ZEblaze Thor 4 Pro

Natura nie lubi pustki. Po sprzedaży Huawei Watch GT zarzekałem się, że na ten moment „smartwatchy” mam dość i nie zamierzam iść w stronę kolejnego. Zegarki jednak uwielbiam i nie wytrzymałem w swoim postanowieniu zbyt długo 🙂
Jako, że doświadczenie nauczyło mnie już, iż kolejny smartwatch pewnie nie sprawdzi się jako zegarek stricte sportowy to warunki zakupowe określiłem dość sztywno – wydać na zabawkę w miarę mało, a eksport danych wymagany.
Przy tak postawionych wymaganiach wiadomym musi być, że sprzęt będzie z Chin i nie będzie to produkt mocno znanego producenta.
W ciemno założyłem, iż zegarki, które mają tylko soft wgrany przez wytwórcę, eksportu mieć nie będą, dlatego też postanowiłem spróbować kolejnej nowości dla mnie czyli smartwatcha posiadającego na pokładzie „pełny” system Android.
Jest tego mnóstwo. Niektóre marki całkiem egzotyczne, inne już w miarę znane (a przynajmniej da się znaleźć o nich testy, opisy). Pierwotnie myślałem o sprzęcie firmy Lemfo. Kosztowo jednak ciekawsze ich modele wchodzą bliżej 150$ i więcej, a to nie składało się z budżetem. Tym sposobem wybór mój padł na firmę Zeblaze.
Zeblaze dość mocno rozwija swoją linię Thor i jest w niej naprawdę sporo modeli. Dociekliwi pewnie spędzą mnóstwo czasu szukając, który z nich jest najlepszy. Jak dla mnie większość jest podobna, z zaawansowanych opcji GSM korzystał nie będę, więc mój wybór padł właśnie na Thor 4 Pro.

Po odliczeniu dwóch promocyjnych kuponów jakimi obdarowało mnie AliE udało mi się go utrafić poniżej 100$ więc i cena i potencjalne możliwości wydały mi się zadowalające.
Zapraszam więc do krótkiego opisu.

Przy okazji wszystkim zainteresowanym testami chińskich smartwatchy polecam kanał na YouTube – SmartWatch Ticks.
Dużo modeli jest pokazanych, porównanych. Testy raczej skupione na wyglądzie, możliwościach „smart” niż sporcie ale myślę, że pierwsze wrażenie co warto nabyć można sobie wyrobić.


Przed ewentualnymi zakupami warto też poczytać forum (anglojęzyczne):
Forum o chińskich zegarkach
Polecam to z takiego powodu, iż niektóre modele mają jednak słaby soft albo ograniczenia w instalacji apek. Szkoda wydać kasę i nie skorzystać z najważniejszych możliwości watcha.

Pozwolę sobie w opisie tym pominąć techniczne specyfikacje sprzętu. Większość da się wynaleźć na stronie producenta:
Zeblaze Thor4 Pro

Thor przybył do mnie spakowany w gustowne, niewielkie, czarne pudełeczko, posiadające na jednej ze ścianek wizualizację zegarka a na kilku innych nazwę producenta i zegarka.

Jeszcze w pudełeczku

Zawartość pudełka zwyczajowo (jak to teraz przyjęte) skromna. Zegarek zapakowany w ochronny woreczek, kabel USB do ładowania i malutka, skrócona instrukcja obsługi (po angielsku).

Instrukcja o dziwo dość dobra. Opisano w niej wszystko co najważniejsze, wiadomo jak włączyć watcha, jak wgrać apkę i jak to wszystko sparować.

Sam zegarek po wzięciu do ręki sprawia całkiem solidne wrażenie. Jest spory, ładnie sportowo cięty. Wszystko wygląda na spasowane dobrze, nie widzę niedoróbek. Koperta zegarka wykonana z tworzywa (nie jest to niestety klasa Huaweia GT). Bezel wokół ekranu za to już z jakiegoś stopu. Szkło ekranu zabezpieczone folią ochronną, na minus trzeba jednak uznać fakt, że ekran wystaje ponad pierścień. Rodzi to obawy o możliwość powstawania rys w przyszłości.

Tak sprzęt prezentuje się na żywo. Przód.
Tył zegarka.
Zeblaze Thor 4 Pro
Zeblaze Thor 4 Pro . Skóra na pasku.

