, początkowo będę „wracał” do swoich najlepszych czasów. Konkretyzacja biegania nastąpi pod koniec lutego, kiedy to będę wiedział jakie zawody będą tymi ważnymi w 2019r.
Ćwiczenia uzupełniające. Przynajmniej 4 razy w tygodniu, realizowane w większości w domu. Zakładam tu podniesienie sprawności ogólnej, lepsze rozciągnięcie. Ale… jako fajne uzupełnienie biegania widzę też rower, który sporo chcę w tym roku rozruszać.
Spadek wagi. Od 5 lat kręcę się ciągle przy 88 kg. Nie pomaga to wcale w bieganiu. W tym roku chciałbym zejść przynajmniej do 80 kg. W pakiecie z dobrym treningiem powinno to zaprocentować ładną zwyżką formy.
Systematyczne, cotygodniowe aktualizowanie postępów na stronie (jak i samej strony). Blogowanie u mnie kuleje ostatnio. Nie chce mi się pisać (bo i o czym jak nic nie idzie). Profesjonalnej kariery blogowej wprawdzie już nie zrobię na 100% ale chciałbym jednak prowadzić to lepiej dla siebie samego (co deklarowałem na początku pisania).
Lepsza regeneracja = sen. Ostatnimi czasy mam jakiś życiowy dołek. Po pracy siedzę sporo przy PC. przy czym robię właściwie nic. I to nic trwa mi przynajmniej do 24 (albo lepiej) a później rano pobudka o 6:00. Tak się nie da, wypadałoby kłaść się spać o bardziej przyzwoitej porze.
Przynajmniej 1 pożyteczne dokonanie na dzień 🙂 To już całkiem poza treningami. Takie życiowe. Mniej marnować czasu np. przy komputerze a dokonać chociaż jedną pożyteczną czynność. W moim przypadku może to być przeczytanie książki, rozwój fotograficzny albo cokolwiek inne, co przez moje obijactwo kuleje.

Ambitnie, ale lepiej zacząć z wysoka i trochę spaść (będąc ciągle wyżej niż teraz) niż zacząć słabo i nie podnieść się nawet o krok.

Pierwszy raporcik więc za tydzień 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.