Ciekawy jest pasek. Od strony ręki wykonany z tworzywa, zewnętrznie zaś pokryty warstwą skóry. To w mojej ocenie plus bo nie zniszczy się tak szybko. Warto jednak wiedzieć, że pasek ten jest nieodpinany. W środku z tego co wyczytałem są np. anteny więc uważajcie by nie wpaść na pomysł go wymienić 🙂
Sporym minusem paska jest uboga ilość dziurek do zapinania. Są rozmieszczone dość rzadko i niektórym ciężko może być trafić we właściwe „opięcie”. Mi w sumie brakuje takiego punktu po środku właśnie. Zegarek przez to albo jest na ręce ciut za luźno albo za ciasno.

Od strony wizualno-obsługowej Zeblaze ma 2 przyciski funkcyjne. Przycisk wyboru, przycisk cofania. Po środku między nimi umieszczono obiektyw aparatu. Na spodzie zegarka mamy czujnik tętna, klapkę pod która można umieścić kartę SIM oraz gniazdo ładowania. Po bokach znajdzie się jeszcze wycięcia mieszczące mikrofon i głośniczek no i to w sumie wszystko 🙂
Ładowarka podłącza się magnetycznie, nie ma oczywiście opcji złego podłączenia. Samo połączenie jest jednak dość słabe – w znaczeniu, iż ładuje się oczywiście ok, ale pociągając za kabelek da się to łatwo rozłączyć.

Ładowarka i gniazdo ładowania.

Pierwsze odpalenie wymaga szybciutkiej konfiguracji sprzętu. Wybiera się m.in. język (polski oczywiście jest, tłumaczenie też ujdzie aczkolwiek sporo tekstów i tak pozostaje po angielsku), łączy zegarek z aplikacją. Standardowo dla androida trzeba też stworzyć albo wybrać konto na jakie będziemy się logować.
Po tym można już sprzęt normalnie używać.

Ekran wyświetla ładnie kolory, obraz jest ostry. Przynajmniej w pomieszczeniach/cieniu. W pełnym słońcu niestety już tak fajnie nie jest ale coś tam da się zobaczyć. Mały minusik screenu to fakt, iż w jego dole jest małe nieaktywne pole. Fajniej jednak prezentowałoby się pełne koło (niektóre zegarki z tej klasy takie ekrany mają).
Głośniczek działa solidnie. Słychać dobrze dźwięki (np. w Endomondo :))
Dotyk ekranu określiłbym jako średni. W większości działa znośnie, parę razy jednak zdarzyło mi się, że nie reagował. Trzeba było naciskać parę razy zanim załapał.

Mnóstwo tarcz zegarka do wyboru. W końcu znalazłem takie jakie mi się podobają.
Zmiana tarczy
I już mamy ustawioną kolejną.

Smartwach jak napisałem posiada na pokładzie „pełny” system android. Ma on z tego co wyczytałem pewne uproszczenia ale da się na nim normalnie instalować apki z google play (programy, gry). Obsługa systemu znana z komórek, nikt raczej problemów mieć nie będzie.

Menu zegarka.

Aplikacje, internet w sprzęcie pobiera się przez Wi-Fi (no chyba, że ktoś włoży kartę SIM). Połączenie z komórką w celu synchronizacji danych zaś przez bluetooth.

Aparat szału nie robi ale zdjęcie, film da się zrobić.
Apka do pogody.

No a jak z używalnością? Wgrane fabrycznie w sprzęt programy wg. mnie są słabej jakości.
Działają oczywiście stabilnie, nie zawieszają się ale ilość opcji/danych jakie zawierają jest delikatnie mówiąc mizerna.
Widać to np. w miarę dobrze przeglądając opcje fitness.
Po wybraniu rodzaju aktywności(bieg, rower, chodzenie itp) możemy wybrać jeszcze czy robimy bieg swobodny czy np. challenge z czasem, dystansem itp ale już plansza z wyświetlanymi danymi nie poraża. Jeden ekran tylko dostępny. Co gorsze, nie ma żadnych autolapów, podsumowań co kilometr. Słabo.
Po biegu specjalnie dużo danych też nie dostajemy. Ot czas, tętno, dystans, tempo średnie, kalorie. O rozbudowanych statystykach jak w Watch GT można zapomnieć.

Menu fitness.
Zanim wystartujemy można określić czy biegniemy swobodnie czy w określonym celu.
Lista dokonanych już aktywności sportowych.
Ekranik z danymi po aktywności.

Nie ma co ukrywać sytuację ratuje możliwość instalacji dedykowanych np. do sportu apek.
Tu mała dygresja. Nie wszystkie aplikacje dobrze wyglądają na okrągłym ekranie. Jeśli brakuje nam jakiegoś guzika, menu można przełączać widok – kwadrat lub koło. Sporo to ułatwia.

Strava. Widok okrągły i prostokąt.

Jako, że wiadomo będę biegał :), na pierwszy ogień rzuciłem Endomondo i Stravę.
Oba programy ładnie się zainstalowały, odpalały. Skonfigurowałem co trzeba no i …kurcze nie łapią mi w ogóle sygnału GPS. Czekam, czekam i nic. Zwątpiłem w końcu czy zegarek nie jest zepsuty. Zanim jednak rozpocząłem procedurę reklamacji spróbowałem zainstalować aplikację do testu GPS (inViu GPS). Aplikacja pokazała, że zegarek ładnie łapie satelity (sporo ich łapie) i wszystko powinno być ok.
Faktycznie przy następnym odpaleniu Stravy GPS łapie i da się nawet coś nagrać 🙂 Sprzęt kapryśny jest jednak na jakość sygnału, im gorsza pogoda tym dłużej fixa łapie 🙁
Z perspektywy paru użyć stwierdzam, że jakość zapisywanego sygnału nie poraża. Widać to np. na załączonych zdjęciach kiedy tor biegu jest mocno pofalowany i często prowadzi poza ścieżką.

Ten sam kawałek trasy zapisany w Suunto i w Zeblaze.

W Endomondo sygnał GPS też mi czasem rwie (ostatnio na biegu w lesie zgubił go po 3 km i aż do końca czyli około 7 km nie znalazł). Strava jakoś lepiej sobie z tym radzi, bo jak już ma to nie gubiła (jak do tej pory).
Zainstalowałem jeszcze jakieś inne programy do rejestracji trasy ale, że jeszcze nie testowałem ich to nie wypowiem się czy coś pomagają.

Porównanie odległości na tych samych trasach zarejestrowanych Thorem a np. Suunto nie wypada jakoś tragicznie ale jednak nie oczekujcie cudu. Rozbieżność jest. Dla przeciętnego użytkownika pewnie nie będzie miało to znaczenia, sprzętowi wariaci pewnie uznają to za wielką wadę.

Ten sam bieg. Wyniki trochę różne ale w sumie ujdzie.

„Lichość” sprzętu widać też np. przy odczycie pulsu. Na ręce dane wyglądają realistycznie można jednak zrobić myk jaki widzicie poniżej. Zegarek sobie leży a cały czas pokazuje jakieś tętno. Oj 🙁

Mierzymy tętno…

Skoro już o używaniu (zwłaszcza w kontekście GPS) to zegarek wytrzymuje około 1-3 dni. Wszystko zależy od tego oczywiście czy lecimy ciągle na BT, WiFi, GPS. Przy moim najbardziej umiarkowanym użyciu, czyli ładowałem na 100% około 08:00, w ciągu dnia tylko jako zegarek + aktywność z GPS na około 40 min to wieczorem o 21:00 miałem 77%. Przy jakichś dłuższych aktywnościach około 1 godzina = ~10% baterii.

Skoro coś tam dokonaliśmy to oczywiście synchronizujemy. Synchronizacja z aplikację WiiWatch2 działa ok. Po połączeniu wczytuje sobie ilość kroków, pokazuje stan baterii. Świetną opcją jest możliwość wczytywania do zegarka tarcz. W końcu mam takie jakie mi się podobają. Za to wielki plus 🙂
Na minus zaś fakt, że za każdym razem kiedy próbuje kliknąć na ikonki fitnessowe to apka się wywala i restaruje (na telefonie LG). Z tego powodu niezbyt mogę kategorycznie stwierdzić czy w programie są jakieś statystyki, ocen naszej formy. Patrząc na to co dostępne dla mnie to raczej nie.

Trzy ekrany z WiiWatch 2. Więcej chyba nie ma…

Hmm… no dobra, nie ma co się więcej nad sprzętem pastwić. Podsumujmy.
Wizualnie jest nieźle. Thor ładnie wygląda, nie razi „chińszczyzną”.
Technicznie/softowo? Gorzej. Nie oczekiwałem po nim cudów więc pod tym względem jakoś srodze się nie zawiodłem, ale odbiór mój jest jednak bardziej „na minus” Z suchej specyfiki sprzętowej urządzenie niby ma prawie wszystko i wszystko umożliwia. W użyciu te opcje są jednak takie „siermiężne”, ubogie. Wymagają wg, mnie dopracowania. Dla mnie personalnie, Thor najwięcej traci na słabej jakości rysowania tras z GPS i faktu, że fixa nie łapie super szybko i nie trzyma bardzo stabilnie. Szkoda.
Teza, iż smartwatche do sportu się nie nadają jest więc dalej aktualna 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.